Jakub
Ruszel
WŁAŚCICIEL,
AUDIO-PROFESJA
Temat: Dj Stoleczny a Dj "zascianeczny"
WitamDomyslam sie, ze w grupie showbiznesu znajduje sie wielu muzykow, ktorzy zyja (lub probuja) ze swojej tworczosci scenicznej. Jestem Dj-em od 7 lat, zalozylem firme oraz organizacje skupiajaca prezenterow muzycznych. Nie jedna impreze sie zagralo, nie jedno sie widzialo. A widzialo sie w wiekszosci takie sceny.
Piatek wieczor - impreza w modnym rzeszowskim klubie. Dj sobie a ludzie sobie. Szef lokalu na koniec wyplaca marna jalmluzne znaleznemu grajkowi, ktory nie dosc, ze tracil zdrowie caly wieczor (sluch przede wszystkim), ale rowniez nerwy (cala sala miala go gdzies). Najprostrzym przepisem na udana rzeszowska impreze jest zagranie 90% tego co mozna uslyszec w MTV lub na falach znanej rozglosni radiowej a z powodu pozostalych 10% cale zycie klubowe ma powod, zeby jezdzic po Tobie caly tydzien.
Sobota wieczor - impreza w mniej modnym klubie w Warszawie, na ktora zostalem zaproszony przez przyjaciela. Przepycham sie przez zgromadzony tlum, muzyka jeszcze nie gra ale samo dotarcie do miejsca pracy jest niemalym wyczynem. Proba sprzetu - aplause, mdlenie kobiet i powszechne podniecenie. Ze strachem w oczach zaczynam sie zastanawiac co sie stanie, kiedy zaczne "grac" swoj set. Jeszcze chwila ciszy a wszyscy patrza sie na mnie z nadzieja w oczach, ze impreza sie w koncu zacznie. Pierwszy numer - tlum skacze po parkiecie, sofach, lozach, barze, barmanach, ochroniarzach, od czasu do czasu ktos wskoczy na konsole albo poskacze po kims kto ma juz naprawde dosc. Kolejny numer wypada zagrac - siegam po cos co znalazlem w zagranicznym sklepie internetowym (niema bata, ze ktos to wczesniej slyszal choc numerek naprawde rewelacyjny), klade plyte na talezu, przesuwam ramie a caly klub patrzy na mnie z wyraznym zaciekawieniem. Jeden ruch dloni, rozbiegowka o maly wlos nie spowodowala powaznych konsekwencji materialnych dla zarzadu lokalu, slychac rdzen nagrania a ludzie skacza jeszcze wyzej bijac brawa za czysty mix. To dla mnie? Zaczynam sie zastanawiac, bo z jednej strony widze, ze wszyscy sa odwroceni w moja strone ale rowniez mam w pamieci obraz z poprzedniego wieczoru, kiedy kompletnie nikt oprocz mnie nie mial pojecia co sie stalo. Imrpeza trwa jeszcze przez 7 godzin a ja nie czuje najmniejszych oznak zmeczenia. Wychodze z klubu do tego stopnia spelniony, ze wydaje mi sie, ze spedzilem noc z Ania Przybylska, Kasia Cichopek lub Justyna Pochanke. Nie - wlasciwie to czuje sie tak jakbym spedzil noc z nimi wszystkimi na raz!
Jesli ktos wie o czym mowie - zapraszam do polemiki (zaznacze - nie w kwestii powyzej wymienionych nazwisk bynajmniej). Co zrobic, aby "zasciankowa scena klubowa" zaczela dazyc do kultury wyzszej i jak miec satysfakcje z pracy DJ-a nie wyjezdzajac dalej niz 300 km od swojego miejsca zamieszkania? Czekam na ciekawe propozycje.
Pozdrowienia
Kuba
http://audio.lancut.org