Katarzyna Dudek

Katarzyna Dudek IT Recruiter at
Badenoch+Clark
(Adecco Group)

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Fragment - co myślicie?

chodzi mi bardziej o styl, lub jego brak :/
ogolne zainteresowanie / wciągniecie sie / lub ich brak :/
wątek, jego podanie, mniej o stylistykę i inne kosmetyczne zabiegi

(...)
Czas na bagaże! Tu spodziewam się kłopotów – gdyż z Europy do Nairobi mogłam zabrac 2 walizki, każda do 20 kg ale z Nairobi do Juby - na bazie obowiązujących przepisów mogę zabrać tylko 20 kg. Rozpoczyna się dyskusja z urzędniczką, która nalega na dopłatę.

Ja mam przy sobie może ze 100$, resztę gdzies w bagażach i przede wszystkim nie chcę tego płacić. Nie jestem niemila ale wielokrotnie powtarzam to samo:

- przyleciałam z Europy, na pół roku, mam dwie walizki, każda jest mi potrzebna, mam wazne papiery dla rządu sudańskiego, nie mam pieniędzy

I dużo się uśmiecham i proszę o zrozumienie. Poza tym wiem, ze mam rację. Wylecialam z Warszawy z 40 kg i chce wylądowac w Jubie z taką samą ilością kg.

Kobieta – po krotkiej dyskusji, w ktorej podkreśliła wagę swojego stanowiska – zgadza się mowiąc:

• This time I will allow you to take it all with no extra charge.

Dostaje papierowy, odręcznie wypisany bilet i mogę już za chwilę uśmiechać się do kamery przy kontroli paszportowej.

• Show your face to the camera – mowi mi kolejna urzędniczka i puszcza mnie dalej.

Mam prawie 3 godizny do odlotu – postawiam się poszwędać po sklepach, kiedy nagle słyszę, ze pasażerowie lotu do Juby, godzina z mojego biletu – mają natychmiast - ‘immediately’ zgłosić się do gate nr. 3.

Nieco zdziwiona przyspieszam kroku, zahaczam szybko o łazienkę i rozglądam się za trzecią bramką, mysląc ze to ‘immediately’ to chyba jednak inne ‘immediately’ niż w moim rozumieniu. Albo, że cos się stało.

Dziś myślę, ze zgodnie ze słynnym – widywanym wszedzie potem na murach, na plakatach, na T-shirtach haslem NO HURRY IN AFRICA – stewardesa rozpoczęła nawoływanie dużo wcześniej, żeby samolot mógł po prostu odlecieć o czasie.

Idę przez lotnisko i myślę o mojej rozpoczynającej się przygodzie, wszedzie leżą ludzie przeróżnych narodowości. Leżą, albo wpół-leżą, bo nie ma gdzie usiąść. Biali, czarni, żółci, śniadzi, brązowi i inni. Afrykanczycy, Europejczycy, Azjaci, Amerykanie, Kosmici. Czekają przy bramkach, zmęczeni, niektórzy wyglądają na chorych.

Upał i zaduch i jeden wąski korytarz albo tunel do głownego hallu. Duzo Arabów, Hindusów, Japonczyków i oczywiście czarni ludzie w zdecydowanej przewadze. Jakos tu bardziej po ludzku niż w wymuskanym stalowo sterylnym Amsterdamie.

Ludzie patrzą na ludzi – zjawisko niewystępujące w Europie, naprawdę zauważają innych ludzi. Zawsze mnie to porusza. No i są nareszcie kolory! Te wyraziste, nieudawane, nieokiełznane, prawdziwe.

Wreszcie świat przestaje być poprawnym i niezadrażniającym katalogiem mebelków z IKEI a staje się rzeczywisty, nasycony, barwny, gryzący, słoneczny, lśniący i cholernie ludzki.

Bez problemu znajduję bramkę nr 3, po drodze mijam znajomych Serbów – lecą duzo pózniej, ja o 11ej, oni o 2giej.

Za pięć jedenasta – stewardesa zaprasza do małego, samolotu, dość zapyziałego jak na mój gust i zanim wszyscy pasażerowie siadają – samolot ku mojemu zaskoczeniu startuje. O czasie.

Rozglądam się z lękiem. Z lepszych samolotów wyskakiwałam w czasie krótkiej przygody spadochronowej na podwarszawskim lostniku aeroklubowym w Chrcynnie.

Ten wydaje się zrobiony z płyty pilśniowej i kartonu. Jest zatęchły, stary, brzydki, wygląda jak stara tekturowa zabawka. A ja jestem w srodku, już jesteśmy w powietrzu.

Stewardesa pokazuje co zrobic na wypadek awarii - ale wygląda to na niezły ‘joke’. Niby standardowa procedura - ale ma w ręku podarty niezapinający się pas i rozerwaną maskę tlenową.

Mam mały atak paniki – wydaje mi się ze samolot się rozłazi i zaraz się rozpadnie - ale uspakajam się myslą, ze pilot i inni na pewno chcą zyć. Nie rozbiją się, żeby zrobić mi na złość.

Jedziemy razem na tym wózku. Właściwie lecimy. Śmierdzi – jak to w małych samolotach. Patrząc na kilku pasażerów mam podejrzenia, kto bardziej niż inni przyczynia się do panującego fetoru.

Po 15 minutach od startu – dziewczyny zaczynają rozdawać szare pudełka, w których spodziewam się znaleźć plastikowe budziki z Chin - a jest w nich kanapka jak do szkoły, kawałek ciasta i jablko. Kanapka lotnicza jak na całym świecie – ohydna. Bez przekonania próbuję więc ciasta – odkładam.

Przymykam oczy i tak dolatuję do Juby. Zaczynamy kołować nad lotniskiem. Słyszę glos stewardesy: Welcome to the international air port in Juba, southern Sudan.

To moja wersja (angielska), slyszę też to powitanie w innych językach: po arabsku i w suahili. Patrzę za okno. Kilka okrągłych chat i sawanna. No jeśli to jest międzynarodowe lotnisko… myslę. Mają poczucie humoru w tej Afryce.

Ale potem patrząc na współpasażerów opuszczających samolocik, by znaleźć się bezpośrednio na płycie lotniska zdaję sobie sprawę z tego, że międzynarodową czynią Jubę ludzie.

Samolot, którym przyleciałam jest jak najbardziej międzynarodowy (...)

konto usunięte

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Moim zdaniem - dobry kawałek relacji z podróży. Dobrze się czyta i tekst wciąga. Gratuluje Kasiu :)
Maria Magdalena M.

Maria Magdalena M. Natura ludzka ma
wielkie zdolności
samoodradzania się -
K...

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Fragment super. Obyś jak najszybciej wydała swoją książkę. Pierwszą klientkę na jej zakup już masz :)
Pozdrawiam :)
Katarzyna Dudek

Katarzyna Dudek IT Recruiter at
Badenoch+Clark
(Adecco Group)

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

jak mi przyjaciele donoszą "trzeba jeszcze popracować nad tym diamentem" zanim ktos się zdecyduje wydac :))) wiec pracuję! a na razie dzieki za mile słowa!
Katarzyna Podbielska

Katarzyna Podbielska Doradca ds.
Planowania Radia -
Eurozet (Radio Zet,
Radio ...

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

KAsiu dolaczam sie do opinii - fragment ciekawy i zachecajacy. Lekko sie czyta, a to wg mnie duzy plus dla ksiazki.

Trzymam kciuki! :)
Aleksandra Semla - Baron

Aleksandra Semla - Baron specjalista
psychologii
klinicznej,
neuropsycholog,
psych...

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Ciekawe i zachęcająco brzmi, jeśli całość utrzyma się w tym tonie, to będzie gratka :o)
Anna W.

Anna W. doktor filologii
angielskiej,
wykładowca, lektor,
tłumacz...

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Podoba mi się :) - dowcipne, wciągające. Życzę powodzenia i wytrwałości! pzdr
Katarzyna Dudek

Katarzyna Dudek IT Recruiter at
Badenoch+Clark
(Adecco Group)

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Mirek - mam nadzieję, ze Cię nie uraziłam ostatnio, fajnie piszesz, Ciebie i innych proszę o uwagi (każdego rodzaju, naprawdę słucham - po prostu nie wszystko jestem w stanie zmienic...). I mala prośba - pamiętajcie ze to ksiażka z kategorii pop, wspominki - coś na luzie, na wakacje, przygody z dziwnego kraju, romans w tle - nie jagielski i zapis dziejowych wydarzeń.

Fragment 2

Juba to prawdziwa wieża Babel: mieszanina narodów, języków, religii, kulinariów i ludzkich charakterów. Miasto absolutnie niezwykłe – podejrzewam, ze jedno z najciekawszych miejsc na świecie. Miasto – początek. Miasto nadziei. Miasto poczwarka – która jeszcze nie jest motylem. Ale wie, że nim będzie.

Dużo tu dobrej energii wzrostu. Więcej biedy – ale i tak widać jak ta materia pulsuje nowym życiem. Trochę jak miasta na dzikim zachodzie, takie jak znam z filmów. Miasta NOWEGO ŚWIATA.

Są miejsca gdzie prócz pyłu i malarii nie ma nic. Droga do wyburzonego niedawno bazaru zwanego Customs, jadąc z dzielnicy zwanej Malekiją – wygląda jak żywcem przeniesiona z filmu: Domku na prerii.

Wszystko jest zblurowane, pomarańczowo-słomkowe, wypalone słońcem i spowite kurzem i pyłem. Odrealnione. Ale ogromy tętniący życiem bazar – zupełnie realnie zniszczyły buldożery nie dalej niż miesiąc temu. I teraz nie ma gdzie kupować świeżych ryb – cześć handlujących przeniosła na się na Jebel market, ale ci od ryb zniknęli na dobre.

Na Jebel są inni i mają gorsze ryby. A na kameralnym bazarku zwanym Konyo-konyo po drodze do bazy Gumbo nie ma dużych ryb, tylko małe i zatęchłe trzymane po kilka dni w lodzie - tilapie.

Wielokrotnie podskakując na wybojach w drodze do Rock City (lokalnej knajpy zbudowanej na kamieniołomach) myślałam o kosmosie i pierwszej przyszłej osadzie ludzkiej tam właśnie. Nie będzie wyglądała dużo inaczej. Swoją drogą spodziewam się tam być. Na księżycu czy Marsie nie może być ciężej niż tu - a ja jestem z natury ciekawa.

Którego dnia będę pewnie znowu bez pracy – zobaczę w Internecie ogłoszenie – szukamy chętnych, aby budować pierwszą bazę ludzka na księżycu. I pewnie się zgłoszę. Bo mam już odpowiednie doświadczenie. Z Juby nad Nilem – w Południowym Sudanie i każdy kompetentny badacz kosmosu to doceni.

Po doświadczeniu tego dust city – moon city będzie kolejnym miejscem do życia i pracy. Wiem już, ze można żyć w extremalnie trudnych warunkach w temperaturze 45-50 stopni Celsjusza każdego dnia! Chociaż myślą przewodnia każdego dnia jest wtedy ochrona przed piekielnym promieniowaniem słonecznym i upewnianie się, ze woda do picia jest w pobliżu i wystarczającej ilości.

Wiem, ze możliwe jest komunikowanie się z ludźmi – nie znając ich języków, zwyczajów ani odmiennej kultury - bazując na cierpliwości, gestach, mimice, rozsądku i uśmiechu.

Wielu Sudańczyków wygląda jak kosmici, niektórzy maja powyginane z braku witamin zęby, wiele kobiet i mężczyzn nosi skaryfikacje na czole w postaci równoległych lub w kształcie litery V - nacięć plemiennych, wielu ma ślady plemiennych obrzędów na klatkach piersiowych.

Jedni są asfaltowo czarni – inni czekoladowo brązowi. Ci najciemniejsi to Nilotycy, jaśniejsi to ogólnie Bantu. Arabów nazywana się „turukami” czyli Turkami - od śniadej cery. Biali to kawandżie.

Tutejsze kobiety maja kosmiczne fryzury. Europejskie wyobrażenie o możliwościach zaplatania włosów to kropla w morzu możliwości.
Burza drobnych warkoczyków chętnie przywożona, jako pamiątka po wakacjach w Kenii nie umywa się do tego, co oferują saloniki fryzjerskie z blachy falistej w slumsach Juby!

Płasko ułożone na glowie zaplatane warkoczyki od milimetrowych po szerokie wielocentymetrowe, w każdy z możliwych sposobów zakończone - nazywane w Etiopii szrubą, dredy wszelkiej maści i sterczące warkoczyki plecione od czubka glowy, do czubka glowy, na ukos i w bok.

Wcale nie zadkie są wspomagane drucikami skręty na Pipi Langstrumpf, grube filce na Boba Marleya, kombinacje na Pipi z Bobem, na wijące się rurki jak plastikowe zabawki, na cebulki ze szczypiorem dookoła głowy i na filigranowe jak koniakowskie koronki warkoczyki-nitki lejące się na plecy i bardzo czasochłonne...

konto usunięte

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Katarzyna (Kate) Dudek:
Miasto poczwarka – która jeszcze nie jest motylem. Ale wie, że nim będzie.

Jak jest poczwarką to nie jest motylem - raczej oczywiste!

Może lepiej : Miasto poczwarka, które wie, że kiedyś stanie się motylem.

konto usunięte

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Strasznie dużo błędów, aż trudno się czyta.

konto usunięte

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Katarzyna (Kate) Dudek:
Mirek - mam nadzieję, ze Cię nie uraziłam ostatnio

A skądże, mnie bardzo ciężko urazić - po prostu pomerdały mi się trochę tematy, ale już znalazłem ten właściwy, z moimi "afrykańskimi" wypocinami i za chwilkę Ci w nim odpowiem.
A do Fragmentu 2 się odniosę, tylko muszę się z nim oswoić, przeczytać kilka razy. :)
Katarzyna Dudek

Katarzyna Dudek IT Recruiter at
Badenoch+Clark
(Adecco Group)

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Sylwia Z.:
Strasznie dużo błędów, aż trudno się czyta.


Okey. A mozesz przeredagowac tak, zebyś po zakonczeniu pracy, spojrzała na ten fragment i powiedziała: to jest to, tak jest dużo lepiej!

ja już jutro pewnie przeczytam, u mnie jest 18.30 i lecę do libanskiej knajpy na spotkanie z przyjaciółmi :) z ksiązki! milego weekendu

konto usunięte

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Katarzyna (Kate) Dudek:
Okey. A mozesz przeredagowac tak, zebyś po zakonczeniu pracy, spojrzała na ten fragment i powiedziała: to jest to, tak jest dużo lepiej!
Nie jestem edytorem, ani pisarzem, ale dla zabawy spróbowałam. Było dużo literówek, błędów stylistycznych i ortograficznych, a to niedobrze. Pewnie po moich poprawkach też jakiś mądrala się znajdzie, co wyszuka i w poprawionym tekście błędów. Ale rzeczywistość jest taka, że tekst ma szanse na druk im mniej w nim błędów - no i jeśli jest ciekawą historią. Niechlujstwo może być przyczyną odrzucenia tekstu zanim ktokolwiek zauważy, że to ciekawa historia. Dlatego lepiej zanim złożysz tekst do wydawnictwa popraw te błędy, bo szkoda by było żeby Twoja przygoda z Juby została w szufladzie.

Fragment 2 - poprawiony

Juba to prawdziwa wieża Babel: mieszanina narodów, języków, religii i ludzkich charakterów. Miasto niezwykłe. Miasto – początek. Miasto nadziei. Miasto, które jest jak niepozorna poczwarka - ono wie, że kiedyś stanie się motylem.

Czuje się tu potencjał do rozwoju, chociaż na pierwszy rzut oka widać tylko nędzę. Ta warstwa brudu, zgiełku, głodu w środku pulsuje jednak życiem. Przypomina trochę miasta z dzikiego zachodu, takie, jakie znam z filmów. Miasta NOWEGO ŚWIATA.

Są miejsca gdzie prócz pyłu i malarii niczego się nie dostrzega. Droga do wyburzonego niedawno bazaru zwanego Customs - jadąc zdzielnicy zwanej Malekiją – wygląda jak żywcem przeniesiona zfilmu: Domku na prerii. Dookoła pustka i słońce, którego
promienie parzą i oślepiają.

Wszystko jest zblurowane, pomarańczowo-słomkowe, wypalone słońcem, spowite kurzem i pyłem. Odrealnione. Ogromy tętniący życiem bazar – zupełnie realnie zniszczyły buldożery nie dalej niż miesiąc temu. Teraz nie ma gdzie kupować świeżych ryb – część handlujących przeniosła się na Jebel market, ale rybacy znikli na dobre.

Na Jebel market są inni i mają gorsze ryby, małe i zatęchłe trzymane po kilka dni w lodzie - tilapie. Nigdzie już nie ma dużych ryb, nawet na kameralnym bazarku zwanym Konyo-konyo po drodze do bazy Gumbo.

Wielokrotnie podskakując na wybojach w drodze do Rock City (lokalnej knajpy zbudowanej na kamieniołomach) myślałam o kosmosie i pierwszej tam w przyszłości zbudowanej osadzie ludzkiej. Nie będzie wyglądała dużo inaczej niż Juba wygląda dzisiaj. Swoją drogą, wydaje mi się, że jeśli taka osada kiedyś zostanie zbudowana, ja na pewno tam będę. Na księżycu, Marsie, czy nawet w innej galaktyce nie może być ciężej niż tu - a ja jestem z natury ciekawa, tego, co odległe, co nieznane, co nowe.

Któregoś dnia pewnie znowu zostanę bez pracy – zobaczę w Internecie ogłoszenie: „Szukamy chętnych, aby budować pierwszą bazę ludzką na księżycu.” Wtedy się zgłoszę. Mam już odpowiednie doświadczenie z Juby nad Nilem – w Południowym Sudanie i każdy kompetentny badacz kosmosu z pewnością to doceni.

Po doświadczeniu tego dust city w Jubie, moon city byłoby kolejnym miejscem do życia i pracy. Wiem już, że można żyć w extremalnie trudnych warunkach, w temperaturze 45-50 stopni Celsjusza! Kiedy żar spadający z nieba pali skórę, myślą przewodnią jest ukrycie się przed piekielnym promieniowaniem i bezustanne upewnianie, że woda do picia jest w pobliżu i w wystarczającej ilości.

Cierpliwością, gestami, mimiką, rozsądkiem i przede wszystkim uśmiechem można bez żadnego większego trudu komunikować się z ludźmi – nie znając ich języków, zwyczajów ani odmiennej kultury.

Sudańczycy w większości wyglądają jak kosmici. Niektórzy mają powyginane z braku witamin zęby, wiele kobiet i mężczyzn nosi skaryfikacje na czole w postaci nacięć - równoległych lub w kształcie litery V. Wielu z nich ma ślady plemiennych obrzędów na klatce piersiowej.

Jedni są asfaltowo czarni – inni czekoladowo brązowi. Ci najciemniejsi to Nilotycy, jaśniejsi to ogólnie Bantu. Arabów nazywa się „turukami” czyli Turkami - od śniadej cery. Biali to kawandżie.

Tutejsze kobiety maja kosmiczne fryzury. Europejskie wyobrażenie o możliwościach zaplatania włosów to kropla w morzu możliwości. Burza drobnych warkoczyków chętnie przywożona, jako pamiątka po wakacjach w Kenii nie umywa się do tego, co oferują saloniki fryzjerskie z blachy falistej w slumsach Juby!Sylwia Z. edytował(a) ten post dnia 08.11.09 o godzinie 23:44

konto usunięte

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

A jeszcze jedno, ten tekst jest pocięty, jeden akapit nijak się ma do akapitu poprzedzającego. To sprawia wrażenie takiej trochę sieczki, luźnych myśli. Niby też tak można pisać, ale lepiej żeby przynajmniej trochę te akapity ze sobą były logicznie związane.
Marta L.

Marta L. radca prawny

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Moje pierwsze wrażenie - ciekawy temat, chętnie poczytam całość. Mam jednak wrażenie, że ... nawet nie wiem jak to ująć. Za mało daje mi możliwości wczucia się w temat, wyobrażenia okolicy, poczucia zapachu i klimatu. Może niektóre opisy są "za szybkie". Ale to moje pierwsze wrażenia, napewno będzie ciekawie. Po poprawkach. Inna sprawa, że jest różnica w czytaniu w komputerze i książce.
Katarzyna Dudek

Katarzyna Dudek IT Recruiter at
Badenoch+Clark
(Adecco Group)

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Tutejsze kobiety maja kosmiczne fryzury. Europejskie wyobrażenie
o możliwościach zaplatania włosów to kropla w morzu możliwości. Burza drobnych warkoczyków chętnie przywożona, jako pamiątka po wakacjach w Kenii nie umywa się do tego, co oferują saloniki fryzjerskie z blachy falistej w slumsach Juby!Sylwia Z. edytował(a) ten post dnia 08.11.09 o godzinie 23:44

---Mmmm. Czyta się całkiem przyjemnie :) szczególnie ze po tym, jak naniosłas swoje poprawki tekst jest mniej moj, czytam go niejako na nowo, no naprawde - obawiam się, że MI moja ksiażka się pododa a jak sobie pomyślę jak mi sie bedzie podobala po poprawkach redaktorskich - wooow :D. Dzięki.

konto usunięte

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Możliwościom w morzu możliwości to i Sylwia nie pomoże :-(
Anna W.

Anna W. doktor filologii
angielskiej,
wykładowca, lektor,
tłumacz...

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Trochę się poznęcałam nad możliwościami zaplatania i poprzestawiałam przecinki.

Tutejsze kobiety maja kosmiczne fryzury. Europejskie wyobrażenie
o sposobach zaplatania włosów to kropla w morzu tutejszych możliwości. Burza drobnych warkoczyków, chętnie przywożona jako pamiątka po wakacjach w Kenii, nie umywa się do tego, co oferują saloniki fryzjerskie z blachy falistej w slumsach Juby!
------------------------------------------------------------
Są miejsca, gdzie prócz pyłu i malarii niczego się nie dostrzega. Jadąc z dzielnicy zwanej Malekiją, widzimy drogę do wyburzonego niedawno bazaru zwanego Customs, która wygląda jak żywcem przeniesiona z filmu "Domek na prerii". Dookoła pustka i słońce, którego promienie parzą i oślepiają.

(to nie droga jedzie, tylko my :)
------------------------------------------------------------

W samym akapicie o temperaturze zmieniłabym extremalnie na ekstremalnie.. i parę innych drobiazgów:

Kiedy żar lejący się z nieba pali skórę, myślą przewodnią jest ukrycie się przed piekielnym promieniowaniem i bezustanne upewnianie się, że woda do picia jest w pobliżu, w wystarczającej ilości.
Anna W.

Anna W. doktor filologii
angielskiej,
wykładowca, lektor,
tłumacz...

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Aha, wiem że jestem okropna, ale zmieniłabym "zblurowane" na coś innego.

konto usunięte

Temat: Fragment mojej książki z Afryki z Południowego Sudanu -...

Anna W.:

Kiedy żar lejący się z nieba pali skórę, myślą przewodnią jest ukrycie się przed piekielnym promieniowaniem i bezustanne upewnianie się, że woda do picia jest w pobliżu, w wystarczającej ilości.

Ja w ogóle nie lubię przecinków, to takie małe wredne robactwo, które nigdy nie jest tam gdzie powinno być, ale rozłazi się wszędzie ;) Ale podziwiam tych którzy sobie z przecinkami radzą :)Sylwia Z. edytował(a) ten post dnia 10.11.09 o godzinie 22:11

Następna dyskusja:

Książki - TOP 10




Wyślij zaproszenie do