konto usunięte

Temat: zaczynamy mówić ;)

Melduję się :)))

konto usunięte

Temat: zaczynamy mówić ;)

Zastanawiam się nad pierwszym kontaktem z dziennikarstwem (poza gazetką ścienną w szkole he he) - od tego wyszliście, tak? - i łapię się za głowę, bo po raz enty dochodzę do wniosku, że wszystko dzieje się w moim życiu przypadkiem.
Tak też było z pisaniem. Poznałam grupę nieciekawych ale intrygujących osób i koniecznie chciałam komuś o nich opowiedzieć. A, że wokół nie mogłam operować wprost nazwiskami czy ksywkami tych ludzi, to poszłam do nieistniejącej już gazety studenckiej i tak powstał mój pierwszy reportaż o tzw. ustawkach kibiców i walkach w klatce. Kurcze, fajne czasy :)
Marcin Fijałkowski

Marcin Fijałkowski Fotograf,
dziennikarz

Temat: zaczynamy mówić ;)

Ja wystartowałem w podstawówce redagując wywrotowy miesięcznik Dwuja :) Mam jeszcze na dnie szafy wszystkie numery - teraz można się pośmiać. Szczególnie ambitne były wywiady z nauczycielami :) Potem jakoś była dłuższa przerwa.
Ela K.

Ela K. dziennikarz

Temat: zaczynamy mówić ;)

ja podobnie - stare egzemplarze mam gdzieś pochowane, gazeta sie piorko nazywała (oczywiscie byłam naczelną :P) i nie wiem, Marcin jak w twoim przypadku, ale w mojej podstawówce gazetka była płatna!




Ela K. edytował(a) ten post dnia 03.11.06 o godzinie 10:16
Marcin Fijałkowski

Marcin Fijałkowski Fotograf,
dziennikarz

Temat: zaczynamy mówić ;)

To chyba do mnie, choć nie jestem Michał :P Ale przywykłem, że sporo ludzi przekręca moje imię - bywałem już Markiem, Maćkiem, Michałem. A ja jestem Marcin :)
Robiliśmy takie eksperymenty z ceną, żeby ograniczyć to, że niektórzy brali kilka egzemplarzy. A nakład nie był imponujący :)
Ela K.

Ela K. dziennikarz

Temat: zaczynamy mówić ;)

Przepraszam!!!!!!!
Marcin Fijałkowski

Marcin Fijałkowski Fotograf,
dziennikarz

Temat: zaczynamy mówić ;)

Ja tam nie z tych co się gniewają :)

Temat: zaczynamy mówić ;)

To chyba dużo osób zaczynało od takiej szkolnej gazetki. Ja w mojej szkole prowadziłem taką przez 4 lata. Była płatna, 1 zł (jak FAKT). Ale oczywiście zysku z tego nie było - papier, ksero itp. Ale liczyła się sama idea i chęci. Bardzo miłe wspomnienia. Zawsze sensacje wywoływała strona z dowcipami.
Ela K.

Ela K. dziennikarz

Temat: zaczynamy mówić ;)

"moja" gazetka też kosztowała złotówkę ;)) dodatkowo drukowalismy specjalny kuopn - jak nauczyciel wyrywał Cie do odpowiedzi i nic nie umiałeś, mogłes dać kupon, który chronił od pały ;))
dzieki temu kuponowi schodziły nam wszystkie numery

Temat: zaczynamy mówić ;)

dobry pomysł. u mnie były szczęśliwe numerki, ale nie w gazetce, samorząd losował na każdy dzień i wywieszał na tablicy ogłoszeń. Ale prace dla gazetki były nie raz pretekstem do zwolnienia się z lekcji, co uchraniało wiele osób. Kurczę to były czasy...


Ela K.:"moja" gazetka też kosztowała złotówkę ;)) dodatkowo drukowalismy specjalny kuopn - jak nauczyciel wyrywał Cie do odpowiedzi i nic nie umiałeś, mogłes dać kupon, który chronił od pały ;))
dzieki temu kuponowi schodziły nam wszystkie numery
Ela K.

Ela K. dziennikarz

Temat: zaczynamy mówić ;)

nie to co teraz ;/ praca nad artykułem nie zwolni mnie z przygotowania materiału na conflict resolution... cała noc przede mną ;/

konto usunięte

Temat: zaczynamy mówić ;)

Az tak lubisz zarywac noce?
Ela K.

Ela K. dziennikarz

Temat: zaczynamy mówić ;)

jeśli trzeba, to zarywam;)

zreszta niektórzy też zarywają :P

ale nie było tak źle, gdyż jednej z koleżanek pospuła się drukarka i przesłała mi jedno pytanko do druknięcia; chyba nie muszę dodawać, że jej tok myslowy bardzo mi pomogł, dzieki czemu na sen poświęciałm dzisiaj całe trzy godziny ;)


Ela K. edytował(a) ten post dnia 07.11.06 o godzinie 21:54
Anna S.

Anna S. Marketing &
Innovation
Professional

Temat: zaczynamy mówić ;)

Historia zaczela sie od wielkiej fascynacji konkurencją pracodawcy Basi... czyli RMF FM. Poniewaz bylam wtedy nastolatką - wspomagalam regionalna promocje: od wspierania szeregow Inwazji Mocy po organizowanie wlasnych imprez, takze masowych. Na studiach dzialalam w radiu a tyle usilnie, ze postanowilam je rzucic dla.... dziennikarstwa w Wawie. Ale stołeczne stacje mnie nie pokochaly wiec ...przez zupelny przypadek zaczelam pisac. W potoku tekstów napisalam do Pulsu Biznesu raport o sformatowanych stacjach radiowych, a pozniej... prace magisterska;-) Po cichu marze o radiomarketingu... no, moze nie tak calkiem cicho. W koncu cisza zabija eter...
Piotr Henzler

Piotr Henzler freelancer -
szkolenia, media,
Internet, rynek
pracy

Temat: zaczynamy mówić ;)

Witam wszystkich!
jako, że jest to mój pierwszy wpis na grupie, to trafiłem na dobry temat - przedstaw swój początek:)
Ja również zacząłem w podstawówce, wydawałem gazetkę Kramik. Nie dość, że była to płatna - jak kilka wspomnianych wcześniej - to pracę można było dostać tylko i wyłącznie po znajomości. Wydawałem ją ja z koleżanką z klasy i nasze młodsze rodzeństwo:)
A i jeszcze jedna sprawa - w gazetce tej ukazywały się reklamy! Dlatego też bardzo na sprzedaży całego nakładu nam nie zależało, bo nie sprzedaż była głównym przychodem.
Czyli - podsumowując - już w 1991 roku zorientowałem się, jak działają media:)
pozdrawiam
piotr
Ela K.

Ela K. dziennikarz

Temat: zaczynamy mówić ;)

a kto się reklamował w waszej gazetce??
Piotr Henzler

Piotr Henzler freelancer -
szkolenia, media,
Internet, rynek
pracy

Temat: zaczynamy mówić ;)

Ela K.:a kto się reklamował w waszej gazetce??


Największym reklamodawcą byla przychodnia weterynaryjna. Pojawiały się też reklamy fryzjera i zakładu szewskiego. Innych nie pamiętam, ale pewnie coś jeszcze było.
Maja Denisiuk

Maja Denisiuk
dziennikarka/redakto
rka/korektorka

Temat: zaczynamy mówić ;)

[author]Krzysztof
Maja Denisiuk

Maja Denisiuk
dziennikarka/redakto
rka/korektorka

Temat: zaczynamy mówić ;)

Anna B.:Zastanawiam się nad pierwszym kontaktem z dziennikarstwem (poza gazetką ścienną w szkole he he) - od tego wyszliście, tak? - i łapię się za głowę, bo po raz enty dochodzę do wniosku, że wszystko dzieje się w moim życiu przypadkiem.
Tak też było z pisaniem. Poznałam grupę nieciekawych ale intrygujących osób i koniecznie chciałam komuś o nich opowiedzieć. A, że wokół nie mogłam operować wprost nazwiskami czy ksywkami tych ludzi, to poszłam do nieistniejącej już gazety studenckiej i tak powstał mój pierwszy reportaż o tzw. ustawkach kibiców i walkach w klatce. Kurcze, fajne czasy :)



U mnie też "jakoś tak wyszło". Bo idąc na studia - jako egzaltowana absolwentka LO, zarzekałam się, że pismakiem to ja w życiu nie będę, przecież to takie przyziemne. LITERATURA, moi Państwo, to było prawdziwe życie! "Cierpienia młodego Wertera" pochłaniałam, idąc po warszawskiej starówce i zanosząc się płaczem. Teraz nie mogę uwierzyć, jak szybko studia wyleczyły mnie z tej egzaltacji. A potem gazeta Uniwersytet. Później dał mi szansę pewien przemiły dziennikarz - Węgier, uroczy, ciepły człowiek. I poszło. W końcu założyłam firmę, ale jak się już wsiąknie, to dziennikarzem się po prostu jest. Czasem to nawet upierdliwe. Kiedy chcę odpocząć, ktoś proponuje mi intrygujący temat i ciekawość bierze górę nad zmęczeniem. I znów zarywam noce... Czy Wy też tak macie?



Wyślij zaproszenie do