Temat: wakacyjne nurkowanie w dobrych tematach ;-))
Joanna K.:
chcesz rzucać? czy mówisz, że chcesz?
Chcę rzucić, ale to nie takie proste, jak zapewne orientuje się każdy, kto choć trochę kiedyś kurzył
Małgosiu, a co do Twojego pytania o odpoczynek
Jeżeli mówimy o wypoczynku dłuższym (czyli ok. tydzień lub więcej) to ja proponuję hmm...nie jestem pewien jak to się fachowo nazywa, ale chyba urban tourism.
Wybieramy sobie jakieś duże europejskie miasto, najlepiej takie gdzie wcześniej nie byliśmy, kupujemy bilet, zamawiamy jakiś nocleg i przez cały tydzień włóczymy się, pozornie bez celu, ale przy okazji zaliczamy muzea, galerie, puby etc., co tam kto lubi :)
Ja zwykle jak wyjeżdżam staram się włóczyć bez przewodnika, tzn. mam często takie coś ze sobą, ale zaglądam głównie wieczorami, żeby w razie jakichś niedopowiedzeń zobaczyć, gdzie akurat byłem. Wiedzę lepiej zdobywać przez kontakty interpersonalne i rozmowy z tubylcami, a już najlepiej jak się trochę zboczy z utartego turystycznego szlaku :)
Ja na takich wyjazdach wypoczywam idealnie, chociaż fakt, po powrocie potrzebuję jakichś dwóch dni, żeby odpocząć po tym wypoczynku :) Ale idealnie się relaksuję, zapominam o wszystkich problemach i to jest przepiękne :D
Ale jest jeden warunek. W takie wyprawy to głównie samemu. Metoda "sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem" w sytuacji mocno zindywidualizowanego wyjazdu nie sprawdza się w kilka osób, bo nigdy wszystkim nie dogodzisz. "A czemu tam idziemy? Przecież do muzeum się inaczej idzie; A ja chcę teraz odpocząć; A chodźmy się piwa napić" itd itp
Aha, zdecydowanie nie mówimy wycieczkom zorganizowanym i omijamy je z daleka, no chyba, że już będąc na miejscu śmiejemy się w głos z grupy zaganianej przez przewodnika z miejsca na miejsce, bo "mamy jeszcze 2 godziny czasu i 8 zabytków do zaliczenia" :))
Ot, i mój sposób.
A jeśli chodzi o odpoczynek i relaks na krótką metę, na przykład po bardzo męczącym dniu, to mam parę sprawdzonych metod. Jedna to, wstyd się przyznać, internet i YouTube. Jakoś tak się złożyło, że czasem włącza się u mnie uzależnienie od serfowania po kolejnych filmikach, tu śmieszna reklama piwa z Bułgarii, tam albański hip-hop, jeszcze gdzieś propagandowe kreskówki Walta Disneya z okresu II wojny światowej. Ale ostrożnie - to wciąga :)
Drugi sposób - ale to chyba sztampa, długa kąpiel, koniecznie z książką albo stertą gazet (zboczenie zawodowe :) )
I trzecia, sprawdzona niedawno i zapożyczona od znajomego - późnowieczorowa jazda samochodem po pustym już wtedy mieście i okolicach. Też jakoś tak skłania do refleksji i sprawia, że człowiek zapomina o bożym świecie. Zresztą, sam nie wiem, na mnie działa, ale na innych nie musi :)
No, ale chciałaś znać nasze zdanie, to masz :D