Temat: Znaczenie pracy dziennikarza
I coś na temat bezczelnego ściągania newsów przez internet
Amerykańska agencja informacyjna Associated Press wypowiedziała wojnę internetowym serwisom korzystającym z jej materiałów. W Polsce sensację wzbudził alians PAP z Google News.
- Nie możemy dłużej bezczynnie przyglądać się temu, jak inni wykorzystują naszą pracę pod pretekstem naciąganych teorii prawnych. Jesteśmy wściekli jak cholera - powiedział Dean Singleton, szef AP, podczas walnego zgromadzenia. Agencja stworzy specjalne oprogramowanie wyszukujące w internecie serwisy, które zamieszczają produkowane przez nią informacje. Następnie prawnicy będą analizować, czy są one wykorzystywane zgodnie z prawem. Oświadczenie szefa AP padło w przededniu wystąpienia Erica Schmidta, prezesa Google'a, na dorocznej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Wydawców Prasy (NAA).
Wydawcom puszczają nerwy. Internauta już przyzwyczaił się do tego, że informacja w sieci jest darmowa. Mało tego, coraz łatwiej ją znaleźć: wystarczy odwiedzić serwis Google News czy Yahoo! News.
Tyle że prawie wszystkie znalezione tam informacje powstały w tradycyjnych redakcjach prasowych, radiowych i telewizyjnych, stamtąd trafiły do serwisów internetowych wydawców i nadawców, a następnie zostały wykorzystane przez Google'a i Yahoo!. Akurat te dwie spółki płacą mediom za wykorzystanie ich materiałów, ale są w mniejszości.
- Czy mamy pozwalać Google'owi czy Yahoo! kraść nasze materiały... No, nie kraść, lecz brać? - pytał w piątek Rupert Murdoch, szef koncernu medialnego News Corp.
- Jesteśmy przekonani, że działamy zgodnie z prawem autorskim. Oferujemy krótkie wycinki, a nie całe artykuły, a klikających na nich internautów przekierowujemy bezpośrednio do źródeł, czyli do stron wydawców - powiedział "Gazecie" Mario Queiroz odpowiedzialny za rozwój produktów Google'a w Europie.
Wielu wydawców, w tym polskich, podziela jednak punkt widzenia Murdocha. Uważa, że serwis żeruje na ich treściach, bo przyciąga internautów i zarabia na umieszczonych tam reklamach. A wydawcy usilnie szukają przychodów z działalności w sieci. Na razie ani płatne treści, ani e-reklamy nie są w stanie pokryć kosztów serwisów internetowych. W dodatku prasa ma coraz mniej wpływów z reklam i coraz niższą sprzedaż wydań papierowych.
Według naszych nieoficjalnych informacji audyty zamawiane przez polskich wydawców w zagranicznych firmach wykazały, że jeden artykuł z dużego dziennika może być skopiowany przez inne serwisy nawet ponad tysiąc razy. Wydawcy "Gazety Prawnej", "Rzeczpospolitej" oraz "Gazety Wyborczej" już wynajęli kancelarie, które ścigają serwisy wykorzystujące materiały bez ich zgody.
Serwis Google News powstał w 2002 r. i już na starcie czerpał informacje z 4 tys. źródeł. Na początku gigant nie płacił właścicielom materiałów. Jednak europejscy wydawcy zaczęli pozywać spółkę do sądu. W marcu 2005 r. francuska agencja AFP zażądała od Google News 17,5 mln dol. za wykorzystywanie swoich nagłówków i zdjęć. W kwietniu 2007 r. strony zawarły ugodę, której warunków nie ujawniono. Wiadomo jednak, że teraz Google płaci AFP.
W 2006 r. również wydawcy prasy belgijskiej zażądali od Google News blisko 50 mln euro odszkodowania. Po dwukrotnej przegranej w sądzie Google News usunął nagłówki artykułów i linki z belgijskiej wersji.
Nie wszyscy widzą w Google News zagrożenie. Polska Agencja Prasowa oraz siedem innych agencji (hiszpańska EFE, portugalska LUSA, szwajcarska Keystone, austriacka APA, węgierska MTI, grecka ANA oraz belgijska Belga) podpisały z gigantem porozumienie za pośrednictwem zrzeszającej ich European Pressphoto Agency. Dzięki niemu Google News będzie mógł odpłatnie wykorzystywać ich materiały.
- Nie mogę zdradzić szczegółów. To dla nas duży sukces, jesteśmy finansowo zadowoleni z tego kontraktu - mówi Piotr Ambroziak, szef biura handlowego PAP. Przyznaje, że Google jest "skomplikowanym tematem dla mediów", ale jego zdaniem nowa umowa nie zagraża interesom klientów PAP. Piotr Skwieciński, były prezes PAP, porównuje umowę z Google'em do kontraktów z polskimi portalami, jak np. Onet.pl, Wp.pl czy Gazeta.pl (własność Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej").
Ile PAP zarobi na umowie z Google'em? Według Ambroziaka będzie to o wiele mniej niż w przypadku lokalnych klientów. Dodaje on, że opłaty zależą od "mnóstwa parametrów", m.in. liczby odsłon. Obok tekstów na Google News pojawią się reklamy kontekstowe, a PAP otrzyma część wpływów z ich tytułu.
Polscy wydawcy prasy biją na alarm. - Google News jest naszą konkurencją, bo działa zarówno na obszarze reklam, jak i informacji. A PAP udostępnia jej materiały, choć sam żyje z prasy. Bardzo negatywnie postrzegamy tę sytuację, bo ona nam zagraża - mówi Maciej Hoffman, dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy, która 27 marca obradowała w tej sprawie. Według niego jednym ze sposobów walki z Google News może być nowelizacja prawa autorskiego, która ograniczałaby np. prawo do cytowania treści wytwarzanych przez media.
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,6477853...