Temat: wycena dopiero PO wydrukowaniu artykułu?
Sybilla Malina Wąsowska:
nie dogadamy się.
może muszę iść się przespać...
nic nie rozumiem z tego, co piszecie.
:)
nie dziwie siée, ze nic z tego nie rozumiesz, ja tez nie:-).
Jesli redakcja zgadza sie na tekst, oferuje cené za ten tekst i sprawa jest jasna. Jesli sié okaze , ze tekst jest niedobry, dochodzi do negocjacji, ale tworczych- sá sugestie, co przerobic, co dodac , co ujác, itp. Ja zwykle wiem, ile dostane pieniédzy oczywiscie przed publikacjá (przyklad z páczkiem idealny). POtem- roznie bywa w zaleznosci od uczciwosci.
Wycena to tez rzecz, jaka sie dzieje przed - jesli przychodzi fachowiec do domu, by zrobic remont, wycenia, ile to bedzie kosztowalo- moga to byc widelki, ale minimum zawsze sie pojawia.
Jelsi ktos bierze od Ciebie tekst, milczy tajemniczo, ile Ci zaplaci (widelkowo chociazby), to znaczy, ze jest nieuczciwy.
Oczywiscie moze sie zdarzyc, ze tekst bedzie mniej wart, niz zakladano, ale wtedy musza byc podane konktretne powody, a nie wyssane z palca bzdury,w ktorych lubuja sie niektorzy nieuczciwi i skapi redaktorzy,naciskani glownie przez wydawcow, ktorzy zarabiajá mase pieniédzy.
Ja mam w ogole problem z rozmowami o pieniádzach, nie bardzo umiem negocjowac i wdawac sie w finansowe dyskusjé. Zauwaylam jednak, e jest to bardzo wykorzystywane przez ludzi, wiéc uczé sie otwartego stawianie warunków. Co ciekawe, naprawdé dobre pisma ZAWSZE stawiaja sprawé jasno, wiéc kazdy, kto máci i nie jest w stanie dác jasnej odpowiedzi, chocby widelkowej - moze byc nieuczciwy.
pozdrawiam.