Temat: Skuteczny bojkot TVN i GW - akcja społeczna. Przyłącz się...
Zainspirowany przez Pana Dariusza Szula, jego topiciem o "szmaceniu się" dziennikarzy, napisałem post w tej dyskusji: http://www.goldenline.pl/forum/2212491/eunuhy-dziennik... Rozwinięciem niniejszego, zgłaszam pomysł: skutecznego bojkotu TVN a także GW.Jak to osiągnąć?
Dotychczas bojkot TVN polegał albo na tym, aby nie oglądać tej TVN (tako rzecze Zaratustra o. Rydzyk), albo aby posłowie PiS nie udzielali wywiadów tej stacji (tako rzecze Jaroslavus Kaczinskis - jak go nazywają na Litwie). Ja proponuję coś innego! Oglądajcie! Nie krępujcie się! Oglądajcie też koniecznie reklamy emitowane w tej stacji - po to, aby celowo unikać kupowania produktów reklamowanych tamże.
Dlaczego?
Byłem handlowcem, sprzedawałem także reklamę swego czasu. Ponadto studiowałem marketing wyborczy w INP WDiNP UW. Powiem Wam, jak ten przemysł działa.
W każdej firmie, nie tylko w mediach, najważniejszy jest dział handlowy - sprzedaż. Ona przynosi przychody. Bez wpływów żadna firma nie przetrwa dłużej, niźli zakumulowane zapasy jej na to pozwolą. Jeśli wydatki zaczną przewyższać wpływy, każda firma zbankrutuje.
Media utrzymują się ze sprzedaży reklamy. Produktem TVN nie są wcale ich programy. Produktem, jest czas antenowy, który sprzedają mniej więcej w przeliczniku 1s=1 000 zł netto. Pół minutowy spot, uśredniając, kosztuje 30k zł. Oczywiście wszystko zalży od czasu antenowego. Są takie godziny, np. przed Faktami, przed i w trakcie filmów, kiedy cena reklamy gwałtownie rośnie.
W TV liczą się dwa wskaźniki (tzw. "słupki"): oglądalność (=zasięg reklamy), oraz słupki sprzedaży reklamy (ile i na jaką kwotę komu sprzedano kampanii). Generalnie istnieje prosta zależność: oglądalność programu=zasięg reklamy=zyski z jej sprzedaży. Aby doprowadzić (dowolne) medium (utrzymujące się ze sprzedaży reklamy a nie abonamentu) do bankructwa, należy zachwiać tym prostym mechanizmem.
Jak to zrobić?
Reklamę w mediach ATL (głównego nurtu: TV, Radio, prasa), wykupują głównie a w zasadzie jedynie, duże koncerny adresujące swój produkt do masowego odbiorcy. Jest to zatem tzw. mass marketing. Odpowiadają za zakup reklam dla tych koncernów mediabuyerzy/mediaplanerzy - czy to zatrudnieni bezpośrednio w dziale marketingi (czasem oddzielnie, w dziale reklamy) koncernów, albo w domach mediowych obsługujących takowe. Wybierają oni machinalnie media mainstreamowe, jako posiadające największy zasięg.
Aby zbankrutować np. TVN, należy skutecznie zniechęcić mediaplanerów/mediabuyerów do zakupu reklamy w tymże medium. Mediabuyerzy też mają swoje słupki - efektywności kampanii reklamowych. Po każdej akcji sprawdzają zasięg kampanii, jej społeczną percepcję, no i porównują z wynikami sprzedaży produktów reklamowanych (patrz: liczy się sprzedaż). I tu, jedyne, co może ich zniechęcić, to właśnie bojkot ich produktów. NIe musi być duży! Wystarczy, że na ich słupkach nagle pokaże się, że zamiast rosnąć, spada.
Każda firma prowadzi swoje słupki a miarę efektywności sprzedaży/reklamy bada się zwykle w ujęciu kwartalnym zestawiając kwartał do kwartału. Potrzeba dlatego dwóch kwartałów - pół roku, aby zmusić mediabuyerów do wycofania reklam ze stacji TVN. Liczy się bowiem zawsze i wszędzie, pieniądz. Reklama, która nie sprzedaje (reklama dźwignią handlu) to żadana reklama. Jeśli mediabuyerzy zrozumieją, że wykupienie reklamy w TVN = spadek sprzedaży i trwały bojkot ich produktów ze strony (znaczącej) części konsumentów, to gwarantuję Wam, że ŻADEN szef ZADNEJ firmy na to nie pozwoli! A Mediabuyer, który kupuje taką reklamę, dnia następnego jak tylko to się okaże, będzie bezrobotnym!
Naprawdę nie trzeba wiele. Uważam, że grupa słuchaczy Radia Maryja oraz znacząca część antymainstreamowego elektoratu PiS, wystarczyłaby do odwrócenia trendów. Dla marketingowców targetem są gospodarstwa domowe. Mass marketing, to chemia użytkowa, produkty spożywcze etc. Reklamy dóbr luksusowych, których biedniejsza część społeczeństwa nie kupuje (zakładając, że prawdziwym jest stereotyp, że słuchacz Radyja jest z Polski B, starszy, gorzej wykształcony i biedniejszy - bo to niekoniecznie prawda), to margines.
Jak producenci proszków zrozumieją, że wydając na reklamę w TVNie fundują sobie wilczy bilet u 100k gospodarstw domowych, będą autentycznie publikować reklamy w konkurencyjnych stacjach, przepraszając konsumentów i ogłaszając rezygnacje z reklam w TVN! Serio, serio! Bo żdanej firmy nie stać, na to, aby wyciąć sobie 100k gospodarstw domowych spośród klientów swoich produktów. To cios, którego żadna firma nie przetrwa!
Dlatego po pół roku takiego bojkotu, TVN (lub szerzej ITI: w tym onet.pl) utrzymujący się głównie z reklam (plus abonament z platformy N), zacząłby odczuwać co najmniej finansową zadyszkę. A to jest czerwone światło dla akcjonariuszy/udziałowców. Kiedy zaczynają spadać wpływy, kiedy akcje lecą na łeb na szyję, wtedy dopiero zarządy firm upadają. Póki są wpływy i zyski... nic nie może ich ruszyć;)
A co z GW?
Z Gazeta Wyborczą jest zupełnie podobnie. To, owszem, gazeta a nie TV i notuje wpływy ze sprzedaży czasopisma, ale zdradzę Wam tajemnicę: wpływy ze sprzedaży gazety nie pokrywają kosztu druku egzemplarza! Dlatego możecie bezpiecznie kupować te opasłe, wielostronicowe numery, czytać je od deski, do deski (jeśli zdzierżycie - zwłaszcza publicystykę, bo wielu GW kupuje dla dodatków), a następnie zrobić z GW dokładnie to samo, co z TVN. Wypatrywać reklam firm i produktów a następnie je, a nie GW, bojkotować!
Pamiętajcie, że w GW nie tylko reklamy graficzne są źródłem przychodu. Np. w Gazecie Praca każda publikacja rekrutacyjna, jest opłaconą reklamą. Tym samym, czytając dział praca, pamiętajcie: nie kupować od firm tak się ogłaszających.
Zasięg tytułu prasowego jest średnią z nakładu oraz sprzedanych egzemplarzy. To biorą pod uwagę mediabuyerzy kupując reklamę w tyt. prasowym zwłaszcza masowym, jak dziennik. Bo w przypadku czasopisma branżowego biorą jeszcze pod uwagę target odbiorcy czasopisma. Odbiorca GW jest uśredniony czytelnik, który w przypadku GW, odpowiada przeciętnemu Kowalskiemu. Medianę zaburza grono pseudointelektualistów ze środowiska postUW, ale Czort z nimi!
Gdyby udało się zrobić z GW coś takiego jak proponuje z TVN, to uwzględniając, że wpływy ze sprzedaży czasopisma nie pokrywają kosztów druku i dystrybucji, Gazeta poszłaby z torbami - jeszcze szybciej, jak TVN, bo koszta emisji reklamy prasowej są o wiele większe (paradoksalnie) od kosztu emisji reklamy radiowej, czy tv. Sytucaję Agory ratowałby jakiś czas Internet i jej inwestycje w portale. Tamta reklama ma trochę inny target poza tym koszta emisji reklamy internetowej są najniższe ze wszystkich dostępnych mediów, przez co spadek wpływów byłby mniej odczuwalny. Ale i tu REDakcja musiałaby się obudzić - i to z co najmniej ręką w nocniku, bo broczyłaby w ekstrametach, prawie, że po czubek głowy;) A tyt. prasowy to największy prestiż i główne wpływy z reklamy. Jakby je im odebrać... Agora pa pa;)
Co o tym myślicie? Wysyłać kopię tego postu do Rydzyka? ;)))
Pozdrawiam!Ten post został edytowany przez Autora dnia 03.01.14 o godzinie 17:18