Temat: waszym zdaniem
Damian T.:
Kuba Nowak:
Damian, nazwy dostajesz takie, jakie dostajesz, bo proponujesz ewentualną nagrodę, która jest procentem rynkowej stawki za zlecenie.
Rozumiem, że start firmy, że mało kasy, ale nie wymagaj nie płacąc:).
Czyli że jak nagroda będzie np 2000 zł to nazwy będą lepsze????
On się odnosi do średnich stawek copy-freelancerów, będących wynagrodzeniem za w miarę profesjonalny proces consultingu i "wymyślania" nazwy.
W zakres procesu twórczego wchodzi np. rozpoznanie krytyczne nazw konkurencji, kwestionariusz zwany briefem [pytania, pytania, pytania rozpoznawcze, cele, główny komunikat, pozycjonowanie firmy, analiza usług lub produktów], przede wszystkim zaś wymyślanie, poszukiwanie i propozycje nazw [od kilkunastu do setki nawet] poparte argumentacją w kilku obszarach [nie tylko semantycznym], sprawdzenie dostępności domeny, czy taka nazwa już funkcjonuje w twojej branży, czy jest chronionym znakiem towarowym [w UP].
Nie wchodzą tu w grę badania marketingowe, ani procedura konsultacji prawa autorskiego.
Oczywiście, strategia marki i jej pozycjonowanie na rynku jest tu jedną z najważniejszych kwestii.
Jeśli żadna nazwa ci się nie podoba, namingowiec restartuje proces. Tutaj jednak opiera się na uszczegółowieniu poszukiwań, na podstawie konstruktywnych uwag klienta kierunkujących dalszą eksplorację. Aż do skutku (nie wyrzuca się copywritera do kosza, po prostu pracujemy, aż oboje powiemy "kurwa, to jest to!").
Oczywiście, nie jestem jakimś specjalistą od namingu.
Więcej opisaliby ci zacni i niezwykle doświadczeni namimgowcy. Ich wpisów na forach copywriterskich było już sporo.
To jest oczywiście proces zarezerwowany raczej dla rynku marek.
Jednak 2000 zł to nie jest astronomiczna kwota, jest grubo poniżej wartości pracy prowadzonej pełną procedurą naming and branding.
500 zł jest kwotą, gdzie trudno oczekiwać wybuchów i diamentowych strzałów ze strony dobrych copywriterów.
Raczej swobodną twórczość :)
Patryk Rykała edytował(a) ten post dnia 07.12.10 o godzinie 15:59