Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Weselin Chanczew*

Połów delfinów


Czemu mi się teraz
połów delfinów przypomniał.

Znaleźliśmy nagle
wiele delfinów.
Napełniono ładownie.
Woda sięgała po burty,
ale statek nie mieścił obfitego połowu.

A chcieliśmy zabrać wszystko.

Wtedy ściągnęliśmy sieci,
wypełnione delfinami,
i ruszyliśmy powoli z powrotem.
Wracaliśmy z bogactwem.
Wiatr był pomyślny.
Maszt wesoło tańczył razem z nami
i nie widzieliśmy nic
oprócz miast,
które nas wypatrują oczami cichych kobiet.

Wtedy nadeszła niespodzianie burza.
Statek stanął.
Ciążyły ogromne sieci.
Bogaty połów ciągnął nas do tyłu
i strach nas przeszedł,
że nie dojdziemy do brzegu.

- Tnijcie liny! – wreszcie ktoś krzyknął.
Miał rację.
Ale nienawidziliśmy tego człowieka.
Podnieśliśmy topory.
Odcięliśmy pełne sieci.
Bardzo nas bolało.
Cięliśmy i płakali ze złości.

A na wprost przed nami brzeg się dźwigał powoli
pusty i cały w jasności.

Czemu mi się teraz
połów delfinów przypomniał?

tłum. z bułgarskiego Jan Zych

*notka o autorze w temacie Poezja kolei żelaznych

wiersz ten jest też w temacie Polowania i łowy
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 12.02.10 o godzinie 12:15
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Urszula Benka

Połów diabła


To nie zasługa mężczyzny, że mnie złowił,
rybę tak wielką,
że nie wiadomo, gdzie kobieta z niej wzrasta-
On nie wie, z jakich rybich częsci
bierze sie pomarszczona rzeka czoła
i spracowanych oporem rąk,
czemu serce, dwudzielne dotąd,
na czworo pęka-
On pragnie.
Niebieska łódź jest prawie pusta. Tak głęboko
wychylił sie z niej, aby mnie wciągnąć
wraz z pokoleniami ryb
jak smugę przodków,
jak gdyby ciągnął przeszłość, by doczekać jutra
i ciągnąć dalszy ciąg-
jest nagi i zmęczony.
Mężczyzna nie wie już czy łowi rybę ze mnie,
czy z morza,
czy też mnie z ryby, czy z samego siebie.
Bo może siebie on tutaj łowi- ale czy ze mnie,
czy z morza?
Co krzyczy w nim greckim głosem na taki podział:
Dia-bo-lejn!

w "Córka nocy",1994r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 04.11.09 o godzinie 21:17

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Tymoteusz Karpowicz*

Ryba


Przepłynęła ciemna ryba pode mną
i rozcięła mnie na dwie połowy –
po dwóch stronach straszliwej płetwy
stoję i przyglądam się sobie

Czy to ja zbierałem różowe kamyki
naprawiałem oczy kwiatów by widziały barwniej
całowałem trzmiela w nieufną źrenicę
prowadziłem od ziarnka do ziarnka
ślepą myszkę polną?

Czy to ja do wypalonej ściany podobny
cel pocisków armatnich ulubieniec ognia
czuła waga dla czołgów czterdziestotonowych?

Kto z nas był potrzebniejszy dla otwartej furtki
przez którą teraz wbiegła dziewczyna z malinowym pieskiem?

Czy ty straszna rybo jesteś dawną złotą rybką
Która z rączki mi wypadła do głębiny świata?

z tomu „Kamienna muzyka”, 1958

*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie Autoportret w lustrze wiersza
Marta K. edytował(a) ten post dnia 06.07.12 o godzinie 05:40

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Akwarium


I

Ścierpnięty ze złości głowonóg o smutnych oczach starca,
rybki jak serca bijące skrzelami, węgorze jak lite pasy,
żyjący młotek i nóż srebrzysty i zardzewiała tarcza,
i kraby rozparte strojące straszliwe japońskie grymasy;

łakome kwiatki, przebiegłe listki, anemon chodzący w kółko i szukający
mięsa,
ślimak z ukwiałem różowym żyjący za pan brat
ale dzisiaj zalegają trawę,
merveilleusy w niebieskich sukniach...
Gasną atłasów melodyjne włókna,
i zapadają w głąb spojrzenia łzawe...

Nikną mufki olbrzymie, gwiaździste koronki,
budki-kabryjolety, o barwach niewinnych,
a pozgonne zapachy wiejące od łąki
są zapachami fiołków,
bo nie śmią być inne...

Płaty białych, nie czytanych listów
ktoś rozrzucił szerokim wachlarzem - -
w grozie długich, wiosennych poświstów,
trupim uśmiechem tają śnieżne twarze.

Szale, ongiś puszyste w styczniowej zamieci,
szarymi spływają rzekami - -
czasem brylant na lokach szronowych zaświeci
i w trawie kończy się łzami.

Zlodowaciała ręka jednej z marzycielek
srebrzy się jeszcze w cieniu,
strzeżona przez niego...
Wkoło dymią słoneczne bomby i szrapnele.
Pokój zabitym śniegom...
i fioletowy krzyżyk meduzy, który się w górze leniwie wałęsa -
może to wszystko jest niebo lub piekło, tamten świat?

II

Ach, a te mate rybeczki japońskie wesołe i ptaszęce!
Strojne w pióra ni to ni owo, garbate, złociste Bóg wie co,
o, każdą z nich ucałować za to, że jest, w podzięce,
i wszystkie razem przycisnąć do serca zmęczonego już tajemnicą.

III

Wielki żółw pływa za szybą machając nogami płaskimi jak skrzydła.
Grzyb półkulisty i twardy, od spodu złoty i miękki -
ma oczy sowy, dziób orła i trupie nozdrza straszydła,
a mech powiewa na jego tarczy w błyszczące sęki.
Jak utopiony Japończyk spogląda martwo i niesłychanie.
Bursztynem prześwieca szyldkret, samurajowa zbroja.
O, dajcie mi na czym uklęknąć i mój sandałowy różaniec,
a będę na nim powtarzać bez końca: Naturo! miłości moja!

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Sylvia Plath

Meduza


Z dala od skalnych czopów
Wyplutych przez usta urwiska
Mieszka twa straszliwa głowa –
Oczy na białych wiązadłach,
Uszy wydęte bezładem morza – kulisty Boże,
Soczewko łask,

Twoi dzicy słudzy
Lawirują w cieniu mojej łodzi,
Prą do przodu jak serca,
Czerwone stygmaty w samym centrum,
Pędzą z prądem ku najbliższemu punktowi odjazdu,
Ciągnąc za sobą swoje Jezusowe włosy.
Czy udało mi się uciec?
Mój umysł rozwija ku tobie
Pradawną, zaciśniętą pępowinę, atlantycki kabel,
Który w cudowny sposób naprawia sam siebie.

W każdym razie, ty jesteś tam zawsze,
Drżący oddech na końcu mojej linii,
Łuk wody, co wyskakuje
Ku mojej różdżce, oślepiający i wdzięczny –
Dotykasz i ssiesz.

Nie wzywałam cię
Wcale cię nie wzywałam.
Mimo to, mimo to
Przypłynęłaś do mnie poprzez morze
Tłuste i czerwone, łożysko

Co poraża zbuntowanych kochanków
Wężowe światło
Wydusza oddech z krwinek
Fuksji. Nie mogę zaczerpnąć tchu,
Odrętwiała i zrujnowana,

Prześwietlona, jak zdjęcie rentgenowskie.
Kim jesteś, jak myślisz?
Komunijnym opłatkiem? Bolejącą Marią?
Nie przełknie ani kęsa twego ciała,
Butelko, w której żyję,

Upiorny Watykanie.
Mam śmiertelnie dość wyprażonej soli.
Twoje pragnienia, zielone jak eunuchy,
Syczą na moje grzechy,
Precz, precz, wężowe macki!

Nic nam po sobie,

przełożyła Maria Korusiewicz
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Leconte de Lisle

Sacra fames


Drzemie morze bezkresne. Wznosi i kołysze
Fale, w których się niebo wieńcem blasków mieni.
Noc złocista rozlewa przejmującą ciszę
Na ową gorzką świetność toni i przestrzeni.

Dwie przepaści chcą złączyć się w otchłań bez miary,
Otchłań smutku, pokoju, zimnego olśnienia,
Kościół i grób – posępne, lecz cudne obszary,
Gdzie się iskrzą, uparcie, tysiączne spojrzenia.

I tak nieba wyniosłe i wody czcigodnie
Trwają zaklęte w świetle i w doskonałości,
Jak gdyby zgiełk żyjących ni jęki, ni zbrodnie
Nie zmąciły przenigdy ich snów o wieczności.

Tymczasem, głodny, z szorstką i obwisłą skórą,
Przeraźliwy Wędrownik po morskiej oddali
Zbliża się, krąży, niknie, pruje toń ponurą
I rozwiewa w ziewnięciu dwie szczęki ze stali.

Nic – nic go nie obchodzi błękitne przestworze,
Trzej królowie ni Trójkąt, ni skręty Skorpiona,
Co zwija ogon cienki na ciemnym ugorze
Niedźwiedzicy brodzącej w błyskach Septentriona.

On wie tylko o ciele miażdżonym na strzępy,
Jak zawsze pochłonięty ludożerczą żądzą,
Zanurzony w tajemne podwodne ostępy.
Jego ślepia, już mętne, wciąż węszą, wciąż węszą i błądzą.

Na oceanie pustka. Rzeczy oniemiały.
Tamte żywe, te martwe. Milczenie, zagłada.
Popada w bezruch, ślepnie; a przewodnik mały
Na jego czarnej płetwie do snu się układa.

O potworze! Ty od nas nie różnisz się wcale,
Choć może bardziej wstrętny, okrutny, zawzięty.
Pociesz się! Jutro będziesz w drapieżnym swym szale
Żarł ludzi – i przez ludzi zostaniesz wchłonięty.

Bo święty Głód jest mordem w prawa majestacie,
Od samych głębin cienia po blasków głębiny!
Więc, człowieku czy bestio – ofiaro lub kacie –
Wyjście w obliczu Śmierci tak samo bez winy.

1884

tłum. Janusz Strasburger


Obrazek

wiersz jest też w temacie GłódRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.12.09 o godzinie 08:52

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Carl Sandburg

Ryba latająca


Znam cię... bo i ja sam żyłem w wielu półświatach.

Wsparty o poręcz na pokładzie patrzyłem na monotonne morze,
te same krążące ptaki i to samo zapadanie bruzd ciętych
płużącym kilem.

Stałem tak oparty... a ty zatrzepotałaś szamocząc się między dwiema
falami w powietrzu... znów pod wodą i znowu w powietrzu...
ryba... ptak... upłetwiona... uskrzydlona.

Dziecko wody, dziecko powietrza, upłetwione i uskrzydlone...
znam cię... żyłem i ja w wielu półświatach.

przełożył Robert Stiller

Obrazek
Marek F. edytował(a) ten post dnia 14.12.09 o godzinie 16:39

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

David Herbert Lawrence

Nie płaczcie, wieloryby!


Mówią, że morze jest zimne, lecz morze zawiera
krew najgorętszą, najdzikszą i najgwałtowniejszą.

Gorące są wszystkie wieloryby w rozległych głębinach, gdy pędzą
przed siebie i pod lodowcami się w wodach nurzają.
Wieloryby szczęśliwe, zdrowe kaszaloty, taranogłowi zabójcy
oto zieją, oto zieją z mórz gorącym, dzikim białym tchnieniem!

I skaczą z fali na falę, poprzez wieki zmysłowe, odwieczne
ponad głębiami siedmiu mórz,
wśród słonych wód się zataczają z rozkoszą pijaną
a pod zwrotnikiem z miłości dygocą
i kłębią się gnane żądzą potężną, jak bogi.
Potem samiec ogromny spoczywa u boku swej żony
w niebieskiej głębi morskich pieleszy,
góra prąca o gorę, o , rozkoszy życia!
Z wewnętrznego ryku, o d środka oceanu czerwonej krwi wielorybiej
długi się koniec podnosi, napina, silny, jakby zakotwiczenie wiru, aż spocznie
w miękkim uścisku, w dzikim objęciu bezdennego ciała wielorybiej żony.
Przez most zaś wielorybiego mocnego fallusa, co łączy wielorybie cuda
przechodzą pod wodą archanioły w płomieniach
przechodzą archanioły szczęścia
od niego ku niej, od niej ku niemu, wielkie cherubiny
pośrodku oceanu tkwią na wielorybach, zawieszone w falach
wielorybie wielkie niebo w wodach, pradawne hierarchie anielskie.

Ogromne matki wielorybie śnią o karmieniu swych wielorybiątek
a w dziwnych ich oczach w wodzie otwartych szeroko, marzenie
o początku i końcu.

A wieloryby spędzają w krąg swe samice i młode,
gdy niebezpieczeństwo grozi wśród fal nieustannych
i w ordynku czekają, Serafiny olbrzymie i dzikie, aby stawić
chroniąc swe wypieszczone potwory miłości.
A wszystko to dzieje się w morzu, wśród soli,
gdzie Bóg jest też miłością, dzieje się bez słów.
Zaś Afrodyta, wielorybów żona,
o, szczęśliwa ona, najszczęśliwsza jest!
A Venus jest samicą delfina i śmiga między rybami,
jest morświnem wesołym, co igra w zachwycie z miłością i morzem,
jest samicą tuńczyka, szczęśliwą wśród samców
i prężną od krwi radosnej, ciemnotęczową szczęśliwością mórz.

przełożył Leszek Elektorowicz

w wersji oryginalnej pt. ”Whales Weep Not!”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 21.12.09 o godzinie 23:29
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Józef Baran

Pochwała ryby


gdy inni jeden przez drugiego
przekrzykują się
we wszystkich możliwych językach
na wszystkich wieżach babel

ona ze stoickim spokojem
popijając małymi łyczkami wodę
przysłuchuje się sporom

kiedyś
kiedy wyczerpiemy już
morze słów
i na samym dnie
nad nie rozwiązaną zagadką świata
wywiesimy
białą flagę milczenia –

przez niepokalane
usta ryby
przemówi Bóg

z tomu „Dopóki jeszcze”, 1976

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Zbigniew Herbert

Koń wodny


nie jest duży
koń wodny
najwyżej
trzy cale
i pół

mocny pancerz chroni
jego istotę
przewód pokarmowy
narządy rozrodcze
węzeł cerebralny

poczciwy wygląd
kasjera nad herbatą
nie odpowiada naturze mordercy
wód słodkich i stojących

poluje na głowacza
nieomylnym kolcem
uderza w słabe miejsce
u nasady głowy

szczepieni w walce
szamocą się długo
śród wiania glonów
i ciszy wylewnej

dwa razy w roku
tkają wodną miłość

po sześciu tygodniach
błoniasty brzuch samicy pęka od nadmiaru ikry
wymiotuje ją w spazmach
ociera się o twarde przedmioty
potem opada na dno
cierpiąca łuska rodzenia

pod jesień
drugiego roku
konie wodne umierają

na wieży glonu
milczy dzwon
i nie wytacza
łez jezioro

*
katedry koni wodnych
cyrki akwedukty
gdzie się zapadły
albo kiedy wzejdą

kto udowodni konieczność

kto przyjmie istnienie

z tomu „Studium przedmiotu”, 1961

Obrazek
Marek F. edytował(a) ten post dnia 09.02.10 o godzinie 10:52

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Daniel G. Hoffman

Foki w zatoce Penobscot


Nie słyszały o bombie atomowej
więc wrzasnąłem im ostrzeżenie.

Nasz niszczyciel, płynący w próbnym rejsie,
przemknął obok skał, gdzie igrały;

może mnie z nie tak,
a może nie dosłyszała mnie żadna,

gdy wołałem pośród maszyn i morza.
Spoglądając ponad śladem okrętu

widziałem ich skóry lśniące gładko,
rozfalowane w słońcu, cętkowane,

gdy rzucały się w morze kipiące
i parzyły się i śmiały się w bruzdach

pośród fal w białych czapkach piany.
Potem samce wlazły ciężko na skałę

i zapiały lubieżnie jak koguty,
pewne, że ich dzielności podlega

każdy rekin, inne foki i mewy.
I z wdziękiem samice klepali,

morskie panny o ogonach muzykalnych,
z których każda w Atlantyk zerka

jak do swojego lusterka.
jeśli słyszał ktoś moje ostrzeżenie,

był to głos, który nie obszedł nikogo,
a ja, patrząc na te foki dalekie,

czułem miód brzęczący mi w uszach
i dostrzegłem od nawietrznej żagle

starego stateczku z wiosłami,
czeszącymi wodę jak grzebienie.

Zapragnąłem nagle próżni wosku,
by odeprzeć te dźwięki niezwykłe,

lecz udręki zazdrościłem słodkiej
tamtemu, przywiązanemu do masztu,

kiedy bum, kiedy bum, kiedy bum ich strzelb
wybijało czarne dziury w niebie.

przełożył Maciej Słomczyński

Obrazek
Marek F. edytował(a) ten post dnia 10.02.10 o godzinie 14:39
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Ciarán Carson*

Ryby w chińskiej restauracji


Zastanawiam się, czy one mnie widzą.
Furkocząc za szybą
Jak jaskółki, ich skrzydła
Zgarniają niewidoczną

Kurtynę wody
Ciężko jak jedwab, jak powietrze
Przed burzą, bo ich klimat
Pozwala tylko na powolne

Ruchy; ich pyszczki otwierają się
I zamykają jak powieka.
Zarośla, w których gnieżdżą się
W półśnie, są jak

Z jakiegoś ozdobnego ogrodu;
Tam gdzie dryfują,
Miniaturowe drzewa
Kwitną jak malowidło w wodzie;

Maleńkie pęcherzyki
Wznoszące się w górę jak gama
Naśladują muzykę ptaków.
Nagle poczułem się bezradny

Jakbym zobaczył na dworze
Wypadek, z ustami przyciśniętymi
Do szyby, z rękami ćwiczącymi
Dialekty ciszy.

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.02.10 o godzinie 17:53

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Joanna Kulmowa*

Węgorze


Węgorze
są długie że daj Boże
więc jeśli chcecie je truć
możecie je truć od gór
aż po morze

Obrazek


Flądra

Flądra
chciała być za mądra:
poszczególnemu nie dowierzając oku
skumulowała
oboje na jednym boku.
Aż – wpadłszy w sieci – pojęła pomału
jak zgubna jest
kumulacja
kapitału

Obrazek

z tomu „Trefnisiem będąc”, 1978

*notka o autorce w temacie Owady są wszędzie...
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 26.03.10 o godzinie 11:35
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Eugenio Montale

Węgorz


Ta ryba, syrena
chłodnych mórz, Bałtyk porzuca
ku naszym wodom płynąc,
ku ujściom naszych rzek, aby głębiną
pod nurt nawałą piąć się w górę
z odnogi w odnogę, a potem
coraz ciaśniejszą strugą, coraz to węższą nitką,
coraz dalej w głąb lądu, coraz to głębiej
w samo serce głazów, ścieżkami szlamu
ślizgając się, nim dzień zaświta,
nim światło z kopuły kasztanów spadające
nie wysrebrzy jej skrętów
wężowych w stojących bajorach,
w korytarzach strumieni staczających się
z apenińskich
progów ku równinom Romanii,
węgorz, ta ryba jak pochodnia, bat,
strzała miłości na naszej planecie,
którą jedynie italskie rowy lub na poły
wyschłe strumyki w Pirenejach z powrotem wiodą
w ustronia fekundacyjnych rajów;
dusza zielona w pogoni za życiem
w okolicach zdewastowanych i
spalonych od żaru, iskra,
która oznajmia, że wszystko
zaczyna się od chwili, gdy wszystko
zda się umierać, ziemią przykryta gałąź,
tęcza nietrwała bliźniaczo podobna
do tej, którą oprawiły twe rzęsy
i którą bez reszty zapalasz pośród synów
człowieka zarytych w tym błocie,
czy ty możesz nie uznać jej
za siostrę swoją?

z tomu „La bufera e altro”, 1956

tłum. Zygmunt Ławrynowicz

w wersji oryginalnej pt. "L'Anguilla" w temacie
W języku Dantego
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.02.11 o godzinie 04:34
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Harry Martinson*

Meduza


Meduza porusza się, poszerza i oddycha
w unoszeniu się fal,
w rozkołysaniu morza od przypływów i odpływów.
W niej ujrzałem czarę z Tyru
i wszystkie formy szkła artystycznego,
których Wenecja nauczyła się od morza.
Prześwietlony słońcem klosz ze szkła wysklepia się,
staje się czarą i wydłuża w doskonały pod względem formy wazon,
wydyma się w kunsztowną wazę,
poszerza, by znów być misą w morzu,
doskonale uformowaną misą z weneckiego szkła.

z tomu „Dikter om ljus och mörker”, 1971

tłum. ze szwedzkiego Janusz B. Roszkowski



Obrazek

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 01.11.11 o godzinie 18:21

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Krystyna Miłobędzka*

* * *


Meduzy drażnią morze podobieństwem i zapożyczeniami
- w przeźroczystej otoczce ukrywają istnienie określonych
kształtów o nieoczekiwanych kolorach.

Podrażnione morze wyrzuca meduzy na brzeg. Wodnista
otoczka pęka i powoli wsiąka w piasek. Fala przypływu zabiera
na powrót bezładną galaretę. Mówimy, ze meduza spłaca dług
morzu.

z tomu "Anaglify", 1960

*notka o autorce w temacie Być poetą...
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Rainer Maria Rilke*

Delfiny


Ci prawdziwi, pobratymców tłumem
zaludniając nieba, ziemie, wody
obdarzyli rysem swej urody
płynnych mas królestwa i narody,
ponad które nieraz bóg wytryska
wśród Trytonów mokrych zbiorowiska:
zwierz tam z pluskiem jawił się i z szumem,
różny od bezgłosej rybiej trzody,
zwierz pokrewny rodem, wśród pustkowi
sprzyjający z dala człowiekowi.

Koziołkując, nadpływały hufce,
z błyskiem fluktów rozigrane plemię,
przyjacielskie, ciepłokrwiste, żwawe,
jak nadzieja prowadzące nawę
i obwijające w jej wędrówce
dziobu krągłość niby krągłej wazy
kadłub, nie znające ran ni skazy,
gdy nurkując z falą wśród ekstazy,
za nic mając troskę i obawę,
torowało dalej szlak triremie.

Groźne w samotności więc przygody
żeglarz z przyjacielem dzieląc nowym,
wdzięczny, że mu w drodze towarzyszy,
świat dla niego zmyślił, ręcząc słowem,
że czci bogów, dźwięki i ogrody,
i rok gwiezdny w wiekuistej ciszy.

tłum. Adam Pomorski

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie A może w języku Goethego?


Obrazek
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 29.11.10 o godzinie 14:36
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

James Dickey*

Ruch ryby


Na powierzchni woda nie jest nieruchoma.
Nawet bez wiatru pełna jest
Chłodnego, płytkiego ożywienia.
Łatwo o tym zapomnieć,
lub nigdy nie wiedzieć,

Iż ryby nie pływają
Dzięki marszczeniu powierzchni
Sunącemu po krawędzi wody, ani
Dzięki czemuś, co styka się z powietrzem:
Tam gdzie są ryby, tam panuje bezruch,

Pod drewnianym mostem,
Pod uniesionym wiosłem
Łodzi, kiedy wioślarz pochyla się,
By oddechem niewczesnym
Wstrząsnąć powierzchnią wody,

Lub też na nią krzyknąć, albo śpiewać
Na wpół wierząc, że wspaniałe metrum
Drobnych zmarszczek wody uniesie jego głosem ryby
Jakby wiatrem pogrzebanym w wodzie.
Może też się zdarzyć, że ryba

Po prostu leży pod
Szerokim na ocean słońcem,
Które na nią spłynęło
Jak olbrzymi, wciąż rosnący
Cień pozbawiony granic,

Cień złota, gdzie nie istnieje nic,
Który pogrąża się coraz głębiej w wodzie
Ciemniejąc wokół ciała ryby.
W miejscu gdzie ryba jest teraz,
Mogłoby złoto mieszać się

Z doskonałą czernią.
I choć ryba nie czuje
Drżenia wody gdzieś na pełnym morzu
Jak czyjegoś oddechu albo innej groźby,
Jednak ciało jej zadrga,

Wzburzy cały ocean
Pod banalna drżącą
Powierzchnią i ryba
O setki stóp stąd
Nabierając prędkości wciąż pruje

Obszar półzłota
Zdążając donikąd. Nikt jej nie widzi.
Trzeba o tym pomyśleć, by zrozumieć
Instynkt drżenia i trwogi
I – w jednym jego ruchu – pojąć całą głębię.

tłum. Tadeusz Sławek

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Juliusz Erazm Bolek

Rybo


zimna rybo
wyciosana z kryształu lodowca
m ó j i d e a l e
rybo płynąca
z pokoju do pokoju w kierunku słońca
od zmierzchu do wschodu
wyczekuję
każdego drgnienia wody
taki spragniony
rozpalony
tak ugasić chciałbym
swoje myśli twoim lodem
rybo
rybo nieruchoma
nie dajesz mi znaku płetwami
RY BO CO
stopić tę cholerną zimę
lub choćby wyrąbać przerębel
to ja żądam powietrza

konto usunięte

Temat: O rybach i innych mieszkańcach wód

Seamus Heaney*

Okonie


Okonie, tuż pod powierzchnią, na wysokim szczeblu czystej wody
Rzeki Bann, gdzie gliniasty brzeg i olch nakrapiane migoty -

Okonie zwane przez nas „chrząkami”, ruchliwe rybie krasnale:
Widziałem je i widzę dziś, w ciele rzeki, w jej czystej chwale,

Której dostąpić można, choć dostępu do brodu broni
Od dna do wodnego dachu straż drzemiących, lecz czujnych okoni.

Chłoną nurt i stawiają opór, całe z mięśnia i nieuchwytności
Rozpłetwione okonie, olszyny zanurzone po pas paproci

W powietrzu wód, w dywanach rzeki Bann, w których się splata
I każde „Wszystko płynie”, i każde „Trzymaj kurs!” świata.

przełożył Stanisław Barańczak


Obrazek

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie
Poezja anglojęzyczna
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 16.09.11 o godzinie 20:22

Następna dyskusja:

Recenzje o publikacjach - n...




Wyślij zaproszenie do