Temat: Mój świat
Mała ojczyzna, to w polskiej publicystyce termin nowy. Ten odpowiednik niemieckiego Heimat świetnie oddaje poczucie więzi z miejscem naszego urodzenia czy zamieszkania, z jego lokalną historią i tradycjami. Aby kochać swoją ojczyznę, wpierw trzeba poznać i pokochać swoją „ małą ojczyznę”.
Mała ojczyzna to nie tylko apologia szczęśliwego dzieciństwa, idylliczna kraina młodości, o której poeta mówił: „Kraj lat dziecinnych. On zawsze zostanie święty i czysty jak pierwsze kochanie”. To najbardziej naturalne środowisko człowieka, gdzie na małej przestrzeni łączymy się wokół celów, interesów i wartości, integruje się kultura i jej dziedzictwo. Tu roztacza się obszar, na którym możemy czegoś dokonać, na co mamy zauważalny wpływ. Tu przebiega granica naszego „my”, skąd kryteria wartości i zmysł moralny, które ukształtowały nas jako człowieka zawdzięczamy rodzinnemu domowi, nauczycielom, przyjaciołom. Tu też bardziej wstydzimy się tego, co złe i cieszymy spełnieniem zamierzeń. Maja mała ojczyzna, to dziedzictwo kulturowe, które winniśmy pielęgnować, a przede wszystkim nasza tożsamość.
W twórczości artystów (pisarzy, malarzy, poetów) przewija się ten temat, opiewali, malowali, opisywali miejsca urodzin, czy zamieszkania, dając tym samym świadectwo wielkiej miłości i przywiązania do ojczystego krajobrazu i tradycji.
Szczególnie poeci pisali i piszą w wierszach o pięknie „małej ojczyzny” opiewając jej urok, chwaląc jej przeszłość i teraźniejszość, utożsamiając się tym samym z regionem, małym miasteczkiem lub wsią. I chociaż za nami prawie 50 lat bezdusznych czasów byłego PRL, w których z pogardą patrzono na odrębność kulturową regionów, wyśmiewano ludzi mówiących gwarą, nie przyjmowano do wiadomości, że aby być dobrym Polakiem, to przede wszystkim należy być dobrym Kaszubem, Mazurem, Ślązakiem itd. Dzisiaj jest zwrot w kierunku odrobienia strat w „dziedzictwie kulturowym „, szkoda, że tak późno.
Wiele dóbr kultury można wskrzesić, natomiast straty w architekturze związanej z danym regionem, są już nie do odrobienia. Mam tu na myśli moje kochane Żuławy, znikają domy podcieniowe, rozsypały się ostatnie wiatraki, straszą zdewastowane cmentarze mennonickie, to boli. Ale bądźmy dobrej myśli, wszystko powoli wraca na swoje miejsce, cała nadzieja w młodym pokoleniu, które powoli kształtuje się na podwalinach kultury ojców. Szukając w Internecie informacji na ten temat natknęłam się na stronę młodych poetów. Zachwycił mnie Tryptyk ojczysty 18-letniej Alicji Wątroby, mimo, że bardzo młoda, to w twórczości bardzo dojrzała. Takie treści utworów w twórczości młodych ludzi budzą nadzieję na odwrócenie systemu wartości, a tym samym na dobrą przyszłość, to są pierwsze jaskółki i to cieszy! Zapraszam na stronę tych młodych twórców, którzy mają po 16, 17 i 18 lat
http://patriotyzmjutra.sto.org.pl/
Alicja Wątroba
Tryptyk ojczysty
1.
Dom został pusty
Niby nic się nie zmieniło
Te same meble
Te same ściany
Ten sam odmierzający chwile zegar z kukułką
Jednak nie ma już
mamy pilnującej ciepła rodzinnego ogniska
taty prowadzącego nas krętymi ścieżkami życia ku szczęściu
widzącego świat wszystkimi kolorami tęczy roześmianego rodzeństwa
Została tylko wielka pustka
Ściany krzyczące rozpaczą
Niepotrzebne meble
i zegar mierzący czas który ponoć leczy rany
2.
Pewnego dnia
opuścisz dom bo znudzi ci się
wieczorny program w telewizji
przesolona zupa pomidorowa na obiad
cotygodniowe sprzątanie myśli
Pewnego dnia
wypłyniesz na innego świata wzburzone wody
Pomachasz ręką na pożegnanie
słońcom i deszczom uwięzionym pod sufitem
i matce z której oczu
nie wiedzieć czemu nagle popłyną łzy
Potem szybko znikniesz za rogiem ulicy marzeń westchnień i snów
Twoje życie będzie toczyć się spokojnie
Jak inni znajdziesz żonę kochankę mieszkanie
Zgubisz się w labiryncie myśli
Nawet nie zauważysz znikających złudzeń
A pewnego dnia
poczujesz że chcesz wrócić do domu
słońc świecących pod sufitem
i mamy której twarz wyda ci się nagle piękna
Nie będziesz jednak mógł
3.
Tutaj spadają gwiazdy
łzy z oczu nieba
a ludzie ciesząc się wtedy jeszcze bardziej
wypowiadają życzenia
które nigdy się nie spełnią
Tutaj linie dróg krzyżują się i urywają
więc trudno odnaleźć traw zielonych polany
Stąd z wiatrem na skrzydłach marzeń
odpływa pyszniąca się wiosna
Tutaj bez przerwy
dzień z nocą
słońce z księżycem
sowy z wróblami
toczą walkę na słowa o chwilę
To moje okno na świat
niebieskie prostokąty
w których próbuję dostrzec siebie
Tego miejsca mimo wszystko wciąż mocno się trzymam
bo nieboszczycy nie jeżdżą na rowerach
i miłość w niebie nie płonie ogniem
jak tutaj
Zofia Szydzik edytował(a) ten post dnia 04.02.09 o godzinie 20:18