Temat: Pamiętacie Filipinkę?
Katarzyna Szafraniec:
Na zmianę z Filipinką czytywałam Na Przełaj. Pamiętacie jedszcze to pismo? Ale wątek o Filipince, to o Filipince: w czwartki przed ukazaniem się kolejnego numeru nie mogłam spać z przejęcia, potem zrywałam się do kiosku i czytałam Filipinkę od deski do deski pod ławką w szkole. I miałam specjalny zeszyt, do którego przepisywałam co lepsze kawałki z Filipa. Nie pozwalałam wyrzucić ani zniszczyć żadnego egzemplarza!!! Nazbierałam siedem albo osiem roczników... wspomnienia....
;)
Pracowałem w Na przełaj, więc pozwolę sobie krótko o tym czasopismie.
Tam były dobre dwie rzeczy.
Jedna - 'kultura uczestnicząca', tzn. mam na myśli to, ze Np była wspólredagowana przez czytelnika, do czego w dodatku namawialo pismo. Było tam miejsce na przedstawianie przez czytelnikow swej tworczości poetyckiej, reporteskiej oraz fotoreporterskiej, przeznaczone temu były rubryki KMA - Klub Młodych Autorów i KMF - Klub Młodych Fotoreporterów. Pochwalę się, że prowadziłem ten drugi. Była to cotygodniowa kolumnowa (stronicowa) rubryka, gdzie zamieszczane były cykle fotoreportażowe, oceniane, co jakiś czas ogłaszane też były konkursy. No i wciągało się czytelników na listę klubowiczów :), dzięki czemu czuli się poniekąd wyróżnieni, no i co mobilizowało ich do, no, dobrych, i coraz leszych :), zdjęć.
Na podobnych zasadach funkcjonował KMA.
Nazwy 'klubowe' brały się stąd, że wydawali pismo harcerze, Głowna Kwatera ZHP. Choć... o harcerstwie było tam niewiele, musiał być patron polityczny, ale tak bardzo 'nie zaczerwieniał', że tak powiem, czasopisma, jak na przykład ZMS czy ZSMP swoje (Walka Młodych, Razem).
I druga rzecz. BYły tam publikowane materiały obrazujące życie młodych ludzi. Aha, czasopismo zasadniczo było adresowane do uczniów szkół ponadpodstawowych, chociaż było popularne zarówno wśród piętnastolatków, jak i nawet dwudziestolatków.
P.S.
Ze współpracy tekstowej i fotograficznej 'wyrosło' sporo zawodowych twórców.
Przydałaby się taka formuła 'kultury uczestniczącej' także i niektórych aktualnie wydawanym pismom, zwłaszcza młodzieżowym. Ale także ogólnym, jest przecież wielu ludzi o niższym statusie społecznym, robotników, rolników, zarazem zaś o dużym potencjale twórczym, którzy chcieliby wyjść do szerszej publiczności, zaistnieć.
Całe szczęście, że istnieje wspaniały wynalazek - INternet.
Pozdrawiam wsiech :).
P.S.2.
Niech nikt nie myśli, że jestem komuchem, skoro takie rzeczy piszę (oświata ludu tak zwanego etc.). Byłem w opozycji demokratycznej, długo zresztą. Ale nie chciałem dokładać cegiełki do owej tak zwanej komerchy. Bynajmniej :).
W
Włodzimierz Barchacz edytował(a) ten post dnia 08.01.08 o godzinie 20:16