Rafał S.

Rafał S.
http://www.little.co
m.pl

Temat: Cosmopolis

Zapowiadało się (obsada, reżyser, tematyka) wcale wcale, a okazało się być nadętą przeintelektualizowaną bańką, która pękała setki razy.
Przy każdej wychodzącej w połowie seansu osobie słyszałem kolejne małe "pyk".

Ktoś widział?

Jeśli nie widział, to niech nie podejmuje wyzwania i poczeka na kolejne opinie.
Może byliśmy na innym filmie i ktoś mnie oświeci? ;(

r.
Anna Kotecka

Anna Kotecka reporter, Polskie
Radio S.A

Temat: Cosmopolis

Wiesz co ja byłam na tym w kinie i przeczytałam powieść DeLillo niekoniecznie podzielam twoja opinię... W filmie mamy mnóstwo nawiązań do filozofii, sztuki, kultury wspołczesnej....

Przeczytałam ostatnio dobra recenzję na "Krytyce Politycznej", ktora pomaga zrozumiec film i samego Cronenberga. Przeklejam ponizej....

Cosmopolis, najnowszy film Davida Cronenberga i stanowiąca dla niego punkt wyjścia powieść DeLillo mówią o współczesnym kapitalizmie. O systemie, w którym pieniądz oderwał się od jakichkolwiek związków z rzeczywistością, gospodarka z potrzebami ludzi; biznes uwolnił się spod jakiejkolwiek politycznej, demokratycznej kontroli; gdzie wszelki opór i sprzeciw zostały spacyfikowane i wpisane w system. Wizja to niczym z najbardziej apokaliptycznych fragmentów filozoficznej prozy Jeana Baudrillarda, której wiele diagnoz po finansowym kataklizmie z 2008 roku zaczęło pojawiać się jako obiegowa mądrość nawet w takich miejscach jak „The Wall Street Journal”.

Wszystkie paradoksy współczesnego kapitalizmu skupiają się w tym filmie w jednej postaci – Ericu Packerze (Robert Pattinson), multimiliarderze przed trzydziestką. Packer, szef Packer Capital, pracuje na informacji. Zbiera, obrabia, analizuje tony danych i „zmienia je w coś wartościowego”, coś, co można spieniężyć, sprzedać. Niczego nie produkuje, nie kieruje strumieni inwestycji w produkcję dóbr zaspokajających jakiekolwiek potrzeby. Film rozgrywa się w ciągu jednego dnia z jego życia. Packer prowadzi w jego trakcie zlewarowaną ponad wszelkie granice rozsądku grę spekulacyjną na spadek juana. Obstawia wielkie ilości swoich i pożyczonych pieniędzy na to, że juan – szybujący na razie do góry – w pewnym momencie spadnie. Jeśli tak się stanie, pomnoży swoje miliardy, jeśli nie – straci wszystko. Czyli współczesnego „kapitalizm kasynowy” w pigułce, w zasadzie niewiele różniący się od hazardu, gdzie w razie przegranej płaci cała gospodarka.

Packer spekuluje na miliardową skalę juanem, nie ruszając się z limuzyny. Prawie cały film rozgrywa się w jej wnętrzu. Luksusowy, opancerzony, sterylny samochód chroni Packera przed wszystkimi zagrożeniami świata zewnętrznego (choroby, zamachy, rozruchy, komputerowe wirusy i cyberataki). Ślimaczo porusza się przez Nowy Jork, zakorkowany z powodu wizyty w mieście prezydenta, ulicznych demonstracji anarchistów, pogrzebu sufickiego rapera, odprowadzanego w odkrytej dla fanów trumnie przez wirujących w tańcu derwiszy. Packer przebija się przez zatłoczone ulice, by dotrzeć na drugi koniec miasta do swojego ulubionego fryzjera, prowadzącego mały, bezpretensjonalny zakład w plebejskiej dzielnicy.

Drogę wypełniają rozmowy z kolejnymi osobami wsiadającymi do limuzyny: żoną Packarda, marszandką kompletującą jego kolekcję dzieł sztuki, współpracownikami, lekarzem wykonującym codzienne, rutynowe badania. Taka konstrukcja nadaje filmowi statyczny rytm, sprawia, że przypomina on teatr telewizji. Wrażenie „teatralności” scen podkreślają zdjęcia Petera Suschitzky’ego (stałego operatora Cronenberga pracującego z nim od końca lat 80.): zrobione na cyfrze wysokiej jakości, hiperrealistycznie „płaskie”, wręcz „niefilmowe”. Kluczowe są dwie rozmowy, o sztuce tworzenia pieniądza – chrematystyce i kolekcji sztuki Pattinsona.

Arystoteles przeciwstawiał ekonomię – sztukę racjonalnego gospodarowania dobrami w celu gospodarowania pieniądzem, chrematystyce, sztuce pomnażania pieniądza dla niego samego. W rzeczywistości Cosmopolis chrematystyka do końca pożarła ekonomię. „Pieniądz oddzielił się od rzeczywistości, tak jak malarstwo” – mówi w pewnym momencie jedna z postaci. Nic dziwnego, że Eric rozmawia ze swoją marszandką o zakupie dzieł Marka Rothko, jednego z czołowych przedstawicieli amerykańskiego ekspresjonizmu abstrakcyjnego.

W pracach Rothko z lat 60. (pisze o tym często m.in. Slavoj Žižek) zmienia się radykalnie ich barwna paleta. Wcześniejsze obrazy Rothko składały się z ułożonych poziomo pasów farby odmiennych kolorów, kolorystyczne kontrasty między nimi wyznaczały malarską dynamikę płótna. W ostatnim okresie życia Rothko opozycję między kolorami zaczyna zastępować opozycją między czernią a szarością. Obrazy z tego okresu można czytać jako swoistą polemikę ze słynnym Czarnym kwadratem na białym tle Kazimierza Malewicza. W perspektywie psychoanalitycznej obraz ten ukazuje różnicę między „rzeczywistością” (społecznie konstruowaną, „normalną”, codzienną rzeczywistością „zdrowej” jednostki), a Realnym – pustką wszystkiego tego, co zostało wyparte z „rzeczywistości”, by ta mogła ukonstytuować się jako zdatna do życia dla niepsychotycznego podmiotu. Obraz Malewicza przedstawia „zdrową sytuację”, otchłań Realnego (czarny kwadrat) znajduje się w centrum doświadczenia rzeczywistości, ale jednocześnie pozwala się jej ukonstytuować jako spójna całość (białe tło). W obrazach Rothko z ostatniego okresu czerń „atakuje” szarość, wdziera się w nią, penetruje ją, rozsadza – Realne pożera rzeczywistość. Trudno oprzeć się pokusie, by nie interpretować tego także w biograficznym kluczu, w kontekście depresji, na jaką Rothko cierpiał w ostatnich latach swojego życia, depresji napędzanej przez ciężką chorobę, impotencję i rozpad małżeństwa. Jej końcem była samobójcza śmierci artysty w 1970 roku – malarz wziął śmiertelną dawkę antydepresantów i zanim zaczęły działać, otworzył sobie żyły brzytwą.

Packer fascynuje się jednym z ostatnich dzieł Rothko, zaprojektowaną przez niego kaplicą, ukończoną w 1971 roku, czyli już po jego śmierci. Na ekranach wypełniających limuzynę obserwujemy wizualizację jej wnętrza, na które z fetyszystycznym podziwem patrzy Eric. Wnętrze wypełniają prostokątne płótna, w całości pokryte czernią – jakby rzeczywistość w ostateczności została w nich pożarta przez Realne.

Fascynacja Erica właśnie tymi obrazami nie dziwi. W ciągu dnia, jaki obserwujemy, konsekwentnie sam zmierza do autodestrukcji – zawodowej i osobistej, biologicznej i finansowej. Tak jak sam Rothko, tak jak rzeczywistość pożarta w jego kaplicy (przypominającej z zewnątrz grobowiec), tak jak kolejne generowane przez rynek spekulacyjne bańki. Młody multimiliarder konsekwentnie ignoruje wszelkie sygnały ostrzegawcze: od rynków, programów komputerowych, współpracowników, ochrony. Cronenberg wyraźnie stawia tezę, że współczesny kapitalizm jest systemem opartym na figurze popędu śmierci, przymusu autodestrukcji i powtarzania: kolejnych kryzysów, załamań, cykli koniunkturalnych. Figurami popędu śmierci są w kulturze popularnej wszelkie postacie „nieumarłych”: zombie, wampirów i innych żywych trupów. Za niezwykle celny „przypadek obiektywny” należy więc uznać fakt, że w rolę Packera wciela się aktor, który gwiazdorską pozycję w kinie zyskał dzięki roli wampira w serii wampirycznych romansów dla nastolatek.

Pattinson świetnie radzi sobie z rolą, ogrywa ją bardzo fizycznie, widać jak z minuty na minutę filmu sypie się jego wyglądająca jak spod igły garderoba, jak on sam robi się coraz bardziej rozchełstany, niechlujny, zmęczony brudny. A przy tym ani przez chwilę Pattinson/Packer nie przestaje być gwiazdą, kimś „większym niż życie”, wystającym ponad wszystkich innych bliźnich, nawet własną zagładę przygotowującym sobie na swoich własnych warunkach. Michał Oleszczyk celnie zestawia Packera z Donem Draperem (bohaterem serialu Mad Men) i Patrickiem Batemanem z American Psycho. Wszyscy trzej to „mężczyźni sukcesu” uosabiający wzorzec, do podążania za którym i do pożądania którego, wzywa cała kultura kapitalizmu. Wszyscy trzej przedstawiają różne jego fazy, różne stopnia oderwania wiodących gałęzi kapitalizmu od produkcji. Draper pochodzi z Ameryki początku lat 60., ery rozkwitu fordyzmu. Sam nie działa w produkcji, ale reklamie. Reprezentuje więc nowy kapitalizm generujący wartość dodatkową nie w wyniku produkcji przedmiotów, ale symboli, obrazów afektów – choć jest to jeszcze jakoś związane z produkcją (ma pomagać sprzedawać jej wytwory). Bateman to finansowy kapitalizm Ameryki Reagana, Packer to kasynowy hiperkapitalizm globalnej spekulacji w czasie rzeczywistym. Każdy z tych trzech mężczyzn, choć zajmuje uprzywilejowane miejsce w samym sercu systemu, jednocześnie uosabia jego sprzeczności. Draper za cenę przywilejów musiał zapłacić kłamstwem o swoim pochodzeniu, wyparciem prawdy o sobie – które produkuje symptomy i konstytuuje go jako neurotyka. Bateman i Packer funcjonują już poza neurozą, poza schematem wyparcia, to podmioty psychotyczne, w pełni zintegrowane z destrukcyjnym ruchem kapitalizmu, działające poza podziałami „rzeczywistość” i „złudzenie”, „norma” i „dewiacja”, „podmiot” i otaczający go „świat” (Bateman ciągle powtarza w powieści i w filmie: there’s no me).

Poprzednie filmy Croneberga pełne były pożerających i pożeranych (z zewnątrz i od środka) ciał, organizmów „zainfekowanych” przez wirusy i obce ciała, zrastających się z maszynami, organicznymi i nieorganicznymi pasożytami, implantami. Świat Cosmopolis jest światem radykalnie zainfekowanym, nie tylko dlatego, że Nowy Jork wygląda w nim jak miasto pod panowaniem zarazy. W świecie Cosmopolis wszystko staje się płynne, ciała tracą swoją spoistość i granice, jak na ostatnich obrazach Rothko wszystko zlewa się ze wszystkim, kapitalizm z kontestującymi go ruchami, kreacja bogactwa z jego destrukcją, wnętrze z zewnętrzem, rzeczywistość z jej symulacją. W ogóle w świecie Cosmopolis znika zasada odniesienia. Pieniądz nie reprezentuje już żadnej realnie wytworzonej wartości, wzrasta i kurczy się we własnym rytmie. Poza zasadą odniesienia funkcjonuje także sztuka: jeden biegun wyznacza tu abstrakcjonizm Rothko, drugi hiperrealizm zdjęć Suschitzky’ego – funkcjonujących bardziej w porządku symulacji niż reprezentacji. Cały świat w filmie Cronenberga jest jednym wielkim interfejsem, przestrzeń wypełniają w nim ekrany dotykowe. Komputery, urządzenia cyfrowe, tak jak wirus opanowały całą rzeczywistość, przekroczyły granice monitora, klawiatury i blaszanej szafki na procesor.

„Jednostką obiegową stał się szczur” – ten cytat z Raportu z oblężonego miasta Zbigniewa Herberta otwiera film. Motyw szczura powraca w filmie jeszcze kilkakrotnie. Eric rozmawia o wierszu ze swoim współpracownikiem, martwe szczury ciskają w jego limuzynę protestujący na ulicach miasta anarchiści, ich pochód niesie też wielką, kukłę trupa gryzonia. A jednak szczurze trupy, ich materialna, śmierdząca, chorobotwórcza konkretność, nie rozbijają wirtualnego, kokonu, nie sprowadzają nas z powrotem do „rzeczywistości”. Przesuwający się za oknami limuzyny demonstranci są serią obrazów tak samo nierzeczywistych jak wszelkie inne. Za oknami limuzyny spektakl anarchistycznej demonstracji płynnie przechodzi w wyreżyserowany pogrzeb sufickiego rapera – idealny obraz „buntu” zagospodarowanego i wchłoniętego przez system.

Czy mówiąc to wszystko, Cronenberg mówi nam jednak coś, czego nie wiemy? Czy nie są to banały, który byłyby może odkrywcze przed kataklizmem 2008 roku, ale nie dziś? Sam mam problem z odpowiedzią na to pytanie. W ogóle mam wielki problem z tym filmem. Podobnie jak dwa poprzednie obrazy reżysera, Niebezpieczna metoda i Wschodnie obietnice, Cosmopolis, w pierwszym kontakcie irytuje, męczy, dłuży się i sprawia wrażenie banału. A przy tym cały czas „coś” nie pozwalało mi wyjść z kina, zatrzymywało mnie przed ekranem, miałem wrażenie, że pod tą powierzchnią dzieje się więcej, tylko nie potrafię znaleźć do tego (ani jako widz, ani jako krytyk) odpowiedniego klucza. Dopiero jakiś czas po seansie wszystkie te trzy filmy zaczęły uzyskiwać w mojej pamięci swój „właściwy kształt”, dopiero po przetrawieniu przez czas wytrącał się ich właściwy smak i zapach. Tak jakby seans – by użyć ukutej w czasach analogowej fotografii metafory Marcela Prousta – był tylko naświetleniem taśmy fotograficznej w aparacie świadomości, a właściwe „zdjęcie”, właściwy obraz filmu, wywoływała dopiero prowadzona na jego wspomnieniu praca.

Z kina w trakcie seansu wyszło jednak wiele osób, także krytyka ma z tym filmem problem. I właśnie opór, jaki stawia, jest w nim najcenniejszy. Cronenberg pokazuje nie tylko destrukcyjne jądro współczesnego kapitalizmu, ale także impas języków krytycznych, jakimi dysponujemy dla jego opisania, lustro teorii, krytyki społecznej tak samo jak lustro reprezentacji wydaje się tu rozbite. A jednocześnie Cronenberg szuka drogi wyjścia z tej sytuacji. Robi to jako filmowiec, pracując na filmowej formie. Radykalnie despektakularyzuje pozornie atrakcyjny temat (kryzys, spekulacja upadek postaci „większej niż życie”), kapitalistycznej gorączce spekulacji w czasie rzeczywistym przeciwstawia spowolnienie unieruchomionego w korkach samochodu, statyczną kamerę w ciasnych wnętrzach; spektaklowi oporu (karnawałowe demonstracje na ulicach) – „teatralne”, dialogowe sceny. Film Croneberga przypomina w tym względzie słynne, ośmiominutowe ujęcie korka ulicznego z Weekendu Jean-Luca Godarda. W tym jednym obrazie Godard doskonale podsumowuje sprzeczności kapitalizmu przemysłowego ery de Gaulle’a. Obietnica prawa do mobilności i wypoczynku dla wszystkich (tanie samochody, wolne weekendy) realizowana przez państwo dobrobytu końca lat 60. kończy się swoim przeciwieństwem – uwięzieniem w niekończącym się korku, bezruchem w smrodzie spalin. Cronenberg wykonuje tu podobny gest: samą filmową formą pokazuje umarły bezruch w samym sercu systemu frenetycznego opartego o fantazje nieskończonego ruchu i nieograniczonych przepływów – martwe serce systemu.

Dodatkowo wywiad z Rezyserem Davidem Cronenbergiem na GW - http://wyborcza.pl/1,101708,11979548,Cronenberg_o__Cos...

Temat: Cosmopolis

A moim zdaniem nie film jest przeintelektualizowany, a jego recenzje. Oczywiście posiada mądre, intelektualne tło, nawiązania, metafory.
Ale nie ma w nim opowieści o świecie, systemie, kapitalizmie - to stanowi tło i z pewnością nie jest przedmiotem samej narracji, co usilnie wmawiają nam niektórzy znawcy filmu.

to jest film o CZŁOWIEKU Ericu Packerze. O człowieku, który za szybko osiągnął wszystko - i tyle i aż tyle. Ból współczesnego świata - kiedy przed 30 osiągnąłeś wszystko w życiu nie ma miejsca na podnietę czy cele.
Oczywiście, większość ludzi żyjących na spodzie piramidy, chociaż temu zaprzeczą, marzy o jej szczycie - bogactwie i luksusach. Nie wiedzą, że przygodą nie jest być na szczycie, czy dotrzeć do celu a sama droga. A kiedy ktoś zaczyna iść na skróty staje się  Ericiem Packerem - człowiekiem, którego nic nie rusza, dla którego życie skończyło się nim zaczęło,
Być może większość z Was nie mała podobnych sytuacji w życiu stąd brak odniesień, ja miałem i widzę to wyraźnie. Dlatego film dla niektórych niech będzie ostrzeżeniem, a dla innych wskazówką, że ich droga przez życie jest dobra, chociaż inna.
Agnieszka Dutkiewicz

Agnieszka Dutkiewicz Student, Uniwersytet
Warszawski

Temat: Cosmopolis

Zgadzam się z Marcinem, oczywiście były rozmowy o podożu filozoficznym, o prawach rządzących rynkami finansowymi, ale dla mnie to było tylko tło, które wyjaśniało dlaczego Eric Parker jest taki wyobcowany. Jego geniusz i obracanie się tylko w świecie cyfr, rynków, walut sprawiły, że nie był w stanie zrozumieć ulicy, nie wiedział o co chodzi ludziom protestującym poza jego limuzyną. Był pusty w środku, nie potrafił nawiązać relacji. Rozmawiał, żeby rozmawiać, ale nie było porozumienia pomiędzy nim, a ludźmi, którzy go otaczali. Zwłaszcza relacja z żoną była specyficzna, niby jej chciał, ale nie potrafił popracować nad nią na tyle, żeby się nawiązała.

konto usunięte

Temat: Cosmopolis

Nie daliśmy rady obejrzeć...po 40 min wyszliśmy z seansu....byliśmy trzecią parą wychodzącą z tego filmu.

dno, porażka, sromota totalna.
Anna Kotecka

Anna Kotecka reporter, Polskie
Radio S.A

Temat: Cosmopolis

Wiesz co mówią o tym filmie? Ludzie poszli na Pattinsona a wyszli z Cronenberga.
Agnieszka Dutkiewicz

Agnieszka Dutkiewicz Student, Uniwersytet
Warszawski

Temat: Cosmopolis

Jeśli ktoś zna kino Cronenberga to doskonale wiedział, czego się spodziewać i to dostał. Wiedział, że to nie będzie rozrywkowy film. Jeśli ktoś poszedł bo mu się wydawało, że to będzie film akcji, albo poszedł popatrzeć na bohatera Zmierzchu to się nie dziwię, że szybko wyszedł. Cały czas mnie to zaskakuje, że ktoś idzie do kina nie wiedząc nic o filmie, a potem ma pretensje, że mu nie podpasował. Jak ktoś nie lubi dialogów i idzie na Cronenberga to jest to dla mnie tak niezrozumiałe, jak kiedy ktoś idzie na Kac Wawę, a potem narzeka na poziom polskiej kinematografii.
Tomasz M.

Tomasz M. never go full
retard!

Temat: Cosmopolis

Anna Kotecka:
Wiesz co mówią o tym filmie? Ludzie poszli na Pattinsona a wyszli z Cronenberga.

Chyba lepiej nie da się skomentować ;) Strzelam, że 50% widowni poszła na kolejną część Twilight.
Tatiana P.

Tatiana P. freelancer

Temat: Cosmopolis

Dobrze powiedziane :)
Podobnie jak anna nie tylko oglądałam, ale i czytałam Cosmopolis. Rozumiem, że to nie film typu "Nietykalni", który spodoba się każdemu bez względu na wiek, płeć, czy wykształcenie. Ale nie wiem jak film tego poziomu - z rewelacyjną grą aktorską, wspaniałą muzyką i niebanalnymi zdjęciami mozna nazwać dnem!! To bardziej wysublimowane kino, ale też nie jakieś offowe pitu-pitu.
IQ na przeciętnym poziome chyba wystarczy do jako takiego zrozumienia zamysłu i dostrzeżenia sztuki, nie twierdze przy tym, ze film jest zachwycający i nigdy lepszego nie widziałam, ale to jeden z lepszych filmów tego roku.

Temat: Cosmopolis

Agnieszka Dutkiewicz:
Jego geniusz i obracanie się tylko w świecie cyfr, rynków, walut sprawiły, że nie był w stanie zrozumieć ulicy,

Z tym się nie zgodzę. To nie jest film, który pokazuje nam, że jeżeli jak ktoś jest geniuszem i ma wszystko to jest upośledzony emocjonalnie ... no przynajmniej nie w sensie równowagi zalet i wad. Nie mamy się czuć dobrze oglądając taki film :)

Facet kiedyś pewnie kochał, czuł i przejmował się. Nie zwraca uwagi na zamieszki bo .. to już w jego życiu było ... on szuka emocji, wyzwania. Fakt, że chiński Juan wyrywa mu się spod kontroli, raczej nie jest przyczyną dążenia do samozagłady. Bardziej zdumiewa to, że utrata majątku też nie jest wystarczającą podnietą jak mówi (cytuję niedokładnie) "pieniądze łatwo można zarobić".

Będę czepiał się tej myśli, choć nie jest z pewnością ona jedynym spojrzeniem na ten film, facetowi zabrakło celu i sensu życia. Dla niego życie stało się Grą złamaną kodami - banalną do wygrania w każdej konkurencji a na taką grę ochota przechodzi po kilku minutach.

Wracając do filmu - historia ta rzeczywiście obudowana jest w metafory, prostsze i bardziej skomplikowane. Nawiązania do kultury i Polski (choć Herbert i Sobieski mogą być przypadkiem). Ale naprawdę nie trzeba znać światowej literatury, tła, nawiązań by po prostu obejrzeć sobie drogę bohatera i wytrzymać do końca szukając odpowiedzi dokąd zmierza.Marcin Deręgowski edytował(a) ten post dnia 03.07.12 o godzinie 14:38

Temat: Cosmopolis

Erick wybrał konkretne stanowiska filozoficzne które możemy sobie sprowadzić do pojęcia- mizantropia. Nienawidził ludzi łącznie z sobą (lubił upokarzać swoje ciało. To był w ogóle bardzo zły bohater:)
Tatiana P.

Tatiana P. freelancer

Temat: Cosmopolis

Zgodzę się z Marcinem, choć mam nadzieję, że nawiązania nie są przypadkiem, ale calkiem świadome -m Sobieski jest lubianą wódka na swiecie ;) a Herbert jest ceniony.
Tylko nie do końca jest tak,ze eric już wszystko przezył, bo sorry w wieku 28 lat nie można wszystkiego przeżyć ;)
Bartku - on nie był bardzo zły, tylko pogubiony.

Temat: Cosmopolis

Co do Herberta: autor książki, DeLillo, wiedział, co robi wybierając takie a nie inne motto.
Natomiast Cronenberg zachował je dla filmu i zamieścił dla obrazu zawartego w słowach. Za bardzo się chyba jednak nie orientując w jego poezji i konotacjach z nią związanych.

Cytat z rozmowy T. Sobolewskiego z D. Cronenbergiem z GW:

"Zachował pan w filmie motto z wiersza Zbigniewa Herberta. Znał pan ten wiersz?

- Nie, nigdy nie spytałem Dona, gdzie się na niego natknął. Ale pomyślałem: uff, co za pomysł - "jednostką obiegową stał się szczur"! W jednej linijce zawarty obraz tak niesamowity, że nadaje ton całej książce. Tylko ktoś żyjący w dziwnym i dysfunkcjonalnym społeczeństwie mógł wpaść na coś takiego. Nie sądzę, by w Ameryce komuś przyszło to do głowy."

Więcej... http://wyborcza.pl/1,76842,11979548,Cronenberg_o__Cosm...

Temat: Cosmopolis

Tatiana Przybysz:
Tylko nie do końca jest tak,ze eric już wszystko przezył, bo sorry w wieku 28 lat nie można wszystkiego przeżyć ;)

Tak w sensie "przeżyć wszystko" - masz rację - ale jest pewna upośledzona hierachia wartości która pozwala iśc przez "wszystko" na skróty - kiedy kupię nowego Bugatti Veyrona - to już nie znajdę podniety w żadnym samochodzie seryjnym - skrót polega na tym, że zamiast co rusz kupowac nowe, lepsze auto od razu kupuje sie najlepsze a potem ... nie ma już zainteresowania autami (samolot i to bombowiec też miał : )
Ewelina Nowakowska

Ewelina Nowakowska Student, Uniwersytet
Warszawski

Temat: Cosmopolis

Ja się zgodzę z Marcinem, myślę że tu właśnie leżał problem Erica. Miał już wszystko i nie miał do czego dążyć, nie było niczego lepszego za czym mógłby gonić. Wszystko miał i dlatego stracił zainteresowanie. Postmodernistyczny człowiek bez celu.
Rafał Adamski

Rafał Adamski logistyk dział
obsługi klienta, UTC
Fire & Security

Temat: Cosmopolis

Agnieszka Dutkiewicz:
Jeśli ktoś zna kino Cronenberga to doskonale wiedział, czego się spodziewać i to dostał. Wiedział, że to nie będzie rozrywkowy film. Jeśli ktoś poszedł bo mu się wydawało, że to będzie film akcji, albo poszedł popatrzeć na bohatera Zmierzchu to się nie dziwię, że szybko wyszedł. Cały czas mnie to zaskakuje, że ktoś idzie do kina nie wiedząc nic o filmie, a potem ma pretensje, że mu nie podpasował. Jak ktoś nie lubi dialogów i idzie na Cronenberga to jest to dla mnie tak niezrozumiałe, jak kiedy ktoś idzie na Kac Wawę, a potem narzeka na poziom polskiej kinematografii.

- spodziewałem się podobnych idiotycznych porównań po obejrzeniu seansu...

tzn. jeżeli komuś nie spodoba się ten film to znaczy że jest prosty i na poziomie "zmierzchu" - omen nomen całkiem sprawnie skonstruowanej baśni dla romantycznych nastolatek - kwestia gustu , a jeżeli komuś film się spodobał jest hiper mega inteligentny i widzi to czego ci prości ludzie w filmie Cronenberga nie widzi... Pani Dutkiewicz równie pompatycznie pokazuję swoją osobę... osobiście film mi się podobał, szczególnie ze względu na teatralność i głuchą ciszę która obiega całą limuzynę która pomaga poczuć się jak w transie słuchając coraz to nowych dialogów.. ale z drugiej strony , co słyszałem od kilku osób , te mądre dialogi uda streścić w kilku może kilkunastu zdaniach i nie oszukujmy się że jest inaczej... jak dla mnie konstrukcja filmu jest inna i bardzo intrygująca a temat , żywo zaczerpnięty z książki nadaję się jednak bardziej do kin niszowych które pewnie bardziej podkreślą ogólny efekt ale wyświetlanie tego filmu w tzw. kinach komercyjnych plus kompletnie mylący trailer dla tych którzy nie czytali książki to błąd..

Temat: Cosmopolis

Bardzo ciekawy watek! dzieki za wszystkie wypowiedzi i cytaty oraz interpretacje. Z niecierpliwoscia czekam, zeby film w koncu obejrzec!

konto usunięte

Temat: Cosmopolis

Ten film to PORAŻKA.
hasłowe dialogi, postacie totalnie w rozsypce, bez ładu i składu. Gdzieś tam przebija problematyka wielkich pieniędzy i polityki, i Jeszcze te usilne pseudo-intelektualne gadki.

Totalnie nie udany film.

I ta Binoche.. gasz...

Odradzam i radze (jak już ktoś bardzo musi;) poczekać na dvd z jakąś gazetą :)Joanna C. edytował(a) ten post dnia 18.07.12 o godzinie 06:49

Temat: Cosmopolis

No ale...Cronenberg raczej kiepskich filmów nie robi...Co się stało tym razem?



Wyślij zaproszenie do