Temat: żłobek: za i przeciw

witam,
stoję właśnie przed trudną decyzją wyboru pomiedzy opiekunką i żłobkiem i chciałabym zasięgnąć Waszych opinii co do tego drugiego rozwiązania, jeśli macie jakieś doświadczenia: jak żłobek wpływa na dziecko, pomijając już może ewentualne choroby i rozłąkę? interesuje mnie wpływ na rozwój psychofizyczny maleństwa, zdobywanie umiejętności, reakcje na nowe sytuacje, kontakty z innymi dziecmi i obcymi dorosłymi
PZDR

konto usunięte

Temat: żłobek: za i przeciw

Nie posyłałam nigdy dzieci do żłobka, wg mnie to olbrzymi stres dla dziecka. Takiemu brzdącowi trudno wytłumaczyć, że jest w żłobku "tymczasowo", że mama wróci po niego. Poza tym tak małe dziecko nie czuje potrzeby kontaktu z rówieśnikami (zupełnie inaczej sprawa wygląda z przedszkolakami). Za to bardzo potrzebuje uwagi i zainteresowania ze strony dorosłej osoby (w żłobku trudno pośięcić czas wyłącznie jednemu maluchowi). Każde dziecko ma swój rytm dnia - pory, w których śpi, je, bawi się, tak więc w żłobku będzie to zakłócone i maluch zmuszony zostanie do podporządkowania się tamtejszym zasadom. Może to niekorzystnie wpłynąć na codzienne rytuały domowe - np. mogą pojawić sie problemy z wieczornym zasypianiem. Co do chorób - system odpornosciowy dziecka dojrzewa i często nawet w okresie przedszkolnym nie jest do konca ukształtwany, stąd tyle dzieci tak często choruje.. a co dopiero w żłobku. Może się okazać, że lekarstwa, badania, czy wizyta pediatry będą Cię więcej kosztować niż niania. To oczywiście moje subiektywne zdanie, ale jeżeli masz możliwości zatrudnienia opiekunki, to wydaje mi isę takie rozwiazanie wyjściem o wiele lepszym dla dziecka. Mimo, że kosztownym..
Maja Miarecki

Maja Miarecki Senior Frontend
Developer

Temat: żłobek: za i przeciw

Agnieszka K.:
witam,
stoję właśnie przed trudną decyzją wyboru pomiedzy opiekunką i żłobkiem i chciałabym zasięgnąć Waszych opinii co do tego drugiego rozwiązania, jeśli macie jakieś doświadczenia: jak żłobek wpływa na dziecko, pomijając już może ewentualne choroby i rozłąkę? interesuje mnie wpływ na rozwój psychofizyczny maleństwa, zdobywanie umiejętności, reakcje na nowe sytuacje, kontakty z innymi dziecmi i obcymi dorosłymi
PZDR

My mamy nianie. I Mala i my jestesmy zadowoleni. Mala uwielbia nianie, ale czeka na nas z wytesknieniem. My wiemy, ze nie zlapie zadnej infekcji, a z dziecmi ma kontakt (taki, jaki chce) z dziecmi w piaskownicy.

Jestesmy zadowoleni z tego, ze niania poswieca Malej tyle czasu ile ona tego potrzebuje. Na zlobek przyjdzie czas, pod koniec 3 roku zycia, zeby Mala zobaczyla jak to jest byc w grupie zanim pojdzie do przedszkola, gdzie bedzie sie od niej wymagac pewnej samodzielnosci.

Ale teraz Mala ma opiekunke tylko dla siebie.

Wrocilam do pracy, gdy Mala miala 5 miesiecy. Teraz ma 15. Na nianie reaguje usmiechem i wyciaganiem raczek. Nie placze, gdy wychodzimy do pracy. Czeka na nas gdy wracamy do domu i z radoscia rzuca sie w ramiona. Rozwija sie wysmienicie, jest zdrowa i usmiechnieta.

Rozwazalismy zlobek, jednak, mimo tego, iz zarobki niani stanowily 50% moich dochodow jak sie okazalo, ze znalezlismy ta odpowiednia nianie nie wahalismy sie ani chwili.

Temat: żłobek: za i przeciw

szczerze mówiąc liczyłam na wypowiedzi mam, które jednak posłały swoje dziecko do żłobka i mają z tym jakieś doświadczenia, dobre lub złe
Anna Korzeniewska

Anna Korzeniewska Psycholog
www.domrozwojumaluch
a.pl

Temat: żłobek: za i przeciw

Witam Drogie Mamy,

Od razu zaznaczę, że możecie mieć wątpliwość co do obiektywizmu mojej poniższej wypowiedzi.. A to dlatego, że sama stworzyłam dla dzieci w wieku od 0,5 do 3 lat, miejsce w którym wspólnie z rówieśnikami mogą się rozwijać i cieszyć dzieciństwem. Nie chcę, aby to była krypto reklama. Chcę podzielić się swoimi obserwacjami i doświadczeniem.
Po pierwsze należałoby uwspółnić język. Tzn, co rozumiemy pod pojęciem żłobek? Czy chodzi o państwową placówkę? Jeżeli tak to nie chcę się na ten temat wypowiadać =/
Po drugie mogę mówić tylko o tym co dzieje się u nas i jaki to ma wpływ na dzieci. Więc z tej perspektywy chciałabym przedstawić plusy i minusy pobytu dziecka w Domu Rozwoju Malucha.

PLUSY:
- Na dzieci w tym wieku ma bardzo dobry wpływ towarzystwo innych dzieci. Te młodsze uczą się od starszych, dzięki czemu dużo szybciej się rozwijają. Przykładem może być trening czystości, jedzenie, mówienie, można by tak wymieniać w nieskończonośc. Starsze natomiast uczą się opiekuńczości i odpowiedzialności.
- W przypadku naszego Domu na grupę najmniejszych dzieci, która liczy 10 maluszków przypadają dwie WYKWALIFIKOWANE opiekunki, pielęgniarka z 20 letnim starzem i osoba do pomocy. w grupie starszaków, czyli dzieci już chodzących, na jedną opiekunkę przypada nie wiecej niż 5 dzieci. W związku z tym dzieci są pod ciągłą fachową opieką przynajmniej kilku osób, co eliminuje błędy w opiece, jak może się zdarzyć w przypadku jednej osoby.
- opieka wykwalifikowanej pielęgniarki... tu chyba nie musze komentować ;)
- podgląd on-line, dzięki któremu nie trzeba nikomu wierzyć "na słowo"
- Dzieci mają ustalony rytm dnia, który jest dostosowany do tego wg. którego funkcjonują w domu. Najmniejsze dzieci funkcjonują wg. własnego rytmu, bo to personel jest dla dzieci, a nie na odwrót. Tak naprawdę dzieci, aż tak bardzo nie różnią się pod tym względem ;) "Starszaki" szybko wchodzą w rytm, który panuje w Domu Rozwoju, co rodzice sobie chwalą.

Ale żeby nie było wątpliwości widzę również wady. Bo nie ma rozwiązania idealnego. Choć głęboko wierzę, że takie rozwiązanie jak nasz Dom służy dzieciom. No więc WADY:
- Dzieciom na początku trudno zrozumieć o co chodzi. Bywają łzy i tęsknota. Ale to nie trwa tak długo jak można by sobie wyobrażać. Dzieci mają u nas dużo rozrywek, zajęć, zabaw i szybciutko zapominają. Szybko też widzą, że rodzice zawsze wracają i nie ma powodów do obaw.
- Choroby. Nie da się tego uniknąć. Ale trzymanie dziecka pod kloszem też nie jest dobrym rozwiązaniem. Przez to nie nabierze on w ogóle odporności. Minimalizujemy to w ten sposób, że nasza pielęgniarka ogląda dzieci i przy "wyłapaniu" jakiejś choroby dziecko jest odsyłane do domu.
- Pomyślałam, że pewnie dla Rodziców powinnam tu również wpisać cenę.. Pewnie nie jest niska, ale i tak niższa od opiekunki. My za to dajemy gwarancję, że dziecko jest pod naprawdę fachową opieką, w bezpiecznych warunkach, sprzyjających jego rozwojowi. Wyposażenie, personel - wszystko na najwyższym poziomie tyle kosztuję.. I nigdy nie przyszłoby mi do głowy na tym oszczędzać.

Strasznie się rozpisałam... To dlatego, że głęboko wierzę w nasze przedsięwzięcie. Na pierwszym miejscu stawiamy zawsze Maluchy i dzięki temu czują się z nami bezpieczne i szczęśliwe. Bo nie ma przecież nic piękniejszego niż szczery śmiech dzieci =)

Jeżeli ktoś z Was miałby jakieś pyatnia lub kwestie do wyjaśnienia to chętnie się podejmę.

Pozdrawiam,
Ania Kalinowska
http://domrozwojumalucha.pl

Temat: żłobek: za i przeciw

no niestety, jednak brzmi to jak kryptoreklama :>
aczkolwiek bardzo dziekuję za informacje

zgodnie z propozycją, uwspólnijmy język: interesują mnie opinie o standardowym żłobku państwowym

młoda w chwili ew. zapisu będzie miała 15m-cy, sprawnie chodzi (prawie biega), sama je łyżeczką, jest bardzo otwarta na inne dzieci no i ogólnie "wyjęta spod klosza"
Anna Korzeniewska

Anna Korzeniewska Psycholog
www.domrozwojumaluch
a.pl

Temat: żłobek: za i przeciw

Hmm, państwowych żłobków nie znam, ale słyszałam różne opinie. Polecam fomum na gazecie.pl. Tam wiele mam dyskutuje na te tematy.

Myślę, że skoro mała taka jest to tym bardziej byłby to dobry pomysł. Zawsze można przecież zobaczyć takie żłobki, zobaczyć jak mała reaguje itp. To nie musi być decyzja na zaś ;)

Szkoda że moja wypowiedź wyszła na kryptoreklamę, ale mam nadzieję, że pozostała wiarygodna. Jestem w 100% pewna tego co napisałam =)

Życzę Wam powodzenia i jak będziecie mieć ochotę to zapraszam do odwiedzin naszego Domu.

konto usunięte

Temat: żłobek: za i przeciw

Witam!
Synka zapisałam do żłobka jak miał niecałe 5 miesięcy (wracałam do pracy). Nie zauważyłam, żeby działo się z nim coś złego;) Zawsze chętnie szedł do pani opiekunki (zwykle nawet się za mną nie oglądał) - to oczywiście jak już był trochę starszy.
Nie wydaje mi się jednak, żeby syn na pobycie w żłobku jakoś szczególnie skorzystał. Może zwyczajnie nie zdążył, bo od kilku miesięcy jest znowu ze mną w domu (jestem na macierzyńskim z drugim dzieckiem).Do żłobka chodził przez rok - to tam odbywało się rozszerzanie diety, początki nocnikowania.
Dużo zależy od charakteru dziecka - Alek lubi dzieci i szybko oswaja się z nowym miejscem i ludźmi, jest pogodny, nie miał jakiś uciążliwych rytuałów związanych z jedzeniem bądź spaniem. Wszystko byłoby fajnie,gdyby nie choroby.Nigdy nic poważnego,ale po tygodniu w żłobku katar murowany.
Do żłobka syn już nie wróci.Tym razem chcemy zatrudnić opiekunkę. Powód? Choroby. Wiadomo,jak to jest przy dwójce dzieci - jedno zachoruje, to i drugie zaraz. Za żłobek i tak musimy zapłacić,a jeszcze na ten czas opiekunkę zorganizować.
Pewnie niewiele pomogłam,ale naprawdę uważam,że żłobek to nie jest jakieś straszne zło. Trzeba tylko wziąć pod uwagę charakter dziecka! Nie każde nadaje się na żłobkowicza.
Pozdrawiam.
Dominika Nawrocka

Dominika Nawrocka Kobieta i Pieniądze

Temat: żłobek: za i przeciw

Jestem za państwowym żlobkiem. Świetna opieka, kontrola zewnętrznych instytucji (żłobki są państwowymi ośrodkami zdrowia), posiłki z najlepszych produktów, doskonała cena (200 zł miesięcznie). Mój synek chodził do żłobka i byłam zachwycona, jak szybko stał się bardziej komunikatywny. Niesamowity skok rozwojowy. Potem chorował, co jest absolutnie normalne w żłobku i poza nim, bo po prostu typowe dla tego wieku. Od sierpnia wracamy, bo mój syn to już prawie półtoraroczny chłopak, któremu brakuje towarzystwa dzieci, chociaż nianię przez ten czas ma cudowną. Planujemy połaczyć żłobek z nianią. Niestety choroby się zdarzają, więc backup jest potrzebny.
Pozdrawiam,
Dominika

konto usunięte

Temat: żłobek: za i przeciw

Również jestem za żłobkiem. W żłobku jest kilka opiekunek i nawet jak którejś zaczynaja puszczać nerwy to wychodzi na spacer i w tym czasie zastępuje ją ktoś inny. W domu niania nie ma tej możliwości. A jak wiadomo nasze dzieci potrafią rodzoną matkę wyprowadzić z równowagi swoim zachowaniem a co dopiero obcą osobę!?

Jeśli chodzi o choroby, to im wszcześniej dziecko styka się z wirusami/bakteriami tym szybciej się uodparnia! Jest jedna bardzo ważna sprawa - każde dziecko musi chodzić na spacery bez względu na pogodę i to jest warunek konieczny aby dziecko nie chorowało.
Nie traktujmy kataru jako choroby!

Moja córka poszła do żłobka w wieku 8 misięcy,plus tego taki że poszła w maju ( czyli poza sezonem na choróbska). W żłobku spędzała całe dnie od godz. 7:30 do 16 a po tym czasie starałam się aby min 2 godz była na świeżym powietrzu. Bardzo często zaprowadzałam ją na piechotę ( wózkiem ) do żłobka o godz 6 rano, zimą przy temeraturze minusowej, gdy aura nie sprzyjała spacerom i odopukać nie chorowała ( na 22 miesięce życia - raz podany antybiotyk).
Wile osób uważało mnie za kompletną wariatkę że budzę dziecko o 5:30 rano kilka razy w miesiący i prowadzę do żłobka w kiepską pogodę, ale nie miałam innego wyjścia.
Maja Miarecki

Maja Miarecki Senior Frontend
Developer

Temat: żłobek: za i przeciw

Małgorzata Merc-Dusza:
Jeśli chodzi o choroby, to im wszcześniej dziecko styka się z wirusami/bakteriami tym szybciej się uodparnia! Jest jedna bardzo ważna sprawa - każde dziecko musi chodzić na spacery bez względu na pogodę i to jest warunek konieczny aby dziecko nie chorowało.
Nie traktujmy kataru jako choroby!

No nie jestem przekonana - nasi lekarze: pediatra, alergolog i laryngolog (zespol prowadzacy wszystkie moje dzieci) maja na ten temat odmienne zdanie. Dojrzewanie ukladu odpornosciowego jest cecha indywidualna kazdego dziecka. Moja srednia corka przestala chorowac w wieku lat 9. Najmlodsza (16 miesiecy) do tej pory chorowala 2 razy. Nasza alergolog (najmlodsza jest koszmarna alergiczka) stwierdzila ze to, ze mala nie choruje jest zasluga tylko tego, ze nie chodzi do zlobka.

Uwazam, ze warto sprobowac. Jesli dziecko jest odporne, to fajnie. Jesli nie, to warto wczesniej zakrecic sie za jakas opiekunka.

konto usunięte

Temat: żłobek: za i przeciw

Maja Miarecka:
>
No nie jestem przekonana - nasi lekarze: pediatra, alergolog i laryngolog (zespol prowadzacy wszystkie moje dzieci) maja na ten temat odmienne zdanie. Dojrzewanie ukladu odpornosciowego jest cecha indywidualna kazdego dziecka. Moja srednia corka przestala chorowac w wieku lat 9. Najmlodsza (16 miesiecy) do tej pory chorowala 2 razy. Nasza alergolog (najmlodsza jest koszmarna alergiczka) stwierdzila ze to, ze mala nie choruje jest zasluga tylko tego, ze nie chodzi do zlobka.

Uwazam, ze warto sprobowac. Jesli dziecko jest odporne, to fajnie. Jesli nie, to warto wczesniej zakrecic sie za jakas opiekunka.

Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale uważam że młode matki zdecydowanie nadużywają kontaktu z lekarzami, bezgranicznie im ufając.
Jakiś czas temu zrobiłam test: poszłam ze zdrowym dzieckiem do poleconego pediatry ( podobno najlepszy w okolicy)i powiedziałam, że dziecko poprzedniego wieczoru miało gorączkę i nad ranem zwymiotowało( co było nieprawdą ). Pani doktor po osłuchaniu dziecka i zajrzeniu do buzi dopatrzyła się zaczerwienienia gardła i od razu przepisała antybiotyk. Lekarze bezmyślnie "upośledzają" nasze dzieci.
Być może mam więcej szczęścia niż rozumu, że moje dziecko nie choruje, ale nie panikuję jak przez 8 tygodni chodzi z "gilami" do pasa tylko kupuję zapas chusteczek,Marimer i "ładuję działy" kilkanaście razy na dobę~.

Pozdrawiam serdecznie!
Maja Miarecki

Maja Miarecki Senior Frontend
Developer

Temat: żłobek: za i przeciw

Małgorzata Merc-Dusza:
Być może mam więcej szczęścia niż rozumu, że moje dziecko nie choruje, ale nie panikuję jak przez 8 tygodni chodzi z "gilami" do pasa tylko kupuję zapas chusteczek,Marimer i "ładuję działy" kilkanaście razy na dobę~.

Ja tez nie panikowalam, dopoki z tych gili nie zrobilam wymazu (no bo ile mozna chodzic z katarem?). I okazalo sie, ze moja corka jest nosicielem pneumokokow, co jest w miare normalne, jednak fakt, ze sie nieustajaco sama zakazala juz nie byl normalny.

Dlatego nalezy miec zdrowy stosunek do infekcji dziecka. Wedlug mnie zdrowy oznacza nie ulegac panice z powodu byle czego, ale katar leczony trwa tydzien, a nieleczony 7 dni, co oznacza ze po tych 7 dniach (vel tygodniu :)) mozna zrobic wstepne badania.

W przypadku zlobka chodzenie przez kilka tygodni z katarem moze byc zagrozeniem dla innych dzieci. Dlatego trzeba trzymac reke na pulsie, zeby chronic dziecko swoje i inne dzieci.

Ja ufam lekarzom tym ktorych znam. Do pediatry jezdze 30 km w jedna strone, ale kobieta jest sprawdzona, zna moje dzieci i wole jezdzic niz testowac nowych lekarzy.

Ogolnie - przesada w zadna strone nie jest zdrowa, ale tego czlowiek uczy sie na wlasnych doswiadczeniach. Ja, nauczona tymi doswiadczeniami ufam jednemu lekarzowi, robie wymazy, zawsze dokladnie dopytuje po co sa przepisane dane leki.

Temat: żłobek: za i przeciw

Małgorzata Merc-Dusza:
W żłobku jest kilka opiekunek i nawet jak którejś zaczynaja puszczać nerwy to wychodzi na spacer i w tym czasie zastępuje ją ktoś inny.

trochę wstyd się przyznać, ale wyszłam z tego samego założenia: skoro mi już raz po razie puszczają nerwy gdy próbuję zapanować nad moją małą, może lepiej żeby zajął się nią ktoś, kto będzie miał większy dystans do sprawy (i lepsze warunki do trzymania nerwów na wodzy), tym samym ilość stresu dla dziecka będzie, przynajmniej hipotetycznie, ograniczona
często zaprowadzałam ją na piechotę ( wózkiem ) do żłobka o godz 6 rano, zimą przy temeraturze minusowej, gdy aura nie sprzyjała spacerom

huh, wielkie brawa za determinację! ja również dzielnie chodziłam na spacery. podczas ostatniej jesieni, zimy i wczesnej wiosny na palcach, no, dwóch rąk, można było policzyć dni gdy młoda nie była na co najmniej godzinnym wybiegu. raz jedynie przesadziłam, bo źle wybrałam trase i przy ok. -10st.C przez dobry kilometr musiałyśmy dymać wózeczkiem pod dość silny wiatr. no i ją przewiało: miała dzień gorączkę, tydzień katar, na szczęście nic więcej. ale teraz, latem, już mi się odechciało tak spacerować. za to często wyjeżdzamy pod namiot i młoda całymi dniami i nocami jest na dworze, w zasadzie bez zachowywania "podstawowych" wymogów higieny ;)

dlatego do chorób jestem nastawiona optymistycznie, choć wiadomo: kontakt z innymi dziećmi jest niekończącym się źródłem coraz to nowych bakterii i wirusów. i tu chyba wszystkie się zgadzamy: odporność jest indywidualną sprawą każdego dziecka. dlatego podzielam zdanie, że spróbować żłobka należy, ale jak po pewnym czasie ewentualne choroby będą się ciagnąć czy nasilać, raczej trzeba małe od mikrobów odizolować, niech organizm się wzmocni

jeszcze jedno: czy faktycznie zdarzają się w żłobkach sytuacje, że opiekunki np. rozdają klapsy, wmuszają jedzenie, powalają chodzić godzinami z zasikaną pieluszką czy majteczkami, zostawiaja płaczące dzieci same sobie? słyszałam podobne historie i włos mi się jeży na głowie ale czy to nie jedynie plotki? w tzw. "dzisiejszych czasach" dzieją się podobne rzeczy?

konto usunięte

Temat: żłobek: za i przeciw


jeszcze jedno: czy faktycznie zdarzają się w żłobkach sytuacje, że opiekunki np. rozdają klapsy, wmuszają jedzenie, powalają chodzić godzinami z zasikaną pieluszką czy majteczkami, zostawiaja płaczące dzieci same sobie? słyszałam podobne historie i włos mi się jeży na głowie ale czy to nie jedynie plotki? w tzw. "dzisiejszych czasach" dzieją się podobne rzeczy?

Nie wiem jak w innych żłobkach, ale ja nie zauważyłam niczego niepokojącego u swojej córki.
Młoda je chętnie i wszystko - czyli nie ma wmuszania jedzenia na siłę. Pieluchy były zmieniane, bo nie ma problemu ze skórą. I wiem, że dziecko na moją prośbę było wysadzane na nocniczek ( jedna pielucha na cały dzień i na dodatek względnie sucha). Córka we wrześniu skończy 2 lata a od kwietnia woła siusiu (oczywiście wpadki są nadal - sporadyczne ale są).
Przede wszystkim chętnie chodzi do żłobka co jest dla mnie dowodem na to, że nie dzieje jej się tam krzywda i że jest tam szczęśliwa.
Często obserwowałam dziecko z ukrycia, aby zobaczyć jak się zachowuje ( czy np. nie siedzi w kącie i popłakuje pod nosem ).
Proponuję spróbować.
Pozdrawiam:)

Temat: żłobek: za i przeciw

W kazdym zlobku jest szczegolowy harmonogram dnia. Np. Sniadanie, toaleta (wtedy te, ktore umieja, loduja na nocniku, a reszta jest przewijana), zabawa, obiad, znowu toaleta, itp. Spedzilam z corka dwa dni w zlobku i nie wzpominam tego dobrze wcale nie ze wzgledu na pieluchy itp., bo tu akurat nie widzialam mozliwosci - przy takiej czestotliwosci "toalety" nie bylo opcji, zebyu dziecko chodzilo zasikane.
Jesli chodzi o jedzenie, to kazde dziecko, ktore umialo jesc samo jadlo tyle ile chcialo, a nie umiejace byly karmione i tez nie widzialam, zeby ktos wpychal dziecku jedzenie na sile.

Ja zrezygnowalam z tego konkretnego zlobka po tym, jak kucharka przeszla przez cala sale zabaw z garem goracej zupy. W wyobrazni juz widzialam ja wywalajaca sie z tym garem i oblewajaca dzieci zupa... Poza tym panie wpuscily do zlobka dziecko z wysoka temperatura, i mimo, ze sie zorientowaly po kilku godzinach to nie odizolowaly go do specjalnego pomieszczenia, tylko wrecz przeciwnie - zainicjowaly zabawe wszystkich dzieci w basenie z pilkami, gdzie maly charczal i kaslal na cala gromade. Skonczylo sie oczywiscie tygodniowa choroba mojego dziecka, a pewnie i polowa grupy.

Ale - wszystko zalezy od zlobka. Moim zdaniem dobrze jest spedzic z dzieckiem troche czasu, sprawdzic, jak sie czuje, jak sie bawia, jakie sa warunki itp. - nie polegac tylko na zdaniu opiekunek.

konto usunięte

Temat: żłobek: za i przeciw

Od września mój młodszy synek idzie do żłobka, starszy do przedszkola, więc mamy w domu podwójny debiut. O starszaka się nie boje, bo wiem że sobie poradzi, wcześniej chodziliśmy do jakiś klibików, żeby poznał przdszkolne rytuały, w przyszłym tyg jest tydzień adaptacyjny więc luzik :) Natomiast obawiam się pozastawienia malucha w żłobku. Podobno ten nasz jest super - wszyscy go chwalą, ale jak będzie to się okaże. Niestety nie mam innego wyjścia jak żłobek i przedszkole, na prywatne nas nie stać. Wierzę, że będzie ok. Obserwując młodszego synka to przy starszym i tak już się wyrobił, nie boi się innych dzieci, chętnie podchodzi do nich, nawiązuje jakiś kontakt, chociażby "yyyy" i wyciąga łapkę :)
Myślę, że dzieci sobie lepiej radzą niż my dorośli. Dla nich to jest zabawa, faktycznie jest jakiś rytm i to daje im poczucie bezpieczeństwa, że po zupce czy podwieczorku mama przychodzi i zabiera do domu. Niestety często się zdarza, że przelewamy swój stres i strach na dzieci, a one to doskonale odczuwają i też zaczynają się niepokoić. Mam plan aby wyluzować, a jak coś będzie nie tak to poszukamy innego wyjścia.

konto usunięte

Temat: żłobek: za i przeciw

najlepiej jest dążyć do tego, aby być z dzieckiem przynajmniej dwa lata.
można pracować przez internet, jak ja, i być cały dzień z maluszkiem.
nic tego nie zastąpi.
wymaga to pewnie troszkę trudu, aby znaleźć taką pracę, ale nie ma jak u mamy:)

żaden złobek ani żadna niania mamusi nie zastąpi:)

no i dla nas, matek, jest to magiczny czas.
dziecko jest wtedy naprawdę nasze.
potem, gdy pójdzie już do przedszkola, liczą się koledzy i koleżanki i dziecko stopniowo oddala się od rodziców.

a czas od urodzenia do trzeciego roku to czas, kiedy mamusia i dziecko są naprawdę razem i tylko dla siebie:)

Temat: żłobek: za i przeciw

Moja córeczka (2l)(pomijając przez pierwsze pół roku choroby) bardzo chętnie chodzi do żłobka, lubi dzieci i bardzo chetnie się z nimi bawi. Rozwija się bardzo dobrze ma 2 latka umie liczyc do 10 (z mała pomocą) rozpoznaje kolory, wie ile ma latek jak sie nazywa (imie i nazwisko)bardzo ładnie mówi cąłymi zdaniami, idąc do złobka jeszcze nie3 chodziła i w szybkim czasie rozpoczeła chodzenie :) nauczyła się pięknie jeśc łyżeczką samodzielnie (mogłam ja zostawic z zupą buraczkowa sam na sam bez śliniaka - jak miała ciut ponad roczek):) żłobek jest naprawde fajny i córcia lubi tam chodzic :) pozdrawiam i zycze dobrego wyboru...

konto usunięte

Temat: żłobek: za i przeciw

Małgorzata Merc-Dusza:
Być może mam więcej szczęścia niż rozumu, że moje dziecko nie choruje, ale nie panikuję jak przez 8 tygodni chodzi z "gilami" do pasa tylko kupuję zapas chusteczek,Marimer i "ładuję działy" kilkanaście razy na dobę~.

Pozdrawiam serdecznie!

SZCZERZE WSPÓŁCZUJĘ PANI DZIECKU. KATAR TO NIEGROŹNA, ALE BARDZO DOKUCZLIWA PRZYPADŁOŚĆ. ŹLE SIĘ JE, ŚPI I ODDYCHA. JEŚLI NIE WIDZI PANI POTRZEBY REAGOWANIA NA KATAR, KTÓRY TRWA DWA MIESIĄCE, MYŚLĘ, ŻE POWINNA PANI WYJŚĆ NA SPACER I PRZEMYŚLEĆ KILKA SPRAW.MALINA W. edytował(a) ten post dnia 26.08.08 o godzinie 21:06



Wyślij zaproszenie do