Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Och, gdyby nie te kobiety, które rozpalały i nadal rozpalają zmysły i umysły poetów, o ileż uboższa byłaby historia literatury pięknej! We współczesnej nauce o literaturze używa się co prawda określenia „adresatka liryczna” i nakazuje odróżniać ją - jako kategorię literacką - - od prawdziwej adresatki wiersza, ale nawyki z życia codziennego ciągle wytężają naszą ciekawość ku tej postaci autentycznej. Kim były i są adresatki pięknych erotyków?
Mam nadzieję, że temat ten zainteresuje nie tylko z powodów stricte literackich.
Na początek pięć wierszy znanego ze swych licznych romansów Guillaume Apollinaire’a
do swoich pięciu wybranek serca i kochanek.


Guillaume Apollinaire

Piosenka niekochanego
(fragm.)

Raz w przedwieczornej mgle w Londynie
Ulicznik jakiś mnie zaskoczył
Podobny był do mej jedynej
Ze wstydu więc spuściłem oczy
W spojrzeniu jego czując drwinę

Niech cegły zwalą się lawiną
Jeślim cię miła fałszem karmił
Władcą Egiptu i władczynią
Jestem i ciurą jego armii
Jeśli nie jesteś mą jedyną

W rogu ulicy która płonie
Ogniami wszystkich swoich fasad
Ranami mgieł w nieutulonej
Krwawiącej skardze wszystkich fasad
Kobieta szła podobna do niej

Ten wzrok nieludzki i niewierny
Ta blizna tuż pod szyją gołą
Pijana szła przez próg tawerny
W tej samej chwili gdy pojąłem
Tamtej najmilszej fałsz bezmierny

Żal się już piekłem na mnie wali
Otwórz się niebo niepamięci
Za pocałunek jej zuchwali
Królowie życie z własnej chęci
Nędzarze cień by swój sprzedali

Pamięci o mój piękny statku
Czy już nam nie dość podróżować
Po fali wód o przykrym smaku
Od zórz po zmierzchy od różowych
Aż po te smutki na ostatku

Szalbierko żegnam twój kobiecy
Cień pomylonych dwóch postaci
I tej z którą zwiedzałem Niemcy
Jam ją w ubiegłym roku stracił
I nigdy nie zobaczę więcej

Słońce twe czerwcu żarem lutni
Zbolałe palce moje parzy
W malignie melodyjnej smutnej
Wędruje przez mój piękny Paryż
Gdzie życia żal mi tak okrutnie

W kawiarniach gęsto zakopconych
Zawodzą miłość swą Cygany
I chrypią nucąc ją syfony
I kelner ścierką przepasany
Do ciebie ciebie utraconej

tłum. z francuskiego Adam Ważyk


Obrazek
Annie Playden – adresatka wiersza „Piosenka niekochanego”

Maria

Tańczyłaś tu małą dzieweczką
I będziesz tańczyć jako babka
Dzwonić każesz wszystkim dzwoneczkom
Upada gwiazdka śnieżna łapka
Kiedyż więc powrócisz Mario

Te wszystkie maski są milczące
I muzyki tak brzmią daleko
Jak gdyby z nieba przychodzące
Tak kochać chcę lecz kochać chcę lekko
I słodycz w naszej jest rozłące

Owieczki chodzą w śniegu niby
Kłaczki ze srebra kłaczki z wełny
Żołnierze maszerują gdybym
Tak zmiennych uczuć nie był pełny
I nie znał swego serca gdybym

Wiedział gdzie błądzą twoje włosy
Zwełnione w morze co się pieni
Gdybym wiedział gdzie błądzą twe włosy
I ręce twe liście jesieni
Co także tłumią nasze głosy

Chodziłem wzdłuż Sekwany szarej
Antyczną książkę w ręku pieszczę
Rzeka z mą troską jest do pary
Upływa i wciąż płynie jeszcze
Kiedyż się skończy tydzień stary

tłum. z francuskiego Mieczysław Jastrun

wersja oryginalna pt. „Marie”
w temacie W języku Baudelaire’a



Obrazek
Marie Laurencin – adresatka wiersza „Maria”

Gui śpiewa dla Lou

Mój malutki uwielbiany Lou chciałbym umrzeć któregoś dnia żebyś mnie kochała
Chciałbym być piękny żebyś mnie kochała
Chciałbym być silny żebyś mnie kochała
Chciałbym być młody młodziutki żebyś mnie kochała
Chciałbym żeby znów wojna wybuchła żebyś mnie kochała
Złapałbym cię żebyś mnie kochała
Oćwiczyłbym cię żebyś mnie kochała
Skrzywdziłbym cię żebyś mnie kochała
Żebyśmy byli sami w pokoju hotelowym w Grasse żebyś mnie kochała
Żebyśmy byli sami w moim kantorku przy tarasie na kozetce w palarni żebyś mnie kochała
Chciałbym żebyś była moją siostrą żebym cię mógł kochać kazirodczo
Chciałbym żebyś była moją niegdyś kuzynką żebyśmy się kochali jeszcze dziećmi
Chciałbym żebyś była moim koniem żebym długo długo mógł na tobie ujeżdżać
Chciałbym żebyś była moim sercem żebym cię zawsze czuł w sobie
Chciałbym żebyś była rajem albo piekłem zależy gdzie pójdę
Chciałbym żebyś była chłopaczkiem a ja twoim wychowawcą
Chciałbym żebyś była nocą żebyśmy się kochali po ciemku
Chciałbym żebyś była moim życiem i żebym tobą tylko żył
Chciałbym żebyś była szwabskim pociskiem żeby zabić mnie nagłą miłością

tłum. z francuskiego Robert Stiller


Obrazek
Louise de Coligny-Châtillon - adresatka wiersza "Gui śpiewa do Lou"

Dziewięć bram twego ciała

Ten wiersz jest tylko dla ciebie Madeleine
To jeden z pierwszych wierszy naszego pożądania
Pierwszy nasz tajemny wiersz ukochana
Dzień jest piękny i wojna taka piękna Gdyby przyszło na niej umrzeć w taki dzień

Ty nie wiesz dziewico moja że do twego ciała jest dziewięć bram
Znam już siedem a dwie są mi zakryte
Cztery z nich wziąłem szturmem wdarłem się nie licz na to że wyjdę
Bo przez twe gwiaździste oczy wdarłem się tam
W ciebie i przez uszy Słowami które mam na rozkaz i jako świtę

Prawe oko mej miłości jej pierwsza brama
Zasłona powieki była spuszczona
Twoje rzęsy przed nią w szeregu jak czarni żołnierze malowani na
greckiej wazie powieka ciężka zasłona
Z aksamitu
Co skrywała twe spojrzenie jasne
I ciężkie
Nasza miłość taka sama

Lewe oko mej miłości jej druga brama
Jak tamto ciężkie od miłości i czyste tak samo
O bramo w serce twe wiodąca obraz mój i uśmiech co lśni
Jak gwiazda podobna do twych oczu miłych mi
Uwielbiam cię twego spojrzenia podwójna bramo

Prawe ucho bramo trzecia mej miłości
Dopiero ciebie zdobywszy tamte dwie rozewrzeć zdołałem na oścież
Ucho bramo głosu mego co przekonał cię
Kocham ciebie że nadałaś Obrazowi sens przez Pojęcie

I ciebie też lewe ucho będące mej miłości bramą czwartą
Uszy miłości mojej błogosławię was
O bramy które wtedy na mój glos otwarto
Jak róże otwierają się na pieszczotę wiosny
Przez was mój głos i rozkaz ten
Przenikają w całe ciało mojej Madeleine
Cały mężczyzną wdzieram się tam cały wierszem będący
Wierszem jej pożądania co sprawia że siebie też kocham

Lewe nozdrze mej miłości piąta mej miłości brama i naszych żądz
Tędy wejdę w ciało mej miłości
Wejdę tam subtelnie męską wonią tchnąć
Zapachem pożądania mego
Ostrą wonią mężczyzny która odurzy Madeleine

Prawe nozdrze szósta bramo mej miłości i pożądań naszych
Co jak twój sąsiad poczujesz woń mojej rozkoszy
I zmieszany zapach nasz silniejszy i wspanialszy od rozkwitłej wiosny
Podwójna bramo nozdrzy uwielbiam cię ty która obiecujesz tyle subtelnych uciech
Czerpanych z kunsztu aromatów i wonności

Usta Madeleine siódma bramo mej miłości
Widziałem was czerwona bramo pragnień moich otchłani
Gdzie krzyczeli że się poddają żołnierze oblegani a z miłości skonani
O bramo czerwona i tkliwa

O Madeleine są jeszcze dwie bramy
Których nie znam
Dwie bramy tajemnicze
Ciało twe ukrywa

Miłości mojej ósma brama niezwykłej piękności
O niewiedzo moja podobna do ślepych żołnierzy w agonii wśród zasieków kolczastych pod płynnym księżycem Flandrii
Albo raczej do odkrywcy który kona z głodu z pragnienia z miłości w dziewiczej puszczy
Mroczniejszej niż Ereb
Świętszej od lasu Dodony
A przeczuwa źródło bardziej rzeźwiące od Kastalijskiego
Ale moja miłość tam znajdzie świątynię
I plac przed nią zakrwawiwszy gdzie trwa na straży czarujący potwór niewinności
Otworzę i sprawię że tryśnie najgorętszy gejzer świata
O miłości moja Madeleine
Już teraz jestem panem ósmej bramy

A ty dziewiąta bramo jeszcze bardziej skryta
Rozwierająca się pośród dwojga perłowych wzgórz
Jeszcze bardziej tajemnicza niż tamte
Bramy guseł o których nawet mówić nie śmiem
Tak samo do mnie należysz
Ostateczna bramo
Do mnie który mam
Ostateczny klucz
Do dziewięciu bram
O bramy otwórzcie się na mój rozkaz
Jam jest pan Klucza

tłum. z francuskiego Robert Stiller


Obrazek
Madeleine Pagès – adresatka wiersza „Dziewięć bram twego ciała”

Czarująca rudowłosa

Ja tutaj przed wszystkimi w pełni władz umysłowych
Znający życie i śmierć co żyjący może znać
Doświadczony przez cierpienia i rozkosze miłości
Doświadczony w umiejętności narzucania niekiedy swojego zdania
Znający wiele języków
Doświadczony przez niemało podróży
Doświadczony oglądaniem wojny w szeregach artylerii i piechoty
Ranny w głowę po trepanacji czaszki pod chloroformem
Doświadczony utratą najlepszych przyjaciół w straszliwej walce
Znam stare i nowe tyle co jeden człowiek
Może się o drugim dowiedzieć
I nie niepokojąc się dzisiaj tą wojną
Między nami i dla nas moi przyjaciele
Rozstrzygam ten długi spór tradycji i inwencji
Porządku Przygody

Wy którzy macie usta na podobieństwo ust Boga
Usta które są samym porządkiem
Bądźcie wyrozumiali gdy nas porównujecie
Z tymi którzy byli doskonałością porządku
My doszukujący się wszędzie przygody

Nie jesteśmy waszymi nieprzyjaciółmi
Chcemy wam dać rozległe i obce posiadłości
Gdzie tajemniczy kwiat prosi chętnych o zerwanie
Są tam nowe ogniste kolory jakich nigdy nie widziałem
Tysiąc niewiele znaczących iluzji
Którym trzeba nadać realność

Chcemy odkryć przyjazną bezkresną krainę gdzie wszystko jest ciszą
Jest też czas który można schwytać albo go zawrócić
Współczucie dla nas które zawsze walczy na granicy
Bezkresu i przyszłości
Współczucie dla naszych błędów i grzechów

Idzie lato gwałtowna pora roku
I moja młodość umiera tak samo jak wiosna
O nadchodzi słońce czas rozpalonego rozumu
A ja czekam
Ulegając zawsze formie nobliwej i słodkiej
Kiedy ona ją przybiera abym ją tylko kochał
Nadchodzi i przyciąga mnie jak stal magnetyczna
Ona przepiękna
Czarująca rudowłosa

Jej złote włosy szepczą
I piękną jasnością lśnią
Jak żywe płomienie tańczą
Wśród róż które więdną

Lecz śmiejcie się ze mnie
Ludzie wszędzie zwłaszcza osoby stąd
Bo tyle jest spraw o których nie śmiem wam mówić
Tyle spraw których nie pozwalacie mi powiedzieć
Okażcie mi współczucie

tłum. Ryszard Mierzejewski


Obrazek
Jacqueline Kolb - adresatka wiersza pt. "Czarująca rudowłosa"

Wiersz jest też w temacie Miłość

Z tomu "Calligrammes", 1918

Wersje oryginalne wszystkich wierszy w temacie
W języku Baudelaire'a
Ten post został edytowany przez Autora dnia 08.10.14 o godzinie 10:16
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości


Obrazek


Maria Kalergis (1822 – 1874) – piękna polska hrabianka, pianistka i mecenas sztuki, złamała serca wielu współczesnym, w tym Norwidowi, który Ją uwiecznił zarówno na powyższym rysunku, jak i w wielu utworach poetyckich, m. in. w dramacie „Pierścień Wielkiej Damy”. Poniżej jeden z moich ulubionych wierszy Norwida, napisanych pod wpływem płomiennej i nieodwzajemnionej, niestety, miłości do pięknej Wielkiej Damy.

Cyprian Kamil Norwid

Czemu


Próżno się będziesz przeklinał i zwodził,
I wiarołomił zawzięciu własnemu -
Powrócisz do niej - będziesz w progi wchodził
I drżał, że może nie zastaniesz?...
czemu!...

Sam sobie będziesz słówkiem jednym szkodził,
Nie powierzonym, prócz tobie jednemu.
Będziesz się bez niej z nią kłócił - i godził,
I wrócisz wątpiąc czy zastaniesz?...
czemu!...

Szczęśliwi przyjdą, jak na domiar złemu:
Kołem osiędą ją - chwilki nie będzie,
By westchnąć szczerze...ach! czemu i czemu
Przyszli szczęśliwi? rozparli się wszędzie,
Wszędzie usiedli z czołem rozjaśnionem -
Dom napełnili - stali się Legionem!...

Przeczekasz wszystkich?... to - dwóch ci zostanie,
A jeden w progu jeszcze ma pytanie
I choć, na zegar pojrzawszy, się sroży,
Ty - nawyknąłeś już nie ufać jemu:
Wróci i znowu kapelusz położy,
I rękawiczki zdejmie jeszcze - -
czemu?

Aż chwila przyjdzie, gdy wyjść ? - lepiej znaczy,
Niżeli zostać po obojętnemu;
Wstaniesz - i pójdziesz, kamienny z rozpaczy,
I nie zatrzymasz się, precz idąc - -
czemu?

A księżyc będzie, jak od wieków niemy,
Gwiazda się żadna z miejsca nie poruszy -
Patrząc na ciebie oczyma szklistemi,
Jakby nie było w Niebie żywej duszy:
Jakby nie mówił nikt Niewdzialnemu,
Że trochę niżej - tak wiele katuszy!
I nikt, przed Bogiem, nie pomyślił:
czemu?

Miłość-czysta u kąpieli morskich, II;
w cyklu „Vade-mecum”
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.08.08 o godzinie 09:28
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Konstanty Ildefons Gałczyński

Prośba o wyspy szczęśliwe

A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.

1930

Melodia

Wskazała na piersi palcem,
swoim palcem, królem w pierścieniu,
i prosiła, żeby wierszem, żeby walcem
umuzycznić ją, rzewnie znieśmiertelnić.

Więc dotknąłem klawiszów palcami
dla tych rzęs, dla tych ust, dla tej ręki;
pod oknami i za oknami
zadźwięczały tony piosenki.

I pół świata stało się moim,
kiedym takty strof doskonalił -
o tych palcach pachnących powojem,
o wieczornych rzęsach Natalii.

1934

Już kocham cię tyle lat

Już kocham cię tyle lat
na przemian w mroku i w śpiewie,
może to już jest osiem lat,
a może dziewięć - nie wiem;

splątało się, zmierzchło - gdzie ty, a gdzie ja,
już nie wiem - i myślę w pół drogi,
że tyś jest rewolta i klęska, i mgła,
a ja to twe rzęsy i loki.

1938

Wenus

Żonie

1
Tobie grają wszystkie instrumenty,
ciebie wiatr na ziemię z nieba przeniósł
i ku oczom twym po ścieżkach krętych
idę w dzień i w noc, o pani Wenus.

2
Tłumacząca wszystkie sny w sennikach,
sekret wszystkich spotkań i zaręczyn,
wszędzie jesteś: w kwiatach i w świecznikach,
palcem tkniesz: i tańczy świat i dźwięczy.

3
Po jarmarkach, zadymionych placach
też przechodzisz, śmiejąc się i kwitnąc,
ciągle cień twój odchodzi i wraca,
w ręku chustkę trzymając błękitną.

4
Nawet ślepcy widzą cię nocami,
głusi słyszą, chorzy wznoszą głowy,
kiedy lekko stąpasz ulicami,
gdy sprowadza cię wiatr południowy.

5
Każdą ranę palec twój zabliźni,
każda sprawa będzie rozwikłana.
Z krzykiem biegną ku tobie mężczyźni,
wylać gorzkie łzy na twych kolanach.

6
Świece im zapalasz. Przez ogrody
wiedziesz ich, gdy śpią, nad złote rzeki
i codzienne, takie ciężkie schody
jakże im się znów wydają lekkie!

7
Wszystko zmienia się na twoje przyjście,
kiedy pierścień twój zaświeci nocą:
ptaki budzą się. I szumią liście,
I na niebie gwiazdy wschodzą.

8
Więc dla ciebie, Wenus, tron w szkarłatach,
rzeźba, wiersz, gramofonowa płyta
i ten dźwięk na wszystkich mostach świata
zakochanych, siedmiostrunnych gitar.

9
To dla ciebie, Wenus, na twą chwałę
pory roku idą rząd za rzędem:
wiosen szum, zim plecy białe,
letnie góry i trąbki jesienne.

10
Bo ty jesteś ta, która w nas mieszka
i prowadzi nas jak marsz weselny;
bo ty jesteś śpiewająca ścieżka,
krzyk ostatni i zachwyt śmiertelny.

1948


Obrazek


Konstanty Ildefons Gałczyński z żoną Natalią,
adresatką Jego najpiękniejszych erotyków, Wilno 1935
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.12.08 o godzinie 14:32
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Sergiusz Jesienin

* * *


Usiądź przy mnie blisko, miła,
Spójrz mi w oczy aż do głębi,
By w twych oczach się odbiła
Zamieć co się we mnie kłębi.

Ten złocisty wdzięk jesieni,
Twoich włosów przędza lniana
Przyszły nagle jak zbawienie
Dla nicponia i cygana.

Zostawiłem moje strony,
Gdzie śpią lasy, kwitną krzaki...
Miejską sławą usidlony
Chciałem pędzić dni hulaki.

Chciałem w sercu swym zagłuszyć
Szmery sadu, wiatr nad stepem,
Gdzie przy wtórze bzykań muszych
Wyrastałem na poetę.

A tam teraz także jesień,
Klony zaglądają w okna,
Sęki łap nurzają w strzesze -
Chcą znajomych starych spotkać.

Nie ma ich już między swemi,
Tylko miesiąc przy jaworach
Znaczy piędź cmentarnej ziemi,
Gdzie i nam niedługo pora.

Gdzie i nam po snach i trwogach
Przyjdzie spocząć u pni krzywych.
Każda ryta wichrem droga
Tylko radość leje w żywych.

Usiądź przy mnie blisko, miła,
Spójrz mi w oczy aż do głębi,
By w twych oczach się odbiła
Zamieć co się we mnie kłębi.

1923

tłum. Tadeusz Mongird


* * *

Taka jesteś prosta jak wszystkie,
Tak jak innych tysiące w Rosji.
Znasz samotny brzask szaromglisty
I jesieni znasz błękit mroźny.

Jakżem śmiesznie swe serce przykuł,
Po głupiemu zaprzątam głowę.
W każdej cerkwi riazańskiej z ikon
Patrzy twoje oblicze surowe.

Na te ikony kiedyś plułem,
Czciłem wrzask i grubiaństwo obwiesi,
Aż tu dziś rosną słowa czułych,
Słowa najłagodniejszych pieśni.

Wcale nie chcę w zenit ulatać,
Nazbyt wiele potrzeba ciału.
Czemu chłodem późnego lata
Nagle imię twe zadźwięczało?

Ja nie jestem żałosny ni płaski,
Wiem, co wczuć się w namiętność znaczy:
Potrafiłem od dziecka wejść w łaski
Wszystkich psów i stepowych klaczy.

Stąd i siebie rozdawałem hojnie
Tobie, innej, i rozdaję jak przedtem:
Szczęścia niewesołego rękojmię -
Obłąkane serce poety.

Stąd, gdy w skośne źrenice, jak w liście
Osunąłem się, smutek mój rośnie...
Taka jesteś prosta jak wszystkie,
Taka jak innych tysiące w Rosji.

1923

tłum. Józef Waczków



Obrazek


Sergiusz Jesienin z Isadorą Duncan, 1923

Isadorę Duncan – sławną amerykańską tancerkę - Jesienin poznał pod koniec 1921 roku na przyjęciu u malarza Gieorgija Jakułowa. Jesienin miał wówczas 26 lat, Duncan była starsza od niego o lat 17, nie przeszkodziło to jednak ich płomiennej miłości, uwieńczonej po pół roku znajomości ślubem. Był to już trzeci i nie ostatni związek małżeński kochliwego Jesienina.
I pomimo, że trwał jedynie rok, wywarł znaczący wpływ na jego życie i twórczość. Przed swą przedwczesną, samobójczą śmiercią w 1925 roku poeta żenił się jeszcze dwa razy, m. in.
z Sofią Tołstoj, wnuczką pisarza Lwa Tołstoja, ale z Isadorą Duncan podobno nigdy się nie rozwiódł.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.04.11 o godzinie 14:50
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości


Obrazek
Louise Andreas-Salomé (1861 – 1937)- rosyjska arystokratka, pisarka, zajmującą się również psychoanalizą, królowa europejskich salonów przełomu XIX i XX wieku, przyjaciółka i kochanka wielu znanych filozofów i artystów, m. in. literatów: Gerharta Hauptmanna, Augusta Strinberga
i Rainera Marii Rilkego. Związek uczuciowy pomiędzy Andreas-Salomé a Rilkem był szczególnie głęboki i długotrwały, pomimo że formalnie oboje pozostawali w swoich związkach małżeńskich. Dzięki przyjaźni z Louise, Rilke dwukrotnie podróżował do Rosji, zwiedzał Moskwę i Sankt Petersburg, osobiście poznał Lwa Tołstoja, co uwidoczniło się później w jego twórczości. Louise jest też adresatką liryczną najpiękniejszych erotyków Rilkego.

Rainer Maria Rilke

Pieśń miłosna


Jak przed zetknięciem się z twoją duszą mogę
zachować własną duszę? Ponad tobą
ku innym rzeczom jakże ją przeniosę?
Ach, obcą raczej wybierając drogę
w ciche ją miejsce zaniósłbym po ciemku,
gdzie już jej nie udzieli się jak wcześniej
drżenie twojego wewnętrznego lęku.
Zetknięcie nasze jest jak pociągnięcie
smyczka, oboje łączy nas ze sobą,
żeby dwie struny jednym brzmiały głosem.
Na jakim nas rozpięto instrumencie?
Jakiż to skrzypek trzyma nas w swym ręku?
O, słodka pieśni.

tłum. Adam Pomorski

* * *

Ty zawczasu
Utracona kochanko. Ty, która nigdy nie przyszłaś,
nie wiem, jakiej muzyki tony lubisz.
Nie próbuję, gdy rozkołysze się przyszłość,
rozpoznać ciebie. Wszystkie wielkie
obrazy we mnie, w oddali doświadczony krajobraz,
miasta, wieże i mosty i nie
przeczuwamy zakręt drogi,
i potęga krajów
owych, przenikniętych niegdyś przez bogów:
wszystko urasta we mnie do znaczenia
dzięki tobie, która mi umykasz.

Ach, ogrodami jesteś,
Ach, patrzałem na nie z taką
nadzieją. Otwarte okno
w wilii wiejskiej – i prawie
zbliżałaś się do mnie w zadumie. Znajdowałem
ulice, którymi właśnie przechodziłaś –
i lustra w sklepach handlarzy
miały jeszcze zawrót głowy po tobie i zlęknione
odrzucały mój zbyt nagły obraz. – kto wie, czy Niemen sam
ptak przelatywał nas dźwiękiem
wczoraj, osobno, w wieczorze?

wiersze w przekładzie Mieczysława Jastruna

Maciej Woźniak*

Rainer Maria Rilke już po rozstaniu z Lou Andreas
słucha Pawany Gabriela Farué


Tylko posłuchaj... Twoje ciało milczy,
ale jaką melodię! I jak delikatnie
niosą ją smyczki brwi, nastrojone smutkiem.

O, szarooka. Za ten krążek ołowiu,
twój wzrok, oddam brzęczące nieznośne
złote monety wszystkich innych spojrzeń.

O, sinopalca. Za ten obłoczek pary
na szybie między nami, twój dotyk, oddam
otwarcie na oścież okna wszystkich innych ciał.

O, srebrnousta. Za jedną kroplę tej rtęci,
twego milczenia, oddam wartkie strumienie
zatapiających ciszę wszystkich innych dźwięków.

Wymykasz się słowom, jak wymknęłaś się dłoniom,
płyniesz przez moją pamięć tylko tą melodią.
Tylko posłuchaj... Moje wiersze milczą.

”Zeszyty Poetyckie” nr 3(2)/2004

wiersz jest też w temacie Dar słuchu

*notka o autorze i inne jego wiersze w temacie
Współczesna poezja polska – najmłodsze pokolenie
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 01.10.10 o godzinie 05:02
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Dora – Teodora Jadwiga Lebenthal (1884–1942) – polska lekarka pochodzenia żydowskiego, ukochana Bolesława Leśmiana, którą 40-letni Leśmian, mający żonę chorą na płuca i dwie córki, poznał w 1917 roku i zakochał się w niej bez pamięci. Pozostał tej miłości wierny aż do śmierci w 1937 roku. Mimo że Dora przeszła dla Leśmiana na katolicyzm, oboje zarzucili plany ułożenia sobie razem życia, nie chcąc ranić swoich bliskich. Miłość ta stała się inspiracją dla Leśmiana do napisania cyklu wierszy W malinowym chruśniaku, opublikowanego w tomie Łąka.


Obrazek


Dora Lebenthal - obraz Celiny Sunderland

Bolesław Leśmian

Szczęście


Coś srebrnego dzieje się w chmur dali.
Wicher do drzwi puka, jakby przyniósł list.
Myśmy długo na siebie czekali.
Jaki ruch w niebiosach! Słyszysz burzy świst?

Ty masz duszę gwiezdną i rozrzutną.
Czy pamiętasz pośpiech pomieszanych tchnień?
Szczęście przyszło. Czemuż nam tak smutno,
Że przed jego blaskiem uchodzimy w cień?...

Czemuż ono w mroku szuka treści
I rozgrzesza nicość, i zatraca kres?
Jego bezmiar wszystko w sobie zmieści
Oprócz mego lęku, oprócz twoich łez...

Szczęście – słowa Bolesław Leśmian, muzyka Krzysztof Myszkowski, śpiewa Stare Dobre MałżeństwoJolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 18.08.08 o godzinie 11:32
Zygmunt B.

Zygmunt B. Specjalista, PGNiG
SA Dolnośląski
Oddział Obrotu Gazem

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Mój umiłowany Roman Branstaetter po odejściu żony Reginy (z domu Wiktor) napisał cykl niezwykłych, przepełnionych bólem i miłością "Psalmów żałobnych o śmierci mojej żony".
Oto jeden z nich - Dziesiąty:

Dom Rembrandta umarł, Saskio...
Powrót syna marnotrawnego
akt I, odsłona 4


Była mym domem.

Mój dom umarł.

Anioł opuścił mój dom.

Pozostały tylko bezduszne ściany,
Trochę mebli,
Trochę obrazów,
Książki,
Płaczące okna
I próg,
Który codziennie przekraczam,
Pochylając głowę
Przed niewidzialnym śladem
Jej najdroższych stóp.

Chwała ci, Panie,
Że w chwalebnej Niewidzialności
Zbudowałeś jej wieczny dom,
Bez ścian,
Bez mebli,
Bez obrazów,
Bez książek,
Bez płaczących okien
I bez progu,
Którego już więcej nie musi przekraczać.

Kocham jej Niewidzialność.

Jest bardziej widzialna
Od tego światła,
W którym jeszcze kazałeś mi żyć,
Panie.Zygmunt B. edytował(a) ten post dnia 17.08.08 o godzinie 11:13
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości


Obrazek
Thomas Hardy (1840 - 1928) – jeden z najwybitniejszych angielskich pisarzy,
autor poczytnych do dzisiaj powieści, m. in. „Far from the Madding Crowd” (Z dala
od zgiełku, 1874), „Tess of the d'Urbervilles” (Tessa d'Urberville, 1891) czy „Jude the Obscure” (Juda nieznany, 1895), jako poeta zadebiutował dopiero w 58 roku swego życia tomikiem „Wessex Poems and Other Verses” (Wiersze z Wessex i inne zwrotki, 1898). Wtedy też zarzucił na zawsze twórczość prozatorską i poświęcił się bez reszty poezji. Jego związek małżeński z zamożną Emmą Laviną Gifford (1840 – 1912),
nie należał do szczęśliwych. Thomas poznał Emmę w 1870 roku, kiedy oboje mieli już po 30 lat i po 4 latach trudnych starań o Jej rękę, doprowadził w końcu do ślubnego kobierca. Ale rodzina Emmy, pomimo sławy, jaką się już cieszył jako znany i poczytny pisarz, uważała ten związek za mezalians. Również sama Emma nigdy nie odnalazła się w roli żony pisarza, którego ojciec był tylko prostym majstrem murarskim. Śmierć Emmy w 1912 roku poeta przeżył jednak bardzo dotkliwie, w wyniku czego napisał
cykl wierszy żałobnych poświęconych swojej zmarłej żonie, jeden z najbardziej przejmujących, jakie znamy w historii literatury światowej.

Thomas Hardy

Taka, jak na Ziemi


Ta łuna po zachodzie – a wokół niej wieniec
Ostrych jak skraje urwisk, rozszarpanych chmur!
- Czy tam przebywasz, w tej glorii na pokaz?
Możliwe: dziwnych cudów pełne jest istnienie,
Niepochwytnych dla oka.

Lecz jeśli jesteś tam, gdzie pyszni się promienna
Otchłań, ujęta ramą szarych chmur i wydm –
Jakże musiała cię zmienić mogiła!
Śródgwiezdnie bezcielesna – tak jesteś odmienna
Od tej, jakąś mi była,

Od tej śmiertelnej, kruchej i czułej istoty,
Jaką znałem cię wtedy... Mam powiedzieć wprost?
Zamiast mieć ciebie w splendor nieb oprawną,
Wolę nie mieć cię, dręczyć się tym, wyć z tęsknoty,
Lecz pamiętać cię – dawną.

tłum. Stanisław Barańczak


Obrazek
Emma Lavina Gifford – pierwsza żona Thomasa Hardy’ego

Inne wiersze Thomasa Hardy'ego w oryginale i linki
do polskich przekładó w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 13.06.11 o godzinie 14:56
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Czesław Miłosz

Życzenie


Towarzyszko serdeczna mojej wielkiej bitwy,
Ty, której wątłe ciało różowym promieniem
Przenika w moje oczy! Światłem przepasana
Ponad rozpaczą ziemską i nad ziemskim cieniem.

Towarzyszko serdeczna krwawego pochodu
Przez kraj ognia i wojny, powietrza i głodu,
Oby serc nam nie zmogły wołania niczyje!
Abyśmy, w młodym lecie brodząc po kolana,
Mówili, blask z niebiosów pijąc jak ze dzbana:
Posłuchaj, ludzkość żyje, nasza radość żyje.

Goszyce, 1944

Na pożegnanie mojej żony Janiny

Kobiety-żałobnice swoją siostrę oddawały ogniowi.
I ogień, ten sam na który patrzyliśmy razem.
Ona i ja, w małżeństwie długie lata.
Złączeni przysięgą na złe i dobre, ogień
Kominków zimą, kampingów, palących się miast,
Elementarny, czysty, z początków planety Ziemi,
Zdejmował jej włosy, strumieniejące, siwe,
Imał się ust i szyi, wchłaniał ją, ogień.
Do którego języki ludzkie porównują miłość.
Mnie było nie do języków. Ani do słów modlitwy.

Kochałem ją, nie wiedząc kim była naprawdę.
Zadawałem jej ból, goniąc za moją ułudą.
Zdradzałem ją z kobietami, jej jednej wierny.
Zaznaliśmy wiele szczęścia i wiele nieszczęścia.
Rozłąki, cudownych ocaleń. A tutaj ten popiół.
I morze bijące o brzegi kiedy idę pustą aleją.
I morze bijące o brzegi. I uniwersalność doświadczenia.
Jak bronić się przeciw nicości? Jaka moc
Przechowuje co było, jeżeli nie trwa pamięć?
Bo ja mało pamiętam. Tak bardzo mało pamiętam.
Zaiste, wrócenie chwil oznaczałoby Sąd Ostateczny,
Który nam Litość chyba odracza z dnia na dzień.

Ogień, wyzwolenie z ciężkości. Jabłko nie spada na ziemię.
Góra porusza się z miejsca. Za ogniem-kurtyną
Baranek stoi na łące niezniszczalnych form.
Dusze w czyśćcu goreją. Heraklit szalony
Patrzy jak płomień trawi fundamenty świata.
Czy wierzę w ciał zmartwychwstanie? Nie tego popiołu.
Wzywam, zaklinam: rozwiążcie się, elementy!
Ulatujcie w inne, niech przyjdzie, królestwo!
Za ogniem ziemskim złóżcie się na nowo!

1986

Wiersze te Czesław Miłosz zadedykował swojej pierwszej żonie Janinie Miłosz z d. Dłuska, nazywanej przez najbliższych Janką. Poznali się pod koniec lat 30-tych XX w. w centrali Polskiego Radia w Warszawie, gdzie oboje pracowali. Janina Dłuska – ceniona prawniczka, wkrótce zrezygnowała z pracy i po ślubie z Czesławem Miłoszem poświęciła się domowi i wychowaniu ich dwóch synów: Antoniego i Piotra. Towarzyszyła wiernie mężowi przez całe życie, to za jej namową Miłosz wybrał po wojnie emigrację, a nie powrót do komunistycznej Polski. Janina Miłosz zmarła
w 1986 roku, w wieku 76 lat, a jej ciało skremowano. Sędziwy Czesław Miłosz (był o rok młodszy od Janiny) ożenił się po raz drugi w 1992 roku z młodszą o 33 lata Carol Thigpen - dziekanem prestiżowego Uniwersytetu Emory w Atlancie. Carol Thigpen-Miłosz zmarła w 2002 roku, na dwa lata przed śmiercią Poety.



Obrazek
Janina i Czesław Miłoszowie z synami: Antonim i Piotrem, Montgeron, lata 50-te


Obrazek
Czesław Miłosz ze swoją drugą żoną Carol Thigpen-Miłosz

Koło bananowców, na leżaku nad basenem
w którym Carol robi nago swoje pętle
Crawlem i klasycznym, przerywam jej
Pytając o synonim. I znów pogrążam się
W mruczącą polszczyznę, w rozpamiętywanie.

Czesław Miłosz "Tłumacząc Annę Świrszczyńską
na wyspie Morza Karaibskiego" (fragm.)
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 03.07.11 o godzinie 15:05
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Władysław Broniewski

Żona


Obłoki obłąkane,
kolory pokłócone,
drzewo przed oknem złamane
i -- widzę żonę.

Czarnieckiego 80,
parter z ogródkiem.
"Czy przyjdzie na obiad, czy gdzieś się
zawieruszy?" -- myśli ze smutkiem.

A ja idę z autobusu "M",
bo muszę,
bo już siebie odnalazłem i wiem,
gdzie mam duszę.

Żona wygląda przez drzwi od ogrodu,
w oczach niepokój,
a ja myślę: "Kochana, młoda,
i w sercu spokój".

Pięć lat tułaczki, więzienia,
ona -- Oświęcim...
Jakże gorzki ten na do widzenia
wiersz o "świętej pamięci".


Obrazek
Władysław Broniewski z żoną Marią, Klinika w Zurichu, 1946

Maria Zarembińska (1904-1947) – aktorka i pisarka („Opowieści oświęcimskie” 1948; „Dzieci Warszawy” 1958), druga żona Władysława Broniewskiego. Od 1938 roku żyła w wolnym związku
z Broniewskim, po jego nieudanym małżeństwie z pisarką Janiną Broniewską. W czasie okupacji,
za pomoc Żydom w ucieczce z getta, aresztowana i wywieziona do obozu koncentracyjnego
w Oświęcimiu. Do Broniewskiego dotarła wówczas wiadomość o jej śmierci, ale Maria obóz przeżyła
i w 1946 roku poślubiła Broniewskiego. Jeszcze tego samego roku, ciężko chora, trafiła do kliniki
w Zurichu, gdzie wkrótce zmarła. Była matką aktorki Marii Broniewskiej, znanej m. in. z roli pani Stenii w serialu telewizyjnym „Plebania”.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 27.09.10 o godzinie 20:28

konto usunięte

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Jarosław Iwaszkiewicz

Do żony


Strudzony pięknem, którem co dzień łowił
W rozwarte chciwe uszy i źrenice,
Gdy umrę, nie płacz. Usnę syty życia,
Które jest, trudne i burzliwe.
Bóstwo, co ogniem prze me członki biegło,
Odleci wyżej albo się rozwieje;
Serce bijące tak żywo – zastygnie,
A głos umarłą stanie się literą.
Wtedy pomyślisz sobie, że zbyt drobne
Zostają po mnie ułomki wyrazów.
Lecz wiedz, że nieraz godziny zachwytu
Słowo dławiły mi w piersi za ciasnej.
Świat był zbyt piękny, abym tylko tobie
Oddał me wiersze. O najukochańsza,
W nieogarnione patrzałem przestrzenie,
Nieogarnione brały mnie uczucia.
Lecz gdy tu ludzie, tam gwiazdy na niebie
Serce me wiecznym pruły kołowrotem –
Ty trwałaś wierna jak woda, niezmienna,
Jedyna w świecie, która mnie kochałaś.

Adresatką tego wiersza była żona poety Anna Iwaszkiewicz z d. Lilpop (1897-1979) – - poetka, krytyk i tłumacz literatury. Jej ślub w 1922 roku ze starszym o trzy lata Jarosławem Iwaszkiewiczem uznany został przez Jej rodzinę za mezalians. Ona, córka bogatego przemysłowca Stanisława Wilhelma Lilpopa, zerwała dla związku z początkującym wówczas poetą kilkuletnie narzeczeństwo z księciem Krzysztofem Radziwiłem. Jednak małżeństwo Iwaszkiewiczów, pomimo znanych skłonności obojga do homoseksualizmu, okazało się wyjątkowo trwałe i szczęśliwe. Ze związku tego urodziły się dwie córki: Maria
i Teresa. Anna Iwaszkiewicz za życia publikowała niewiele, głównie eseje na temat Marcela Prousta, Josepha Conrada i Tomasza Manna. Tłumaczyła z języka francuskiego (Marcel Proust, Michele Butor, Alain-Fournier) i angielskiego (Thomas Norton, Alfred Whitehead).



Obrazek


Anna Iwaszkiewicz na tarasie domu rodzinnego w StawiskuMarta Konarska edytował(a) ten post dnia 14.12.08 o godzinie 12:51
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Ted Hughes

Próżność w rozkładzie


Oto już siedem lat jak byłaś królową,
Co uczyniła mię królem; a sześć lat odkąd twój duch
Ciało twoje porzucił w ramionach mych zimne jak kamień.

Potem przez trzy lata z sercem zbolałym
Balsamowałem twe zwłoki; a potem już
Dałem się twoim oczom skurczyć i ciału zeschnąć

I zapomniałem, czy ciągle jeszcze tam wisisz,
Czy już poszłaś z resztą starych rupieci na śmietnik,
Gdzie koguciki chude wypatrują i grzebią i dziobią:

Aż ten człowiek wychynął z twoją skurczoną główką.
On, jak widzę po majestatycznym stąpaniu,
Wyobraża sobie, że zgarnia w łoże jakąś wielką królową,

Ale koło mnie przemyka się, nie bardzo zadziorny,
Z tym królewskim łupem, co w świecie pychy
Czyni go królem twym, moim czyniąc go padlinożercą.

tłum. Robert Stiller

Adresatką tego wiersza jest Sylvia Plath (1932-1963) – żona Teda Hughesa w latach 1956-1963, którą poślubił w niespełna 4 miesiące po zawarciu znajomości. Ze związku tego urodziło się dwoje dzieci: córka Frieda Rebecca (ur. 1960) i syn Nicholas Farrar (1962-2009). W 1962 roku Hughes porzucił Sylvię Plath dla pięknej Assi Wevill. Jednak i ten związek był dla popularnego poety tylko przelotnym romansem. Zdradzana wielokrotnie przez Hughesa, Assia Wevill popełniła samobójstwo
w 1969 roku, w identyczny sposób jak Sylvia Plath przez zatrucie gazem, zabijając jednocześnie czteroletnią córeczkę Alexandrę Tatianę Elise, którą miała ze związku z Hughesem. W 2009 roku odebrał sobie życie syn Sylwii Plath i Teda Hughesa - Nicolas Farrar.

Na temat Teda Hughesa i Sylvii Plath patrz też w tematach:
Samobójstwo w wierszach... i Poezja anglojęzyczna, s. 1, s. 3


Obrazek
Sylvia Plath i Ted Hughes, 1956


Obrazek
Assia Wevill, 1962Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 27.09.10 o godzinie 18:50

konto usunięte

Temat: Kobiety ich życia i twórczości


Obrazek


Lila Brik, ros. Лиля Юрьевна Брик (1891-1974) – rosyjska poetka, tłumaczka, tancerka baletowa, aktorka i realizatorka filmowa. Była wielką miłością i adresatką liryczną większości erotyków Włodzimierza Majakowskiego. Jej też zadedykował poematy: „Obłok w spodniach”, "O tym" i "Flet kręgosłupa". Poznali się w 1915 roku poprzez starszą siostrę Lili – Elsę Triolet - pisarkę i późniejszą żonę Louisa Aragona. Lila była od początku znajomości zauroczona wierszami Majakowskiego, a z czasem
i samym ich autorem, on zaś szybko zapomniał o słabości do Elsy i swoje uczucia ulokował w Lili. Romans Lili z Majakowskim nie przeszkadzał wcale jej mężowi Osipowi Brikowi, do tego stopnia, że w 1918 roku Majakowski jako kochanek Lili zamieszkał
w jednym domu z małżeństwem Brików. Pomimo licznych romansów z innym kobietami, głównie Lili dedykował swoje utwory, a ona z kolei cenzurowała jego twórczość, niszcząc bądź nie pozwalając na publikowanie utworów, które poświęcał innym swoim kochankom. Sama zresztą prowadziła równie bogate życie erotyczne z wieloma mężczyznami. Lila Brik zmarła śmiercią samobójczą poprzez przedawkowanie środków nasennych w wieku 83 lat.

Włodzimierz Majakowski

Lileczko! To zamiast listu


Dym tytoniowy wyżarł powietrze.
Pokój —
kruczonychowskiego piekła rozdziałem.
Przypomnij sobie —
tu
po raz pierwszy,
szalony, ręce twoje głaskałem.
A dzisiaj siedzisz
z sercem w żelazie.
Lada dzień —
wygnasz
i zwymyślasz jeszcze.
W mrocznym przedpokoju długo nie włazi
w rękaw ręka złamana dreszczem.
Wybiegnę,
ciało rzucę w ulic przepaść.
Wściekły,
oszaleję,
rozpaczą chłostany.
Droga,
najmilsza,
tak nie trzeba,
teraz się rozstańmy.
I tak
moja miłość —
jakbym ci kulę przykuł —
wleczesz za sobą
w ucieczce ode mnie.
Daj mi wyryczeć w ostatnim krzyku
gorycz skargi daremnej.
Jeżeli wołu pracą zamorzą —
odejdzie,
położy się w chłodzie strumienia.
Prócz twej miłości,
dla mnie
nie ma morza,
a od niej nie wybłaga nawet płacz wytchnienia.
Kiedy znużenie ogarnie słonia —
władczo na piasku gorącym spoczywa.
Prócz twej miłości
nie ma
dla mnie słońca,
a ja nawet nie wiem, gdzie i z kim przebywasz.
Gdyby tak ukochana poetę dręczyła,
on ją
na pieniądze i sławę by ją wymienił,
a dla mnie
żadne dźwięki radością nie dzwonią
prócz dźwięku twego, kochana, imienia.
I nie otruję się,
i z okna nie skoczę,
i nie potrafię lufy do skroni przyłożyć.
Nade mną,
prócz twoich oczu,
nie mają władzy ostrza żadnych noży.
jutro zapomnisz,
że cię koronowałem,
żem spalił duszę, w miłości uparty,
i dni zgiełkliwe rwącym karnawałem
rozsypią książek moich karty...
Czy słów mych zeschłe liście
wstrzymają ciebie,
dysząc głęboko.

Weź mą ostatnią czułość
i drogę nią wyściel
swym odchodzącym krokom.

przełożył Seweryn Pollak

wersja oryginalna w temacie Стихи – czyli w języku Puszkina



Obrazek

Lila Brik i Włodzimierz Majakowski podczas letniego wypoczynku w Jałcie, 1926Anna B. edytował(a) ten post dnia 10.10.09 o godzinie 10:47
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości


Obrazek

Una Call Kuster (1884-1950) – pochodziła z Los Angeles, ukończyła studia prawnicze.
W 1906 roku, jeszcze jako żona prominentnego adwokata, poznała młodego wówczas studenta medycyny, a z czasem jednego z najbardziej znanych i cenionych poetów amerykańskich, Robinsona Jeffersa, którego poślubiła po rozwodzie z pierwszym mężem
w 1913 roku. Małżeństwo Jeffers wyjechało do Kalifornii, gdzie zamieszkało w małej miejscowości Carmel nad zatoką Pacyfiku. Tam wybudowali oryginalny dom z kamienia Tor House wraz z wieżą widokową Hawk Tower. W domu tym spędzili całe życie. Okolice Carmel stanowią scenerię większości utworów Jeffersa, a sam dom rodzinny został też uwieczniony w jednym z jego wierszy pt. ”Tor House”. W 1914 roku przeżyli tragedię, dzień po urodzeniu zmarła ich córeczka. W 1916 roku Una urodziła jeszcze dwóch synów-bliźniaków. Zmarła w 1950 roku na raka. Jeffers nie pisał erotyków, ale śmierć Uny nie pozostała bez śladu w jego twórczości. Poniżej publikuję dwa wiersze, w których te ślady są widoczne.
W wierszu „Spalenie” kobieta, która mówi o kremacji jej zwłok to alter ego Uny. W wierszu „Morro Bay” poeta wspomina z kolei jako piękne czasy, kiedy żyła i przeciwstawia je późniejszym, które przeżywa już w samotności.

Robinson Jeffers

Spalenie


To prawie przekreśla mój strach śmierci,
Powiedziała moja ukochana, kiedy myślę,
Że będę spalona. Gnić w ziemi,
Wstrętny koniec, ale buchnąć płomieniem —
Zresztą mam już wprawę,
Płomieniałam miłością i gniewem tyle razy w życiu,
Nic dziwnego, że to ciało jest zmęczone,
Nic dziwnego, że umiera.
Mieliśmy wiele radości z mego ciała. Rozsypcie prochy.

tłum. Czesław Miłosz

Morro Bay

Pięknie czas mijał, gdy żyła koło mnie, razem
Zwiedzaliśmy każdą skałę, wszystkie kąty wybrzeża –
Życie kwitło w jej oczach. Teraz brutalna zatoka,
Gnijących traw pełna, zamarła i w słońcu
Cuchną łodzie na brzegu, ale wciąż skała ogromna
zwisa jak piorun w chmurze.
Nad skisłą mgiełką i spokojną wodą.
Mówią, że roi się tam od grzechotników – to dobrze –
zmagazynowane błyskawice
W kamiennej chmurze. Strzeżcie jej, dolne gadziny,
Normańska skała Mont St. Michel jak ta tutaj
być może piękna była,
Zanim zginęła pod inwazją domów.

tłum. Zygmunt Ławrynowicz

Obrazek
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 13.06.11 o godzinie 15:03
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości


Obrazek

Leonor Izquierdo Cuevas (1894-1912) – urodziła się w koszarach, w Zamku Almenar w Sorii – maleńkim miasteczku w środkowej Hiszpanii. Tam spędziła dzieciństwo z rodzicami, siostrą i bratem. Jej ojciec był sierżantem gwardii cywilnej,
a po przejściu na emeryturę prowadził w miasteczku pensjonat turystyczny.
W styczniu 1908 roku Leonor poznała poetę Antonia Machado (1875-1939), który przyjechał do Sorii objąć posadę nauczyciela języka francuskiego. Znajomość szybko przerodziła się w namiętną miłość. Różnica 19 lat, jak ich dzieliła, nie przeszkodziła im w małżeństwie, które zawarli półtora roku później, 30 lipca 1909 roku. Panna młoda miała wówczas lat 15, a pan młody 34. W 1911 roku małżeństwo Machado wyjechało do Paryża, gdzie Antonio otrzymał stypendium na studia w zakresie języka i literatury francuskiej. Wkrótce u Leonor wystąpiły objawy zaawansowanej gruźlicy. Aby zmienić klimat na bardziej sprzyjający dla chorej Leonor, małżeństwo wróciło do Hiszpanii
i wynajęło w Sorii dom przy Sanktuarium Matki Bożej Myron. Leonor żyła jeszcze tylko rok, zmarła 1 sierpnia 1912 roku, w wieku 18 lat. Antonio przeżył śmierć żony bardzo boleśnie, pogrążając się na wiele lat w głębokiej depresji. Pamięci jej poświęcił cykl przejmujących wierszy o miłości i bólu po stracie kochanej osoby, które ukazały się
w jego tomie poezji „Completas Poesías” (1917).

Antonio Machado*

Kochana, czy pamiętasz?...


Kochana, czy pamiętasz
te wątłe trzciny młode
i żółte, co porosły
łożyska dno bezwodne?

Pamiętasz kwiecie maku,
gdy je zwarzyło lato —
owe uwiędłe kwiaty,
krepę na polu czarną?

I to skostniałe słońce,
to trwożne, które rankiem
błyszczy i drży rozbite
na strudze lodowatej?

Kochana, wiatr obwieścił...

Kochana, wiatr obwieścił
twą czystą szatę jasną...
Nie ujrzą ciebie oczy —
czeka cię serce moje!

Przyniosły mi powiewy
twe imię tego rana;
echem twojego kroku
wąwozy się ozwały...

Nie ujrzą ciebie oczy —
czeka cię serce moje!
Na ciemniejących wieżach
ponuro biją dzwony...

Nie ujrzą ciebie oczy —
czeka cię serce moje!
Uderzeniami młoty
wspomniały skrzynię czarną

i głosząc miejsce dołu
jęknęła gdzieś łopata...
Nie ujrzą ciebie oczy —
czeka cię serce moje!

tłum. Janusz Strasburger

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie
Poezja iberyjska i iberoamerykańska



Obrazek

Leonor i Antonio Machado


Obrazek

Zamek Almenar w Sorii, gdzie się urodziła i wychowała Leonor


Obrazek

Tablica upamiętniająca miejsce urodzin Leonor w Zamku AlmenarRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 13.10.09 o godzinie 18:15
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

René-Guy Cadou

Cztery wiersze miłosne dla Heleny

* * *


Jak rzeka która z czasem
Polubiła swój bieg
Rozebrana znalazłaś się
W moich ramionach

I już tylko myślałem
Jak cię okryć liśćmi
Gołymi rękami i liśćmi
Żebyś mi nie zmarzła

Czy mógłbym cię kochać inaczej
Jak nie w twych wodach żywych
Ciało kobiece przez moment
Uwieszone u moich palców?

I czy mógłbym położyć
Na tylu ciepłych kamieniach
Spojrzenie w którym byłoby
Tylko nagie pożądanie?

Dziewicą będąc lepiej odpowiadasz
Ciemnemu wyrokowi
Który może serce narzuca
Twojemu bardzo delikatnie

A jeśli mnie tak męczy
Twoje przeistoczenie
To dlatego że bardziej kocham
Twoją miłość niż Ciebie

* * *

Czekałem na Ciebie jak się czeka na okręty
W latach okrutnej suszy kiedy zboże
Nie wyrasta wyżej niźli ucho w trawie
Słuchające zlęknione wielkich głosów czasu

Czekałem na Ciebie wszystkie nadbrzeża i drogi
Dudniły od moich kroków zmierzających do Ciebie
I już niosłem Cię na ramionach
Jak ciepły deszcz który nigdy nie wysycha

Ty poruszałaś na razie tylko powiekami
Paru zmarszczkami w oblodzonych szybach
Widziałem w Tobie tylko tę samotność
Kładącą dwie liściaste ręce na mej szyi

Przecież to byłaś Ty w jasności mego życia
Te poranne hałasy które mnie budziły
Wszystkie moje ptaki i żyły koledzy
I gwiazdy miriady gwiazd co powstawały

Ach jak pięknie mówiłaś kiedy wszystkie okna
Burzyły się wieczorem niby młode wino
Gdy drzwi się otwierały na te lekkie miasta
Któreśmy przemierzali czule wpół objęci

Szłaś z tak daleka aż zza Twojej twarzy
Że już nie wiedziałem z każdym uderzeniem
Czy to serce doczeka czasu kiedy będziesz
Mocniejsza we mnie niż moja własna krew

* * *

Konie miłości mówią o spotkaniach
Jakie miewają na pustynnych drogach
Nieznana pani wstrzymuje je w biegu
I patrzy na nie tak boleśnie smutno

Uważaj mówią Jej smutek jest naszym
I za to żeś potrafił pokochać taki ból
Nie będziesz chodził pod gałęziami z gołą głową
Nieświadom że ciężar życia jest nad tobą

Lecz chodzę i wiem że Twoje ręce współbrzmią ze mną
Pani w jasnym pretekście pączkujących drzew
Która nie czekasz aż się kora pozasklepia
By ryć na niej miłośnie nasze dwa imiona

Palcami gładzisz jak zielone jabłka
Od słońca do słońca szare policzki pogody
I kładziesz na zmęczone oczy wiosek
Błogosławioną zaćmę długiego snu lasu

Ukaż piersi które potrafią żyć w głębokim śniegu
Zwierz lodowcowy niosący na czole
Podwójny pierścień dnia i słodycz bycia
Jedynie zwierzem o ciepłym spojrzeniu

Taką mi się widzisz jaką miłość kreśli
Drzewo spuszczone w skwar lata bez mała
Jak powabna pokusa co trwa w myśli
Tak samo przez sekundę jak przez wieczność całą.

* * *

Przez firanki przez czasu cieniste podwoje
Zimne bez Ciebie noce dziecko moje

Sny i ulica pełne są ludzi z hotelu
Choć hałasują nie zagłuszą mojego apelu

A ja wołam do Ciebie i wołam przytomnie
Bo z każdym biciem serca wracasz do mnie

I dłonie grzejesz ciepłem jakie ci się marzy
A lekki wietrzyk rozświetla zarys Twojej twarzy

Abym ją widział przez czasu cieniste podwoje
Jak ciągle żywy płomień dziecko moje.

1948

tłum. Jerzy Lisowski

w wersji oryginalnej pt. „Quatre poèmes d'amour à Hélène”
w temacie W języku Baudelaire'a



Obrazek
René-Guy Cadou i adresatka wierszy: Hélène Lawrence-Cadou – żona poety.
Poznali sie w czerwcu 1943 roku, Helene miała wówczas 21 lat, René-Guy był dwa lata starszy.
Pobrali się trzy lata później i tworzyli szczęśliwy związek. Poeta zmarł wkrótce na raka, w wieku
31 lat. Hélène - obecnie na emeryturze - jest również poetką.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.01.13 o godzinie 08:34
Mar P.

Mar P.
www.mar-canela.blogs
pot.com

Temat: Kobiety ich życia i twórczości

Stevan Raičković *

Tyś moje życie z bliska oglądała

Tyś moje życie z bliska oglądała:
Myśli skryte, ruchy, przełknięte słowa.
Każdy mój grymas, choćbyś za mną stała.
Wiedziałaś zawsze, kiedy boli głowa.

Tyś w moim oku, co już z wolna gaśnie,
Widziała pierwsza blask narodzin śmiechu.
A gdy wracałem, kiedy ty już zaśniesz,
Wiedziałaś, co powiem, nie skryję grzechu.

Siedzę za stołem i nie znam swej twarzy.
A lustro też mi o niej nic nie powie:
W twym oku przejrzeć mi się już nie zdarzy.

Wraz z tobą wiele z życia mego tracę.
Ile przyjaźni gubię, kto się dowie:
Twoje odejście naszym szczęściem płacę.

(1979-1980)

Parcela 47/98

Bojanie

W miarę jak się przyzwyczajam do widoku twojego
grobu w dali

Również myśl o mojej śmierci
Staje się dla mnie coraz bliższa.

*

Tocząc się przez katakumby powietrza

Przenoszę niewidzialne
I kruche naczynie

Z twoim zmarszczonym obliczem

Nieuchwytnym
Jak woda.

*

Niby małe płomyki
Niepogaszone
I rozrzucone tu i tam w bezbrzeżnym i mrocznym
lesie

Przez całą noc
Pojawiają się wspomnienia

*

W tym największym mroku
W jakim się pogrążyłem

Jak wszelki zbędny pyłek
Na kartce

Widać

Tysiąc razy wyraźniej
Niż kiedykolwiek.

*

Musi gdzieś
Wciąż jeszcze

Istnieć
Twoje pragnienie życia.

*

W półśnie

Wstaję w ciemności

I przesuwam jakieś przedmioty w pokoju według
swojej ale całkiem jeszcze nieczytelnej i
wątłej symetrii

Dopiero pojawiającej się

W cienkiej szczelinie

Między snem

I tobą.

I kładę się znów.

Potem znów wstaję
I kładę się

Kto zliczy, ile razy.

(Przez całą noc wydawało mi się, że wszystkie
rzeczy wokół mnie
są w nieładzie i każda nie tam, gdzie jej
miejsce, i że podstawowa symetria we mnie
na zawsze i nieuleczalnie
pękła, i że jej już w żaden sposób i nigdy
więcej nie bedę mógł na nowo ułożyć.)

*

Dziś od rana odrzucam myśl o tym, że ty w ogóle
istniałaś.

Gdybym mógł
Choć na chwilę
W to uwierzyć,

Że cię jednak

(Jak i wszystko inne w moim życiu)

Po prostu wymyśliłem.

(1979-1980)

z serbskiego przełożył Grzegorz Łatuszyński

*notka o autorze tutaj http://www.goldenline.pl/forum/1727256/na-miejskich-ul...

wiersze z cyklu Pamięci Bojany, przesycone uczuciami, głębokim żalem i rozpaczliwą pustką po utracie ukochanej żony, BojanyMar P. edytował(a) ten post dnia 14.12.10 o godzinie 20:56

Następna dyskusja:

Cyganie i ich kultura




Wyślij zaproszenie do