Andrzej Klose

Andrzej Klose Co-founder and
managing director at
Klose Brothers
Polska

Temat: Pierwsze konkrety - jak na razie za darmo :-)

Pierwszy kontakt z moim inwestorem zastępczym raczej do współpracy zachęca. Na pierwszą merytoryczną rozmowę dostałem czytelnie poukładany i zbindowany zbiór dokumentów, które dają obraz potencjalnej dalszej współpracy. Jest tam:

1. skrótowy opis zakresu działalności firmy, czyli na co mogę liczyć, jeśli zapłacę im pieniądze. Ile w tym marketingu, ile rzeczywistych korzyści – to właśnie sedno tego forum i to właśnie najbardziej mnie interesuje.

2. etapy budowy, czyli jasno powiedziane, co rozumiemy pod pojęciami sso, ssz, sd czy sw. O ile wszyscy wiemy, czym różni się sso od ssz, tak co do pojęcia „stan deweloperski” u różnych wykonawców obowiązuje pełna dowolność interpretacji. Dobrze wiedzieć na początku, co rozumie się przez to czy tamto pojęcie, tym bardziej, że:

3. kolejny dokument to orientacyjny plan budżetu, opracowany na podstawie rysunków koncepcji projektu, który dostarczyłem wcześniej do firmy. Wiadomo, że to jedynie szkic, ale całość ma zamknąć się między 478 000, a 666 000 zł. Rozstrzał spory, ale trudno oczekiwać więcej na tym etapie

4. orientacyjny harmonogram prac budowlanych: tydzień po tygodniu rozpisane etapy. Sam pracuję w oparciu o harmonogramy, więc do sensowności tego typu planowania nie trzeba mnie namawiać. Jeśli gdzieś pojawi się poślizg, od razu widać, na czym się stoi. Pamiętano o rezerwach czasowych. Widać, że harmonogram praktykowany na niejednej budowie. Jeśli zacznę tej jesieni, mam się wprowadzić wiosną 2014. Nic to, że po drodze szumnie zapowiadany koniec świata...

5. Symulacja kosztów i oszczędności wynikających ze współpracy z IZ. Też jeszcze orientacyjnie, ale już jakieś pojęcie można mieć. I tu właśnie leży sedno. O wiele łatwiej wyliczyć koszty niż oszczędności. Koszty pojawią się w formie wartości do zapłaty w umowie. Ale jak wyliczyć oszczędność polegającą na tym, że nie będę musiał zrywać się z pracy, by jechać załatwić cegły lub dźwig dla wykonawców? Część oszczędności zyskam na rabatach wypracowanych przez mojego inwestora zastępczego wśród hurtowni i ekip budowlanych. Ile? Okaże się niebawem.

W opracowaniu pamiętano też o pozostawionych przeze mnie szkicach koncepcji projektu. Skserowane i wpięte w całość. To ma sens, bo mimo, że do rozpoczęcia prac długie miesiące, moja dokumentacja to już dziesiątki różnych luźno fruwających papierków. Teraz, jeśli komuś pokazuję, jak ma wyglądać dom, zawsze sięgam do wersji zbindowanej. Wygląda porządnie i nic nie fruwa;

Dostałem też projekt umowy dot. opracowania planu budżetu. Krótka umowa, ale bogata w treść. IZ kusi, by współpracę z nimi nawiązać sporo przed tym, zanim wbiję pierwszą łopatę w ziemię. Koszt relatywnie niewielki. W zamian za to mam otrzymać:

- kosztorys do sso

- budżet do stanu wykończonego (rozumiem, że budżet to coś mniej dokładnego niż kosztorys)

- harmonogram budowy – może się przydać do rozmów o kredycie

- porównanie alternatywnych technologii i materiałów. To kusi mnie najbardziej, bo projekt robię indywidualnie i wolę, by jakiś budowlaniec miał coś do powiedzenia dla architekta. Nie, że architektowi nie ufam, ale synergia praktyka z teoretykiem daje zawsze najlepsze efekty

- przedmiar do zapytań ofertowych (co to jest w praktyce, okaże się)

- druk do banku z rozpisaniem kiedy jaka transza kredytu powinna być wypłacona. Sam nie mam o tym pojęcia, więc kolejna spora pokusa.

OK. W ten etap wchodzę. Jeśli we współpracy pojawią się zgrzyty, niedomówienia lub jakość gorsza od tej, jakiej oczekuję, warto, żeby wyszło to na tym etapie. Im bardziej inwestycja zaawansowana, tym trudniej się wycofać.

Kolejne wpisy więc wkrótce…Andrzej Klose edytował(a) ten post dnia 20.11.12 o godzinie 13:14