Wypowiedzi
-
http://www.poradniaptpp.pl/
Zapraszamy do poradni Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej.
Oferujemy m.in. konsultacje i indywidualną psychoterapię. Pomoc adresowana jest do osób dorosłych, dzieci i młodzieży, szczególnie z Dzielnicy Śródmieście; zapraszamy również osoby z innych części Warszawy i okolic. Oferta Poradni jest bezpłatna lub niskopłatna dla osób z niskimi dochodami lub pełnopłatna dla innych osób.
Adres Poradni PTPP
Ul. Złota 9/8
00-019 Warszawa
http://poradniaptpp.pl
Sekretariat
Przed wizytą konieczna jest rejestracja telefoniczna.
Zgłoszenia przyjmujemy w poniedziałki, wtorki i środy, w godz.: 12-16.
Tel. (22) 415-50-15
e-mail: kontakt@poradniaptpp.pl -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Depresja. Bezlitosny zabójca radości i sensu życia
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy negocjacje i mediacje
-
Wydaje mi się, że sarkazm i złość niewiele wniosą do tej dyskusji.
Mama naszej 'bohaterki' naprawdę chce dla niej dobrze i robi to z miłości, a że nie potrafi i wychodzi jakoś krzywo... Prawdopodobnie trudno jest jej uznać odrębność córki, dla niej to cały czas mała dziewczynka, która potrzebuje prowadzenia za rączkę. A dlaczego tak jest? To na inną bajkę.
Córka prawdopodobnie także ma problem z separacją, być może nie jest jeszcze na tyle dojrzała, aby w sposób dojrzały zmienić relację z matką, nie potrafi zaznaczyć swoich granic, przekonać i utwierdzić mamę w przekonaniu, że jest dorosłą kobietą, która jest w stanie przejąć odpowiedzialność za własne życie.
Ważne jest to, że córka czuje, że pragnie czegoś innego, może właśnie dokonuje się zmiana o której piszę powyżej i to, co się dzieje jest naturalnym krokiem rozwojowym w tej diadzie.
Pani Marto, przepraszam że moja wypowiedź odnosi się do 'bohaterki' i jest pisana w 3 osobie, ale mam wrażenie, że porady w stylu 'bezplatne porady na forum' są takie właśnie, każdy może wtrącić swoje trzy grosze, oprzeć się na zasłyszanych historiach i doświadczeniach, proszę nie brać tego bezpośrednio do siebie, bo to nie psychoterapia:-) -
Powiedzieć, że relacja jest toksyczna w kontekście powyższych wypowiedzi to tak jakby oceniać negatywnie. Czy my tutaj jesteśmy od oceniania?
-
Oczywiście Freuda!....wszystko
-
Witam serdecznie Pani Kingo,
mam wrażenie, że dostała Pani bardzo dużo 'ciężkich' zwrotów na swojego posta. Może się Pani czuć przeciążona, może proszę spróbować napisać jak Pani to przeżywa, to pomoże odbarczyć się trochę i poczuć lżej.az
PS Koledzy i koleżanki polecają psychoterapię, zalety jej są także takie, że nie pozostaje Pani pozostawiona sama sobie i ma pani czas i możliwości na przepracowanie wszystkiego w swoim rytmie. Tutaj wydaje mi się, że sporo się na Panią zwaliło w krótkim czasie. -
Witam,
to co Pani opisuje to prawdopodobnie zespół współuzależnienia. Choroba alkoholowa dotyka całą rodzinę, jeśli popatrzymy na rodzinę jak na system naczyń połączonych to zaobserwujemy zjawisko uszkodzenia jakiejś części systemu pod wpływem nowych (innych od dotychczasowych) okoliczności.
Pani zdecydowała się opuścić dom rodzinny i rozpocząć nowe życie, takie są naturalne etapy życia. Obawia się Pani, że te nowe okoliczności zakłócą funkcjonowanie rodziny, martwi się Pani o zdrowie i życie rodziców. Oni być może w ten sposób starają się poradzić sobie z brakiem (syndrom pustego gniazda). Pani mama straciła obiekt (Panią), na którym mogła się skupić i oprzeć, ojciec powrócił do destrukcyjnych zachowań zalewając powstały brak alkoholem.
To, co może Pani zrobić to porozmawiać z rodzicami i zapewnić ich, że nadal są dla Pani ważni, że martwi się Pani o nich i myśli. Zastanawia się Pani nad powrotem do domu, to stanowi ryzyko naruszenia rodziny, którą teraz próbuje Pani budować. -
Pozwalam sobie przekazać tą smutną wiadomość za Polskim Towarzystwem Psychoterapii Psychoanalitycznej:
Z głębokim żalem zawiadamiamy,
że 6 lipca zmarła w Londynie * dr Hanna Segal,*
wybitna brytyjska psychoanalityczka polskiego pochodzenia.
Była uważana za najwybitniejszą kontynuatorkę myśli Melanie Klein.
Dwukrotnie pełniła funkcję przewodniczącej International Psychoanalitycal
Association -
- organizacji psychoanalitycznej założonej przez Freuda w 1910r.
W Polsce znana jest za swoich publikacji książkowych.
Dla wielu - również osobiście - z udziału w konferencjach i superwizjach.
Zarząd PTPP -
Marcin Maserak:
Mam nieodparte wrażenie Agnieszko, że szukasz dziury w całym.
Co do pytania o wartości wydaje mi się to normalnym. Kompetencje standardowo dzieli się na wiedzę, umiejętności i postawy. Te ostatnie są mocno skorelowane z wartościami. Jest to więc normalne badanie kompetencji kandydata.
Czemu sugerujesz Agnieszko, że mogłoby być etycznie wątpliwe?
...dlatego, że masz chęć sięgnąć do nieświadomego(sam tam właśnie umieściłeś wartości, których szukasz) i szukasz na to sposobu, to tak jakby to był jakiś tajemniczy obszar, do którego trzeba wejść jak do sezamu na hasło.
...to dlaczego nie skorzystasz po prostu z partnerskiej rozmowy z drugim człowiekiem?
Nie nazwałbym tego podstępnym. Kandydat ma świadomość, że to jest rozmowa kwalifikacyjna, są jasne reguły i zasady jej przebiegu, procesu rekrutacji. Podstępnym byłoby np. przeprowadzanie rekrutacji, bez wiedzy kandydata. Obydwie strony mają na partnerskich zasadach, wolną wolę do spotkania, czy współpracy. Czy więc jest uzasadnienie by nazywać to podstępnym? Nie sądzę.
...odnosi się!
Publiczny obszar, nie odnosi się do rozmowy kwalifikacyjnej w zamkniętym gronie.
Poza tym, że istnieje coś takiego jaktajemnica rekrutacji, dane osobowe itp. są poufne.
...poufne w jakim gronie? będziesz przecież omawiał sylwetki kandydatów w szerszym gronie, np. zarząd
...a co jeśli odmówi odpowiedzi na pytanie, które uzna za zbyt ingerujące i naruszające jego prywatność? zostanie zdyskwalifikowany?
Niczego nie zawłaszczam, tym bardziej na potrzeby żadnych firm. Pierwszy raz w ogóle słyszę o czymś takim jak zawłaszczanie informacji, tym bardziej, że kandydat dobrowolnie dzieli się tym to chce.
...nie rozumiem, co masz na myśli?
Nie wiesz Agnieszko czy jest to potrzebne, rozumiem. Ja wiem, że to jest przydatne, bo postawy/wartości, przejawiają się subtelnie, ale prawie we wszystkim, jeśli nie we wszystkim. Poza tym, że nie pisałem o głębokości wyznawanych wartości, tylko o ich rodzaju, wyróżnieniu.
...nie jestem wróżką:-)
Sama piszesz, że wystarczy słuchać tego co niewypowiedziane by dostać to co jest potrzebne. Czymże więc to się różni od tego o czym ja pisałem? Jedyną różnice jaką widzę to to, że ja wcześniej zastanawiam się nad pytaniami, a z tego co rozumiem, Ty chciałabyś by to wyszło jakoś tak samo z siebie.
Czyżbyś podstępnie próbowała zawłaszczyć informacje wątpliwe etycznie tym sposobem? ;)
...chcesz mi dogryźć:-)
...nie, po prostu się zastanawiam, nie czepiam jak sugerujesz i btw czemu wspominasz o moich zainteresowaniach?
Nie dajmy się zwariować :) Widzę, że interesujesz się mobbingiem i psychoanalizą, ciekawe zainteresowania, ale myślę, że w tym wypadku szukasz rzeczonej dziury w całym. -
Dlatego jednak pytanie ogólnie o wartości, nie koniecznie jest najlepsze, bo wtedy uzyska się, być może, truizmy, w stylu "rodzina". Trochę ograniczone sytuacyjnie wartości będą już lepsze, ale nie bardzo ograniczone, bo wtedy uzyskamy wartości w bardzo specyficznych sytuacjach, nie koniecznie te najważniejsze. Czyli tak trochę złoty środek.
Jeśli zrobisz z tego normalną pogawędkę o wartościach i dasz czas na refleksję to otrzymasz przemyślaną odpowiedź deklaratywną i wracasz do punktu wyjścia;)
Dlatego słowo "wartości" nie padnie :) by ograniczyć deklaratywność. W przypadku pytania o wartości, kandydat może sobie pomyśleć "a jakie wartości najlepiej wymienić w mojej sytuacji" i je po prostu wymienić, nie mając osobiście nawet żadnego związku emocjonalnego z nimi.
Czy pytanie kandydata do pracy o wartości (które jak piszesz są czymś nieuświadomionym) nie jest etycznie wątpliwe?
To, że w sposób nie wprost (może trochę podstępny?) chcesz je 'wyciągnąć' na jaw, czyli do świadomego i to jeszcze publicznego obszaru, to tak jakbyś miał intencję zawłaszczyć czyjąś prywatność dla potrzeb firmy.
Ja mam takie doświadczenia, że wystarczy być otwartym na kontakt z drugą osobą, słuchać (także tego, co niewypowiedziane), by dostać to, co jest potrzebne. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy to, jakie ktoś głęgoko wyznaje wartości jest potrzebne w tej sytuacji (to jest sytuacja zawodowa, a nie prywatna). -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Mediatorzy
-
Osoby, które ze mną kończyły szkolenie psychoterapeutyczne prawie wszystkie były po 30-tce. Szkolenie jest dosyć drogie więc wszyscy mieliśmy względnie stabilną sytuację finansową i prawie wszyscy byliśmy już po pierwszych doświadczeniach zawodowych. Zawód i szkolenie w psychoterapii jest trudne emocjonalnie, kosztowne, długotrwałe, podlega się ciągłej weryfikacji (u mnie odpadło jakieś 70% osób). Nie znam młodych (w sensie zaraz po pierwszych studiach, mających po 25 lat) psychoterapeutów.
-
Zgadzam się, lepiej 1 sesja w tygodniu niż nic. Czasem pacjent nie jest w stanie podjąć terapii częsciej niż raz w tygodniu i nie chodzi tu o względy finansowe.
Moja praktyka jest taka, że inaczej wygląda praca jeśli sesji jest minimum 2 w tygodniu. Zresztą sami pacjenci podkreślają różnicę. -
Agata Rakfalska-Vallicelli:
>>
Dziękuję za odpowiedź Agnieszko,
Poruszyłaś ciekawy wątek. "Głębsze zmiany".
Ja pracuję w taki sposób, aby razem z pacjentem rozwiązać problem, z którym przychodzi. Aby pozbył się cierpienia, które nie pozwala mu normalnie funkcjonować. Np. był zadowolony z tego, jaki jest; robił to, co chce; aby lęki nie utrudniały mu życia, itp.
Nie pracuję bezpośrednio nad zmianą wartości, czy poczucia siebie. Często jest to efekt pracy psychoterapeutycznej.
Mogłabyś szczegółowiej opisać, w jaki sposób bezpośrednio pracujesz z pacjentem nad zmianą wartości i postaw?
pozdrawiam,
Agata RV
W tej chwili rzadko już pacjenci przychodzą z 'łagodną nerwicą', teraz częściej diagnozujemy postaci narcystyczne, BPD, częściej pacjenci ocierają się o psychozy. To są zaburzenia w których brakuje łączenia, nie ma funkcji symbolizacji, jest utrudnione myślenie, dystans, brakuje przestrzeni. Takie osoby często funkcjonują w skrajnościach, często tam, gdzie jest na zewnątrz duża tolerancja (np. na inność), pod spodem jest zawężone widzenie świata, trudność w przyjmowaniu zmian, brak akceptacji itp. To, co ja robię w pracy z pacjentami to jest umożliwienie im rozumienia, to jest wspólna ciekawość i twórcza zmiana, i to jest długofalowe działanie, ale oczywiście podstawą każdej psychoterapii jest relacja, w której odtwarzane są zachowania, rozgrywają się emocje, rozładowywane jest napięcie i to jest bardziej bezpośrednia praca. -
oczywiście szanuję inne podejścia terapeutyczne, krótkoterminowa terapia także przynosi efekty (często po pierwszej konsultacji pacjenci mówią o efektach), ale z mojej wiedzy i doświadczenia wynika, że na głębsze zmiany (dotyczące postaw, wartości, sposobu funkcjonowania, poczucia siebie itp.) raczej trzeba poczekać dłużej, pozdrawiam,az
-
52 tygodnie to mniej więcej rok, to chyba nie jest terapia długoterminowa, no i 1 raz w tygodniu daje niższe efekty niż 2-3 razy w tygodniu, niestety takie są ograniczenia systemowe w Polsce.
-
Artur Król:
Agnieszka Zalewska:
Jak to nie 'terapeutyzować zakochania'? Przecież nasza praca polega na 'terapeutyzowaniu'.
I jeśli dochodzi do realnego zakochania (w odróżnieniu od przeniesienia), to należy pracę zakończyć, przekazując klienta komuś innemu i zastanowić się co zrobić z tym realnym zakochaniem na poziomie poza-pracowym.
Ciekawe, jak odróżniasz to 'realne zakochanie' od przeniesienia? -
Artur Król:
Żeby nie próbować terapeutyzować zakochania, ale i nie brać przeniesienia za zakochanie.
Jak to nie 'terapeutyzować zakochania'? Przecież nasza praca polega na 'terapeutyzowaniu'. A może coś innego masz na myśli, tylko ja tego nie rozumiem? -
Artur Król:
Agnieszka Zalewska:
Zgodnie z paradygmatem w którym pracuję wszystko jest traktowane jako przeniesienie i stanowi podstawę do pracy.
Ok, moje podejście jest bliższe temu, że ważne jest to co realnie się dzieje, niż ideologia, pod którą to podciągamy.
Tak, też uważam, że ważne jest to, co realnie się dzieje. Tylko pytanie co w terapii jest REALNE. Czy uczucie zakochania w pacjencie jest realne czy wynika ze specyficznego związku/relacji powstałej między właśnie tą parą? Pacjenci przychodzą do nas z różnymi konfliktami i wierz mi, czasem bardzo trudno jest odnaleźć dystans w pracy i popatrzeć z perspektywy na to co jest REALNE a co wynika ze specyficznego rodzaju treści wnoszonych przez pacjenta.
- 1
- 2