Wypowiedzi
-
Rysuję, iustruję, projektuję:
portfolio
-
Szukam nowych zleceń graficznych. Zapraszam do obejrzenia mojego portfolio: http://www.minami.pl/MINAMI/enter.html
- 15.06.2011, 09:41
-
genialne - potwierdzam.
mnie za to powaliła próba zapłacenia rachunku rysunkiem pająka.
:-))))) -
Powodzenia!
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy INWESTYCJA W SZTUKĘ
-
Dobra chłopaki,
Ja chcę tylko powiedzieć, że dziękuję za ten wątek.
Sama jestem raczej z tych "uczących się" (czyli psujących rynek jak można wywanioskować po kilku postach ;-P), ale dzięki temu co tu czytam dowiaduję się, że jest trochę lepiej niż podpowiada mi samokrytka, a zlecenodawcy dziwiący się, że logo może kosztować więcej niż 300zł może nie do końca są wiarygodni...
pozdrawiam
KK -
Agnieszka D.:
usunę sobie posta, a co?:) chodziło mi o to, że czasami lepiej przemilczeć coś, co nas nie dotyczy. więc przemilczam.Agnieszka D. edytował(a) ten post dnia 06.12.09 o godzinie 23:31
? -
Mialam pracownię na Pradze przez kilka lat (aż miasto stwierdziło, że ktoś powinien tam zamieszkać zamiast pracować - dłuuuga historia).
Ale to i tak bardzo inspirująca okolica.
Teraz parcuję na Bankowym...ale słyszałam ostatnio o kamienicy, która remontuje się i podnajmuje kolejne lokale na pracownie właśnie.
Jak dzwoniłam do nich (miesiąc temu) mieli tylko jeden lokal 18m2, ale z nowym rokiem mają być też większe.
Stalowa 52
czyli http://stalowa52.pl
Polecam, bo ulica fantastyczna ;-)
Niestety nie znam warunków wynajmu - musisz sam się z nimi skontaktować.
Pozdrawiam
KK -
Dobra...przyznam szczerze, że wcześniej nie byłam pewna.. ale po samodzielnej (w grupie znajomych jednak) podróży po Indiach przekonałam się, że biuro podróży nie jest mi do niczego potrzebne.
No chyba, że ktoś bardzo chce na kogos zrzucić winę za niezadowolenie z wakacji.. :-D -
masz rację. :-)
-
Zgadzam się z przedmówcami..
Z jednej strony zleceniodawcom wydaje się, że np. zrobienie prostego logo to chwila pracy (przecież taka drobna forma), a strona bez panelu administractjnego, opcji sklepu, złożonych animacji itp. to niewiele więcej pracy.
Jednak taka praca nie polega na "zaprojektowaniu logo", ale "zaprojektowaniu logo z uwzględnieniem potrzeb i uwag klienta", a to wiąże się z czasem pracy od kilku dni (jeśli jakimś cudem okaże się, że klient i projektant myślą w soposób analogiczny) do nawet kilku miesięcy (jeśli jednak tak nie jest, co jest częstym przypadkiem).
Nie płaci się za czas pracy, ale za końcowy produkt.
W rzeczywistości logotypów czy innych projektów graficznych przy jednym zleceniu powstaje od kilku do kilkudziesięciu z których klient wybiera to co mu odpowiada najbardziej, modyfikuje, wprowadza poprawki.
Z drugiej strony można oczywiście zaproponować "ładny obrazek" za 100zł. Jedną wersję, bez możliwości zmian (na jlepiej w formacie jpg 100x100px). ;-)
pozdrawiamKlaudia K Kudelska edytował(a) ten post dnia 03.12.09 o godzinie 10:10 -
Witam,
Chciałabym polecić działalność grupy
PAINTHOUSE.
Zajmujemy się malarstwem, organizacją wystaw, projektowaniem..
Można znaleźć w naszej ofercie obrazy abstrakcyjne,
minimalistyczne przez uproszczoną figurację po realizm. Pracujemy
w technikach tradycyjnych (olej, akryl, płótno), ale
działalność grupy zakłada ciągły rozwój więc
eksperymentujemy również z nietypowymi środkami wyrazu
(instalacja, dźwięk).
KJ, Burza 3, olej na desce, 84x111
MZ, Rekin/Dadaj, akryl na płótnie, 54x65
WZ, Lines II, akryl na płótnie, 120x120
KK, Pranie, akryl na płótnie, 145x145
..więcej prac, informacje o grupie,naszych dotychczasowych
wystawach/akcjach i działalności stowarzyszenia:
http://www.phouse.pl
Zapraszam do czytania/oglądania i do kontaktu:
mail@phouse.pl
Z pozdrowieniami
Klaudia K -
zapraszam na stronę naszej grupy:
PAINTHOUSE.
pozdrawiam
Klaudia KKlaudia K Kudelska edytował(a) ten post dnia 24.11.09 o godzinie 13:26 -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Biznes w wydaniu kobiet
-
To prawda - aklimatyzacja żołądka to normalna rzecz.
Chodzi przede wszystkim o to, że hinduska kuchnia (nawet jeśli bywa się w tego typu restauracjach i lubi smak intensywnych przypraw) jest zupełnie inna..
Ja na codzień żywie się ostrymi, wegetriańskimi potrawami i sądziłam, że jedzenie w Indiach mnie "nie ruszy" - mimo to byłam zaskoczona jak podano mi na śniadanie Idli (teraz uwielbiam) z potwornie ostrym sosem i komentarzem, że to "łagodna wersja dla Europejczyków".
Natomiast wydaje mi się, że sposób z popijaniem mocnego alkoholu przed każdym posiłkiem to mit. Warto raczej swój organizm (i przewód pokarmowy) potraktować z odrobiną współczucia i troski, a nie wypalać wodą ognistą... -
Ja po zeszłym roku polecam Pondicherry, Mamalapuram i Andamany.
Ale byłam tylko na południu więc nie mam porównaia.. W tym roku jadę na 2 miesiące, większa część Indii.
Kiedy tam jedziesz - może się spotkamy?
Jeszcze na temat Andamanów - na wyspie Haveloc doliczyliśmy się w pewnym momencie 22 Polaków - wszyscy spotkali się w jednej niewielu knajp podających piwo (a jakże!). ;-)
pozdrawiam -
Znam i lubię Namaste India..
Jedzenie jest pyszne - chociaż faktycznie niektóre dania trochę tłuste - ale przecież raz na jakiś czas można sobie pozwolić.. ;-)
Ostatnio też odktyliśmy restaurację (właściwie barek) na Stadionie X-lecia.
Nazywa się "Dobry bar orientalny Cejlon Srilanka" - podają jedzenie ze Sri Lanki właśnie, ale też dania charakterystyczne dla południowych Indii.
Nie jest to restauracja, nie można posiedzieć - to taka budka właściwie sklecona z kilku desek, w środku nieco obskurne stoliczki i dwóch kucharzy z płonącymi Wokami, a właścicel nie mówi po polsku i przeważnie myli się w podliczaniu zamówienia na swoją niekorzyść. Ceny i tak są śmiesznie niskie, bo za obiad dla dwojga z sałatkami i herbatą płacimy ok. 30zł.
Polecam ludziom, którzy mają ochotę poza smakiem zaznać też specyficznej, egzotycznej atmosfery ulicznych straganów z jedzeniem.
Dodam tylko, że jedzenie b.smaczne - za każym razem menu jest trochę inne, bo kucharz eksperymentuje z nowymi rodzajami nadziewanych roti. Możemy też liczyć na poczęstowanie miseczką dahl curry czy jednym plackiem gratis. -
My mieliśmy ze sobą sporo leków w czasie pierwszej podróży do Indii - szczególnie na problemy żołądkowe..
Zostaliśmy ostrzeżeni - tylko butelkowana woda, nawet do mycia zębów, myć albo dezynfekować ręce jak najczęściej (polecam płyn Himalaya), jeść raczej na ulicznych straganach niż w dużych restauracjach - gdzie poprzez przerwy w dostawach prądu jedzenie zamrożone na zapas często rozmarza i psuje się..
Mimo to znajomi namówili na wizytę w pseudo-francuskiej restauracji, a zjedzone tam owoce morza zatruły mnie poważnie na ponad tydzień. Nie pomógł fakt, że zdążyłam jedynie spróbować porcji, ani próby leczenia węglem, kroplami żołądkowymi i smectą (oczywiście nie na raz).
Pomogły tak naprawdę dopiero hinduskie leki w które zaopatrzyliśmy się po prawie tygodniowej kuracji lekami z Polski. Miejscowy farmaceuta wysłuchał co mi jest i wytłumaczył jak brać lekarstwa (najbardziej bałam się odwodnienia i wizyty w regionalnym szpitalu).
Przeszło w ciągu pół godziny. nie pamiętam teraz nazwy leku, ale doczytałam, że był to dość silny antybiotyk. -
fajne ćwiczenie kreatywności/ :-)
To ma taką śmieszną strukturę - trochę jakby połączone ze sobą drobne płatki cienkiej materii, a do tego jeszcze błyszczące.. zastanawiające są te ciemne elementy gdzieniegdzie.
Mi się to kojarzy z woskiem - tak jak Andrzejkowe wróżby - po wyjęciu z wody od spodu wyglądają podobnie.. -
A to takie zlecenie dla grafika...dwuznaczne etycznie.
dobre.