konto usunięte

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Beata J.:
>
Ja chciałam zrozumieć postawę tych moich znajomych, którzy odszedłszy od chrześcijaństwa i zostawszy buddystami stali się negatywni wobec chrześcijaństwa.
(...)
Dlatego się zastanawiałam skąd taka wrogość.

zrodla zawodu wobec jakiegos zjawiska rodza sie zazwyczaj po wielkich a niespelnionych oczekiwaniach. stopien i przejawy tej wrogosci zaleza juz od kultury osobistej...
osobiscie nie jestem katoliczka i mam w bardzo malym powazaniu te religie ale nie jestem antykatoliczka... mysle, ze jest pomiedzy tymi pojeciami spora roznica. zalezy tez od wrazliwosci katolika czy niekatolik to juz wrog... -)
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

mysle, ze jest pomiedzy tymi pojeciami spora roznica. zalezy tez od wrazliwosci katolika czy niekatolik to juz wrog... -)

katolicy nie są wrogo nastawieni do innych religii, przynajmniej nie
powinni być, powinni wg nauki Chrystusa kochać wszystkich ludzi
z realizacją tego jest różnie
ja raczej nie jestem wrogo ani nawet pogardliwie do nikogo nastawiona a ze zdziwieniem czasami obserwuję wrogość wobec mojej religii, ilekroć deklaruję moją przynależność do Kościoła wyzwalam w ludziach spoza kościoła całe mnóstwo wrogich reakcji, wiem z czego to wynika oczywiście z różnych błędów kościoła i z rozczarowania ludzi którzy się zawiedli, odeszli i próbują sie odnaleźć w innych religiach

konto usunięte

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

tzn dochodzimy do wniosku, ze
czasami ludzie posiadaja wrogosc do innych religii
czasami ludzie posiadaja wrogosc do wlasnej
czasami ludzie posiadaja wrogosc do swojej ex-religii
czasami ludzie sa obojetni wobec religii tak wlasnej jak wlasnej ex jak cudzej....

tylko bez zadnych na ten teamt badan nasze rozwazania nie sa wiarygodne...
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

zoya patryk:
tzn dochodzimy do wniosku, ze
czasami ludzie posiadaja wrogosc do innych religii
czasami ludzie posiadaja wrogosc do wlasnej
czasami ludzie posiadaja wrogosc do swojej ex-religii
czasami ludzie sa obojetni wobec religii tak wlasnej jak wlasnej ex jak cudzej....

tylko bez zadnych na ten teamt badan nasze rozwazania nie sa wiarygodne...

opieram się tylko na moich doświadczeniach, do innych nie mam dostępu, statystyki mogą określać skalę zjawiska, ale co to da, a poza tym statystyki nie są miarodajne ani za bardzo obiektywne
mnie nie interesują statystyki, ani wiarygodność rozważań, raczej jestem ciekawa jakie mechanizmy za tym stoją, jak wytłumaczyć taką wrogość, a najbardziej chciałabym wiedzieć, jak ją zminimalizować i czy można w ogóleBeata J. edytował(a) ten post dnia 26.05.08 o godzinie 13:38

konto usunięte

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

aby cokolwiek tlumaczyc trzeba stwierdzic zjawisko... wiec statystyka to nie jest jakis stwor ale wymierna pomoc...

to, ze twoja kolezanka nienawidzi kosciola nie jest dla mnie dyskutowalne jezeli jest sama na cala Polske, ale jezeli jest takich ludzi juz jakis znaczny procent mozna sie pochylic nad zrozumieniem zjawiska i w konsekwencji nad ustaleniem ewentualnych wnioskow....
modyfikacja odczuc niepozadanych (np nienawisci) zwykle zajmuja sie psycholodzy... jezeli chcesz pomoc komukolwiek, kto odczuwa nienawisc bez wzgledu na co lub na kogo warto go namowic na taka wizyte.
byc moze w pokoju psychologia kliniczna bedzie kompetentna osoba aby Tobie pomoc uzbroic sie w technike tolerancji osob, ktore odczuwaja nienawisc do kochanej przez Ciebie religii.zoya patryk edytował(a) ten post dnia 26.05.08 o godzinie 15:34
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

to nie jest odosobniony przypadek, znam wiele takich osób
jeżeli ktoś odczuwa pogardę do chrześcijaństwa to najczęściej uważa to za uzasadnione, bo ....i tu padają tysiące przyczyn, wszystkie są "obiektywne" i za wszystko "winę ponosi kościół" i co więcej rozmowa kończy się zwykle stwierdzeniem, że to nie ta osoba ma problem, więc namawianie kogoś na psychoterapię mija się z celem, ja sobie radzę z czyimiś emocjami, nie w tym jest problem

na jakieś próby rozmowy, argumentacji, że może jest inaczej niż ktoś sądzi o Kościele słyszę, że ktoś już wszystko wie, bo poznał kościół i nie ma ochoty rozmawiać
przy czym wiedza kończy się na mniej więcej pobieżnej obserwacji i to w dodatku raczej na przytaczaniu niesprawdzonych newsów z tv, faktu i innych tego typu źródeł lub raczej jest wiedzą wyniesioną z lekcji religii z dzieciństwa i świadczy o potężnej ignorancji czym jest naprawdę chrześcijaństwo
Michał Migała

Michał Migała Dziennikarz,
prezenter, producent

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Jesli sie przyznajesz do przynaleznosci do Kosciola to przyznajesz sie rowniez do:
zgody ze slowami pana Ratzingera na temat buddystow wlasnie
(ze to nihilizm, a nie do konca tez wiadomo czy religia)
powinowactwa z takimi oficjalnymi dostojnikami Kosciola jak senior Jankowski czy senior Glodz.
zgody z opinia, ze Kosciol jest jedyna droga do zbawienia (z tego co wiem goracym zwolennikiem tej tezy jest obecny papiez)
powinowactwa z osobistosciami takimi, jak Hejmo, Paetz czy Wielgus.
I to nie o to chodzi, ze ja wyciagam jakies odosobnione przypadki i uwazam je za norme (sprawe skali molestowania- czy to jeden przypadek, czy czestsza praktyka trudno oceniac, nie bede tego szerzej poruszal). Chodzi o sama reakcje Kosciola- totalne zamiatanie smieciuchow pod dywan i podwojne standardy- jedne do wyglaszania groznych kazan wobec owieczek, inne- wobec wlasnych ziomkow, jak chocby zaproszenie Paetza na tysiac czy iles tam lecie Gniezna juz po calej aferze.
Jesli oswiadczasz, ze nalezysz do Kosciola to musisz takze wziac to pod uwage. Oni tez graja w Twojej druzynie! a Ty sie dziwisz, ze ludzie sie wpieniaja. Jesli nalezysz do Kosciola to... musisz sie zgadzac ze slowami (tu cytujac Dzien Swira):
moja jest prawda i tylko moja, najmojsza!
Jest to przeciez oficjalne stanowisko Kosciola :)
A co do buddystow i ich neutralnosci- cos widze, ze probuje sie tutaj ulepic wizerunek buddysty jako skrajnie pacyfistycznego, spokojnego, troszke takiego pociesznego i dobrotliwego czlowieczka, ktory na dodatek z racji wyznawanego swiatopogladu/religii nie powinien wydawac zadnych opinii i nic oceniac. Bo przeciez jest buddysta.
Czy Ty (powiem dosyc dosadnie, ale tak juz mam) widzac gwalt, nadstawiasz napastnikowi swoje lono, zeby uratowac dotychczasowa ofiare gwaltu? Albo widzac napad biegniesz nadstawic drugi policzek???? Dalejze, nasladuj swego nauczyciela!
Chyba nie. A widze, ze jest wymagane od buddystow, zeby bron Boze niczego nie oceniali, bo przecie oswiecony umysl jest "neutralny".
Moj jak widzisz nie jest :)
I jak widze mase pomieszania, nerwic, paranoi wrecz spowodowanych nauczaniem Kosciola wlasnie, gdy widze sfanatyzowanych ludzi pelnych agresji i czyniacych agresje (werbalna czy fizyczna) w imie Chrystusa, to tak, oceniam to jako cos, co poszlo w strasznie dziwna strone, od tego, czego wasz nauczyciel nauczal wczesniej. Oceniam, tak OCENIAM te rzeczy jako szkodzace, powodujace zlo i pomieszanie.
Tak widze, ze definiujac Kosciol pomijasz w ogole mase zlych rzeczy z Kosciolem zwiazanych i strasznie sie dziwisz, ze ludzie na to zlo reaguja. Przeciez Kosciol to srodowisko takich milych, tolerancycjnych, madrych ludzi....
Byc moze Twoje koscielne otoczenie takie jest, ale Kosciol to nie tylko to. I jesli Twoi rozmowcy akcentuja tylko rozne patologiczne (i czesto jak widac akceptowane przez hierarchie, lub niechetnie przez nia potepiane)rzeczy, to Ty zdajesz sie widze w ogole ich nie dostrzegac.
Oraz zwroc uwage, ze ja teraz w ogole nie mowie o chrzescijanstwie. Tylko o Kosciele.
W chrzescijanstwie nie podoba mi sie ta "silowosc" milosierdzia, pomaganie i zbawianie na sile ignorujace indywidualnosc drugiej osoby, albo to ze blizni takiej interwencji koze sobie nie zyczyc, ale to juz zupelnie inna bajka.
I owszem, napisalem- nie podoba mi sie.
Nie jestem dobrotliwym nieoceniajacym czlowieczkiem :)
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Przyznaję się do Kościoła i podobnie jak Ciebie, wkurzają mnie i gorszą te postawy, jak również ich chowanie pod dywan i przemilczanie. Myślę, że nawet bardziej niż Ciebie, bo one bezpośrednio mnie dotyczą.
Jeżeli jestem częścią Kościoła to wcale nie muszę z tego powodu utożsamiać się z tymi ludźmi, ich postępowaniem, czy poglądami.
Na temat buddyzmu jest tyle przekłamań, niewiedzy i stereotypów, począwszy od papieży, ale Kościół też wychodzi w stronę innych religii aby je poznać i zrozumieć na tyle aby można było współistnieć i razem pracować na rzecz pokoju.
Sobór Watykański II i encykliki inaczej interpretują zdanie, że Kościół jest jedyną drogą do zbawienia. Ten pogląd bardzo się zmienił przez wieki i myślę, że obecnie na skutek zetknięcia z innymi religiami będzie ten proces znacznie szybciej postępował. Nie trzeba być w Kościele, aby być zbawionym. Wystarczy kochać ludzi.
Kościół jest różnorodny, różni są ludzie. Te przypadki są głośne. A ile jest ofiarnych uczciwych, ale o nich się nie mówi. Poza tym nauka Chrystusa to przebaczanie. Jezusa zabili a on im przebaczył, zdradzili, sprzedali, umierał sam. Oczywiście przebaczenie może nastąpić dopiero gdy ktoś przyzna się do świństw i odpokutuje. Nie można tego procesu skracać, jak to się robi obecnie.

Ja nie chcę lepić jakiegoś wizerunku ale patrzę np na takie postaci jak Dalajlama i jego stosunek do tego, co się dzieje w Tybecie i to jest dla mnie wyznacznik jaki jest Buddyzm i za to go szanuję. Medytuje tonglen gdy myśli o tym co się dzieje w Tybecie, wchłania negatywne emocje do siebie i przetwarza je na błogosławieństwo dla chińczyków. to jest buddyzm :-)

To prawda ja mam naśladować Chrystusa, ale on nawet nie był takim znowu mięczakiem jak się go gdzieniegdzie przedstawia, potrafił się wkurzyć i ocenić, np św Piotra nazwał szatanem - najgorzej mu dowalił jak mógł, wkurzył się i wyrzucił ze świątyni cały tłum handlarzy, nieraz powiedział niejednemu faryzeuszowi do słuchu i to przy innych, nazwał ich żmijami, trupami itp
Jezus kazał kochać swoich prześladowców a to oznacza czasami ich ocenić, skrytykować, ostro postąpić aby mieli szansę dojrzeć swoje błędy, od jakiegoś buddysty tutaj albo gdzieś indziej usłyszałam, ze kochać kogoś to kochać to kim on mógłby się stać, a to wymaga męstwa i odwagi a nie przymykania oczu.
Zona kocha np swego męża alkoholika nie wtedy gdy go usprawiedliwia czy potulnie godzi się na gwałt, albo jeszcze sprząta po nim, gdy zwymiotuje, ale kocha go, gdy skonfrontuje go z prawdą o nim samym, np odejdzie i zmusi aby się zastanowił, to jest w tej sytuacji miłość.
Nie pomijam tych złych rzeczy w kościele. Widzę je i staram się robić co mogę, aby sama nie być dla nikogo zgorszeniem oraz wpływać na to na co mam wpływ realny. Nie boję się prawdy. Ale prawda wymaga rzetelnych poszukiwań, widzenia całej złożoności sytuacji, nie robienia uogólnień, na podstawie pojedynczych przypadków. Prawda wymaga otwartości na ewentualną zmianę swoich poglądów gdy te okażą się nieuzasadnione.Beata J. edytował(a) ten post dnia 26.05.08 o godzinie 19:10

konto usunięte

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

zaraz sie okarze, ze jak ktos nie powie, ze jest tolerancyjny, to znaczy, ze nie jest-)
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

ja zakładam domniemaną niewinność (tak nawet jest chyba w prawie), czyli jest wg mnie ktoś jest tolerancyjny i dobry dopóki nie udowodni że jest inaczej :-)
Michał Migała

Michał Migała Dziennikarz,
prezenter, producent

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Oczywiscie Beato mam nadzieje, ze nie traktujesz moich postow jako atak na Ciebie. Uzywam dosadnych, moze czasem ostrych sformulowan, ale lubie wyraziscie po prostu przedstawiac swoje poglady.
No i jak tu ktos wczesniej powiedzial- chrzescijanstwo ma chyba wieksza wrazliwosc spoleczna od buddyzmu (w przeciwienstwie do wrazliwosci na cierpienia innych istot zywych, choc sa w chrzescijanstwie bardzo mi pasujace ruchy, w ktorych rowniez jest w etyce miejsce na zwierzeta). Pisze "chyba" w odniesieniu do wrazliwosci spolecznej, bo nie czuje sie wielkim ekspertem i to nie jest zdanie przeze mnie powiedziane. Jest to zdanie, ktore przy mojej skromnej wiedzy moge za kims powtorzyc.
Co do tezy o braku zbawienia poza Kosciolem- no coz- teza ta o ile wiem istniala i istnieje bardzo dlugo i dzisiejsze proby zlagodzenia jej, (czesto wbrew dosyc pokaznym wplywom tradycjonalistow) hmmmm... przypominaja dla mnie probe zaslonienia mlotka kwiatkami :)
Naprawde ciezko bedzie to zrobic i trzeba bedzie jeszcze wielu erystycznych i interpretacyjnych wysilkow, zeby zmienic ten dosyc jednoznaczny i stanowczy wydzwiek.
W buddyzmie otwartosc na innych byla od razu. Co nie znaczy, ze nie zdarzaly sie w historii przerozne oszolomy- jak wszedzie :)
(nie potrafie jednak konkretnie tych oszolomow wymienic- cholernie trudno ogarnac historie calej prawie Azji :)
Tyle, ze rzad wielkosci byl tu jednak duzo mniejszy niz w Europie. A przynajmniej tak wynika z mojej dotychczasowej wiedzy. Jesli sie myle i istniala gdzies zorganizowana lub mniej zorganizowana dyskryminacja buddystow wzgledem nie- buddystow to prosze mnie poprawic.
Dobra, ale nie chce tu pisac o przewadze czy wielkosci jednych nad drugimi.
Co do mistrzow i wzorow w buddyzmie- Dalaj Lama to sa zolte czapy, istnieje masa innych nurtow, ale rzeczywiscie on jest najbardziej takim wyrazistym buddyjskim przywodca.
Ja akurat sklaniam sie w strone chan i zen wlasnie (dlatego tu pisze) , a tam... no coz... niektorym mistrzom zen bardzo bylo daleko do obrazu lagodnego, madrego starca... Taki Bodhidharma chyba do najbardziej ugrzecznionych ludzi nie nalezal... :)
I jakos to do mnie przemawia, co nie znaczy, ze Dalaj Lamy nie szanuje. Alez szanuje bardzo. I podziwiam za anielska cierpliwosc.
Jeszcze co do lagodnosci i buddyjskosci: wielu samurajow praktykowalo zen. Czy bylo to prawdziwe zen, prawdziwy buddyzm, czy uzywane utylitarnie- by miec szybsze reakcje i refleks- tym razem ciezko mi ocenic. Niemniej jak sama widzisz- buddyzm (a przynajmniej jego deklaratywne uprawianie) to nie tylko lagodni mnisi :)
Zreszta (przeprasdzam to juz ostatni akapit :) dyskusje mlodych mnichow w Tybecie (takie z klaskaniem przy twarzy, nie wiem jak to sie nazywa) przypominaja walki kung fu. A samo kung fu nazywane jest bodajze rowniez "osiemnastoma rekoma buddysty". Moge jeszcze podac przyklad "wojennego zen" wykorzystywanego w polityce imperium japonskiego w XX wieku. (o i to jest przyklad tych "oszolomow" buddyjskich) Jak widac w zenie tez mozna niezle pobladzic i dac sie porwac niekoniecznie jasnej stronie. Sama metoda nie gwarantuje 100% sukcesu i pozytywnej transformacji czlowieka
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Michał Migała:
Oczywiscie Beato mam nadzieje, ze nie traktujesz moich postow jako atak na Ciebie.
Skąd :-) dlaczego miałbyś mnie atakować, przecież mnie nie znasz, zakładam ad hoc życzliwość ludzi wobec mnie
Pisze "chyba" w odniesieniu do wrazliwosci spolecznej, bo nie czuje sie wielkim ekspertem i to nie jest zdanie przeze mnie powiedziane. Jest to zdanie, ktore przy mojej skromnej wiedzy moge za kims powtorzyc.

Za Dalajlamą powtarzasz, on to chyba gdzieś napisał
(...)
Naprawde ciezko bedzie to zrobic i trzeba bedzie jeszcze wielu erystycznych i interpretacyjnych wysilkow, zeby zmienic ten dosyc jednoznaczny i stanowczy wydzwiek.
Chrześcijaństwo zawsze było religią w drodze, czyli w jego istotę jest wpisany rozwój, pogłębienie zrozumienia przekazu Chrystusa. Jezus powiedział, że Duch Święty doprowadzi nas do prawdy i to jest ciągły proces rozwoju a nie jedynie współczesny wysiłek, aby coś przykryć.

Tyle, ze rzad wielkosci byl tu jednak duzo mniejszy niz w Europie.
Gdybym ja mieszkała sobie w pięknym Tybecie, na dachu świata to też już tylko z samego tego faktu nikogo bym nie zwalczała, podejrzewam, że takie okoliczności przyrody kształtują inny typ osobowości, dystans do doczesności.
Ciekawe co by było gdyby Chrystus urodził się w Tybecie, a nie pod panowaniem Rzymskim, a chrześcijaństwo nie rozwijało się potem w świecie gdzie rządził kult władzy i wojen. Ciekawe jak wyglądałaby dzisiaj Europa gdyby nie Chrystus. Ciekawe co jest tu przyczyną, a co skutkiem. Ja śmiem twierdzić, że gdyby nie Chrystus to dalej byłoby tu barbarzyństwo i niewolnictwo i inne takie europejskie właściwości. Te tendencje do ekspansji i nawracania to nie jest istota chrześcijaństwa a raczej zadufanie w sobie kultury zachodniej i jej przekonanie o własnej wyższości. A że władcom różnorakim posłużyło i czasami nadal służy do tej ekspansji chrześcijaństwo aby ozdobić kwiatkami karabiny to przecież świadczy o ułomności ludzi a nie o istocie tej religii.
A przynajmniej tak wynika z mojej dotychczasowej wiedzy. Jesli sie myle i istniala gdzies zorganizowana lub mniej zorganizowana dyskryminacja buddystow wzgledem nie- buddystow to prosze mnie poprawic.
Ja doświadczyłam zorganizowanej dyskryminacji przez jednego buddystę, co oczywiście niczego nie dowodzi

Co do mistrzow i wzorow w buddyzmie- Dalaj Lama to sa zolte czapy,
To o tym nierozróżniającym umyśle przeczytałam akurat w jednej z istotnych buddyjskich książek pt. Mahamudra, Lamy Gendyn Rinpoczego, wydaje mi się to podstawowym stwierdzeniem całego buddyzmu, żeby współczuć wszystkim istotom, bez wyjątków, nie czyniąc między nimi żadnej różnicy, str 36 :-)tamżeBeata J. edytował(a) ten post dnia 26.05.08 o godzinie 22:57
Michał Migała

Michał Migała Dziennikarz,
prezenter, producent

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Hmmm.. rownie dobrze mozna napisac:
Gdybym ja urodzil sie wsrod gajow oliwnych i drzew cytrusowych, gdzie czlowiek ma co zrec, nawet jak lezy brzuchem do gory, a nie wsrod surowej, okrutnej przyrody Himalajow... W Tybecie akurat slodko raczej nie jest. Ostry klimat, nieurodzajna ziemia i bida z nedza. Dlatego tez maja chyba "dyspense" (buddyjska) na jedzenie miesa. Takze argument o okolicznosciach przyrody dziala wedlug mnie w dokladnie odwrotna strone :)
Oraz przypomne tylko, ze Budda urodzil sie i dzialal na polwyspie indyjskim, a nie w Tybecie. (co wiesz dobrze, ale watek stal sie tak ztybetyzowany ze nie wiem, wiec pisze dla porzadku) Indie wtedy to tez nie byla kraina mlekiem i miodem plynaca, byc moze wlasnie dlatego Budda nie poprzestal na tym, co mial dane.
Co do chrzescijanstwa (a dokladnie Kosciola, chrescijanstwo to pojecie juz zbyt szerokie na moja argumentacje)- wedlug mnie nie zostal on jak niewinna dziewica znienacka "zgwalcony" przez jakichs mitycznych "wladcow". Obustronny romans Kosciola z wladza swiecka rozpoczal sie juz w cesarstwie rzymskim. Akurat na zwiazek tronu i Kosciola, Kosciol (a przynajmniej jego dostojnicy) jakos sie nie obrazal, przeciwnie zreszta (powiem to i tak z iscie angielska powsciagliwoscia).
No i.. nie ograniczajmy buddyzmu do Tybetu. Ja wiem, ze teraz Tybet jest obecny, ale mamy rowniez- Birme, Wietnam, Laos, Sri Lanke, Indie (malo ale jest- no w Dharmsali chociazby to tak jak Tybet w sumie), Bhutan (no w sumie tez prawie Tybet), Japonie, Chiny, Koree, Tajlandie, Kambodze, Mongolie, Buriacje w Rosji- jednym slowem kraje i terytoria w ktorych tradycja buddyjska jest bardzo zywa i odgrywa znaczaca role.
A w ogole to forum o zen, Tybet w te odmiane buddyzmu sie nie bawi z tego co wiem. W sumie najwlasciwsze miejsce takiej dyskusji to forum "buddyzm". Co oczywiscie nie jest absolutnie wezwaniem do jej zaprzestania.
Nie roznicujacy umysl, Gendyn Rinpocze... hmm pewnie gdybym byl na takim etapie sciezki jak Gendyn to w ogole bym pewnie nic nie pisal. Nie jestem jednak, nie czuje tego, czuje za to przemozna chec odpisania gdyz wydaje mi sie, ze wylapuje pewne niescislosci w tekscie.
Hahahah!! To bylby dobry koan- dlaczego piszesz na forach internetowych?!?!
No nic.
Co jeszcze??
Wiem.
Co do Tybetu i zen- ja wole zamiast tej bogatej ornamentyki i obrzedowosci wgryzac sie w zelazna sciane, no ale to kazdy ma to co lubi. Choc nie powiem, taka "Tybetanska ksiega umarlych" jest git.
No a poza tym... staram sie obserwowac, praktykowac nauki, medytuje, ale formalnie nie naleze do zadnego zwiazku buddyjskiego, wiec nie wiem czy jestes zadowolona z rozmowy z takim malo "prawilnym" buddysta... :)
Michał Migała

Michał Migała Dziennikarz,
prezenter, producent

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Oczywiscie to ostatnie zdanie mialo na celu wywolanie odpowiedzi "alez skadze, skadze. Nie przeszkadza mi to, ze nie jestes gdzies formalnie zapisany".
Buahahahahaha
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

a nie wsrod surowej, okrutnej przyrody Himalajow... W Tybecie akurat slodko raczej nie jest. Ostry klimat, nieurodzajna ziemia i bida z nedza. Dlatego tez maja chyba "dyspense" (buddyjska) na jedzenie miesa. Takze argument o okolicznosciach przyrody dziala wedlug mnie w dokladnie odwrotna strone :)
Nie chodziło mi o trudne warunki ale o piękno i potęgę gór. Trudne warunki też służą rozwojowi duchowemu. Nie mniej oni nie musieli walczyć o wpływy w Tybecie.
Wiem że Budda żył w Indiach ale buddyzm przeniósł się do Tybetu i tam sie rozwijał

Kosciol (a przynajmniej jego dostojnicy) jakos sie nie obrazal, przeciwnie zreszta
przecież napisałam o rozwoju chrześcijaństwa przez wieki,
chrześcijanie tak pojmowali przekaz Jezusa dawniej, teraz inaczej
W sumie najwlasciwsze miejsce takiej dyskusji to forum "buddyzm".
To sobie poczytaj bo tam też podobną rozmowę prowadziłam :-)
Nie jestem jednak, nie czuje tego, czuje za to przemozna chec odpisania gdyz wydaje mi sie, ze wylapuje pewne niescislosci w tekscie.
No to proszę, bo również ja nieścisłości wyłapuję :-)
Hahahah!! To bylby dobry koan- dlaczego piszesz na forach internetowych?!?!

na forum buddyjskim jak również tu wcześniej o tym pisałam, nie jest to dla mnie żaden koan,
Michał Migała

Michał Migała Dziennikarz,
prezenter, producent

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Sory, nie umiem uzyc opcji cytuj, wiec jade tak jak pisalem wczesniej.
Tybet nie byl czysta tablica, kiedy wchodzil tam buddyzm. Jak zapewne wiesz byl tam bon i wspolistnienie tych dwoch nurtow nie zawsze bylo ladne i milutkie :) Co prawda absolutnie nie przybieralo to skali znanej w Europie i mysle, ze duza zasluga w tym od poczatku otwartej formuly buddyzmu.
Niestety konkretnych przykladow Ci teraz nie podam, bo ja w ogole nie jestem wielkim znawca Tybetu! To grunt, na ktorym srednio pewnie sie czuje.
Mysle, ze kwestia "walki o wplywy" i tych roznych agresywnych wspomaganych religia historii w chrzescijanstwie nie bylo spowodowanych "przyroda" ale wlasnie formula chrzescijanstwa, tego zazdrosnego starotestamentowego "nie bedziesz mial innych bogow przede mna". I ja wcale nie kaze Ci tego reinterpretowac czy lagodzic, bo nakaz ten tkwi w samym chyba korzeniu chrzescijanstwa
Przeciez ta wlasnie zerojedynkowoscia, ta "nietolerancja" chrzescijanstwo roznilo sie od otaczajacyh ich "pogan", ktorzy wzajemnie uznawali swoje religie i czesto pozwalali na przenikanie elementow religii sasiadow do wlasnych systemow. Przy takim podejsciu zawsze bedziesz toczyc "walke o wplywy".
Buddyzm wiecej ma wspolnego z tymi wlasnie "poganami", bo nie jest zerojedynkowy, tylko bardziej "rozmyty". Nie usiluje byc cialem stalym, kamieniem, "Skala na ktorej zbuduje Kosciol swoj", a bardziej przypomina ciecz. Przecie nie bylo tak, ze najpierw byla nicosc, a potem przyszedl Budda ze swoimi naukami. W jego czasach byla maaasa roznych systemow i systemikow religijnych, ale wlasnie z powodu otwartosci i nie forsowania swych idei za wszelka cene (obustronnej zreszta) nie trzeba bylo toczyc "walk o wplywy" (ewentualnie nie musialy przybierac tak dramatycznych rozmiarow jak na Zachodzie). Takze ta zaborczosc, nietolerancja chrzescijanstwa wydaje mi sie jego punktem charakterystycznym i, tak jak napisalem wczesniej, absolutnie nie wymagam od Ciebie wyrzekania sie tego. Inna sprawa, ze judaistyczne otoczenie Jezusa kierowalo sie tym samym starotestamentowym zakazem, ale juz w Europie religie plemienne tak zaborcze nie byly.
Co do "pojmowania przekazu Jezusa dawniej i teraz" oraz "chrzescijanstwa w drodze" to troszke przypomina mi to (i tu znow upraszam sie o to, zebys nie interpretowala moich slow jako zbyt agresywnych) "zrywanie z okresem bledow i wypaczen" ewentualnie z "prawda czasu, prawda ekranu" (if ju nou uot aj min :) Jakos po prostu ta stalosc, fundament jakim chrzescijanstwo chce byc, nie licuje mi z tym "chrzescijanstwem w drodze", bo skoro wtedy bylo tak, teraz jest inaczej, to skad niby wiedziec, ze teraz to jest wlasciwie, a kiedys nie? Pachnie mi tu za bardzo jakims grubym sofizmatem i gimnastykowaniem po prostu. Zreszta juz o tym wczesniej pisalem. Ja wole religie, w ktorej te "otwartosc" mam od razu w pakiecie i nie musze gimnastykowac sie, wprowadzac pewnych dziwnych pojec, zeby oslabic sile grzmotow rzucanych przez liderow chrzescijanstwa w przeszlosci.
A co do pisania i podejmowania tego tematu- to byla zagadka dla mnie, sam ja sobie postawilem! Ale skoro wzielas to rowniez do siebie, to.... nie znalazlem Twoich slow dotyczacych tego dlaczego podejmujesz ten temat. Moze zbyt powierzchownie szukalem, nie mialem na to zbyt wiele czasu. Ale tez nie wymagam od Ciebie, zebys o tym napisala, skoro nie lubisz sie powtarzac. Ja ze swej strony staram sie na biezaco obserwowac moje motywacje co do pisania i odpisywania, zeby byc czujnym kiedy ten "maly madrala", nadete ego, sprytnie zacznie sie przeslizgiwac w linijkach tekstu, ktory wlasnie pisze, a ze idealem nie jestem, to pewnie zdazyl sie gdzies juz tutaj usadowic :)
Mam nadzieje, ze swoimi dlugawymi postami nie zabieram Ci za duzo czasu, bo widze, ze nikt inny chyba oprocz nas w naszych postach sie juz nie orientuje :)
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Mysle, ze kwestia "walki o wplywy" i tych roznych agresywnych wspomaganych religia historii w chrzescijanstwie nie bylo spowodowanych "przyroda" ale wlasnie formula chrzescijanstwa, tego zazdrosnego starotestamentowego "nie bedziesz mial innych bogow przede mna". I ja wcale nie kaze Ci tego reinterpretowac czy lagodzic,
a jednak :-) muszę wyjaśnić, nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną oznacza, nie rób sobie ze mnie bożka, albo nie rób sobie Boga z tego co mną nie jest, lub jeżeli chcesz iść za mną to wejdź w to na 100% to już dodał Chrystus, nakaz ten dotyczy tego kto idzie za Chrystusem a nie innych dla których ten przekaz nie jest skierowany,
czasami ludzie chcą mieć pewność o swojej drodze na podstawie tego, że inni też nią idą i stąd czysto ludzka tendencja do wciągania innych na siłę na ta drogę, albo mała dojrzałość w wierze, ale można też interpretować inaczej to nawracanie innych: jeżeli coś dla mnie jest dobre to chcę to dać innym, jeżeli mi coś daje szczęście to chcę się tym dzielić, czasami to uszczęśliwianie na siłę jest szkodliwe dla innych, to fakt
bo nakaz ten tkwi w samym chyba korzeniu chrzescijanstwa
Przeciez ta wlasnie zerojedynkowoscia, ta "nietolerancja" chrzescijanstwo roznilo sie od otaczajacyh ich "pogan", ktorzy wzajemnie uznawali swoje religie i czesto pozwalali na przenikanie elementow religii sasiadow do wlasnych systemow.
w buddyzmie jest to samo, relacja mistrz-uczeń, zupełne oddanie mistrzowi
Przy takim podejsciu zawsze bedziesz toczyc "walke o wplywy".
niekoniecznie, jeżeli Jezus jest dla mnie mistrzem w niczym mi nie przeszkadza to, że dla innych mistrzem jest Budda.
Buddyzm wiecej ma wspolnego z tymi wlasnie "poganami", bo nie jest zerojedynkowy, tylko bardziej "rozmyty". Nie usiluje byc cialem stalym, kamieniem, "Skala na ktorej zbuduje Kosciol swoj",
skała oznacza niewzruszoność Kościoła, ale Chrystus używał mnóstwo innych porównań do winnicy, do wesela, do owczarni, do drogi, czyli do tych rzeczywistości, które były bliskie tamtejszym ludziom
z powodu otwartosci i nie forsowania swych idei za wszelka cene (obustronnej zreszta) nie trzeba bylo toczyc "walk o wplywy" (ewentualnie nie musialy przybierac tak dramatycznych rozmiarow jak na Zachodzie).
Takze ta zaborczosc, nietolerancja chrzescijanstwa wydaje mi sie jego punktem charakterystycznym i, tak jak napisalem wczesniej, absolutnie nie wymagam od Ciebie wyrzekania sie tego.
Nie muszę się niczego wyrzekać. Dla mnie wyznacznikiem jest Chrystus a on ciągle przekraczał wszelkie ograniczenia, rozmawiał z obcokrajowcami, z wyrzuconymi poza nawias poprawności religijnej judaizmu, od nikogo nie wymagał niczego, poza otwartością. Wyjaśniał swoją naukę tylko tym, którzy się o to dopominali, odchodził z miejsc, gdzie go nie chcieli słuchać, nie ma w jego postawie zaborczości ani nietolerancji.
"zrywanie z okresem bledow i wypaczen" ewentualnie z "prawda czasu, prawda ekranu"
nie znam tego pojęcia
Jakos po prostu ta stalosc, fundament jakim chrzescijanstwo chce byc, nie licuje mi z tym "chrzescijanstwem w drodze", bo skoro wtedy bylo tak, teraz jest inaczej, to skad niby wiedziec, ze teraz to jest wlasciwie, a kiedys nie?
historia kościoła jest taka od samego początku, święci często najpierw mieli przeprawę z inkwizycją potem budzili nieufność a ostatecznie byli wynoszeni na ołtarze a ich odkrycia uznawane za obowiązujące (Jan od Krzyża, ojciec Pio, Faustyna, Mała Tereska i inni, św Paweł i inni)
Pachnie mi tu za bardzo jakims grubym sofizmatem i gimnastykowaniem po prostu.
Inne jest założenie: mamy być wspólnotą, rozwijać się przez miłość do siebie, każdy nawet pogardzany i nieświadomy w oczach tego świata może wnieść coś do chrześcijaństwa, każdy staje się partnerem Chrystusa, tu jest dopiero otwartość :-)
Ja wole religie, w ktorej te "otwartosc" mam od razu w pakiecie i nie musze gimnastykowac sie, wprowadzac pewnych dziwnych pojec, zeby oslabic sile grzmotow rzucanych przez liderow chrzescijanstwa w przeszlosci.
I ok. A ja wolę sytuację gdy mam wpływ na to jak chrześcijaństwo wygląda i będzie wyglądać po mnie, owszem trudno być dzisiaj katolikiem, ale kto powiedział, że będzie łatwo :-)
Ale skoro wzielas to rowniez do siebie, to....
do siebie, bo o tym tylko mogę sądzić z całą pewnością.
Dlaczego chcę poznawać buddyzm, dlaczego mnie interesuje mimo, że jestem katoliczką? dlaczego denerwują mnie stereotypy wzajemne i niezrozumienie pomiędzy buddystami a chrześcijanami?
mogę napisać jeszcze raz, jeżeli chcesz to wiedzieć, a może o inne pytania chodziło?
Mam nadzieje, ze swoimi dlugawymi postami nie zabieram Ci za duzo czasu,
nie skąd, lubię rozmowy gdy są o czymś :-)
bo widze, ze nikt inny chyba oprocz nas w naszych postach sie juz nie orientuje :)
może czytają :-)Beata J. edytował(a) ten post dnia 27.05.08 o godzinie 15:54

konto usunięte

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Beata J.:

Bardzo podoba mi się Twój pogląd, nigdy nie widziałem w taki sposób Chrześcijaństwa.
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE

Bardzo podoba mi się Twój pogląd, nigdy nie widziałem w taki sposób Chrześcijaństwa.
dzięki, jednak nie jest prawdą, że nikt tego nie czyta :-)Beata J. edytował(a) ten post dnia 27.05.08 o godzinie 16:46

Następna dyskusja:

Kursy medytacji Vipassana w...




Wyślij zaproszenie do