Temat: D jak dysleksja czy D jak debilizm?
Edyta Kowalczyk:
Wojciech N.:
Takie pytanko, skąd się w ogóle wzięła dysleksja? Nie jestem pewien, ale chyba ten problem pojawił się wraz z upadkiem PRL i pojawieniem się 'bezstresowego' wychowania.
Według mnie takie zjawisko nie istnieje i jest to jedynie wymówka dla leniuchów którym nie chciało się posiedzieć dłużej nad książkami.
Rozumiem, że ktoś może pisać szybko, zjeść literkę, nie używać polskich znaków czy nawet interpunkcji, ale jak ktoś mi piszę dwa zdania w których co drugie słowo zawiera ortografa, to mam wrazenie że rozmawiam z intelektualnie pełnosprawnym inaczej osobnikiem
A jakie jest Wasze zdanie?
pozdrawiam
W.
Serio Pan pisze czy prowokuje?
Dysleksja podobnie, jak dysgrafia, dysortografia i dyskalkulia ma swoje podłoże neurologiczne; problem może być spowodowany, m.in. mikrouszkodzeniami mózgu, nerwu wzrokowego, gałki ocznej, brakiem słuchu fonematycznego lub koordynacji wzrokowo-ruchowej. Potem źle skonstruowany program nauczania w klasach 0 i 1-3 wzmacnia wymienione problemy dzieci. Takie dzieci wymagają fachowej pomocy - najlepiej już od przedszkola. A to, że niekiedy nieuki chcą zgonić winę za niestaranne pismo i błędy ortograficzne na dysleksję, to już inna historia...
Widzisz, jeśli się przyłożę, to potrafię napisać posta, nawet tutaj
zgodnie ze wszelkimi, jak sądzę, zasadami ortografii, interpunkcji oraz innymi zasadami pisowni. Wydaje mi się jednak, iż niestosowanie zasad lub zapominanie o nich podczas tworzenia postu lub wypowiedzi powstałej w wyniku pewnych emocji, może spowodować odsunięcie na bok przejmowania się oceną innych naszych zdolności wypowiedzi.
Różnica jednak polega na tym, że obecnie mi na co dzień nie chce się stosować polskich znaków, ponieważ wymaga to wciśnięcia kilku klawiszy więcej. I tak piszę ich wiele codziennie a rozmówcy i tak rozumieją co chciałem przekazać. Czyli lenistwo.
Często nie sprawdzam interpunkcji, czasem nawet napiszę coś oddzielnie lub razem, chociaż tak być nie powinno. Lenistwo.
Czasem też pomimo istnienia autokorekty, widząc podkreślony wyraz ignoruję go i nie poprawiam przed wysłaniem.
Dlaczego? Nie jestem dyslektykiem, jakoś w podstawówce nie miałem nigdy problemów z ortografią. Po prostu czasem mi się nie chce!
A jeśli ktoś mi chce wmówić, że geniusze dali radę się nauczyć tabliczki mnożenia na pamięć, a nie są w stanie zapamiętać zasad używania "ż" i "rz" to albo ja jestem niedouczony o chorobach XXI wieku albo są leniami jeszcze większymi albo debilami.
W moich czasach taka osoba po prostu nie zdawała do następnej klasy i jakoś wtedy nikt z nauczeniem się ani stosowaniem nie miał problemu.