Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Czy spotykacie się z praktykami wydawnictw polegającymi na zlecaniu pracy nad tekstem sprowadzonej do korekty li tylko? I opłacanej jako korekta, gdy tymczasem tekst wymaga co najmniej redakcji i jednej korekty, a zazwyczaj II korekty, w zależności od skomplikowania książki? Słowem: czy są wśród nas superkombajny, które są w stanie wychwycić wszelkie błędy i niuanse w tekście bez redakcji, wykonując jedną korektę, po której tekst ma zostać oddany do wydawnictwa jako bezbłędny, tak aby nie wymagał już żadnych dodatkowych poprawek? Jeśli tak, proszę, oświećcie mnie, jak to jest możliwe?Jolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 13:15
Miłosz M.

Miłosz M. PAD, nadejdzie dzień
sznura

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Ja bym się nie zdziwił, gdyby taki superkombajn pracował na bezpłatnym stażu czy praktyce. Może nie powszechnie, ale daję głowę, że są wydawnictwa, które na to wpadły.
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Ano jest - miałam okazję robić korektę takiej książki, jednorazową.
Zapłacona uwag nie było.

Ale, na samym wstępie w mailu do klienta zaznaczyłam, że tekst wymaga totalnego przeredagowania - w ogóle miałam wrażenie, że jedyną osobą, która do tego tekstu zaglądała był autor i składacz - np. niekonsekwentnie stosowano w cytowanych wypowiedziach kursywy, raz używano cudzysłowu, raz pogrubiano, raz rozstrzeliwano tekst (?) - tekst był spójny stylistycznie i językowo, ale bez layoutu i typografii (?) - nie wiem to był okres wakacyjny, więc sądziłam, że red. nacz. wyjechał na urlop czy co?

Poprawiłam byki, i tak jak pisała zrobiłam adnotację w mailu, wyłuszczając zakres mojej pracy i tego co zrobiłam jako korektorka, a za co nie odpowiadam - telefonicznie ustaliłam z redakcją, że mam zrobić korektę to zrobiłam korektę.

Po kilku dniach od zdania kasa wpłynęła na konto - ale do dziś boję się zakupić egzemplarz tej książki.. ;)

nie jestem więc superkombajnem, i książka wymagała jeszcze wielu zmian i poprawek, których pewnie już nie wprowadzono ;)Dorota S. edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 13:25

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Też nie jestem superkombajnem :)
Miłosz M.

Miłosz M. PAD, nadejdzie dzień
sznura

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Dorota S.:
Po kilku dniach od zdania kasa wpłynęła na konto - ale do dziś boję się zakupić egzemplarz tej książki.. ;)
:)). Też mam taką książkę, gdzie zleceniodawca po dwóch dniach nagle się obudził, że chce na jutro, no to dostał na jutro. Widziałem ją w swojej bibliotece, ale nie zdobyłem się na odwagę wypożyczenia :))).
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Uprawiając superkombajnerkę, czyli wykonując za (niewysoką) cenę jednej korekty złożoną redakcję, I i potem II korektę, nie byłabym w stanie utrzymać się przez tydzień. Chyba że moją strawą stałoby się dłubanie w tekście.
Zastanawia mnie, czy jest możliwe bycie takim superkombajnem? Chciałabym nim być – i próbowałam – ale nie bardzo mi to wychodzi. I nie wiem, czy mieć kompleksy, czy raczej zaopatrzyć się w zdrowy rozsądek i spojrzeć racjonalnie na tego typu wymagania: "to niemożliwe".
Chyba że to jednak możliwe...

(I tutaj odzywa się głos zdrowego rozsądku: ...podczas II korekty w innych wydawnictwach ciągle znajduję błędy, mimo że tekst jest po 1) redakcji i 2) I korekcie, a 3) moja korekta jest kolejnym z rzędu sprawdzaniem błędów).
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Jolanta Chrostowska-Sufa:
Uprawiając superkombajnerkę, czyli wykonując za (niewysoką) cenę jednej korekty złożoną redakcję, I i potem II korektę, nie byłabym w stanie utrzymać się przez tydzień. Chyba że moją strawą stałoby się dłubanie w tekście.

chyba dłubanie w nosie :D:D:D
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Dorota S.:
Jolanta Chrostowska-Sufa:
Uprawiając superkombajnerkę, czyli wykonując za (niewysoką) cenę jednej korekty złożoną redakcję, I i potem II korektę, nie byłabym w stanie utrzymać się przez tydzień. Chyba że moją strawą stałoby się dłubanie w tekście.

chyba dłubanie w nosie :D:D:D
:-))
Miłosz M.

Miłosz M. PAD, nadejdzie dzień
sznura

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Jolanta Chrostowska-Sufa:
Zastanawia mnie, czy jest możliwe bycie takim superkombajnem? Chciałabym nim być – i próbowałam – ale nie bardzo mi to wychodzi.
Z mojego doświadczenia wynika, że to się nie da. Praca musi być zespołowa, bo inaczej wychodzi tak: http://www.goldenline.pl/forum/136839/przyklady-koszma...
Olga Martyniak

Olga Martyniak Chciałabym zmienić
branżę.

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Jolanta Chrostowska-Sufa:
Czy spotykacie się z praktykami wydawnictw polegającymi na zlecaniu pracy nad tekstem sprowadzonej do korekty li tylko?
Według mnie wydawca sam sobie szkodzi, to takie, można powiedzieć, samobójstwo. Książka pełna błędów, bezsensownych tłumaczeń itd. nadaje się do śmieci i czytelnik na pewno to sobie zapamięta.
Elżbieta W.

Elżbieta W. właściciel, Twoja
Redakcja

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Olga Martyniak:
Według mnie wydawca sam sobie szkodzi, to takie, można powiedzieć, samobójstwo. Książka pełna błędów, bezsensownych tłumaczeń itd. nadaje się do śmieci i czytelnik na pewno to sobie zapamięta.

Może to rodzaj zboczenia zawodowego, ale błędy zapamiętuję na długo. Już jakiś czas temu czytałam "Kobietę na krańcu świata" Martyny Wojciechowskiej (niezła, bo z pasją napisana), ale wciąż pamiętam, że w dwóch miejscach pot po ciele spływał "stróżką". Od razu stawała mi przed oczami kobieta-cieć...
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Elżbieta Wirowska:
>Już jakiś czas temu czytałam "Kobietę na krańcu
świata" Martyny Wojciechowskiej (niezła, bo z pasją napisana), ale wciąż pamiętam, że w dwóch miejscach pot po ciele spływał "stróżką". Od razu stawała mi przed oczami kobieta-cieć...

G+J RBA Wydawnictwo. :) Nigdy nie współpracowałam z tym wydawcą i nie wiem, jakie mają standardy pracy, ale nawet przy wysokich* zdarzają się usterki, choć może nie tego kalibru. :)

* wysokie standardy = redakcja, I korekta, II korekta i na koniec ponowne sprawdzenie całości przez redaktora prowadzącego (a i tak znajdą się niuanse)
Magdalena Domaradzka

Magdalena Domaradzka tłumaczka i lektorka
czeskiego i
słowackiego

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Olga Martyniak:
Książka pełna błędów, bezsensownych tłumaczeń itd. nadaje się do śmieci i czytelnik na pewno to sobie zapamięta.

Hehe, o ile w ogóle zauważy ;).
Agnieszka Brach

Agnieszka Brach Redaktorka,
korektorka,
copywriter, wolny
strzelec

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Dla mnie nie ma gorszej rzeczy od sprawdzenia tekstu przez jedną osobę, bo każdy zwraca uwagę na coś innego (pomijam byki i pozostałe błędy, które wyłapie nawet przeciętny czytelnik).
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Wiecie, bo to trochę też tak, na własnym przykładzie:
prowadzę kilka publikacji naraz, tzn. jestem redaktorem prowadzącym, i rzecz jasna pierwszym korektorem, do którego obowiązków należy wyłapanie prawie wszystkich byków - co najwidoczniej nie jest oczywiste dla niektórych red. prowadzących (że mają się też zająć np. ortografią). Nie wyobrażam sobie jednak, aby do publikacji nie zajrzał po drodze jeszcze red. merytoryczny, autor, redaktor serii, a na samym końcu kilku korektorów - tak kilku - zazwyczaj daję to do czytania krzyżowego, np. 2 osobom. I wierzcie lub nie, ale błędy są wykluczone. Wiadomo, że zawsze jakiś kwiatek może zakwitnąć - niespodzianie - tym bardziej, że wiosnę mamy, ale uważam, że taki system pracy - w moim zespole redakcyjnym to niemal ideał.

Skupiając się na całej publikacji, na typografii, layoucie, "dyrygowaniu" składem, kontrolując pracę ilustratora czy grafika - absolutnie nie jestem w stanie sama wyłapać wszystkich byków - i uważam, że nie ma takich mistrzów ortografii, którzy potrafią.

Także uważam, że nie ma rzeczy gorszej od sprawdzenia tekstu przez jedną osobę!

Czasem tylko współczuję autorom, którzy zdecydowali się na opublikowanie swoich wypocin w wydawnictwie, które postanowiło ciąć koszty i nie zatrudniać korektorów - żenua.Dorota S. edytował(a) ten post dnia 01.04.11 o godzinie 09:47Dorota S. edytował(a) ten post dnia 01.04.11 o godzinie 09:47
Olga Martyniak

Olga Martyniak Chciałabym zmienić
branżę.

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Może to rodzaj zboczenia zawodowego, ale błędy zapamiętuję na długo.
I dobrze, bo właśnie o to też w naszej profesji chodzi. Korektor powinien mieć dobre oko i być wyczulonym na wszelkie błędy.
Już jakiś czas temu czytałam "Kobietę na krańcu
świata" Martyny Wojciechowskiej (niezła, bo z pasją napisana), ale wciąż pamiętam, że w dwóch miejscach pot po ciele spływał "stróżką". Od razu stawała mi przed oczami kobieta-cieć...
Oj tak, mogę się pod tym podpisać. Też zwróciłam na to uwagę (rzeczywiście, w dwóch miejscach). Aż musiałam zajrzeć do słownika, bo już myślałam, że to ja coś pomyliłam:)
Agnieszka Ewa Brzozowska

Agnieszka Ewa Brzozowska korektorka,
redaktorka

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

O, świetny temat. Dorzucę własną historię...

Właśnie jestem w trakcie sporu z pracodawcą, ponieważ po długiej współpracy w charakterze korektorki okazało się, że wydawca oczekiwał właśnie takiego superkombajnu, który wyłapie 100 proc. błędów i usterek przy jednym czytaniu, w dodatku w Wordzie, a oczywiście bezbłędny miał być tekst na wydruku.;/ Tzn. każdy tekst po sczytaniu, de facto każdy akapit dwukrotnie, zostawał odesłany i już nie wracał, trafiał do grafika, który robił z nim, co chciał. Efekt jest taki, że prócz poprawienia błędów wydawca oczekiwał swego rodzaju zapobiegania w powstawaniu błędów składu, bo np. jak grafik nie dopilnował powtórzenia łącznika przy przenoszeniu wyrazów, to z wyr. pisanego z dywizem robił się wyr. pisany łącznie, z błędem ort., za co odpowiedzialność ponosiła korektorka, czyli ja, bo przecież to korektorka miała wszystko poprawić na cacy.

Podejmując pracę, zgodziłam się na comiesięczne wizyty w wydawnictwie w celu sczytania PDF z gotowym tekstem, ale w końcu nigdy wydawnictwo nie poprosiło o taką wizytę, więc wszystko szło do druku po I korekcie.
I co? Po naprawdę długim czasie wydawnictwo upomniało się o to, że zamiast być superkombajnem wyłapującym WSZYSTKO i przewidującym jeszcze więcej, jestem zwykłą korektorką, której zdarza się przepuścić literówkę albo jakąś usterkę gramatyczną typu "cena towarów" zamiast "ceny towarów". Nie wzięło pod uwagę tego, że nie wszystkie teksty na PDF były w tejże korekcie, więc część szła do druku z naprawdę soczystymi babolami... wszystko z winy korektorki, która wg szefowej jest nieuważna i nie poprawiła błędów, a tak naprawdę nawet nie miała szansy ich poprawić. Wydawnictwo postanowiło więc, że odtąd będzie przysyłało PDF do II korekty. I przysyłało przez miesiąc, w sporej liczbie.

Zapomniało tylko uprzedzić, że jego zdaniem ta II korekta to ma być działalność CHARYTATYWNA, a nie praca, więc zapłaty nie będzie.;/
Powód? Już raz zapłacili za wyłapanie dokumentnie WSZYSTKICH błędów, więc II korekta to tylko szansa dla mnie na doprowadzenie zlecenia do końca. Nawiasem mówiąc, to jest to samo wydawnictwo, które nie chciało liczyć strony jako 1800 znaków ze spacjami, ale obcięło sobie spacje, a za przepuszczony choćby 1 błąd w tekście chciało obcinać cały tekst z sumy wynagrodzenia.

Co mam teraz z nimi zrobić? Komuś z Was zdarzyło się coś podobnego?
Praca wykonana, wydawało mi się, że zgodnie ze standardami panującymi w zawodzie, a tu niespodzianka.;/ W dodatku dostałam informację, że nie prosili o korektę błędów powstałych w składzie, więc wychodzi na to, że zrobiłam ją samowolnie! A skoro samowolnie, to jakim prawem żądam zapłaty.;/

Przy okazji, jakie są zwyczajowe stawki za II korektę tekstu będącego po redakcji i I korekcie? Znalazłam bardzo rozbieżne informacje, od 30 do nawet 75 proc. stawki za I korektę.Agnieszka Ewa Nowak edytował(a) ten post dnia 04.05.11 o godzinie 21:10
Olga Martyniak

Olga Martyniak Chciałabym zmienić
branżę.

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Nawiasem mówiąc, to jest to
samo wydawnictwo, które nie chciało liczyć strony jako 1800 znaków ze spacjami, ale obcięło sobie spacje,
To powiedz tym mądralom, że dasz im tekst bez spacji. Zobaczymy, czy się ucieszą.
Współczuję takiego inteligentnego inaczej pracodawcy.
Agnieszka Ewa Brzozowska

Agnieszka Ewa Brzozowska korektorka,
redaktorka

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Numeru z tekstem bez spacji już próbowałam...;p

Macie jakiś sprawdzony sposób na odzyskanie wynagrodzenia w takim przypadku? Tzn. da się uzasadnić to czymś więcej niż własną opinią? Obawiam się, że swoim widzimisię im nie uzasadnię, że II korekta to nie jest kajanie się korektora przepuszczającego błędy w I korekcie, tylko normalna, dalsza faza procesu.;/
Wszystkie teksty mam w mailach do wyd., więc z udowodnieniem, że praca została wykonana, nie będzie problemu. Na razie chciałabym jednak uniknąć wysyłania przedsądowego nakazu zapłaty, a po prostu podrzucić mocne uzasadnienie tego, że zapłacić powinni.

Temat: Jednorazowa korekta zamiast wieloetapowej pracy: redakcji...

Nie miałem podobnych przygód. Moi partnerzy wydawniczy albo wiedzieli sami, jak wygląda procedura, albo chętnie korzystali z moich sugestii, aby zatrudnić drugiego korektora lub redaktora i korektora.
Na odzyskanie kasy nie mam pomysłu, ale na edukację tak Możesz odmowić dalszej wspolpracy do czasu załatwienia z Tobą sprawy. Taki mały szantaż. Jak nie zechcą podjąć współpracy, czort z nimi.

Możesz im napisać, opowiedzieć... jak powinien wyglądać wg Ciebie optymalny system pracy nad książką. A jeśli nadal będą głusi na edukację, cóż - patrz passus wyżej (odmowa współpracy) albo wyegzekwowanie umowy, w której pojawi się klauzula w rodzaju:
wykonawca zobowiązuję się do wykonania redakcji i (na przykład) I korekty publikacji. Sprawa niezbędnych dalszych korekt, w tym po składzie, oraz rewizji, w tym rewizji ozalidu (o ile coś takiego praktykujesz), wymaga zawarcia odrębnych umów lub stosownych aneksów.



Wyślij zaproszenie do