Wypowiedzi
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ENGINEERS
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Błyskotliwa konkluzja (w sensie tego łóżka). Normalnie zespoły na koncertach grają wiązanki swoich melodii, nie tracąc czasu na jakieś przerwy :PP
-
Grzegorz Szklarek:
:-)))))
:)))D -
Kolega Grzegorz nie ustaje w próbach zasiania jednak w moim sercu wątpliwości, zmącenia spokoju mojej po-koncertowej duszy i udowodnienia (słowami osób trzecich), że koncert był do bani. Wylinkowana recenzja jest bardzo, wręcz do bólu profesjonalna, uwzględnia nawet diagnozę mojego stanu podczas koncertu, widać, że autorka zna się na rzeczy, ale...
Ani razu nie ziewnąłem (nie mówiąc o przysypianiu), mój niedosyt dotyczył tylko kilku nie zagranych piosenek. W tej sytuacji może nie powinienem się do tego przyznawać, ale w mojej nie wyrobionej;), Air-fanowej ocenie - podobało mi się:)) Pozdrawiam.Artur Golatowski edytował(a) ten post dnia 12.12.09 o godzinie 01:41 -
Anna M.:
w takim razie az tak bardzo nie zaluje, ze nie poszlam;)
Słaby kontakt z publicznością był do przewidzenia - w przeciwieństwie do sal typu "unplugged" konwencja "hali" i publiki liczonej w tysiącach mocno takie możliwości ogranicza. Jak już wspomniałem wcześniej, Arena mimo wszystko sprawdziła się jako połączenie przestrzeni z kameralnością, a pomysł artystów na występ (akustycznie/głośno/jakkolwiek inaczej) trudno oceniać. Można to "kupić" lub nie, ja kupiłem. -
Zestawienie "źle wydanych pieniędzy" i masowego (podobno) wychodzenia po 20 minutach daje jednoznaczną odpowiedź:D
-
Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie... Ja akurat siedziałem w sektorze C na górze, miałem znakomity widok i na scenę, i na całą widownię (zarówno siedzącą, jak i stojącą), jeżeli ktoś opuścił koncert w trakcie, to w liczbie dla mnie niezauważalnej. Tak na marginesie, Air zaczął grać ok. 9, opuszczanie koncertu po 20-30 minutach byłoby dla mnie wyrazem nadprzeciętnie wysokiego mniemania o swojej "dojrzałości" muzycznej i "znania się" na temacie. Ale to oczywiście kwestia bardzo osobista:)Artur Golatowski edytował(a) ten post dnia 11.12.09 o godzinie 10:15
-
Już po imprezie.. Była bardzo udana, faktycznie Arena na tyle duża, że było komfortowo, na tyle mała, że było kameralnie. Dobra akustyka, perfekcyjne wykonanie, muzyka - oczekiwana, było chwilami głośno, chwilami nastrojowo, w dobrych proporcjach. Zabrakło mi kilku utworów, no ale nie mogli zagrać wszystkiego. Interesujący support, z szansami na to, że (jak stwierdził jeden z panów) następnym razem to oni będą "on top of the bill":) W sumie dobrze wydane pieniądze:)
-
Jest następna książka L. Padury z cyklu "... w Hawanie" - "Wichura w Hawanie", dalszy ciąg przygód detektywa (?), czy może raczej inspektora Conde, na tle kubańskiej rzeczywistości.
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Gotowe przewodniki to jedna możliwość, wystarczy przejść się do dobrego sklepu z książkami (np. Empiku), z grubsza w każdym (przewodniku:) będzie to samo, a więc "żelazne" miejsca turystyczne. Jeden z lepszych (niestety nie jest tani..) to Lonely Planet. Ja natomiast preferuję internet, zarówno w sensie informacji i wskazówek organizacyjnych, jak i podobnych jak to forów, gdzie są najlepsze możliwe informacje, bo z pierwszej ręki i takie, których nie będzie w żadnym przewodniku. Czas który trzeba poświęcić w obu wariantach jest porównywalny.Artur Golatowski edytował(a) ten post dnia 28.10.09 o godzinie 13:48
-
Agnieszka Bialobrzewska:
hej
Tak, peso kubanskie, czyli moneda nationale mozesz dostac w kantorach cambio lub zwyczajnie wymienic u wlasciciela casy, w ktorej sie zatrzymujesz. Polecam miec przy sobie te pieniadze, bo sie przydaja :) I pamietaj, jesli jadasz na ulicy, patrz, gdzie jest pelno tubylcow, oni wiedza, gdzie jest swieze i dobre jedzenie. Niekoniecznie kieruj sie radami rezydentow biur podrozy, ktorzy polecaja drogie restauracje.
Turysta jednego wieczoru przyjdzie a drugiego bedzie umieral z powodu problemow z zoladkiem. Ty zoabczysz w tej samej drogiej knajpie kolejnych turystow. Na ulicy stoluja sie mieszkancy, wiec wg mnie jest to pewniejsze miejsce. Sprawdzila sie ta idea nie tylko na Kubie, wiec chyba cos w tym jest :)
Ceny w peso a cuc sa diamtralnie rozne.
Np. to samo mojoto na karnawale w Havanie kosztuje za peso 12 peso dla tubylca lub 2 cuc dla turysty, czyli odpowiednio- 2 zl i 8 zl :)
Aga
Z tym jedzeniem na ulicy to ja bym jednak uważał, żołądki tubylców są przyzwyczajone do tego, co tam się dostaje, w odróżnieniu od naszych:) Ja akurat jadłem także w restauracjach, zero problemów i jak najbardziej pozytywne wrażenia. Mówiąc krótko - nie ma reguły, można trafić różnie, a sytuację trzeba samemu ocenić na miejscu.. -
Teresa Klajmon:
Jeśli ładnie, to nie ma problemu;)
Artur Golatowski:
Teresa Klajmon:
Posiadam wyżej rzeczony "Habana Blues" (kiedyś sobie nagrałem z telewizji)..
takie skromne pytanko czy ktoś posiada w swojej videotece powyższe tytuły?
Oooo super, czy jeśli bym ładnie poprosiła wysłałbyś mi płytkę z filmem :) -
Teresa Klajmon:
Posiadam wyżej rzeczony "Habana Blues" (kiedyś sobie nagrałem z telewizji)..
takie skromne pytanko czy ktoś posiada w swojej videotece powyższe tytuły? -
W ostatnich miesiącach pojawiła się "Gorączka w Hawanie", kubański kryminał, też warto przeczytać, chociaż może mniej ze względu na intrygę (nie aż tak bardzo emocjonującą), a bardziej jako ciekawy obraz kraju i ludzi..
-
Za to "Habana Blues" zdecydowanie był kręcony w Hawanie i okolicach (ciekawe było, w jaki sposób ekipa dostała pozwolenie od władz, zważywszy na niektóre wątki, pokazujące panującą tam bidę, ucieczkę łodzią do rodziny w Stanach, etc.). Film interesujący, bo pokazuje fragment lokalnej sceny muzycznej, zdecydowanie odbiegający od stereotypowego wyobrażenia o muzyce na Kubie..
-
Wojciech Franczak:
Akurat dziś załatwiałem wizę, więc wygląda to tak:
Możesz bez problemów załatwić wyzy dla Ciebie i innych osób, ale musisz mieć 4 rzeczy: paszporty wszystkich osób, potwierdzenie rezerwacji na pierwsze dni (np. w postaci maila, ale pamiętaj żeby koniecznie zdobyć adres od właściciela, bo możesz mieć problemy),bilet lotniczy (wystarczy wydruk maila potwierdzającego) oraz 22 Euro za osobę. Wyrobienie wiz zajęło godzinę więc można powiedzieć że od ręki. Zadzwoń jednak najlepiej wcześniej do Ambasady, bo na dzień dzisiejszy wizy można załatwiać jedynie we wtorki i czwartki między 10:00 a 14:00. Sugeruje być raczej o 10:00:) Generalnie no stress.
Przy czym zdarza się, że wyznaczone godziny urzędowe są godzinami dla "petentów", nie zawsze zaś dla ambasady. Będąc w budynku na Rejtana we wtorek kilka minut przed 10-tą dowiedziałem się od pani na dole, że w ambasadzie nikogo nie ma i w związku z tym nie wpuści mnie na górę ("wszyscy gdzieś rano wyjechali, nie wie gdzie i nie wie kiedy wrócą"), zasugerowała żeby przyjść albo lepiej zadzwonić między 11 a 11.15; o 11-ej sytuacja bez zmian, podobnie o 11.30, i całe załatwianie musiałem przełożyć na czwartek (składanie dokumentów było wyznaczone między 10 a 12, odbiór po 14-ej, jeśli dobrze pamiętam - wszystko działo się rok temu w październiku). Taka sytuacja może być mocno denerwująca, jeżeli specjalnie jedzie się z daleka, żeby temat załatwić.
- 1
- 2