Wypowiedzi
-
O fajna sprawa, sam się podpisałem pod elektronicznym listem.
-
Doszedłem dzisiaj do wniosku, że czas pasować z tematem.
Mam wrażenie, że dyskusja staje się jałowa, a najcenniejszymi poglądami już
się wymieniliśmy.
Jakby nie patrzeć zagadnienie płciowości w kontekście przemian cywilizacyjnych inaczej postrzega biologia, inaczej semiologia, a jeszcze inaczej socjologia.
Do porozumienia nie dojdziemy.
Proponuję, by każda osoba biorąca aktywny udział w dyskusji napisała w dwóch, trzech zdaniach podsumowanie swojego stanowiska i finito. -
Paweł Uniejewski:
Separuję ewolucję od cywilizacji, gdyż to są dwa odrębne procesy - ewolucja układów biologicznych i ewolucja systemów społecznych
Tak, to jest podłoże części nieporozumień w dyskusji.
Mam wrażenie, że większość z nas mówi o ewolucji społecznej, bo w temacie ewolucji biologicznej nie wiele można dodać.
Sam zresztą podkreśliłeś, że rozwój mózgu w wymiarze
bilogicznym się zatrzymał. Natomiast nie można tego samego powiedzieć
o umyśle, który cały czas ewoluuje choćby w wymiarze przemian
społecznych i postępu cywilacyjnego. To nas ludzi odróżnia od innych
ssaków i momi zdaniem dyskwalifikuje twoje porównania ludzi do zwierząt.
Zgadza się pochodzimy z jednego pnia ewolucji. Nie znaczy to
jednak, że ów pień " postępowania" jest najlepszy dla wszystkich form, które się rozwinęły.
Odbieram Twoje postrzeganie jako mocno sentymentalne. Może czas odrzucić wyblaką fotografię
dawnej ewolucji? :-). -
Paweł Uniejewski:
Szymon Wanatowicz:
Wcześniej też nie wszyscy zamykali się w tych granicach.
Pisząc o zacieraniu się polaryzacji w podziale ról
miałem bardziej na myśli "ewolucję myślenia".
Dzisiaj ludzie nie chcą się zamykać
w ciasnych klatkach swojej płciowości.
Oczywiście. Gdyby wszyscy ludzie zamykali się w ciasnych
granicach to nie narodziłby się chociażby taki ruch
jak feminizm. Zawsze musi być ktoś pierwszy ;-)
Nie mówię, że obecne funkcje poszczególnych komórek i organizacji społecznych są złe. Mówię, że poprzedni system był w pewnym sensie lepszy, aczkolwiek MINIONY.
W jakim sensie był lepszy?
Wspominałem już o tym wcześniej. Lepszy, gdyż do takiego modelu przygotowała nas biologia. Poobserwuj ssaki, zwłaszcza mięsożerne, a także naczelne - w obrębie gatunku nie ma tak, że wychowaniem zajmuje się według widzimisię. Role są podzielone. Są poszczególne przypadki, gdzie cała grupa zajmuje się wychowywaniem potomstwa, ale wciąż TO JEST GRUPA, a nie rodzina atomiczna.
Proszę o konkrety. Podyskutujmy.
I żadna grupa nie oddaje innej grupie swego potomstwa na wychowanie.
Oczywiście, wszystko co piszesz to prawa, ale z drugiej
zaś strony ssaki o których mowa nie wykształciły innych
grup poza rodziną i stadem. Struktura jest ograniczona
tylko do dwóch zbiorów i na tym poziomie rozwój
wydaje się być zahamowany.
Próba przełożenia tego na ludzkość, która jest
strukturą dużo bardziej złożoną moim zdaniem jest nieuzasadnione.
Złożoność ta nie jest kwestią ostatnich skoków cywilizacyjnych,
ale czymś, co występuje niemal od początku i sprawiło,
że nasz rozwój jest tak radykalnie inny niż u pozostałych ssaków.
ALE - w końcu się zgodziliśmy w kilku punktach, że ze względu na to, że ewolucja "nie nadąża" za zmianami w strukturze społecznej spowodowanymi skokiem cywilizacyjnym, tak więc ten model, będący niejako przygotowany nam przez 200 tys. lat ewolucji, oraz będący spadkiem po gadach/ssakach/naczelnych, jest NIEMOŻLIWY do zrealizowania na obecnym etapie. Nie, że nieefektywny, ale niemożliwy.
Myślę,że tu zgodna była od początku ;-) choć nie wprost powiedziane
wcześniej. -
Przeczytaj uważnie, co piszę.
A piszę, że niestety, ewolucja nie nadąża za przemianami społecznymi związanymi z industrializacją/globalizacją etc.
Ewolucja w pewnym zakresie nigdy nie nadąży za zmianami.
Nie masz co się łudzić.
Nie sądzę bowiem, by mężczyźni przejęli funkcje kobiety
w wymiarze biologicznym.
Pisząc o zacieraniu się polaryzacji w podziale ról
miałem bardziej na myśli "ewolucję myślenia".
Dzisiaj ludzie nie chcą się zamykać
w ciasnych klatkach swojej płciowości.
Okazuje się bowiem, że ograniczenia biologiczne niegdyś
stawiane w wielu przypadkach były sztuczną barierą.
Przykładowo, dawno, dawno temu wyrywaniem zębów "stomatologią"
zajmowali się wyłącznie mężczyźni. Dzisiaj mam wrażenie,
że ten zawód stał się kobiecą domeną.
Nie mówię, że obecne funkcje poszczególnych komórek i organizacji społecznych są złe. Mówię, że poprzedni system był w pewnym sensie lepszy, aczkolwiek MINIONY.
W jakim sensie był lepszy?
Proszę o konkrety. Podyskutujmy. -
Paweł Uniejewski:
przedszkole jako sformalizowana jednostka społeczna to nowoczesny wymysł epoki industrialnej, gdzie ze względu na silne uprzemysłowienie krajów Europy zachodniej nastąpiło rozbicie starodawnej, wielopokoleniowej rodziny, w której każda jednostka pełniła określone funkcje społeczne. Trzeba sięgnąć trochę głębiej, by poznać mechanizmy ewolucyjne kreujące pewne grupy zachowań.
Ja tam nie uważam, że przedszkole jest złem.
a tak odbieram Twoją wypowiedź ;-)
W przedszkolu dzieci uczą się współegzystować z rówieśnikami,
co jest szczególnie ważne, gdy teraz rodziny przestały być wielodzietne.
A tak ogólnie jeszcze odniosę się do Twojej wypowiedzi.
Bardzo pięknie opisujesz historię ludzkości.
Jak jednak sam zauważyłeś społeczeństwo ewoluuje.
Chęć wprowadzania zmian, udogodnień to naturalna cecha naszego gatunku.
Takim nieodwracalnym procesem jest między innymi zacieranie
się niegdyś silnej polaryzacji ról w społeczeństwie.
Mam na myśli oczywiście funkcje męskie i żeńskie.
Dzisiaj kobiety pracują. Ojcowie biorą zwolnienia lekarskie
z tytułu opieki nad dziećmi.
Sam tak właśnie robię, jak i moi koledzy z pracy.
To, że nie karmię piersią nie przeszkadzało mi
zajmować się moim niegdyś bardzo małym dzieckiem w nocy.
Tych przemian nie zatrzymasz w miejscu
Podpieranie się historią nie zmieni faktu,
że dzisiejsze społeczeństwo dojrzało do innego podziału
ról niż to miało miejsce 50 lat temu.Szymon Wanatowicz edytował(a) ten post dnia 17.01.11 o godzinie 21:22 -
Tomek M.:
>
Ania P.:
zwłaszcza, że tobie jest łatwo na ich gruncie teoretyzować, a tu nie o to chodzi. powtarzam, trzymajmy się zagadnień praktycznych.
Tomek M.:
nie mieszajmy w to ideologii i polityki.
czy ci sie to podoba, czy nie, ideologia i polityka oraz język wpływają na siebie.
Użyję przenośni:
Jeżeli przyczyną kataru jest alergia to znaczy, że mamy ten fakt pomijać
i mówić jedynie o katarze?
Niestety struktura języka wynika z relacji społecznych i historii danego narodu. Pomijanie tego faktu jest po prostu ignorancją. -
Olgierd S.:
Ania P.:
np. metalurdżka, górniczka, drwalka...? nie odniosłaś się do tej części > mojej wypowiedzi, która jest dla Ciebie niewygodna.
na moje oko metalurgiczka, jeśli już. Górniczka i drwalka nie mają w sobie nic niepoprawnego (podobnie jak urzędniczka czy rywalka), brzmią niecodziennie, bo kobiety zasadniczo tych zawodów nie wykonują, więc się takich słów nie spotyka.
Ok, to tylko krótkie pytanie - dlaczego nie wykonują?
Rozumiem, że Twoje pytanie dotyczy naszego kraju?
Nadmienię, że np.; w krajach skandynawskich z wieloma
u nas postrzeganymi typowo męsko zawodami tam sprawa ma się inaczej. -
Emil Tomczuk:
Olgierd S.:
Szymon Wanatowicz:
Jestem ciekaw, czy jako opozycję binarną uznajesz
istnienie "dewiacji psychicznej zwanej szowinizmem"?
Feminizm to szowinizm, więc jak najbardziej.
Dobra zasada: zanim się o czymś zacznie wypowiadać tak zdecydowane sądy, warto cokolwiek w temacie przeczytać. Zmniejsza to ryzyko zrobienia z siebie matoła.
W takim razie ze swojej strony chciałem doprecyzować,
Pisząc o szowinizmie miałem na myśli oczywiście "męski szowinizm".
Myślę jednak, że z kontekstu mojej wypowiedzi można byłoby się tego domyśleć ;-)
Oczywiście zgadza się, że w ogólnym rozumieniu szowinizm
ma znacznie szersze znaczenie (synonim dyskryminacja)
i w wymiarze "wojny płci" może przyjąć dwie postacie:
żeńską - skrajny feminizm) i męską
-popularnie nazywany nieprecyzyjnie po prostu szowinizmem.
Mnie natomiast najbardziej rozbawiło określenie
feminizmu jako dewiacji psychicznej ;-)
Z tąd mój prowokujący ton wypowiedzi.Szymon Wanatowicz edytował(a) ten post dnia 15.01.11 o godzinie 20:40 -
Olgierd S.:
Szymon Wanatowicz:
Olgierd S.:
Szymon Wanatowicz:
Jestem ciekaw, czy jako opozycję binarną uznajesz
istnienie "dewiacji psychicznej zwanej szowinizmem"?
Feminizm to szowinizm, więc jak najbardziej.
Rozumiem, że nie uważasz się szowinistę?
To za kogo się uważam nie ma nic w tym miejscu do rzeczy. Pytanie brzmi czy jestem, czy nie jestem MĘSKIM szowinistą, a to z kolei zależy od przyjętej definicji męskiego szowinizmu. A według wyznawanej obecnie przez feministki na pewno jestem. Całe szczęście w bardzo szacownym gronie - i to cieszy. Zaliczenie przez feministkę do grona męskich szowinistów jest takim samym powodem do radości jak wpisanie na "listę żydów o zmienionych nazwiskach" przez Leszka Bubla.
A czyli sam postawiłeś sobie pytanie, ok.
Cóż Twoja wypowiedź brzmi ironicznie, podobnie,
jak wcześniejsze dowcipy.
Odważę się stwierdzić, że nawet z punktu widzenia "środka"
odrzucam bowiem skrajne definicje feministyczne , wydajesz się być
niezłym szowinistą ;-). -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Identyfikacja Wizualna
-
Olgierd S.:
Szymon Wanatowicz:
Jestem ciekaw, czy jako opozycję binarną uznajesz
istnienie "dewiacji psychicznej zwanej szowinizmem"?
Feminizm to szowinizm, więc jak najbardziej.
Rozumiem, że nie uważasz się szowinistę? -
Olgierd S.:
Anna P.:
i kolejny stereotyp - nie podoba się dowcip, ktory jest używany zwykle w kontekście odróżniania kobiety od człowieka, to od razu feministka. wyprowadzam z błedu - feministką nie jestem, jestem człowiekiem.
To nie był dowcip, tylko FAKT - dość humorystyczny, ale jednak pozostający faktem. Zresztą nic nie znaczącym. Jeżeli ktoś wyciąga z tego tak przeraźliwie idiotyczne konsekwencje, to jest to jeden z symptomów dewiacji psychicznej zwanej feminizmem.
Czytam dyskusję, krok po kroku. Zadziwiła mnie.
Hmmm...bardzo interesujące określenie:
"dewiacja psychiczna zwanej feminizmem". Proszę rozwiń myśl.
Jestem ciekaw, czy jako opozycję binarną uznajesz
istnienie "dewiacji psychicznej zwanej szowinizmem"?
Jedno jest pewne język odzwierciedla relacje społeczne. -
Piotr W.:
Piotr Synowiec:
@Andrzej Włoszczyński: Będziemy bronić swojego znaku do końca, ale dziękujemy za słowa krytyki.
Po co zatem poddajecie je pod ocenę, skoro jesteście przeświadczeni o wartości swojego znaku? :)
Dokładnie. Jeśli nie jesteście gotowi na zmiany to szkoda tracić prąd na dyskusje. -
Szkoda,że już nie jestem studentem, ale pozdrawiam IWP ;-)
Projekt Z+S+Z jest świetną inicjatywą. -
Znaczek całkiem przyjemny,
Widać w nim nawiązanie do zapisu nutowego.
Krój pisma pasuje do poważnej jakby nie patrzeć instytucji ;-) -
Myślę, że trzeba sobie podarować epitety. Projekt słaby.
Sugeruję, jak pewnie większość osób na forum ponowne podejście do tematu.
Może warto też zerknąć na dobre przykłady u konkurencji i tyle.
Powodzenia życzę. -
Michał Sycz:
Logo Starbucksa w Arabii Saudyjskiej przebija wszystkie :]
http://www.good.is/post/new-starbucks-logo-too-racy-fo...
Rzeczywiście, Saudyjska wersja jest cool.
A ta nowa proponowana to wariant dla terorystów?
Wypij pyszną kawkę w kominiarce :-) -
Dla mnie ten lifting jest ok...naturalny...w dobrym kierunku.
No a konserwatywni fani marki na początek zawsze bronią się przed zmianami ;-)
To jest normalne -
jestem na grafice komputerowej i uważam że mogę "odważyć" się na taki temat pracy.
odważyć zawsze się możesz,
Proponuję oprzeć pracę bardziej od strony marketingu
i ilustrować wieloma przykładami znanych marek,
bo na zagadnieniach z zakresu grafiki i percepcji wizualnej
możesz ugrząść. Nie obraź się, ale taką wiedzę zdobywa się latami
w teorii i praktyce na specjalistycznych studiach.
Jak masz jeszcze czas na szukanie to zerknij proszę
(w bibliotece pewnie dostaniesz) na magazyn marketingowy Brief.
W numerze kwietniowym z 2001 roku jest bardzo fajny artykuł
niby marketingowy, ale traktuje problematykę kreowania wizerunku
także z punktu grafiki. Tytuł "Granie na emocjach".
Warto zapoznać się również z artykułem pod tytułem "figura niemożliwa"
numer sierpniowy tegoż pisma z 2001.
Oba artykuły opisują problematykę kreowania wizerunku i są
poparte ciekawymi przykładami znanych logo.
Zresztą jak dobrze poszukasz to w tym piśmie
znajdziesz więcej podobnych artykułów. Szczególnie
w roku 2001 było sporo ciekawych wypowiedzi w tej materii.
Szczerze mówiąc to w Takim klimacie widziałbym Twoją pracę:
sporo marketingowych zagadnień (obszar działania, konkurencja,
grupa docelowa itp...),
trochę o psychologii koloru, ciut o zasadach kompozycji
ale tylko w wymiarze wrażeniowym z punktu widzenia odbiory tzn.:
znaki dynamiczne, statyczne, mocne, delikatne itp...
Możesz zajrzeć też do książki Johna Fiske "wprowadzenie
do badań nad komunikowaniem".
powodzenia