Temat: Książki: Lektura w parku i w murach muzeum czyli...

Kolejną letnią akcją czytelniczą jest wystawiony przy wejściu do Parku Wilanowskiego regał, którego półki wypełnione są książkami i czasopismami.

Podobną akcję "czytania na wolnym powietrzu" jak wspominają starsi warszawiacy zapoczątkowano jeszcze w latach 50, w parku Skaryszewskim, gdzie stała budka z książkami. Ludzie mogli je wypożyczać i czytać na świeżym powietrzu.

W tym sezonie "Parkowania z książką 2007r." swoje publikacje przygotowały wydawnictwa W.A.B. oraz MAG.
Obecnie ze zbiorów wilanowskiej letniej biblioteki korzystać może każdy, kto kupi bilet do parku. Są wśród wystawionych tytułów również te, które wydaje muzeum.

Równie ciekawą, a do tego całoroczną, propozycję ma dla warszawiaków Muzeum Powstania Warszawskiego. W ramach akcji "Książka za książkę" można tu odświeżyć swój domowy księgozbiór.
- Wymianie podlegają jednak tylko publikacje o tematyce historycznej, w szczególności związane z Warszawą - zaznacza Martyna Olszaniec z muzeum.

Oczywiście te akcje czytelnicze jak i "Pragowanie z książką", "Apetyty na czytanie", czy "Przyłapani na czytaniu" to znakomite pomysły na propagowanie czytelnictwa. Ale będą miały one tylko znikomy wpływ na wzrost zainteresowania książką jeśli media nie podejmą tematu - podniesienia rangi książki w społecznym odbiorze jako niepowtarzalnego dzieła autorskiego czy kompetentnego informatorium. Wyniki badania „Hiperksiazka.pl” zrealizowanego z inicjatywy wydawnictwa Flashbook.pl wskazują, że większość użytkowników Internetu, poszukując porad czy fachowych informacji najbardziej ufa nie sieci, ale książkom. Aż 76% uczestników badania wskazało książkę lub fachowy poradnik jako źródło wiedzy, któremu najbardziej ufają.

Ale wyniki badań to za mało. Bibliotekarze robią co mogą by ich placówki stały się atrakcyjną konkurencją dla Internetowych blogów czy e-booków. Mimo wielkich wysiłków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ciągle zakupy nowości wydawniczych nie mogą przekroczyć magicznego europejskiego standardu 10 - 12 książek na 1000 mieszkańców.

Warto zaznajomić się z analizą czytelnictwa dzieci i młodzieży wykonaną w bibliotekach woj. warmińsko-mazurskiego:
Czytelnictwo dzieci i młodzieży w bibliotekach publicznych województwa warmińsko-mazurskiego w latach 2000-2005 r.

Biblioteki szkolne mimo, że ich działalność regulują aż trzy akty prawne na ogół nie są "oczkiem w głowie" dyrektorów szkół. Ich księgozbiory na ogół są przestarzałe, nastawione na ofertę lekturową. Czym mają przyciągnąć młode pokolenie nastawione na atak elektronicznych nowinek, kiedy kwoty na zakupy nowości to nierzadko jakieś groszowe kwoty w skali wydatków szkoły. Jeszcze duże miasta jakoś się obronią czerpiąc finanse z różnych źródeł, ale tzw. prowincja to prawie czytelniczo-kulturalna pustynia. Jeśli nie znajdą zrozumienia u władz gminy czy władz oświatowych to zdają się na współpracę z miejscową księgarnią prosząc najczęściej o jakieś gratisy czy darowizny.

Według ostatnich sondaży 52% Polaków nie uczestniczy w odbiorze kultury, świadczy to jak bardzo jesteśmy "wycofani" jako społeczeństwo i zdystansowani do otaczającej nas współczesności. Żałujemy 20 złotych na kupno książki twierdząc, że jest droga, a z drugiej strony nie żal nam pieniędzy na elektroniczne gadżety. To jak twierdzi socjolog dr. Jacek Kurzępa wynik "zmiksowanej tożsamości" pokoleniowej będącej jak kolaż. Łączącej poprawną polszczyznę z wulgarnym językiem, konsumpcję z pogardą dla niej, a stąd już krok do myślowego relatywizmu i braku autorytetów. Jeszcze niedawno byli nimi pisarze, pamiętam jak cytowało się cortazarowskie "Moreliana" z "Gry w klasy", a ostatnio obnoszono się z "Alchemikiem" Coelho.
Powoli kończy się lato, na razie w księgarniach królują podręczniki, ciekawe co przyniesie nam czytelnicza jesień. Wszak wydawcy mimo stagnacji w księgarniach ciągle szykują wydawnicze nowości.


GLK

(Za http://warszawa.pl)