konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Cześć,

Przejrzałem większość ostatnich topików na forum, i skonstatowałem że jak zwykle jestem nietypowy. Single to najczęściej ludzie którzy albo ostatnio nie byli w związku, albo dawno nie byli w związku, albo bywają w bardzo przelotnych związkach i nie wiążą ich wcale z czuciem się singlem. W moim przypadku sprawa ma się inaczej - nigdy nie byłem niczym innym, i nie jestem pewien czy byłbym w stanie, chociaż czegoś niokreślonego mi w życiu brakuje.

Zawsze byłem indywidualistą, wolałem własne zdanie i dochodziłem do niego powoli, nie poddawałem się presji otoczenia. Zakochany w książkach, poznawaniu świata przez nie, nauce tego czego faktycznie próbują uczyć w szkołach przebyłem moje dzieciństwo nie zwracając większej uwagi na równieśników. Nie ufałem moim znajomym na tyle by chodzić na jakiekolwiek imprezy, kiedy już poszedłem na parę, nie czułem się na nich dobrze, nie rozumiałem co się dzieje, źle znoszę muzykę którą czuć w żołądku, i nigdy w życiu nie tańczyłem, więc nie sądzę bym to umiał. Nie trafiła mi się przez długi czas dziewczyna która byłaby mnie w stanie sobą zainteresować, a kiedy raz wreszcie spotkałem taką, sam okazałem się nie być dla niej interesujący. Ale to był tylko jeden pik w długim ciągu zainteresowań i zauroczeń różnymi rzeczami - książkami, grami komputerowymi, anime, grami massive-multiplayer, itp. Zakochałem się przejściowo w japońskim anime i języku, mocniej w angielskim języku i kulturze, polskie filmy, seriale i książki przesiąknięte są dla mnie atmosferą kultury zanurzonej w bezsensownej religii, i martyrologią patriotyczną i z trudem je znoszę. Spędzałem czas od świtu do nocy pasjonując się rzeczami. Przebyłem studia, zdobyłem pracę i doświadczenie w programowaniu gier w językach niskiego poziomu, zaspokoiłem wszystkie moje małe marzenia, kupiłem co chciałem posiadać. Obecnie pracuję w domu, prawie wszystkie osoby z którymi "rozmawiam" pisują na Facebooku, G+, przeróżnych angielskojęzycznych forach internetowych, i praktycznie nie mam powodu do wychodzenia gdziekolwiek i cokolwiek, pomijając może wyprawy na basen żeby mechanicznie ponapinać mięśnie i zrzucić w ten sposób trochę wagi, czy długie spacery by urozmaicić zmieniającym się otoczeniem wykład słuchany w audiobooku.

Ale z upływem lat wszystkie moje rozrywki zaczęły mi się nudzić. Czytanie książek, nawet historycznych, słuchanie wykładów, nawet z MIT i Oksfordu, po jakimś czasie wnosi tylko niewielką poprawkę do mojej wiedzy o świecie i światopoglądu, i nie rozpala już moich emocji tak jak kiedyś. Coraz częściej zacząłem się zastanawiać czy coś tracę przez to że nie tracę czasu na próby uwodzenia kobiet, spotkania na kawie, wyprawy do kina na straszliwie nudne mainstreamowe filmy czy przesiadywanie w knajpach, w dymie i hałasie.

Nie mam odpowiedzi na to pytanie. Być może, skoro te zajęcia nie przyciągały mnie nigdy, nie jestem po prostu osobą która byłaby w stanie czerpać przyjemności z bycia w związku - jeśli knajpy i prezentowanie siebie przed widownią drugiej osoby to wszystko o co miałoby w nim chodzić. Widzę związek jako rozumienie się, ufanie sobie, podziwianie siebie i pobłażanie sobie wzajemnie - ale jak czytam rozmowy osób w wątkach takich jak ten, czy też profile osób na portalach internetowych, wyczuwam w nich raczej przepychanki słowne, instynktowną obronę przed wyimaginowanymi obrazami które spotkały ludzi kiedyś, chęć by zwrócono na nie uwagę, ale bez uporządkowanego spojrzenia na życie.

Mój przeciętny dzień zaczyna się od czytania wiadomości z wielu portali internetowych, przejrzenia co zostało napisane na forach internetowych i partycypacji w dyskusjach, potem praca, w tym samym pomieszczeniu, wieczorem książka elektroniczna, audiobook czy film dostępny przez sieć, sen i dzień kolejny. Nigdy nie nauczyłem się jeździć samochodem, bo nigdy nie potrzebowałem znaleźć się w żadnym odległym miejscu na tyle często by się to opłaciło. Czy teraz, gdy mam już prawie 34 lata, jest sens spróbować zmienić się diametralnie, na tyle by wychodzić w miejsca które nie stanowią części mojego normalnego życia, spotykać się z kobietami, skoro nigdy nie byłem stanie prowadzić lekkiej konwersacji i najczęściej potrafię brać rzeczy tylko w ich dosłownym sensie, i poza stricte naukowymi uwagami znajduję tylko najbanalniejsze słowa by powiedzieć czy robią na mnie wrażenie czy nie bardzo? Przecież nie szukam nikogo komu podobałyby się glównie tańce, samochody, stroje czy podróże, a raczej osoby z własną osobowościa, która jednak byłaby w stanie zrozumieć i rzeczowo skrytykować moje myśli, zmusić mnie do refleksji, skłonić bym szerzej otworzył oczy i spojrzał na nią, zadziwił się jej słowami i uśmiechnął. Taka osoba równie dobrze może siedzieć gdzieś w swoim domu i nie ma najmniejszej chęci się stroić, malować czy wychodzić - więc sie nie spotkamy. Taka osoba może nie istnieć, to może być tylko kartonowy ideał, obraz który maluję w swoim umyśle bez jakiegokolwiek praktycznego doświadczenia na ten temat. Albo też, mogę się zauroczyć, związać, a potem okaże się, za późno, że to nie to, i stworzyłem sobie tylko osobiste piekiełko.

Być może powinienem raczej popracować nad umiejętnością odprężania się, odpoczywania bez potrzeby obecności innej osoby by wywołać wrażenie że jestem na właściwym miejscu w świecie, zapominania o rzeczach do wykonania by utrzymać się na powierzchni życia we własnym zakresie. Czuję się za leniwy (za stary?) by czynić cokolwiek więcej w celu poszukiwania partnerki niż tylko pisanie postów na sieci. Za leniwy nawet na przeglądanie profili na serwisach randkowych, po przejrzeniu 200 pierwszych, wysłaniu paru "oczek" czy "uśmiechów" i braku jakiejkolwiek reakcji. Swoją drogą, dlaczego portale randkowe nie zamieszczają próbek głosu? Filmików z mimiką twarzy? Znałem dziewczyny o przeciętnej urodzie, których głos potrafił mnie zauroczyć, albo to sposób w jaki się poruszały czy uśmiechały był tym czymś. Ale czy to coś starcza na lata? Nie sądzę, a charakter który mnie dopełnia byłby na całe życie.

W każdym razie, sądzę że przeciętna osoba która szuka, odrzuca, nie znajduje ale szuka wciąż na nowo ma o wiele więcej szans na powodzenie w tym zakresie niż ktoś z takim nastawieniem jak ja, nie przekonany że wysiłek jest wart podejmowania. Myślę że to powinno poszukujących podnosić na duchu. A sam liczę na minimum zainteresowania i krytykę w tym wątku. Co zapewne oznacza że nikt nic nie powie :)

konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Krystian Gałaj:
W każdym razie, sądzę że przeciętna osoba która szuka, odrzuca, nie znajduje ale szuka wciąż na nowo ma o wiele więcej szans na powodzenie w tym zakresie niż ktoś z takim nastawieniem jak ja, nie przekonany że wysiłek jest wart podejmowania. Myślę że to powinno poszukujących podnosić na duchu. A sam liczę na minimum zainteresowania i krytykę w tym wątku. Co zapewne oznacza że nikt nic nie powie :)

Myślę, że nie ma co krytykować, po prostu masz takie a nie inne podejście do życia i już.Najważniejsze, że Tobie to odpowiada, innym nie musi.

Nie umiałabym tak żyć jak Ty, bo ten styl to dla mnie bycie odludkiem.
Potrzebuję kontaktu z innymi, choć w bardziej w ograniczonym zakresie niż większość społeczeństwa.
Potrafię żyć sama i druga osoba nie jest dla mnie nieodzownym elementem, choć z upływem czasu coraz trudniej będzie mi ewentualnie z kimś być.Cóż, życie:).

konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Jolanta I.:

Nie umiałabym tak żyć jak Ty, bo ten styl to dla mnie bycie odludkiem.
Potrzebuję kontaktu z innymi, choć w bardziej w ograniczonym zakresie niż większość społeczeństwa.

Ja też potrzebuję, całkowity brak kontaktu powoduje że w końcu życie traci sens. Tęsknię za kontaktem z ludźmi myślącymi w sposób podobny do mnie, z którymi rozumiem się w minimalnej ilości słów, i którym nic nie muszę tłumaczyć. Niestety, z setek osób które w życiu na żywo spotkałem, do tej grupy zaliczyć mogę może trzy jednostki. Kontakt z pozostałymi to mordęga, najwyraźniej mają w głowach pojęcia poukładane zupełnie inaczej niż ja, bo jeśli chcę przekazać jakąś głębszą ideę, czy wyjaśnić czemu jakiś dowcip czy błahostka mnie śmieszy, muszę zwykle ubrać w słowa pojęcie czy związek między słowami który, jak się okazuje, rozumiem inaczej niż rozmówca, i mijają minuty zanim być może zyskam wrażenie że przetłumaczyłem. Tylko po co, skoro w ostatecznym rozrachunku widzę że się nie rozumiemy i nie zrozumiemy. Szukanie osób takich jak te trzy w morzu nie rozumiejących to nie jest zajęcie na wolny czas, w którym chciałbym odpocząć.

Temat: Jak tu singlem nie być?

Krystian Gałaj:
Jolanta I.:


Masz taki punkt widzenia jak moj ex - dlatego go zostawilam.Mecza mnie tacy ludzie szukajacy perfekcji i bycia takim jak on dokladnie we wszystkim.
Male odejscie od normy jest juz rozmyslaniem na 2 tygodnie.W zasadzie ta druga strona czuje sie ze jest w niestabilnym zwiazku.
Nigdy nie znajdziesz osoby taka jaka sobie zyczysz czyli ideal.Wiec albo opuscisz poprzeczke co do wymagan , obojetnie jakie one sa albo bedziesz sam do konca zycia.Bo z takimi ludzmio sie trudno zyje gdyz sa problemowi.
Masz prawo dokladnie byc taki to juz twoj wybor, mnie zycie nauczylo jednego ze gosci skompliwowanych i rozbijajacych na 200 drobnych czesci kazdy problem mam unikac i nigdy wiecej.

konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Aleksandra Miechowicz:
Krystian Gałaj:
Jolanta I.:


Masz taki punkt widzenia jak moj ex - dlatego go zostawilam.Mecza mnie tacy ludzie szukajacy perfekcji i bycia takim jak on dokladnie we wszystkim.
Male odejscie od normy jest juz rozmyslaniem na 2 tygodnie.W zasadzie ta druga strona czuje sie ze jest w niestabilnym zwiazku.

Widać to nie było to, w takim razie (patrz niżej).
Nigdy nie znajdziesz osoby taka jaka sobie zyczysz czyli ideal.Wiec albo opuscisz poprzeczke co do wymagan , obojetnie jakie one sa albo bedziesz sam do konca zycia.Bo z takimi ludzmio sie trudno zyje gdyz sa problemowi.

Przeciwnie, jedną na razie znalazłem, i mógłbym spędzić z nią całe życie, gdyby nie wolała kogoś innego. Ale i tak każde spotkanie z nią, możliwość przebywania w jej towarzystwie, słuchania do mówi i jak mówi daje mi kupę szczęścia i energii.
Skoro jest jedna, musi ich być więcej.
Masz prawo dokladnie byc taki to juz twoj wybor, mnie zycie nauczylo jednego ze gosci skompliwowanych i rozbijajacych na 200 drobnych czesci kazdy problem mam unikac i nigdy wiecej.

Wydaje mi się że takich małych problemów nie da się uniknąć, ale i nie powinno się. Samo wrażenie niezrozumienia wynika z braku przyciągania do drugiej osoby, a być może i z braku zaufania, nie z tego co faktycznie się działo. Prawda że nieporozumienia wiodą do braku zaufania, ale tam gdzie jest przyciąganie, potrzeba drugiej osoby, takie nieporozumienia bywają co najwyżej powodem do śmiechu. Jeśli tak nie jest, nie ma co próbować być razem.

Znam osoby które na początku wszystkim nieznajomym ufają, a potem mogą to zaufanie stracić. Ja na początku mało ufam, a potem niektóre osoby mogą zaufanie zdobyć - o ile na początkowym etapie nie okaże się że w ogóle nie żyjemy w tym samym świecie. To miałem na myśli.

konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Strasznym smutkiem epatuje każde zdanie, które Krystianie tutaj zamieściłeś...
Cierpisz na emocjonalną samotność...
Zamiast zastanawiać się nad sensem szukania kobiety Twojego życia, spróbuj zaprzyjaźnić się z jakąś :-)
Czasami miłość spada tak nieoczekiwanie i z tak niebywałego kierunku, że bardzo łatwo ją przegapić.

Temat: Jak tu singlem nie być?

Krystian Gałaj:


Taki fajny chłopak, z tak fajnymi zainteresowaniami, a takie rzeczy pisze.

Temat: Jak tu singlem nie być?

Krystian Gałaj:
Widać to nie było to, w takim razie (patrz niżej).

widocznie i dobrze ze sie skonczylo, bo tak rozwalal na czesci jak ty, i to ja musialam zakonczyc ten zwiazek bo inaczej to bym sie znalazla nie wiem gdzie po kilku latach wiecej, a tak oddaje go na "rynek".Oby znalazl swoj ideal kobiety idealnej.
Przeciwnie, jedną na razie znalazłem, i mógłbym spędzić z nią całe życie, gdyby nie wolała kogoś innego.

moze wybrala kogos mniej skomplikowanego.

Dla mnie tez to straszne co piszesz , ale przekonalam sie ze tacy ludzie istnieja, ale sa nie dla mnie.

Temat: Jak tu singlem nie być?

Widzę, że kolejne posty nic nie wnoszą, więc pozwolę sobie trochę rozpisać.
Rozumiem Krystiana bo przez pewien czas miałam podobnie: zamiast dyskoteki wybierałam konsolę, czy komputer, zamiast imprezy u znajomych zjazd pasjonatów broni pancernej, zamiast walentynek spędzonych w kinie na komedii romantycznej - wieczór spędzony w kinie na filmie wojennym (oczywiście sama, bo koleżanki nie preferowały tego gatunku). Też wydawało mi się, że świat jest do d****, ale nic z tym nie robiłam. Teraz mam 24 lata i praktycznie mało się zmieniło - no może tylko tyle że świat już nie wydaje mi się do d**** chociaż dalej robię swoje. Zamiast grona rówieśników mam grono pasjonatów militariów, kolegów z klubu modelarskiego i chłopaków z grup ASG i grupy rekonstrukcji historycznych. Wieje nudą? Nic podobnego! A to, że "normalnych" znajomych mam niewielu obecnie traktuję jako zaletę.
Mam nadzieję, Krystianie że te chmury burzowe nad twoją głową szybko znikną i ty odnajdziesz w swoich pasjach głębszy sens swojego życia. Jesteś młody i jeszcze wiele przed tobą - nie zniechęcaj się. Prędzej czy później znajdziesz kobietę, której twój sposób bycia będzie odpowiadał. Wiele jest takich. Trzeba po prostu robić swoje, ale robić to w taki sposób, żeby narzekania było jak najmniej, a więcej pogody ducha i zadowolenia z siebie.

konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Wygląda na to że moje posty robią wrażenie że nie jestem zadowolony z życia. Jestem, w powiedzmy 90%, bo robię to co lubię, również w pracy, spędzam czas na rozrywkach które nadal mi się nie znudziły, i nie myślę z trwogą o przyszłości. W temacie o którym napisałem obraz nie wygląda może tak różowo, ale wydaje mi się że starałem się skupiać na faktach i konkretnych problemach.
Dalej zastanawiam się czemu portale randkowe chcą zamieszczać raczej dane które, może z wyjątkiem zdjęć, niewiele potrafią komukolwiek o kimkolwiek powiedzieć. Kiedyś biura matrymonialne nagrywały podobno kasety VHS z krótkimi wywiadami na których można osboę zobaczyć jak się porusza, mówi, jak formułuje swoje myśli. Można by sądzić że z dostępnością kamer w komórkach i laptopach łatwo byłoby każdemu sporządzić i wysłać taki filmik, a jakoś nikt tego nie robi.

Temat: Jak tu singlem nie być?

Portale matrymonialne to nie jest najlepsze rozwiązanie. Moim zdaniem nie jest to żadne rozwiązanie. Właśnie ta anonimowość , którą oferuje dzisiejszy internet jest wrogiem wszystkiego. Nie tędy droga Krystianie.

Temat: Jak tu singlem nie być?

Krystian Gałaj:
Wygląda na to że moje posty robią wrażenie że nie jestem zadowolony z życia. Jestem, w powiedzmy 90%, bo robię to co lubię, również w pracy, spędzam czas na rozrywkach które nadal mi się nie znudziły, i nie myślę z trwogą o przyszłości. W temacie o którym napisałem obraz nie wygląda może tak różowo, ale wydaje mi się że starałem się skupiać na faktach i konkretnych problemach.
Dalej zastanawiam się czemu portale randkowe chcą zamieszczać raczej dane które, może z wyjątkiem zdjęć, niewiele potrafią komukolwiek o kimkolwiek powiedzieć. Kiedyś biura matrymonialne nagrywały podobno kasety VHS z krótkimi wywiadami na których można osboę zobaczyć jak się porusza, mówi, jak formułuje swoje myśli. Można by sądzić że z dostępnością kamer w komórkach i laptopach łatwo byłoby każdemu sporządzić i wysłać taki filmik, a jakoś nikt tego nie robi.

Nikt nie mowi ze nie jestes zadowolony z zycia, ja widze jedynie nie obraz sie egoiste, moze i chcesz byc z kims, ale po co jak on ci zabierze twoj cenny czas.Dlatego zrobiles w okolo siebie otoczke gdzie i najlepszej osobie nie da sie przebic.
Zyjesz jak chcesz , ale ci co maja takie poprzeczki wyidealizowane koncza samotnie, i wiem cos o tym pewnie dla ciebie to nic strasznego, ale np dla mnie bylo by to do zniesienia.Nauczyles sie byc sam, i idealizujesz.Twoj wybor twoje zycie.

poza tym kto szuka powaznych zanojomosci na portalach?chyba nikt inteligenty bo wiadomo czym sie to konczy.

konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Aleksandra Miechowicz:
poza tym kto szuka powaznych zanojomosci na portalach?chyba nikt inteligenty bo wiadomo czym sie to konczy.


Nie jestem zwolenniczką portali randkowcyh itd. ale taka opinia IMHO jest zbyt dużym generalizowaniem.
Równie dobrze, można powiedzieć, że na anonimowym czacie nie można poznać nikogo wartościowego, pozory mylą...

konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Aleksandra Miechowicz:

Nikt nie mowi ze nie jestes zadowolony z zycia, ja widze jedynie nie obraz sie egoiste, moze i chcesz byc z kims, ale po co jak on ci zabierze twoj cenny czas.Dlatego zrobiles w okolo siebie otoczke gdzie i najlepszej osobie nie da sie przebic.
Zyjesz jak chcesz , ale ci co maja takie poprzeczki wyidealizowane koncza samotnie, i wiem cos o tym pewnie dla ciebie to nic strasznego, ale np dla mnie bylo by to do zniesienia.Nauczyles sie byc sam, i idealizujesz.Twoj wybor twoje zycie.

Piszesz egoista jakby to było coś złego :) Dla mnie egoista to osoba która wie czego chce, w przeciwieństwie do osoby która sama tłumi w sobie wszelkie chęci, na wszystkie pytania odpowiada 'może być', i 'jak chcesz', i ogólnie gra kogoś umarłego za życia, poduszeczkę do łóżka, albo posąg na piedestale. Jestem egoistą, i szukam egoistek, bo tylko osoba która umie chcieć potrafi cieszyć się z osiągnięć i pokazać że jej się to podoba, co pobudza mnie bym pomagał w osiągnięciu, i pozwala mi cieszyć się jej szczęściem. Spędzanie czasu z odpowiednią osobą jest bardziej wartościowe niż robienie czegokolwiek innego samemu, bo dostarcza kupę przyjemności, ładuje baterie, i pozwala nam stawić czoła innym przeciwnościom życia. Ciekawe osoby nie muszą się przebijać, wystarczy że przejdą obok, realizując własne cele, a zwrócę na nie uwagę. Jeśli jakaś się przebija... nie ma nic ciekawszego do roboty? I co jakby już się przebiła, będzie leżeć w łóżku i pozwalać przynosić sobie śniadania?
poza tym kto szuka powaznych zanojomosci na portalach?chyba nikt inteligenty bo wiadomo czym sie to konczy.

A gdzie szukać? Nie mówię że tylko na podstawie informacji z portalu należy już decydować że się kogoś zna - to bardzo mało informacji - ale do zebrania początkowego zbioru osób do spędzenia z nimi czasu wydaje się to być odpowiednią metodą.

Temat: Jak tu singlem nie być?

Krystian Gałaj:
>>
Piszesz egoista jakby to było coś złego :) Dla mnie egoista to osoba która wie czego chce, w przeciwieństwie do osoby która sama tłumi w sobie wszelkie chęci, na wszystkie pytania odpowiada 'może być', i 'jak chcesz', i ogólnie gra kogoś umarłego za życia, poduszeczkę do łóżka, albo posąg na piedestale. Jestem egoistą, i szukam egoistek, bo tylko osoba która umie chcieć potrafi cieszyć się z osiągnięć i pokazać że jej się to podoba, co pobudza mnie bym pomagał w osiągnięciu, i pozwala mi cieszyć się jej szczęściem.


Poddaje sie Krystianie, wysiadam przy takim pogladzie na zwiazek itp...jestes egoista to bron boze nie kupuj nawet psa - bo szkoda mi go.
Pamietam moj ex odpowiedzil mi kiedys na moje slowa/
ja:"wiesz czuje sie samotna i sama w tym nwaszym zwiazku nawet bedac z toba"
on:"alez to normalne wszyscy w zyciu sa sami"

o czym wiecej tu dyskutowac.Skoro egoizm = zwiazek, samotnosc=zwiazek.

Temat: Jak tu singlem nie być?

Krystian Gałaj:

Jestem egoistą, i szukam egoistek, bo tylko osoba która umie chcieć potrafi cieszyć się z osiągnięć i pokazać że jej się to podoba, co pobudza mnie bym pomagał w osiągnięciu, i pozwala mi cieszyć się jej szczęściem. Spędzanie czasu z odpowiednią osobą jest bardziej wartościowe niż robienie czegokolwiek innego samemu,

Oj tu bywa różnie. mój poprzedni / ostatni związek to potwierdza. Kiedy poznałam mojego ex wydawał mi się ideałem - ba! nawet moim odbiciem: historyk, modelarz, pasjonat lotnictwa, mogliśmy o naszych wspólnych pasjach rozmawiać godzinami - pozornie bo nasze tematyczne rozmowy dosyć często kończyły się kłótnią i to o gówniane sprawy. debaty na temat; która dywizja pancerna była lepsza i lepiej wyposażona zazwyczaj kończyły się zdaniem: "do garów babo!", albo "kto cię w ogóle z kuchni wypuścił?". Tym sposobem, ufam, że to jednak przeciwieństwa się przyciągają.
Ciekawe osoby nie muszą się przebijać, wystarczy że przejdą obok, realizując własne cele, a zwrócę na nie uwagę.

po pierwsze; jesteś odważny, albo ci się wydaje, po drugie: pozory mylą
A gdzie szukać? Nie mówię że tylko na podstawie informacji z portalu należy już decydować że się kogoś zna - to bardzo mało informacji - ale do zebrania początkowego zbioru osób do spędzenia z nimi czasu wydaje się to być odpowiednią metodą.

Myślisz trochę metodą castingową: wybiorę sobię grupkę pań, ta mi się nie podoba, ta jest nudna, ta też odpada. A postaw się w ich sytuacji: może któraś z nich nie dostrzeże w tobie istotnych cech i w progu Cię odrzuci?

konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Sylwia Malinowska:
Trzeba było rozwiązywać konflikty w łóżku. Tak jest ciekawiej i rozładowuje napięcie :)

Temat: Jak tu singlem nie być?

Na charakter pewnych osobników Święty Boże nie pomoże.

Temat: Jak tu singlem nie być?

Sylwia Malinowska:
Podobnie, mialam moj byly zwiazek to byl nieustanna walka, kto lepszy, kto madrzejszy, i kto ma wiecej racji.Obecnie chyba wole byc z mezczyzna za wiele nie myslacym i prostym niz z takim ktory wiecznie cos udowadnia a zycie traktuje jak wielka mate ringowa.

konto usunięte

Temat: Jak tu singlem nie być?

Aleksandra Miechowicz:

Poddaje sie Krystianie, wysiadam przy takim pogladzie na zwiazek itp...jestes egoista to bron boze nie kupuj nawet psa - bo szkoda mi go.

A jak byś podsumowała pogląd właściwy? Ukrywanie własnych myśli, pomysłów na życie, rzeczy które ci się podobają w imię przypodobania się drugiej osobie? Nie można poznać nikogo innego i nauczyć się być razem, jeśli ktoś nie jest szczery. Ja mam rzeczy które lubię robić, rzeczy których nie lubię robić, sposoby w jakich myślę, i nie próbuję udawać przed samym sobą i przed nikim innym że tak nie jest.
A psa nie kupuję właśnie dlatego że nie jestem pewny czy byłby szczęśliwy ze mną - spotkałem w życiu psy niezadowolone ze swoich panów, chociaż panowie zwykle tego nie widzą. To nie jest tylko kwestia karmienia o określonych godzinach i wychodzenia na spacery i rzucania kijków, chociaż bardzo wielu psom to wystarcza.
Pamietam moj ex odpowiedzil mi kiedys na moje slowa/
ja:"wiesz czuje sie samotna i sama w tym nwaszym zwiazku nawet bedac z toba"
on:"alez to normalne wszyscy w zyciu sa sami"

To nie jest normalne, bo o ile w życiu wszyscy są sami, o tyle w związku o to według mnie chodzi by czuć się częścią związku a nie tylko jednostką. Ale do tego trzeba poczucia zrozumienia z drugą osobą, takiego wrażenia że kończy się zdania które zaczęła, że ona kończy moje myśli, i że w różnych momentach rozmowy jednocześnie dochodzimy do podobnych wniosków. Pewnie bym się wycofał zanim można byłoby to nazwać związkiem w podobnej sytuacji, byłoby lepiej dla mnie i dla niej, a otoczenie nadal by się martwiło że nie jestem w związku :)
o czym wiecej tu dyskutowac.Skoro egoizm = zwiazek, samotnosc=zwiazek.

Samotność = poczucie że mogłoby być coś więcej. Ale to nie czarna dziura, życie toczy się cały czas, i nie można gonić za złudnym wrażeniem że związek to wszystko co jest, bo ma się wtedy tak wyśrubowane nadzieje że każdy związek rozczarowuje.
Sylwia Malinowska:

Oj tu bywa różnie. mój poprzedni / ostatni związek to potwierdza. Kiedy poznałam mojego ex wydawał mi się ideałem - ba! nawet moim odbiciem: historyk, modelarz, pasjonat lotnictwa, mogliśmy o naszych wspólnych pasjach rozmawiać godzinami - pozornie bo nasze tematyczne rozmowy dosyć często kończyły się kłótnią i to o gówniane sprawy. debaty na temat; która dywizja pancerna była lepsza i lepiej wyposażona zazwyczaj kończyły się zdaniem: "do garów babo!", albo "kto cię w ogóle z kuchni wypuścił?". Tym sposobem, ufam, że to jednak przeciwieństwa się przyciągają.

To mi mówi ogólnie że człowiek nigdy nie nauczył się trzymać faktów i przyznawać kiedy nie ma racji. Wielu tak ma, i nie próbuje się tego pozbyć. Ale to brzmi jakby się nadawał na dobrego kumpla bardziej niż na partnera.
Ciekawe osoby nie muszą się przebijać, wystarczy że przejdą obok, realizując własne cele, a zwrócę na nie uwagę.

po pierwsze; jesteś odważny, albo ci się wydaje, po drugie: pozory mylą

Nie, istota tkwi w definicji ciekawej osoby :) To taka, która przyciągnie moją uwagę :) Pewnie, jeśli mijam ją na ulicy, nie ma szans. Ale w konwersacji na jakikolwiek konkretny temat, jeśli tylko nie trzyma się na uboczu i nie zachowuje swoich myśli dla siebie w imię zlania się ze środowiskiem, rzuci w końcu kilka zdań które uderzą mnie jako moje myśli, i od tego się zacznie.
A gdzie szukać? Nie mówię że tylko na podstawie informacji z portalu należy już decydować że się kogoś zna - to bardzo mało informacji - ale do zebrania początkowego zbioru osób do spędzenia z nimi czasu wydaje się to być odpowiednią metodą.

Myślisz trochę metodą castingową: wybiorę sobię grupkę pań, ta mi się nie podoba, ta jest nudna, ta też odpada. A postaw się w ich sytuacji: może któraś z nich nie dostrzeże w tobie istotnych cech i w progu Cię odrzuci?

Pewnie że tak będzie, i to w przeważającej większości przypadków. Możliwe nawet że dokładnie te panie których reakcje i działania przyciągają mnie będą czuły awersję do charakterów takich jak mój, właśnie dlatego że są kim są. W takim razie nigdy nie mam szans na znalezienie nikogo kto odwzajemni moje uczucia. W dalszym ciągu jest to lepsze niż bycie w toksycznym związku.

Co decyduje o tym że dobrze pracuję i czuję się dobrze w pracy? Wrażenie jakie wywarłem na przyszłych szefach w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, czy może moje rzeczywiste kwalifikacje, nabywane i szlifowane przez całe życie? Nie chcę nastawiać się na znalezienie kogoś do związku, jeśli to miałoby znaczyć że potem bycie w związku oznaczałoby walkę o utrzymanie się w nim, pełną wątpliwości czy się do tego nadaję czy nie, o zachowanie fałszywych pozorów, maski którą nałożyłem na czas szukania. Chcę znaleźć kogoś z kim czułbym się dobrze przez (prawie) cały czas, któ w zupełnie irracjonalny sposób powodowałby samą swoją obecnością że zaczynam się uśmiechać i czuję że mogę dokonać wszystkiego, i z kim mógłbym być całkowicie szczery. Wiem że to możliwe, bo znam jedną taką osobę, i wiem że nie jest to tylko kwestia mojego umysłu który zalokował się na niej właśnie, tylko konkretnych słów, myśli, reakcji, które ta osoba ma a każda inna osoba którą znam ma tylko w nikłym stopniu.

Do dobrego, stablinego związku tak samo powinno być z drugiej strony. Nie chciałbym być z osobą która nie dostrzega we mnie tego czego szuka, bardzo dobrze jeśli mnie odrzuci, to oszczędzi nam obojgu czasu i pozwoli szukać w mniejszym zbiorze. W ostatecznym rozrachunku, nie chciałbym być z osobą która ukrywa przede mną myśli - pewnie że nikt nie wie do końca co myśli, i nie jest w stanie odpowiedzieć jasno na wszystkie głupie pytania, ale jeśli w pewnym momencie stwierdzamy że nie poznajemy się głębiej, i zaczynam wobec siebie grę pozorów, to taki związek będzie nas męczył a nie dawał nam siłę.

Nie jest powiedziane że w obecnej chwili na świecie żyje wiele takich osób z którymi będziemy bardziej szczęśliwi niż sami.

Poza tym, nie wiem czy to częste, ale ja nie wymagam koniecznie wzajemności, wyłączności, nie chcę nikogo "posiadać". Ja się mogę czuć szczęśliwy przebywając i wymieniając myśli z moją ukochaną osobą często - nawet jeśli ta osoba jest praktycznie w związku z kim innym. Chcę wzajemności po to by chciała ze mną często być, nie po to by nie ważyła się patrzeć na innych. Boli mnie gdy nie ma dla mnie czasu i nie chce ze mną rozmawiać, nie wtedy kiedy się przytula do kogoś kto ją z kolei czyni szczęśliwą. Na szczęście w sensie rozmowy, tańca słów, jestem akceptowany.
Marcin S.:
Sylwia Malinowska:
Trzeba było rozwiązywać konflikty w łóżku. Tak jest ciekawiej i rozładowuje napięcie :)

W łóżku konflikty można odwlec i w rezultacie zaognić, nie rozwiązać. Ja bym wolał mówić o tym, przestawiać jak rzeczy widzę, rozpatrywać możliwe scenariusze. Jeśli się jest z osobą która patrzy na świat w zupełnie inny sposób, i nie da się porozumieć, to tak naprawdę nie jest się razem.

Możliwe że jestem nietypowy pod tym względem, że spotkałem w życiu taką osobę, którą mam wrażenie że rozumiem całkowicie, i której mogę powiedzieć wszystko bez cenzurowania myśli, tak jak przemykają mi przez głowę, i ta osoba będzie w stanie zrozumieć te myśli tak jak je myślałem i się nie obrazić, co wiele razy zauważyłem kiedy te myśli kończyła czymś czego nie dopowiedziałem. Nie spotkałem w życiu wielu takich osób - może dwie, trzy. Jest możliwe, że wiele osób przez całe życie nie spotkało nikogo takiego, i nie jest w stanie sobie wyobrazić jak to jest, więc nie ma punktu odniesienia do tego o czym mówię.

Możliwe że wiele osób spotkało kogoś takiego, zna go, widuje go codziennie, np. w pracy, ale są tak zapamiętałe w sztuce strzeżenia własnych myśli, że nigdy nie mogą się zobaczyć, poznać, dowiedzieć że myślą podobnie, wymieniają tylko konwencjonalne formułki towarzyskie, które wydają im się stosowne w danym momencie, patrzą we własne maski, mijają się obojętnie. To jest znacznie smutniejsze niż brak takiej osoby w naszym otoczeniu.

Następna dyskusja:

nie powinno nas tu być......




Wyślij zaproszenie do