Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Białoruskie notatki. Czego się boi Łukaszenka?

Proszę mi wybaczyć tę formę autoreklamy, ale wydałem swoją pierwszą e-książkę (o Białorusi) i chciałbym się pochwalić :)


Obrazek


„Białoruskie notatki” to próba stonowanego opisu białoruskiej rzeczywistości w burzliwych latach 2005-2010, bez popadania w tak typowe dla polskich mediów upraszczanie i opisywanie Białorusi w czarno-białych barwach. Mało kto wie, że pod przykrywką stabilności i zakonserwowania postsowieckiego systemu, stworzonego przez Alaksandra Łukaszenkę, Białoruś w ciągu ostatnich lat przechodziła dynamiczne przemiany gospodarcze i społeczne.



Na Białorusi miały miejsce kryzysy energetyczne, dyplomatyczne wojny z Polską (2005-2006) i Rosją (w ostatnich latach), dwie nieudane rewolucje na Placu Październikowym w Mińsku, a w tle tych burzliwych wydarzeń toczyło się zwykłe życie oraz nieco niedoceniana transformacja gospodarki, którą można śmiało porównać z terapią szokową Balcerowicza.

Publikacja zawiera przetłumaczone na język polski artykuły z ukraińskiej prasy, które ukazywały się w latach 2005-2007 we Lwowie i Kijowie i zostały „nagrodzone” dożywotnim, najwyższej rangi zakazem wjazdu na Białoruś dla ich autora. Uzupełnieniem tych artykułów jest rozdział „Liberalizacja”, opisujący przemiany społeczno-gospodarcze ostatnich trzech lat. „Białoruskie notatki. Czego się boi Alaksander Łukaszenka?” – to obowiązkowa lektura dla każdego, komu nie wystarczają zdawkowe i stereotypowe relacje o Białorusi, znane z polskiej prasy i telewizji i kto chce sobie wyrobić własny niezależny pogląd o tym, jak wyglądają realia naszego wschodniego sąsiada.



Jak kupić?

FRAGMENT KSIĄŻKI

Białoruś to bliski nam językowo i historycznie sąsiad, o którym jednak bardzo mało wiemy. Oddzielona od Polski nieprzyjazną granicą, stanowiącą linię rozdzielającą dwa przeciwstawne bloki polityczno-wojskowe, Białoruś wydaje się należeć do innego, obcego nam świata. W mediach i świadomości społecznej dominuje przekonanie, że nad Niemnem i Prypecią czas zatrzymał się w miejscu, że wciąż panuje tam komunistyczna rzeczywistość, a kraj przypomina PRL z lat osiemdziesiątych. Nic bardziej mylnego, gdyż Białoruś – to specyficzne państwo w środku Europy, które nie poddaje się jednoznacznym ocenom i schematycznym opisom.

Tym niemniej, właśnie takie schematyczne i stereotypowe opinie najczęściej pojawiają się w polskich mediach. Ich apogeum miało miejsce w latach 2005-2006, kiedy to najpierw trwała kampania przed wyborami prezydenckimi, a następnie miały miejsce rewolucyjne protesty na Placu Październikowym w Mińsku i reperkusje tych wydarzeń. Ten gorący okres okazał się być przełomowym w historii współczesnej Białorusi. Była to ostatnia (tym razem nieudana) z serii tak zwanych „kolorowych rewolucji”, które zmieniły oblicze Europy Wschodniej i stanowiły swoiste dopełnienie fali demokratycznych przemian z lat 1989-91. Aż do 2006 roku Zachód i opozycja na Białorusi wierzyli, że szlak do demokratycznych przemian nad Niemnem i Prypecią wiedzie przez pokojowe rewolucje. Rok 2006 stanowił apogeum wielu procesów: nasiliła się wtedy konfrontacja białoruskiej władzy i opozycji, oficjalnego Mińska i Zachodu, w polskich mediach z kolei nasiliła się tendencja do traktowania spraw białoruskich w kategoriach czarno-białych (walki dobra ze złem), a władza Łukaszenki w tym czasie najbardziej „przykręciła śrubę”. Dopiero po tych wydarzeniach (i w dużej mierze pod ich wpływem), począwszy od 2007 roku, zaczęła się wyraźna odwilż. Reżim Łukaszenki zrozumiał konieczność wzmocnienia suwerenności Białorusi, zwrócił się w stronę Zachodu i podjął bezprecedensowe działania, ukierunkowane na zwiększenie gospodarczej niezależności od Moskwy. Zachód i część opozycji pogodzili się z koniecznością kompromisu z Łukaszenką i z raczej ewolucyjnym, niż rewolucyjnym szlakiem przemian. A polskie media zaczęły opisywać naszego sąsiada w sposób bardziej stonowany i rzeczowy, choć ciągle jeszcze daleki od profesjonalizmu i powierzchowny.
W tych gorących latach 2005-06 we Lwowie powstał unikalny jak na ukraińskie realia projekt medialny „Białoruskie notatki”, którego autor został „nagrodzony” dożywotnim, najwyższej rangi zakazem wjazdu na Białoruś.

Projekt ten stanowił próbę przybliżenia Ukraińcom wydarzeń i realiów sąsiedniej Białorusi, o której nad Dnieprem mało się mówi i pisze. Ten cykl materiałów analitycznych i publicystycznych stanowił też swoistą odpowiedź na antyłukaszenkowską histerię, która zapanowała w tym czasie w Polsce, czyli na wspomniane już traktowanie sytuacji na Białorusi w kategoriach „walki dobra ze złem”. Niniejsza publikacja stanowi próbę przedstawienia tła i okoliczności, które zdecydowały o pojawieniu się „Białoruskich notatek”, a także próbę wyjaśnienia, dlaczego te artykuły spowodowały aż tak bardzo nerwową reakcję białoruskich władz, które zdecydowały się na uznanie mojej skromnej osoby za „zagrożenie dla państwa”, osobę niepożądaną.

S P I S T R E Ś C I

WSTĘP ........................................................3

Rozdział pierwszy. Na fali kolorowych rewolucji ..5

Rozdział drugi. Specoperacja Białoruś .............13

Rozdział trzeci. Wybory Łukaszenki ................32

Rozdział czwarty. Powyborcze refleksje ............40

Rozdział piąty. Liberalizacja ...........................58

ZAKOŃCZENIE ..............................................72

Książkę można kupić tutaj:

http://wydaje.pl/ebooks/show/41/Biaoruskie-notatki-Cze...

Stan K.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Białoruskie notatki. Czego się boi Łukaszenka?

Teraz przez jakiś czas w ramach promocji książkę można pobrać za darmo, zapisując się na nasz newsletter:

http://porteuropa.eu/europa/biaoru/3862-bialoruskie-no...

Temat: Białoruskie notatki. Czego się boi Łukaszenka?

Jakub Łoginow:
Teraz przez jakiś czas w ramach promocji książkę można pobrać za darmo, zapisując się na nasz newsletter:

http://porteuropa.eu/europa/biaoru/3862-bialoruskie-no...
kolego, czemu piszesz ze za darmo jak smsa trzeba wysłac za 2 złote?
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Białoruskie notatki. Czego się boi Łukaszenka?

Jarek Kisiołek:
Jakub Łoginow:
Teraz przez jakiś czas w ramach promocji książkę można pobrać za darmo, zapisując się na nasz newsletter:

http://porteuropa.eu/europa/biaoru/3862-bialoruskie-no...
kolego, czemu piszesz ze za darmo jak smsa trzeba wysłac za 2 złote?

Niezupełnie, dla zarejestrowanych użytkowników jest za darmo.

Ale fakt, problem jest i będę wdzięczny za poradę, gdzie i w jaki sposób mógłbym umieścić plik pdf w sieci, by można było go pobierać bez rejestracji i bezpłatnie. Prawdę mówiąc, nie znam się na tym.

Wszystkim, którzy się zarejestrują u mnie, wyślę eksiążkę zwykłym mailem.

Jeszcze raz przepraszam za utrudnienia, gdybym miał lepszą wiedzę informatyczną, z pewnością rozwiązałbym tą sprawę lepiej.
Piotr Guz

Piotr Guz młodszy kierownik
projektu, PTK
Centertel

Temat: Białoruskie notatki. Czego się boi Łukaszenka?

przebrnalem przez ksiazke
niestety to tylko zbior artykulow
brak mi czegos bardziej analitycznego i szerszego a nie tylko splyconego do spojrzenia z ukrainskiej (lwowskiej) perspektywy.
malo to spojne
jak sie pojawia Polska to krytykowana a tak naprawde to bez Polski nikt by w Europie nie spojrzal w tamta strone
za to pelno mitologii o bliskosci narodow ukrainskiego i bialoruskiego. tylko nic tego nie wynika i nie wyniknie.
brak mi tez konkretnych spostrzezen w temacie stosunkow ukrainsko- bialoruskich bo przewaznie piszesz o wydumkach malo konkretnych a czasem brzmiacych groteskowo:
Obowiązkowym punktem każdej wycieczki są ulice Stepana Bandery i
Dżochara Dudajewa...

czy w Lvivskiej jest nacisk zeby pisac o Banderze? ;)
albo to:
Można przypuścić, że pierwsza osoba, która otworzy we Lwowie białoruską
kawiarnię (z białoruskojęzyczną muzyką, narodową symboliką) czy
księgarnię, zarobi na tym dosyć duże pieniądze.

a nie polskojezyczna? to Polacy tam nakrecaja turystyke? a po polsku nie ma nic. czy mozna to oceniac jako antypolonizm wladz Lwowa? bo zmyslu do robienia interesow chyba im nie zarzucimy?Piotr Guz edytował(a) ten post dnia 22.11.11 o godzinie 14:48
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Białoruskie notatki. Czego się boi Łukaszenka?

Władz to raczej nie, bo akurat mer Andrij Sadowyj jest polonofilem i świetnie mówi po polsku. Natomiast nacjonalistyczna i w pewnym sensie antypolska jest rada miasta, opanowana przez "Swobodę". Co do braku napisów w języku polskim w prywatnych obiektach, to różnie z tym jest. Ale w dużej mierze ich brak wynika z tego, że niestety przedsiębiorcy nie do końca wykorzystują szanse, jakie mają.

Przykład - jeszcze kilka lat temu, w takim 2002-2005 roku, na Ukrainie było dla Polaków bardzo tanio. A jednak sklepy i restauracje w przygranicznych Szehyniach nie wykorzystywały tego atutu. Wystarczało wtedy otworzyć supermarket i odpowiednio zaakcentować te niskie ceny towarów, na które mogliby skusić się mieszkańcy pobliskiego Przemyśla, np. kawy, konserw rybnych itp. Plus odpowiednia kampania reklamowa w Przemyślu, tak by Polacy robili w Szehyniach cotygodniowe zakupy (oszczędność 30%), chodzili tam do fryzjera (50% taniej), dentysty (jw), szewca itp.

Nic takiego nie miało miejsca, Ukraińcy woleli płakać jak im jest źle i zajmować się drobnym przemytem, chociaż pieniądze wtedy leżały na ulicy. Nowoczesny supermarket powstał w Szehyniach dopiero wtedy, gdy ceny już się praktycznie zrównały z polskimi lub je przegoniły. Czy winny temu jest antypolonizm ukraińskich mieszkańców? Nie, raczej niska świadomość marketingowa. Nie tylko Ukraińców, ale i ukraińskich Polaków.

Co do książki, to fakt, to spojrzenie na problematykę białoruską jest siłą rzeczy nieco spłycone, wynika to jednak z kontekstu i czasu powstania artykułów - głównie 2006 rok.
Piotr Guz

Piotr Guz młodszy kierownik
projektu, PTK
Centertel

Temat: Białoruskie notatki. Czego się boi Łukaszenka?

Jakub Łoginow:
Władz to raczej nie, bo akurat mer Andrij Sadowyj jest polonofilem i świetnie mówi po polsku. Natomiast nacjonalistyczna i w pewnym sensie antypolska jest rada miasta, opanowana przez "Swobodę". Co do braku napisów w języku polskim w prywatnych obiektach, to różnie z tym jest. Ale w dużej mierze ich brak wynika z tego, że niestety przedsiębiorcy nie do końca wykorzystują szanse, jakie mają.

Przykład - jeszcze kilka lat temu, w takim 2002-2005 roku, na Ukrainie było dla Polaków bardzo tanio. A jednak sklepy i restauracje w przygranicznych Szehyniach nie wykorzystywały tego atutu. Wystarczało wtedy otworzyć supermarket i odpowiednio zaakcentować te niskie ceny towarów, na które mogliby skusić się mieszkańcy pobliskiego Przemyśla, np. kawy, konserw rybnych itp. Plus odpowiednia kampania reklamowa w Przemyślu, tak by Polacy robili w Szehyniach cotygodniowe zakupy (oszczędność 30%), chodzili tam do fryzjera (50% taniej), dentysty (jw), szewca itp.

Nic takiego nie miało miejsca, Ukraińcy woleli płakać jak im jest źle i zajmować się drobnym przemytem, chociaż pieniądze wtedy leżały na ulicy. Nowoczesny supermarket powstał w Szehyniach dopiero wtedy, gdy ceny już się praktycznie zrównały z polskimi lub je przegoniły. Czy winny temu jest antypolonizm ukraińskich mieszkańców? Nie, raczej niska świadomość marketingowa. Nie tylko Ukraińców, ale i ukraińskich Polaków.

Co do książki, to fakt, to spojrzenie na problematykę białoruską jest siłą rzeczy nieco spłycone, wynika to jednak z kontekstu i czasu powstania artykułów - głównie 2006 rok.

mimo wszystko w kontekscie Lwowa wiele rzeczy wyglada jako celowe pomijanie watku polskiego
skoro ludzie na ulicy rozumieja sie czyli jezyk znaja to chyba nie trudno menu w restoranie napisac rowniez po polsku zamiast po niemiecku (Austro Wegier juz nie ma).
tak samo jak stawia sie rozne pomniki (choby tablica na gorze zamkowej) sa tam napisy czesto w roznych jezykach. po polsku nie spotkalem nigdy.
dla sekowanego przez ciebie Lukaszenki to nie problem i w miejscach waznych dla Polakow sa informacje po polsku.Piotr Guz edytował(a) ten post dnia 23.11.11 o godzinie 10:43
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Białoruskie notatki. Czego się boi Łukaszenka?

Tak, w dużej mierze masz rację, ale ta publikacja nie jest o stosunkach polsko-ukraińskich.

Stan K.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora



Wyślij zaproszenie do