Temat: quo vadis, motoryzacjo?
Jerzy K.:
Myślę, że nie jest przesadzony. Sam co prawda nie kupiłem nowiuśkiego auta w salonie (i nie kupie z czystej przekory, chyba, ze auto będzie mi narzędziem w pracy - wtedy co innego), za to mam sygnały zarówno zawodowo jak i prywatnie od posiadaczy nowych aut. Wszystko idzie w tym kierunku, by zminimalizować "obcą" (czytaj nie autoryzowaną) interwencję w auto.
Jest w tym artykule sama prawda ale nie uważam aby czekała nas smutna przyszłość, klient nie jest idiotą bo w sprawach samochodów wszyscy w pewnym stopniu jesteśmy praktykami.
To całe zamieszanie wynika najprawdopodobniej stąd, że firmy od jakiegoś czasu zatrudniają teoretyków, którzy wprowadzają modele biznesowe polegające na sprzedaży samochodów wraz z całą magiczną otoczką pt. serwis, opieka, obsługa:
marketingowy bełkot mający czarować klientów. Przegięli przysłowiową pałę bo sprawny i pewny samochód ni jak nie pasuje do rozdmuchanych i pazernych ASO.
Bogu dzięki, że nie musimy jezdzić do ASO na tankowanie paliwa czy dolanie płyn do spryskiwaczy.
Ale na wymianę opon już powoli tak.
Dealerzy się cięszą (nie zarabiają na sprzedazy, tylko na serwisie wlaśnie), ale prywatnie sami przyznają, że to przesada.
Ktoś na to wpadł jakieś 10 lat temu.
Napraw-napraw coraz mnie. Najczęściej "naprawa" ogranicza się do użycia specjalistycznego klucza i WYMIANY danego elementu.
Poczekaj a pojawią się specjaliści od modyfikacji samochodów używanych.
Plus to, co podkreśla autor tekstu - pojedyńcze lelementy łączy się w partie, by wymiana była jak najdroższa.
Polak wszystko potrafi i nie jest to przeszkoda dla "pana kazia".
A to jest "pięta achillesowa" samochodów.
To jest akurat z czym powinny walczyć organizacje konsumenckie. Chyba łatwo udowodnić, że samochód od początku jest wadliwy bo np. komputer sterujący jest nad kolektorem wydechowym ;) Jeśli dajmy na to trzy razy z rzędu padnie komputer w przeciągu kilku miesięcy to firma sama sobie kręci bat. Też nie mogą więc przeginać w drugą stronę.
Myślę, że ta informacja o fordach też nie nakręci klientów, nie jeden zrezygnuje jeśli się dowie, że w zderzaku nie wiedzieć dlaczego wozi kilkanaście tysięcy "w krzemie".
PS: Kwestia kiepskiej jakości nie dotyczy tylko samochodów. To samo z elektroniką (telewizory, radia itd), telefonami komórkowymi, meblami, AGD, jeansami, narzędziami itd.
Dobrze choć, że Zippo trzyma równy poziom ;)
Polemizowałbym, telewizory, lodówki i pralki, wszystko zależy co i gdzie kupujesz. Prawda jest taka, że trzeba się trochę na tym znać. Lodówki liebherr i samsung, pralki electrolux, telewizory plazmowe: panasonic, lg, samsung, narzędzia king tony, audio marantz...wciąż jest kupa dobrego sprzętu ale trzeba za to zapłacić.
Kosma S. edytował(a) ten post dnia 17.02.11 o godzinie 15:24