Temat: Jak reagujesz na problem?

Nie sam problem bywa często największym źródłem naszego
cierpienia, ale nasz stosunek do niego. Jak reagujemy na swoje
problemy? Czy w momencie, kiedy pojawia się problem (np. jakaś
"hiobowa wieść") czujemy się załamani, czy może widzimy w tym
szansę na zweryfikowanie swoich przekonań o rzeczywistości i
rozwinięcie umiejętności, czyli mocy?
To jest nasz wybór. Zawsze wybór aktualny. Nie ma automatycznego
wybierania - istota wyboru to wolność.
Potrzebujemy wybierać za każdym razem sposób naszej reakcji na
problem.
Nawyki podświadomości mogą nam w tym pomóc, ale Twoje wczorajsze
wybory nie są Twoimi wyborami dzisiejszymi. Istnieje tylko ten
moment, w którym musisz zdecydować - brak decyzji również jest
decyzją.
Jak reagujesz na swoje problemy? Czy widzisz w nich linę, czy
węża? Czy są to liny, po których możesz wspiąć się na
wyższy poziom wiedzy i mocy, czy może śmiertelnie groźne węże?
Interpretacja i reakcja zależą od Ciebie.
Lepiej patrzeć na problem jak na wyzwanie a nie porażkę. Taka
decyzja budzi w nas manę. Otwiera się przestrzeń wielu
możliwości. Przejawia się kreatywny potencjał.

Zasada konfrontacji

Największą trudność sprawia nie sam problem, ale konfrontacja z
nim. Wolimy uciekać i udawać, że nic się nie dzieje. "Problem?
Nie mam problemów!". To skąd cierpienie i niezadowolenie? Skąd
trudności w jakiejś sferze życia? Skąd "płacz i zgrzytanie
zębów"?
Stan bez problemów również jest problemowy, ponieważ nie jest
naturalny. To jakaś forma eskapizmu, alienacji i przyćmienia
świadomości. Problemy są wszędzie, życie składa się z
problemów, problemy są bodźcami, których potrzebujemy do
funkcjonowania.
Bez konfrontacji bodziec nie działa, nie wywołuje reakcji. Ta
reakcja jest oczywiście świadoma, wolitywna, ale uciekając
wypieramy się swojej władzy i pojawia się reakcja automatyczna,
gdy doganiają nas skutki problemu i dręczą.
Nie mówię o tym, by wytwarzać problemy, ale otworzyć się na te,
które już istnieją i domagają się naszej uwagi. Potraktujmy je
jako zadania do rozwiązania, jak na egzaminie maturalnym lub na
studiach. Mają one funkcje sprawdzające naszą wiedzę i moc,
poziom naszego duchowego, mentalnego, emocjonalnego i fizycznego
rozwoju.
Wiem, że problem może wyglądać drastycznie, że potrafi
pozbawić zdrowia i życia. Ale skutek jest odpowiedni do przyczyny.
Bezwzględna była ignorancja, którą odznaczał się ten, kto
problem stworzył. Bezwzględne były przesadne spożywanie
alkoholu, palenie papierosów, brak ruchu, lenistwo, opieszałość,
złość, krytyka, pesymizm, żądza i chciwość, zazdrość i
nienawiść.
Drastyczny jest egoizm, a jego naturalną konsekwencją jest
cierpienie, są choroby, przedwczesna starość i śmierć.
Wszyscy żyjemy na własny rachunek i "żniemy to, co siejemy"
(fakt, że nie wiemy o reinkarnacji jako nośniku karmy także
wynika z naszej ignorancji, bo wiedza o niej jest naturalna,
wystarczy zbliżyć się do siebie).
Skoro już naważyliśmy sobie piwa, skonfrontujemy się z tym,
czyli miejmy odwagę je wypić. Przekształćmy problem w duchową
ścieżkę. Niech służy naszemu wzrostowi a nie upadkowi.

Jak odszukać "miejsce woli"?

Bez świadomości nie uda nam się otworzyć się na przestrzeń,
która daje możliwość swobodnego wyboru. Najpierw potrzeba się
czemuś przyjrzeć (IKE), by móc mieć swobodę decydowania co z
tym się zrobi (KALA).
"Miejsce woli" znajduje się w naszym wnętrzu. Kiedy odwracasz
spojrzenie do wnętrza słabnie przywiązanie do tego, co na
zewnątrz. Zdobywasz więcej przestrzeni na refleksję i wybór.
Jeżeli jednak żyjemy w ciągłym zniewoleniu i nie umiemy
powiedzieć sobie "bądź wolny" (w kwestii pieniędzy, związku,
zdrowia, rodziny, duchowości), uwaga stale zatrzymuje się w
zewnętrznej perspektywie, gdzie zjawiska masakrują nasze ciała i
umysły.
Jesteśmy wplątani w pajęczynę ignorancji.
Zacznijmy obserwować i relaksować się. Wrzućmy na luz. Ale
zachowajmy uważność. Są ludzie, którzy wrzucają na luz i
zamykają oczy. Kończy się to na ogół bardzo boleśnie,
nierzadko tragicznie.
Obserwujmy problem - to jest już konfrontacja. Nie bierzmy jednak
wszystkiego do siebie, przestańmy się identyfikować z czymś lub
kimś - utożsamiajmy się tylko z własną jaźnią, a wolność
stanie się dla nas tak naturalna, jak powietrze.
Tybetański Bon uczy, by nie nadawać światu zewnętrznemu
nadmiernego znaczenia, na zewnątrz nigdy nie znajdziemy
szczęścia*.

*Nadmierne znaczenie płynie z ignorancji, z patrzenia tylko na
zewnątrz i oczywiście nienadawanie światu zewnętrznemu
nadmiernego znaczenia nie oznacza, że mamy nie znać i nie
doceniać jego znaczenia właściwego. Jest ono jednak i tak
dostępne dzięki świadomości, uciekanie przed problemami odcina
nas od rzeczywistego świata.

===
Uzdrowienie sfery pieniędzy, związku, ciała i psychiki, relacji
towarzyskich i rodzinnych oraz duchowej ścieżki! Bezpłatne
diagnozy ze zdjęcia. Metody huny wg Serge’a Kahili Kinga na
odległość, http://www.muninszaman.pl