konto usunięte

Temat: Katalogowe domki- ratunek dla upadających finansowo...

Jako osoba kończąca studia pierwszego stopnia architektury nauczyłam się wielu potrzebnych rzeczy. Przede wszystkim kalkulowania i planowania finansowego. Mama wysyła mi x pieniążków- i co zrobić, żeby wystarczyło na y czasu?
Do swojego zawodu podchodzę wciąż z nieskalanymi ideałami, ucząc się na najlepszych przykładach, które inspirują i pokazują wiele fantastycznych rozwiązań konstrukcyjnych. Jednak jest jeszcze druga strona medalu. Jak zarobić? Przeciętny asystent architekta na początku swej planowanej, bujnej kariery zarabia 1500 zł. Ja postanowiłam stawić czoła przeciwnościom losu i zarabiać więcej na własnym biznesie. Przecież to nie może być takie trudne i te wszystkie hasła oraz slogany „jesteś Panem własnego losu”, albo hasło Laski z kultowego filmu „Chłopaki nie płaczą”- najpierw zastanów się co chcesz robić, a później zacznij to robić, nie mogą być bez znaczenia w osiąganiu szczytów.
Moje początki były fantastyczne. Z zapartym tchem drukowanie portfolio, wyznaczanie biur architektonicznych do, których chciałam zajrzeć i przy kawie zaprezentować swoje zdolności, wiedzę, a na koniec uścisnąć dłoń architektowi, który okazał się fantastycznym szczęściarzem zza szklanego biurka na którym ma laptopa z ikoną jabłka.
Takich biur jest niewiele. Zamiast szczerych uśmiechów i ciekawych projektów wieżowców, które miałam tworzyć dostałam coś innego- świadomość sytuacji rynkowej. ¾ biur w większych, czy mniejszych miastach miało kalendarze, teczki, długopisy, kubeczki i inne niezbędne przybory z logami biur z katalogowymi domkami. Skoro tak wielu korzysta z oferty biura x, to znaczy, że dobrze płacą.
Zaczęłam wysyłać zapytania z moją ofertą i dostałam wstępną umowę i pewne wymagania, które powinnam spełniać. Niesamowite, można dostać dostęp do bazy z inwestorami i składać swoje propozycje i na pewno dostać przynajmniej kilka domków do zrobienia, nie wiedziałam ile trwa wypuszczenie co prawda jednego projektu, ale przy moim zapale i optymistycznych rachunkach wychodziły bardzo duże pieniądze, a za rok samochód, a za dwa lata wycieczki na narty w Alpach.
Zaczęłam liczyć od początku, dowiedziałam się ile można zarobić za adaptację, bo tylko tyle można zrobić z domkiem z katalogu, dorysować piwnicę, albo powiększyć okna. Przy dobrych prognozach wyjdzie 4000, ale firma x chce 20% udziału, no ok i tak nieźle, 3200 to kupa forsy, tylko że przy własnej działalności jest jeden szczegół- podatek od wszystkiego, wychodzi jakieś 40% kwoty brutto. Zaczynają się lekko pocić ręce przed umową, zapomniałam jeszcze o opłaceniu branżowców- zaczynam wątpić w sukces, plus koszta które muszę ponieść, tj dojazd do klienta, druki itp. Jak zostanie mi 1000 zł będzie fantastycznie. O nic się nie martwię i tak bo jak wezmę trzy takie domki miesięcznie będzie extra. Tylko przed podjęciem tej decyzji, miałam do wykonania dobudówkę domku, projektowanie od A do Z, a że jestem człowiekiem honorowym, to wypłata należy się po dostaniu pozwolenia na budowę. Jest to wpisane w niepisany kodeks honoru każdego architekta i chociaż można z prywatnymi inwestorami, którzy o tym nie wiedzą- robić co się chce, to trzeba mieć swoje granice. Od wykonanej pracy i dostaniu pozwolenia, opłacenia wszystkiego co trzeba było, zapłaceniu za bilety pkp i noclegów w wielkim mieście, zostało mi na waciki.
Na szczęście nie podpisałam umowy z firmą x, ale zaczęłam zastanawiać się nad tym dlaczego ludzie się w to pchają, ta firma nie gwarantuje pewnego klienta, wielkich projektów willi na obrzeżach Warszawy dla bogatych ludzi, jedyne czego można być pewnym to podbicie projektu wykonanego przez studentów, lataniem do urzędów i marnowaniem cennego czasu, niskich dochodów (z racji takiej, iż jest to tylko adaptacja) i wysokiego opodatkowania, przy okazji podpisać trzeba aneks, iż nie będziemy współpracować z innymi tego typu biurami, co ogranicza nam pole manewru.
Wychodzimy na pensji głodowej ALE, moje pytanie jest inne. Wiemy, że inwestor przychodząc do architekta zostawia praktycznie te same pieniądze co za kupno projektu i adaptację, i architektowi podnosi się płaca, wiemy że architekt może zrobić projekt w taki sposób, żeby inwestor mógł zaoszczędzić na budowaniu, wiemy że jesteśmy okradani nie tylko ze względów finansowych, ale dobra intelektualnego i wielu lat studiowania i zdobywania doświadczenia zawodowego. Dlaczego architekci się na to godzą, na niskie płace, na podbijanie głupot, na ubliżaniu swojemu nazwisku wkręcając się w tak podłą maszynkę do mielenia ciężko pracujących ludzi? Gdybyśmy nie podpisywali tych umów, nie byłoby takich firm. Popyt i podaż, znane pojęcia. Sami siebie skazujemy na tak idiotyczne sytuacje, gdzie się podziała świadomość ludzi? W moim mieście są trzy biura i we wszystkich są te same kalendarze i inne duperelki.
Powinniśmy bardziej szanować swój zawód i pytanie jednego Pana, z którym pracuję jest tutaj jak najbardziej trafne: Chcesz być lekarzem architektury czy prostytutką?

Adam Kleczewski

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Bogna Węgorska

Bogna Węgorska Mistrz NLP,
Certyfikowany
ThetaHealer®DNA 3,
chirurg fant...

Temat: Katalogowe domki- ratunek dla upadających finansowo...

A czego się spodziewałaś? Że od razu będziesz zarabiać po 15tysia? Trochę pokory i praktyki...

Adam Kleczewski

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Katalogowe domki- ratunek dla upadających finansowo...

Bogna W.:
A czego się spodziewałaś? Że od razu będziesz zarabiać po 15tysia? Trochę pokory i praktyki...

Tekst, który pisałam miał za zadanie pokazać mój sprzeciw na istniejące "nieporozumienie" na rynku, tj katologowe domki. Napisałam go w sposób na pół żartobliwy, na pół ironiczny, żeby lepiej się czytał, nie chciałam wylewać swoich żali, tylko zwrócić uwagę na to w jaki sposób sami niszczymy swój zawód i odbieramy sobie chleb na własne życzenie.
Julian P.

Julian P. Architekt

Temat: Katalogowe domki- ratunek dla upadających finansowo...

Witam wszystkich gości na tym temacie,

Na wstępie zgadzam się z humorystyczno-ironiczną wypowiedzią Joanny. Bardzo fajnie że ktoś ma takie założenia idealistyczne, no ale wszyscy wiemy dokładnie jak to w rzeczywistości bywa.

W kwestii gotowych projektów domków jednorodzinnych, wg mnie osobiście ze względu na sprzedaż na szeroką skalę autorskich praw majątkowych, powinna być nałożona dodatkowa opłata powiedzmy rzędu 5tys PLN na rzecz skarbu państwa. W ten sposób nasze środowisko architektów, może na sam początek poczułoby ulgę i troszkę odżyło - bo przecież na tych "gotowcach" tak naprawdę nie zarabiają architekci - tylko biura ala "korporacje", które sprzedają wadliwe (mówię tu z pełną odpowiedzialnością - wiele projektów miałem okazję analizować i rzekłbym że nie były robione przez doświadczonych architektów tylko przez początkujących studentów, a przez ludzi z uprawnieniami jedynie podbijane) projekty.

Co do kwestii zarobków - obecnie (nie wiem jak było 20 lat temu?) koszt studiowania na Politechnice na wydziale Architektury, jest zdecydowanie niewspółmierny do zarobków młodych adeptów Architektów. Zgadzam się że na samym początku powiedzmy przez pierwsze 3-mce można zarabiać dajmy te 1500 PLN, następna umowa na jakieś pól roku wg mnie powinna wynosić ok. 2500 PLN, po roku pracy ok 5000 PLN / m-c. Oczywiście to się tyczy ludzi z wizją, pasją i umiejętnościami nabytymi w drodze doświadczenia zawodowego. Takie zarobki zarówno gwarantowałyby przede wszystkim jakość.
Przepraszam, ale niestety jeżeli klient ma możliwość do wyboru zapłacić dodatkowe koszty w formie gwarancji jakości jaką ma otrzymać oraz ubezpieczenia "na wszelki wypadek", czy też zapłacić extra za gwarancję wykonania obiektu w założonym budżecie +/-5% i terminie - oczywiście wybierze to drugie.
To jest tak trochę jak z samochodem - niech ładnie wygląda, zmieści się w przeznaczonej kwocie i niech będzie na tu i teraz, i w tej minimalnej cenie potem okazuje się że więcej takiego czegoś by nie kupił, wolałby zapłacić mniej ale za coś porządniejszego, do czego nie musiałby później w naprawach non stop dopłacać.

PS Droga Joanno, polecałbym Ci nieco troszeczkę rozszerzyć twój tekst i może spróbować przesłać do redakcji "ZAWÓD: Architekt", mógłby być to może dla Ciebie ciekawy start na początek? Życzę powodzenia w samorealizacji i dużej wytrwałości. Pozdrawiam :)
Rafał Pisarczyk

Rafał Pisarczyk kosztorysant
budowlany, inżynier
budowy

Temat: Katalogowe domki- ratunek dla upadających finansowo...

niestety takie życie, za dużo osób w nieprzemyślany sposób zabiera się za budowanie swych czterech kątów. W ramach oszczędności kupimy projekt katalogowy bo nam się podoba, ładny domek. A potem jest tłumaczenie inwestorowi co w tym domku jest i po jaką cholerę mu to potrzebne. Jeśli ktoś z tej "grupy osób" decyduje się na projekt indywidualny to również jedynym kryterium jest 100% cena. Architekt który wie, że robi dobrą robotę, nie będzie klepać przysłowiowego kurnika za 3000zł bo to się najzwyczajniej w świecie nie opłaca, bo trzeba jeszcze opłacić branżystów a i inwestorzy bardzo często nie wiedzą co chcą, zmieniają zdanie "bo sąsiad lub szwagier ma tak". Bardzo często zdarza się, że architekt jest z innej epoki lub świata a w projekcie jest tyle głupot, że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać bo ktoś w sumie za "to coś" zapłacił. Obowiązująca podstawowa zasada "jak najtaniej kupić i jak najdrożej sprzedać" sprowadza się do tego, że inwestor dopina swego, kupuję najtaniej, tylko w tym opracowaniu (projekt to za dużo) nie ma kompletnie nic, taka wersja LT. Jeśli nasz inwestor już się zdecyduje na projekt katalogowy, bo cena realizacji na stronie www była przystępna zaczyna myśleć o kredycie. Kosztorys bankowy kupuje się za 100zł bo to taki głupi dokument, co go bank wymaga. Ale jakie jest zdziwienie w trakcie realizacji, że nie ma czegoś w projekcie, że potrzebny jest czasem projekt wykonawczy czegoś, przecież za projekt było zapłacone 2000zł. W połowie budowy okazuje się, że zaczyna nam brakować środków, bo zapłaciliśmy 200.000 plnów, mamy stan surowy, a wg pracowni za 300.000 to było "do wprowadzenia się". I co wtedy robi inwestor? jest zły na cały świat, bo go biedaka wszyscy oszukiwali. Płacił jak najmniej to niestety w większości przypadków miał za to przysłowiowe gnioty (jak my wszyscy z chińskimi autostradami).

Niestety, dopóki większość ludzi nie zrozumie tego, że czyjaś praca i poświęcony czas kosztuje bo to musi kosztować, to tak będzie jak jest. Dopóki my sami (Wy architekci) nie zaczniemy szanować swego czasu i samych siebie, zgadzając się na przysłowiową adaptację za 1200zł to długo to będzie jeszcze trwać.
Adrian Jochymczyk

Adrian Jochymczyk www.ambg.pl
Doradztwo
techniczne; Projekty
budowlane; Pro...

Temat: Katalogowe domki- ratunek dla upadających finansowo...

Taka prośba o "zaprzestanie prostytucji w zawodzie" :)



Wyślij zaproszenie do