Temat: Adamek vs Cunningham
Przemysław K.:
Adamek w walkach z Briggsem średnio już mieścił sie w limicie półciężkiej i w tym był głowny problem . ( notabene nie wiem czy Briggs łapal sie do pierwszej 15 nie mowiac o 5 tej dywziji )
Powiedzmy, że szeroka czołówka - nic więcej...
walka z Cunnem była super ale pokaząła że w rewanzu walczacy z zminą głową Cunn moze spokojnie wypuktować Gorala ( co potwierdził rewanz juz w wadze ciężkiej )
Dokładnie, Cunningham to zawodnik bardzo niewygodny (boksersko moim zdaniem nieco od Adamka lepszy), wówczas zdecydowanie nr 2 (po Hay'u) w cruiser a pamiętajmy że Tomek nie palił się ani do rewanżu z nim (vide Briggs) ani do walk z czołówką wagi junior ciężkiej... wystarczy zerknąć z kim bronił pasa IBF
Jesli chodzi o Golota vs Ruiz to dla mnie ewenemtem jest mit ze Gołotę ktoś okradł . Ładne parę lat temu ktoś okręslił zasady punktowania walk i jasno z nich wynika ze Gołota walkę przegrał , a to że na własne życzenie bo po 2 deskach Johna zapadał w ringowy sen to juz niestety problem samego Andrzeja . Werdykt bł jak najbardziej uczciwy.
Pal licho zasady punktowania bo są często łamane ale w wypadku Gołoty nie ma mowy o skandalicznym werdykcie... Gołota nie miał ani ciosu kończącego, ani ciągu na rywala (ostatnio w nim było widać taki ciąg w walce z Bowem a potem z Sandersem - dalej już tylko gorzej), nie był też taktykiem aby konsekwentnie poprowadzić walkę kiedy wygrywa (Bowe, Grant, Byrd, Ruiz) - najbardziej to w sumie było widać z Sandersem - nie wiadomo było właściwie czy chce go znokautować kiedy go już miał na widelcu czy gładko wypunktować... wypunktował oczywiście wysoko i zasłużenie ale po ciężkiej walce która nie była potrzebna. Mam wrażenie, że dla Andrzeja walka się po prostu toczyła... prowadził to prowadził i tyle a jak się przestawało układać to już różnie mogło się skończyć...
Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.10.13 o godzinie 20:05