Temat: w dobie logo
Tak mi zachwaliłes ten pomysł ,że czym prędzej udałem się na stronę Sandomierza gdzie
rozpoczałem studiowanie dokumentu pn ,, Strategia promocji Sandomierza na lata 2010 - 2013.
Spore opracowanie bo 80 stron. I kilka uwag o tym kwicie
wstęp. Mowa o jakiejś strategii promocyjnej ale nie wiadomo dokładnie co ma być celem tej
strategii
rozdz 1 nt zasad i przebiegu pracy nad strategią to opisy krwawicy i wysiłku autorów. Komu to potrzebne?
rozdz ,, podstawowe informacje o mieście,, zadziwia. Czyżby ten dokument miał być dla
osób nie znających Sandomierza? Jakie znaczenie ma tam informacja ,że zbudowano
wodociągi? Swiat się tym zachłyśnie? Turyści się zwalą? Typowe ,, watowanie,, kwitu.
I jesteśmy już na 20 stronie
rozdz założenia teoretyczne to przegląd literatury przedmiotu. Coś na obowiązkowy wypełniacz
prac magisterskich. Liczy to z 5 stron albo i więcej
I już zaczęło mnie to nużyć a zarazem denerwować. Bo wyobrażam sobie zespół promocji
który będzie musiał takie pomysły wdrażać i to z sukcesem.Przeglądajć już tylko dalszą część
zauważam jakies odniesienie do identyfikacji wizualnej miasta. Czytam tam o dziwnych
sprawach np o barwach kolorów, kolorach niebezpiecznych itp Widać ,że nie zatrudniono
tu fachowca
I wreszcie rozdział,, proponowane działania szczegółowe w zakresie wykreowania marki miasta Sandomierz,, Może tu coś ciekawego znajdę? Znalazłem stronę dotyczącą identyfikacji wizualnej
gdzie poszczególne akapity opisuja ta identyfikację jako: ,,witacze,, ,, nowoczesne prowadzenie
stron www,, ,, działalnośc wydawnicza,, itp
Smutno się robi jak taki manieryzm prac magisterskich staje się produktem sprzedawanym
w celu opanowania spraw wizerunku marki miasta. Watowanie, ogólniki, zbędne treści to
połowa dokumentuRozdział np ,, określenie wizerunku miasta na poziomie misji, dotyczy
czegoś niezrozumiałego.Jest tam przegląd literatury ale czytelnik nie dowie się jaki jest ten
wizerunek na poziomie misji. Zabawne są te zwroty pisane pod zamawiającego o dynamicznie rozwijającym się Sandomierzu. I tak by można długo. Więc pomysł z pieczęcią traktuję raczej
jako przypadek