Zbigniew J Piskorz

Zbigniew J Piskorz www.PISKORZ.pl
sMs692094788
kreowanie wizerunku
...

Temat: Jak zostaje się wpływowym blogerem...?Maciej "Mediafun"...

Jak zostaje się wpływowym blogerem
Maciej "Mediafun" Budzich bloguje od 2006 r.
Jest jednym z najbardziej znanych polskich blogerów piszących o mediach, reklamie i internecie. Od dawna śledzi postępującą komercjalizację blogosfery.
Jako jeden z pierwszych zaczął zarabiać na prowadzeniu bloga.

http://www.blogroku.pl/1,5203,1590877,jak_zostaje_sie_...

Onet.pl: Powiedziałeś kiedyś w jednym z wywiadów, że polska blogosfera jest nudna. Dlaczego tak uważasz? Co jest takiego nudnego w polskiej blogosferze?

Maciej Budzich: Nie pamiętam, abym odnosił się w ten sposób do całej polskiej blogosfery, prawdopodobnie chodzi o moją wypowiedź dotyczącą kwestii zarabiania na blogach i współpracy blogerów z firmami. W tym temacie rzeczywiście niewiele się dzieje, a jak już, to w dosyć wąskim gronie blogerów. Mam na myśli profesjonalną współpracę, która opiera się na jawności, poszanowaniu zarówno czytelników, jak blogera. Mam wrażenie, że idzie to opornie i wciąż jest niewielu, którzy przecierają szlaki.

Natomiast wracając do meritum pytania, nie uważam, że polska blogosfera jest nudna, przede wszystkim dlatego, że trudno jest ją scharakteryzować i opisać w kilku słowach. Każdy internauta ma o niej inne zdanie, wynikające z tego, jakie blogi czyta i obserwuje. Ta różnorodność opinii i zdań jest akurat w blogosferze bardzo fascynująca i na pewno nie jest nudna.

Kominek zaliczył Cię do czołówki wpływowych blogerów. Odpowiedziałeś, że jesteś tylko znany w pewnych kręgach. Kto według Ciebie jest wpływowym blogerem? Czy w Polsce są w ogóle tacy?

MB: Mój blog porusza tematykę nowych mediów, reklamy, marketingu oraz samej blogosfery – więc na pewno wśród internautów zajmujących się tym tematem nazwa Mediafun nie jest obca. Ale to nisza, wielu internautom nazwa mojego bloga czy moje nazwisko nic nie mówi. To chyba też charakteryzuje blogosferę – bardzo trudno (o ile to w ogóle możliwe) znaleźć najlepszy lub najbardziej wpływowy blog – bo kryteria oceny i założenia oraz powody blogowania dla każdego autora są różne, nie każdemu zależy też na sławie czy "byciu wpływowym".

Wpływowym blogerem można zostać przenosząc swoją reputację, sławę, ze świata realnego do sieci – politycy czy gwiazdy, które decydują się na blogowanie "z marszu" mają popularność niejako gratis. Większość wpisów, nawet te głupie, są od razu cytowane i komentowane przez tradycyjne media czy serwisy informacyjne – można to różnie oceniać, ale jest to jakiś efekt.

Autor bloga, który zaczyna od zera, na taką reputację, wpływ na czytelników, musi długi czas pracować. Poza tym - to trzeba podkreślić – bloger wpływowy to bloger plus jego czytelnicy (czasem to również autorzy innych blogów) - z taką społecznością zbudowaną wokół bloga można rzeczywiście być wpływowym, inicjować różne akcje, wpływać na rzeczywistość.

Na mojej liście "wpływowych blogerów" na pewno znalazłby się Kominek, Antyweb, Paweł Tkaczyk, Marcin Jagodziński, Michał Brański, Artur Kurasiński, Dominik Kaznowski, Piotr Waglowski, Małgorzata Zychalska, Irena Magierska, Natalia Hatalska, Ryfka, Alex W. Barszczewski – specjalnie nie podaję adresów tych blogów, wystarczy wpisać nazwisko w Google.

Wiele się zmieniło w polskiej blogosferze, od kiedy zaczynałeś blogować – pojawiły się mikroblogi, nastąpiła ekspansja serwisów społecznościowych. Tymczasem mam wrażenie, że niewiele się zmienia, jeśli chodzi o postrzeganie blogerów, ich powszechny wizerunek. Blogerzy w większości nadal są uważani za ludzi, którzy piszą o bzdurach i błahostkach, przez co są mało wiarygodni, spychani na margines. Czy zgadzasz się z tym?

MB: Nie zgadzam się. Bloger, który dokładnie określi tematykę swojego bloga i będzie w tym konsekwentny, szybko staje się odpowiednikiem magazynu branżowego w prasie – czyli dokładnie określonego medium, skupionym na konkretnej tematyce z określoną grupą czytelników. Coraz częściej firmy traktują blogerów jako osoby, których warto zaprosić na konferencję prasową, poinformować o nowych produktach czy usługach dotyczących ich branży, zaprosić do testów czy poprosić o opinię.

Pamiętam jak dwa, trzy lata temu, na konferencjach dotyczących blogosfery, omawialiśmy przykłady z USA, gdzie blogerzy mieli możliwość jako pierwsi przetestowania nowych modeli samochodów, komputerów, uczestniczenia w kampaniach reklamowych. Dzisiaj to dzieje się u nas.

W mojej opinii blogerzy bardzo dobrze sprawdzają się jako testerzy nowych produktów i usług. Sam często czytam takie testy, są dla mnie bardzo wiarygodne i dokładnie, a mając kontakt z blogerem, mogę zawsze zadać dopytać o szczegóły czy poprosić o przetestowanie specjalnie dla mnie jakiejś funkcji (tak było w przypadku testów laptopów przeprowadzanych przez blogerów).

Problem w postrzeganiu blogerów leży gdzieś indziej: przede wszystkim bloger jest nieprzewidywalny i jak ma zły humor, to po prostu napisze źle o jakiejś firmie (dziennikarz ma nad sobą jeszcze naczelnego). Takiej nieprzewidywalności firmy wciąż się boją i wybierają często bezpieczniejszą wersję – po prostu zakup reklamy w mediach.

Trudno jest też zmierzyć efekt działań blogera – ta dziedzina jeszcze w Polsce raczkuje – a firmy lubią słupki i dokładne raporty. Z drugiej strony spychanie blogosfery na margines to duży błąd. Trzeba pamiętać, że blogi (jak i inne miejsca, gdzie toczą się dyskusje) są bardzo lubiane przez Google, a wpisy blogerów, ich opinie, często pojawiają się na pierwszej stronie wyników wyszukiwania – a to już z punktu widzenia marketerów bardzo istotne.

Od początku pisałeś swój blog pod nazwiskiem. Czy uważasz, że blogi powinny być rejestrowane? Czy powinniśmy skończyć z anonimowością, jeżeli chcemy być pełnoprawnymi uczestnikami życia publicznego? Sprawa Kataryny pokazała, jak istotny, a jednocześnie jak śliski jest to temat.

MB: Kwestia rejestracji blogów to kolejny absurdalny przykład, jak prawo nie nadąża za postępem technologicznym. Jak będę się chciał się zarejestrować, to założę sobie własną gazetę czy telewizję. W tej chwili nie widzę żadnych korzyści z pomysłu rejestrowania blogów – pomysł na szczęście zarzucony, ale takie "kwiatki" będą co jakiś czas się pojawiać. Teraz modne są mikroblogi (Blip, Tweeter, Flaker) – czy je też będziemy rejestrować?

Z drugiej strony muszę przyznać, że brak anonimowości (zdjęcie, podpis z imienia i nazwiska) służy poprawie jakości dyskusji. I to widać na tych blogach i forach, gdzie trzeba wypowiadać się pod własnym nazwiskiem – każdy dwa razy zastanowi się zanim coś napisze, a jak zacznie kogoś obrażać, to ze świadomością konsekwencji.

Jestem jednak daleki od tego, aby zmuszać kogokolwiek do pełnej jawności, jeśli sobie tego nie życzy. W internecie posługujemy się nickami - mimo że często poprawia to jakość konwersacji, to nie muszę znać danych osobowych mojego dyskutanta. Anonimowość w sieci ze względów technicznych nie istnieje i zawsze można ustalić autora treści, a wybór, czy chcę pozostać anonimowy czy funkcjonować pod własnym nazwiskiem pozostawiłbym interanutom.

Po aferze z Kataryną wielu ludzi, m.in. Ty, zastanawiało się, kiedy blogerzy trafią na salony, kiedy zaczną być zapraszani jako eksperci do mediów. Już wiemy, że jesień 2009 nie przyniosła radykalnych zmian – żaden rewolucyjny program z udziałem blogerów nie powstał. Typujesz dalej: wiosna 2010 czy jednak przyjdzie nam jeszcze długo poczekać?

MB: Ten proces powoli postępuje, nie jestem pewien czy blogerzy tak strasznie chcą trafić w ramy telewizyjnych programów – część na pewno tak, ale o wiele atrakcyjniejszą i wygodniejszą formą jest stworzenie własnych telewizji i programów w internecie – technologia nam sprzyja. Mimo że telewizja tak ochoczo nie wyciąga rąk do blogerów, to politycy już tak. W momencie kiedy piszę odpowiedź na to pytanie, pojawiła się inicjatywa spotkania blogerów z Premierem Donaldem Tuskiem.

We Francji w 2007 roku odbyła się debata blogerzy kontra kandydaci na prezydenta – czy w Polsce uda się to zrobić? Nie wierzę, że telewizja odda nam, blogerom, swój czas antenowy, ale podejrzewam, że poszczególni kandydaci podejmą wyzwanie i takie debaty będą transmitowane w sieci. Będzie ciekawie, ponieważ może być to o wiele bardziej emocjonujące, niż pojedynki z dziennikarzami, którzy obecni od wielu lat na antenie są już trochę nudni i przewidywalni.

Mikroblogowanie nie przeżyło jeszcze w naszym kraju boomu. Dla kogo są właściwie mikroblogi – dla tych, którzy nie mają nic do powiedzenia, poza jakimiś szczegółami z życia, które praktycznie nikogo poza nimi samymi nie interesują? Dla niecierpliwych, którzy wprawdzie mają ciekawe przemyślenia, ale nie mają czasu na pisanie dłuższych notek? Czy dla tradycyjnych blogerów, jako uzupełnienie ich blogów?

MB: Na razie boom przeżyło masowe usuwanie Śledzika. Mikroblogi znalazły najpierw swoje miejsce wśród fanów technicznych nowinek i bardzo dobrze się przyjęły. W tej chwili mikroblogi i cała komunikacja w czasie rzeczywistym (bo na tym tak naprawdę to polega: tu i teraz!) jest odkrywana przez firmy i instytucje. Postrzeganie mikroblogów jako narzędzia do pisania "o tym co teraz robię" to dosyć uproszczone myślenie. Z mojego punktu widzenia doskonale uzupełniają moją aktywność na blogu i serwisach społecznościowych. Służą do szybkiej komunikacji (często po prostu zastępują maile) czy umawiania się na spotkania, np. towarzyskie – polecam tag na blipie #blipiwowawa. Miasta obecne na mikroblogach informują o interesujących wydarzeniach, w krótkiej, ale jakże odmiennej od informacji prasowych formie – polecam sprawdzić konta Radomia czy Krakowa na Blipie.

Dla mnie mikroblogi to również doskonałe miejsce do pozyskiwania najświeższych informacji branżowych.

Znani ludzie też powoli zaczynają korzystać z mikroblogów, Lech Wałęsa wrzuca co prawda same zdjęcia, ale już Zbigniew Hołdys korzysta z mikroblogów pełną gębą – komentuje, inicjuje różne pomysły. Czas pokaże, jak Premier RP poradzi sobie na mikroblogu – właśnie założył konto na Blipie oraz Twitterze.

Czy uważasz, że mikroblogi i serwisy społecznościowe, takie jak Facebook czy Nasza Klasa, wyprą kiedyś tradycyjne blogi? Jaka jest według Ciebie przyszłość blogosfery? Tyle razy wieszczono już jej koniec i tyle razy go odwoływano…

MB: Nie jestem pewien czy wyprą, ale tutaj też trudno porównywać blogi i serwisy społecznościowe – to dwie różne ligi. Blog to moja przestrzeń i moja własność, ja decyduję o wszystkim, co tam się dzieje i ustalam reguły – trudno będzie blogerom zrezygnować z takiej wolności na rzecz reguł, jakie narzuca Facebook czy Nasza Klasa. Od czytelników będzie zależeć, gdzie będą chcieli przebywać i komentować. Jeśli wybiorą Facebooka – w moim przypadku nie ma problemu – całego mojego bloga można czytać i komentować na tym serwisie.

Jaka będzie przyszłość blogosfery? Blogerzy to ludzie, którzy szybko wychwytują różne nowości, trendy, są bardzo elastyczni, jestem więc pewien, że blogosfera będzie się rozwijać. Mikroblogi wcale nie zabiły blogosfery, zostały przez blogerów bardzo dobrze zaadaptowane z korzyścią dla obu stron, nie ma zresztą podziału na blogerów i mikroblogerów. Pewnie będzie się zmieniała technologia i nasze wpisy częściej będą powstawać, np. na urządzeniach mobilnych (zdjęcia, teksty, filmy) niż na komputerach osobistych.

Przejdźmy teraz do Twojego bloga. Kiedy go zakładałeś, miałeś z góry opracowaną strategię: wyrobię sobie markę, a potem zacznę zarabiać?

MB: To dosyć prosta historia. Założyłem bloga w 2006 roku, ponieważ brakowało mi w polskiej blogosferze miejsca na omawianie i komentowanie ciekawych kampanii reklamowych, spotów i akcji marketingowych. Chociaż jestem świadomy działań marketingowych, to muszę przyznać, że marka Mediafun wyrobiła się trochę sama – przez konsekwencję, moją pasję i masę poznanych w tym czasie ludzi.

Na początku wydawało mi się, że wyraz MEDIA z nazwy mojego bloga ma większe znaczenie, ale coraz bardziej się przekonuję, że to ten FUN to jest to, co mnie najbardziej z całym blogowaniu kręci.

Spory udział w budowie marki miały też organizowane przeze mnie darmowe konferencje na tematy związane z mediami, marketingiem i internetem. To zawsze były ciekawe spotkania, najbliższe, poświęcone kampaniom reklamowych w serwisach społecznościowych; już w styczniu – MediafunLAB: Social Media.

Kiedy zakładałem bloga, temat zarabiania na blogach miał w polskich warunkach wartość ok. 100 dolarów z AdSense na rok, więc uznałem, że nie ma sensu się tym zajmować. Ale wraz z rozwojem bloga, jak i całej blogosfery, nastąpił wzrost zainteresowania polskich reklamodawców, powstały firmy zajmujące się reklamą na blogach. Przy zachowaniu jawności, szacunku dla czytelnika i samego siebie, jest dzisiaj możliwe prowadzenie niezależnego bloga i jednoczesne zarabianie na nim sensownych pieniędzy.

Zdobyć popularność jest łatwiej niż wyrobić sobie markę. Co trzeba zrobić, żeby reklamodawcy zainteresowali się Twoim blogiem?

MB: Ostrożnie podchodziłbym do wszelkiego rodzaju poradników typu "50 złotych zasad na stworzenie zarabiającego bloga". Nie ma znaczenia, ile postów dziennie się produkuje, o której godzinie i z jakimi słowami kluczowymi. Jeśli masz pasję i potrafisz ją dobrze zaprezentować czytelnikom, zainteresować ich tematem – to nie ma prostszej drogi. Oczywiście przyda się przestrzeganie pewnych zasad panujących w blogosferze, ale nie są to żadne cuda na kiju – polegają na poszanowaniu innych, niespamowaniu i tym podobnych zasadach "higieny internetowej". Warto oczywiście też czytać inne blogi, komentować i zabierać głos w dyskusjach.

Blogi profesjonalne, tematyczne to zaledwie ułamek polskiej blogosfery. Czy blogi tzw. o życiu, osobiste pamiętniki też mogą być atrakcyjne dla reklamodawców?

MB: W dużej części niestety nie są. O ile blog specjalistyczny o małej liczbie czytelników, ale skupiających np. mechaników samochodowych, inżynierów, wędkarzy może być bardzo atrakcyjny dla reklamodawców, ponieważ posiada bardzo sprecyzowanych odbiorców, to w przypadku bloga-pamiętnika jest z tym trochę gorzej. Taki blog stanie się atrakcyjny dopiero wtedy, kiedy będzie miał bardzo dużo czytelników, a zazwyczaj pamiętnikowe blogi mają ich bardzo niewiele, są często pisane dla najbliższych przyjaciół.

Od niedawna blogerzy mają nowe narzędzie do zarabiania na swoich blogach. Ty przetestowałeś już AdTaily – czy ten model się sprawdza? Co lepsze AdTaily czy Blogadvertising? Czy można to w ogóle porównywać?

MB: Zarabiam na reklamach na blogu na cztery różne sposoby: system AdTaily, kampanie od Blogvertising, reklamy, które trafiają do mnie bezpośrednio od reklamodawców oraz na specjalnych kampaniach reklamowych, do których jestem zapraszany jako bloger. I jeśli chodzi o wysokość zarobków, to dokładnie taka kolejność w jakiej je wymieniłem, od najmniejszych do największych, obowiązuje. Na AdTaily zarabiam niewielkie kwoty, akurat pozwalają na pokrycie usług sieciowych i opłat za serwisy internetowe, z których korzystam.

Najciekawszą i najbardziej dochodową są specjalne kampanie reklamowe, do których jestem zapraszany jako bloger (tutaj marka Mediafun ma znaczenie). Są najciekawsze dla mnie (bo bardzo miło jest jeździć najnowszym modelem Peugeota i dostawać za to pieniądze) i mogę dostosować działania do specyfiki swojego bloga (np. samochód wykorzystałem do zrobienia bardzo fajnego wywiadu pokazującego kulisy serwisu Pudelek.pl). Jednak zawsze przestrzegam zasad jawności informowania czytelników o tym, że jest to kampania reklamowa. Tutaj też istotny jest warunek, aby moje opinie pozostały niezależne – to bardzo ważne, ale w dużej części reklamodawcy to rozumieją (albo po prostu nie mają innego wyjścia).

Czy uważasz, że reklamy na blogach staną się u nas czymś naturalnym? Czy przyniosą korzyści obu stronom: reklamodawcom i blogerom? Mam wrażenie, że wśród Polaków panuje powszechna niechęć do reklam. Po drugie, natychmiast pojawią się zarzuty, że ktoś się „sprzedał”…

MB: To już nasze takie polskie piekiełko. Jak nie zarabia przez 8 godzin w fabryce, to pewnie złodziej. Oczywiście pojawienie się pieniędzy na niezależnych blogach to zagrożenie i sporo pokus dla autorów. Reklamodawców nie interesuje przyszłość blogera – chcą sprzedać, zareklamować swój produkt tu i teraz. Bloger więc musi o swoją niezależność dbać i ustalić własne zasady. Jawność i otwartość w stosunku do czytelników w moim przypadku doskonale się sprawdza.

Na blogach, które czytam reklamy są już czymś naturalnym, nie występują tam grające czy zasłaniające treść bannery reklamowe – jest to dla mnie do zaakceptowania. Poza tym mam świadomość, że pieniądze idą do kieszeni blogera – to wynagrodzenia dla niego za czas spędzony na przygotowaniu treści, którą ja otrzymuję za darmo. To dla mnie uczciwa wymiana.

To też jest kwestia wyboru, wciąż będą blogerzy, którzy na swoich blogach nigdy nie dopuszczą reklamy, i ci, którzy skorzystają z oferty. Jednak tylko na podstawie tego kryterium nie dzieliłbym blogerów na "sprzedajnych" i "niesprzedajnych" – to zbyt duże uproszczenie.

Czy nie istnieje ryzyko, że blogi staną się areną do nadużyć? Jak postępować, jeżeli zgłosi się do nas potencjalny reklamodawca?

MB: Ryzyko istnieje i niestety blogi stają się areną nadużyć. Na szczęście dla nas, czytelników, takie sytuacje są bardzo szybko wyłapywane i po tyłku dostaje zarówno bloger, jak i reklamodawca. Szybko okazuje się, że chwilowy zysk finansowy nie był warty utraty reputacji i szacunku czytelników. Dlatego warto czytać inne blogi, temat kontaktów z reklamodawcami jest często poruszany i komentowany. To dobra lektura. Jeśli jesteś początkującym blogerem, nie warto przejmować się kontaktami z reklamodawcami – nikt się do ciebie nie zgłosi.

W tym roku ruszyła już po raz piąty konkurs Blog Roku. Ty nawet zgłosiłeś się do jednej z edycji (ale przepadłeś z kretesem). Co sądzisz o tego typu konkursach – warto w nich brać udział?

MB: Krótko. Warto. Z punktu widzenia czytelnika tego typu konkursy to dobre miejsce, aby poznać nowe blogi, ciekawe miejsca w sieci. To taki coroczny katalog tego, co w blogosferze interesujące. I nie zawsze najciekawsze są te nagrodzone blogi, często na prawdziwe perełki trafiam przeglądając same zgłoszenia.

Z punktu widzenia blogera też warto brać udział, zawsze jest okazja do pozyskania nowych czytelników, zdobycia popularności – są blogerzy, którym na tym zależy, w końcu blog to bloger i czytelnicy.

Rzeczywiście, w jednej z edycji Bloga Roku przepadłem z kretesem – zdobyłem aż 3 głosy (w tym, przyznaje, dwa moje). Chyba powinienem jakąś specjalną nagrodę dać czytelnikowi, który odnalazł mnie w zgłoszeniach i zagłosował. Moja totalna porażka była na własne życzenie – zgłosiłem bloga i nikomu o tym nie powiedziałem, wynik łatwy do przewidzenia. W tym roku zgłoszę swojego bloga i mam ambitny plan zdobyć o 100% więcej głosów.

Rozm. Monika Fiołek
John Sawicky

John Sawicky Management, Miguel
TG Inc

Temat: Jak zostaje się wpływowym blogerem...?Maciej "Mediafun"...

Witam serdecznie,

Poszukujemy blogera, który:

a) zechce prowadzić blog-reklamę
lub
b) prowadzi blog

Tematyka blogu:
1. Ekonomia
2. Gospodarka
3. Inwestycje
4. Podatki
5. Ubezpieczenia
6. Konsumpcja
7. Handel Międzynarodowy
8. Import
9. Eksport
10. Bidding
11. E-biznes
12. Rynek usług w Polsce
13. Bankructwa
14. Upadki firm
15. Niewypłacalność
16. Problemy finansowe
17. Nowa firma
18. Marketing
19. Prowadzenie małej firmy
20. Początki prowadzenia własnej firmy

Oczekujemy ogólnego pojęcia o ekonomii i gospodarce, wykształcenie dodatkowym atutem, ale największy atut to prowadzony blog w przeszłości ( a może nawet w teraźniejszości?? )
Fajny plus to również posiadanie wiedzy z PR-u, dziennikarstwa, psychologii )

Jeżeli ktoś zainteresowany byłby dodatkowym możliwym zarobkiem, proszę o kontakt, warunki na zasadach programu partnerskiego. Zysk średni ( ale nie niski!! )

Mamy więcej projektów, odpowiemy tylko na wybrane zgłoszenia.

Jak się zgłaszać? może być CV może być opis swojej działalności, doświadczenia w dziennikarstwie/blogowaniu.

Ponadto bardzo chętnie jesteśmy otwarci na doświadczonych blogerów, ale to nie konieczne!

UWAGA: Cenna zaleta: skłonność do narzekania, OPTYMISTÓW NIE POTRZEBUJEMY !

Z poważaniem,
J. Sawicky



Wyślij zaproszenie do