Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)
Piotr M.:
Bez komentarza
w roku 2006 przez ponad miesiąc moja żona (dr hab) miała wykłady gościnne na Uniwersytecie w Odessie (Ukraina)....................
Ciekawe niuanse "polityczne" wyjazdu podałeś Piotr :) sama śmietanka zdobywania wpływów i władzy hehe
A jeszcze odnośnie Twojego opowiedzenia kompanom ukraińskim o Twojej pracy w KWP, to tak gwoli ciekawostki, może nawet do końca nie jesteś świadom, jakiego bigosu narobiłeś....
W skrócie, na Ukrainie wciąż jest Milicja, i kalka struktury MSW z komunizmu,
W PRL było tak samo. Najbardziej widoczną częścią MSW była Milicja w PRL, i na Ukrainie wciąż nią jest.
Wojewódzki/Miejski Urząd Spraw Wewnętrznych to było miejsce, gdzie mieściła sie Milicja - najniższy element służby MSW, oraz inne departamenty MSW, Urząd Spraw Wewnętrznych np.
I teraz właśnie, Ty mówiąc, że pracujesz na Policji, ale jakby nie na Policji i nie w mundurze, zostałeś skojarzony jako pracownik właśnie którego z tych innych departamentów :)
A te "inne departamenty" MSW to: wywiad i kontrwywiad - tak było dokładnie w PRL i tak rozumieją sytuacje Ukraińcy.
Tak więc przyznając się przed nim że jesteś osobą z niejawnego (niemundurowanego) departamentu "jakby z Policji", przeprowadziłeś początek klasycznej akcji werbunkowej :) bo żaden pracownik wywiadu czy kontrwywiadu nie ma prawa się ujawnić, chyba że werbuje metodą "raz kozie śmierć" :).
Myślę że facet nie spał ze dwie noce po tej akcji, a potem następne dwie był przesłuchiwany.
Acha, uniwersytety są właśnie takim miejscem, gdzie obce służby działają bardzo mocno, werbując ludzi na szpiegów. A Ty po tej akcji na bank miałeś stałą obserwację tajniacką 24h :))
Inni zaś z Tobą nie rozmawiali, bo za rozmowy z obcym wywiadem w takich krajach milicyjnych jak Ukraina, jest kulka w głowę bez dochodzenia praktycznie, bo jak coś udowodnią, a udowadniają czasem wszystko co chcą, to po człowieku. W najlżejszym przypadku złamanie kariery. A ponieważ, jak opisałeś sytuację, miejscowe kadry panicznie się siebie bały, dybiąc pewnie, żeby komuś różne świnie podkładać (vide panika tej Akademik że nie rektor przyjechał), to i Twojej obecności się panicznie bali, żeby ktoś im jakiejś prowokacji nie wykręcił.
Wybaczcie za ten przydługi wywód, ale tę akcje Piotr po prostu wykręcił książkową, a i cała sytuacja była wręcz klasyczna w postaci jego żony i jego jako jej towarzysza i ich podróży na zagraniczny uniwersytet, idealna po prostu wręcz do zbeletryzowania :D Szacun hehehehe
Martyna B.:
To, że przywódcy zachowują się w ten sposób od wieków, to oczywiście prawda i zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem ciekawa, czy stoi za tym jakaś uporządkowana teoria, czy są na ten temat jakieś publikacje czy badania skuteczności takiego modelu zarządzania. Mam na myśli zarządzanie w przedsiębiorstwie, nie np. w wojsku. I czy może to mieć przełożenie na dobre wyniki firmy/działu, czy służy tylko do podbudowania i tak już pewnie przerośniętego ego szefa.
Jak najbardziej stoi teoria, wywierania wpływu i manipulacji.
W każdej książce traktującej o tych zagadnieniach można znaleźć przegląd reguł i praw,
potem to już umiejetność stosowania ich w praktyce i w odniesieniu do konkretnych sytuacji...
Nie jest to wiedza tajemna na pewno.
Co do skuteczności danego modelu, to zależy oczywiście, jakie kryterium przyjmiemy za pozytywny wynik :)
W Polsce niestety takie techniki manipulacyjne mają bardzo duży udział w "polskiej szkole zarządzania" ponieważ wynika to z naszego modelu gospodarki - praktycznie jedyną wartością dodaną jako oferujemy są niskie koszty działalności.
I na tym polu sie specjalizujemy, że tak napisze satyrycznie, a do tego potrzebne jest kolejne zwiększanie wydajności zasobów pracujących, kolejne coraz krótsze terminy + stały niedobór miejsc pracy, no i mamy wynik, jaki mamy...
W przeważającej większości firm nie występuje konstruktywne partnerstwo przełożony-podwładny, są za to coraz to nowe obniżenia kosztów, zwiększenia planów. W takim karykaturalnym systemie niestety te modele rządzenia się sprawdzają, krótkofalowo to inna sprawa i z efektami wyniszczającymi, a dość często jedyną umiejętnością przełożonego, jest umiejetność trzymania pod butem i szczucia podwładnych. Np zwolnienie jakiegoś niezłego sprzedawcy w call-center, inni sprzedawcy głupieją bo nie wiedzą jaki był powód, a zakłada się, że i tak jest taka rotacja ludzi, iż nic się nie stanie złego w firmie.
Martyna B.:
Z mojego doświadczenia wynika, że takie wybryki rzeczywiście zostawiają duży odcisk w postrzeganiu szefa, ale nadal nie wiem co pozytywnego do firmy może to wnieść . W wersji soft, ludzie się z niego podśmiewują, bo zaczynają uważać go za lekko dziwnego, pokręconego itp., w wersji hard, przestają go szanować, a zaczynają się go bać. Oba przypadki, raczej nie doprowadzą zespołu do sukcesu. Chyba, że macie inne zdanie.
Na ile ja obserwuje, to niestety w realu tak analitycznie ogół pracowników nie podchodzi do takich orbitowań przełożonych. My chyba jeszcze nie mamy wykształconych powszechnie dobrych praktyk zarządzania, i ich świadomości, no bo w sumie skąd mamy mieć.... Kadry wysoko wykształcone, a często według moich obserwacji, wydają się być bezbronne przed takimi niskopoziomowymi manipulacjami.
Jan D.:
Ja nie wiem. Wystarczy znać historię, aby wiedzieć, że wschodni zarządzający mający osiągnięcia gospodarcze czy wojskowe stosowali inne metody. Gdy zaczynali stosować zachodni model oparty na zamordyźmie przegrywali w perspektywie czasu. Natomiast bezwzględnie likwidowali nieposłuszeństwo, a to nie ma nic wspólnego z zarządzaniem opartym na strachu - czy chciałby pan, aby po wspólnych uzgodnieniach pracownik negował pańskie postępowanie i nie wykonywał poleceń ?
Ów wschodni model zarządzania też należy odpowiedni zrozumieć.
Czym innym jest model wschodnioeuropejski, a czym inny dalekowschodni.
W naszych warunkach, traktowanie totalitarne podwładnych, na dłuższą metę się nie sprawdza. Nie jesteśmy tak pokorni dla systemu społecznego jak Azjaci.
No i tak naprawdę nie mamy praktycznie narodowej historii biznesowej.... jak nie zabory, to PRL..
Ale również i tej ślepej hierarchiczności w Azji należy sie lepiej przyjrzeć:
W Korei Południowej mamy Samsunga, który świetnie sobie radzi globalnie na rynku elektroniki - myślę jednak, że dużo jest tam marnowane zasobów i inicjatyw pracowniczych.... dlaczego tak myślę, o tym niżej.....
W Korei Południowej, parenaście lat temu, doszło do niebywałej wręcz sytuacji, w ich narodowych liniach lotniczych. Otóż linie Korei Płd, kraju rozwiniętego i bogatego, miało miejsce bardzo dużo wypadków, katastrof i incydentów. Agencje lotnicze świata postanowiły wprowadzić zakaz lotów dla koreańskich linii nad poszczególnymi kontynentami. Słowem, poziom bezpieczeństwa linii z Korei, wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt, sięgnął poziomu najgorszych przewoźników z Afryki.
Jaka była przyczyna ? Okazało się, że koreańscy panowie piloci są tak uwikłani w swoje kulturowe konwenanse i model zarządzania, że młodszy pilot nie śmiał gęby otworzyć z uwagą, pomimo iż widział jak jego starszy kolega, przełożony, prowadzi samolot do katastrofy. Wymieniono wtedy bardzo wielu pilotów koreańskich na europejskich i amerykańskich w tych liniach, problemy sie skończyły, a Koreańczycy dostali zakaz rozmawiania po koreańsku w kokpicie, i mieli nakaz sobie mówić na "Ty".
Inna ciekawostka z Azji, w Sony tuż po premierze Walkmana była taka sytuacja, że kiedy szef koncernu dowiedział się jaką nazwę wymyślono dla tego nowego produktu, nakazał natychmiast ją zmienić i określił ją jako beznadziejną. Rozkaz by wykonano, ale niestety ruszyła już produkcja i cała machina marketingowa z nazwą Walkman. Czy szef Sony miał rację, widzimy to do dzisiaj :)
Pozostaje pytanie, ile szans takie Sony zmarnowało przez ichniejsze zarządzanie....
Co do wspomnianego nieposłuszeństwa, to myślę, że trzeba by jeszcze określić, względem czego miałoby ono być. Bo jeśli względem wypracowanej konstruktywnie i wspólnie koncepcji, wizji etc. to niedobrze....
Wiadomo że są momenty przełomowe, kiedy ktoś musi powiedzieć twardo co robić, ale myślę też, że ta osoba musi umieć do swojej wizji przekonać innych i zjednać ich jako czynnych i oddanych udziałowców następującego biegu wydarzeń.
Swoją drogą, Google dość fajnie pokazuje, jak może rozwijać firma której daleko do twardego zarządzania, gdzie praktycznie każdy ma obowiązek wymyślać różne innowacje, z których tylko niewielka ilość wchodzi do realizacji.
To jest właśnie przykład tego dyletanctwa - rozliczamy za pracę czy za siedzenie od do ? jedyne usprawiedliwienie - gdy pracownik Biura kontaktuje się z klientem zewnętrznym.
Swoją drogą to może być niezły sposób na sprawdzenie, kto się obija :)
Ci co pracują dobrze i mają tego świadomość, nie powinni się bać wyjść normalnie. Ściemniacze będą dalej ściemniać i skupiać na kamuflażu....
Żartuje oczywiście, bo dochodzą jeszcze kwestie zachowań stadnych, niemniej to praktyka powszechna w firmach.
Kolejny ignorant. Wystarczy ustawić wysyłanie wiadomości z opóźnieniem (lub napisać prosty programik) i wysyłać wiadomości o różnych porach, nawet gdy się jest na imprezie :-)
Myślę że on dokładnie w ten sposób to robi, efektem końcowym jest jednak mail z godziną 5.30 w Niedzielę :)
Czekam niecierpliwie na Wasze obserwacje apropo's tytułowych wybryków :D