konto usunięte

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Witam,

Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, model zarządzania "bardziej wschodni" generalnie opiera się o strach i podporządkowanie.
Nie chce się rozwodzić nad samą materią takiego zarządzania, niemniej w Polsce ona jest zdecydowanie przeważająca, i występuje w rozmaitych odmianach.

Niektórzy teoretycy tego 'naszego' zarządzania przyjmują, że czasem trzeba robić coś, co dezorientuje podwładnych, jakieś nieracjonalne decyzje, jakieś dziwne posunięcia - myślę że wielu z nas spotkało sie z czymś takim w wykonaniu naszych rodzimych prezesów, którzy często tego typu działania uskuteczniają sami z siebie, bez jakiejś specjalnej znajomości teorii itp.

Chciałem sie Was zapytać, jakie zachowania Wy zauważyliście u Wam znanych szefów ?

Moje dwa, dla przykładu, i lepszego objaśnienia :

- Firma rozpoczyna prace o 8. Dyrektor przychodzi na 7.30, otwiera drzwi na oścież, a gabinet ma tak że wszyscy wchodzący do biura są widoczni z jego otwartego gabinetu, tak więc siedzi sobie za biurkiem, czymś sie zajmuje i nie patrzy, nie skupia wzroku na tych co wchodzą, ale on jest widoczny dla tych co wchodzą, chociaż oni widzą, że on na nich nie zwraca uwagi : ) Tak mi to właśnie opisał ów dyrektor, który taki wybryczek codzień uskutecznia...

- Prezes wysyła maila cotygodniowego podsumowującego do swoich dyrektorów i kierowników zawsze w Niedzielę ok 5.30 rano :). Znaczy, nie pisze go wtedy, ale specjalnie się budzi o świcie, żeby nacisnąć enter na uruchomionym wieczorem komputerze. Taki delikatnie zaburzający rozsądek wybryczek....
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Mirosław N.:
- Firma rozpoczyna prace o 8. Dyrektor przychodzi na 7.30, otwiera drzwi na oścież, a gabinet ma tak że wszyscy wchodzący do biura są widoczni z jego otwartego gabinetu, tak więc siedzi sobie za biurkiem, czymś sie zajmuje i nie patrzy, nie skupia wzroku na tych co wchodzą, ale on jest widoczny dla tych co wchodzą, chociaż oni widzą, że on na nich nie zwraca uwagi : ) Tak mi to właśnie opisał ów dyrektor, który taki wybryczek codzień uskutecznia...

OK, facet przyszedł wcześniej do pracy
- Prezes wysyła maila cotygodniowego podsumowującego do swoich dyrektorów i kierowników zawsze w Niedzielę ok 5.30 rano :). Znaczy, nie pisze go wtedy, ale specjalnie się budzi o świcie, żeby nacisnąć enter na uruchomionym wieczorem komputerze. Taki delikatnie zaburzający rozsądek wybryczek....

Mój synek budził się o 1.00, usypiałem go do około 2.00. Ponieważ sam nie mogłem już zasnąć, przynajmniej do 5.00 moje maile były datowane np 2,34.
Teraz synek śpi spokojnie, wstaje o 5,00, śniadanko, zabawa, synek ma MiniMini a ja najwcześniej wysyłam maile ok 5,45 Potem szykowanie się do przedszkola, drugie śniadanko, gofry, omlecik itp...
ALE NIECH JAKIEŚ BYDLE PRZEKLĘTE ZADZWONI DO MNIE PO 19.30 ZABIJE, SPALĘ, ZGWAŁCĘ POĆWIARTUJE I OLEJĘ!!!!

Mirek, sprawdź, czy Twój szef nie ma przypadkiem małego dziecka :))))))))))))))))))))))

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

błee,i to są niby przykłady zastraszania pracowników?
Słabe coś to zastraszanie :)
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Od znajomej: chowanie ważnych dokumentów i szukanie winnego :D
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Agnieszka G.:
Od znajomej: chowanie ważnych dokumentów i szukanie winnego :D

-wnusiu, wnusiu, jak się nazywa ten Niemiec co mi wszystko chowa?
- Alzheimer, dziadku
Martyna K.

Martyna K. Kierownik Działu
Zarządzania
Łańcuchem Dostaw w
BSH Sprzę...

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Mirosław N.:
Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, model zarządzania "bardziej wschodni" generalnie opiera się o strach i podporządkowanie.

Niektórzy teoretycy tego 'naszego' zarządzania przyjmują, że czasem trzeba robić coś, co dezorientuje podwładnych (...).

Zaciekawiłeś mnie tym postem. Czy to jest jakaś publikowana "teoria" czy też "model zarządzania"? Nigdy o czymś takim nie słyszałam, ani nie czytałam, Raczej uważałam takie zachowanie za, przepraszam, kretynizm, ale może omija mnie jakaś ważna teoria zarządzania. I ciekawi mnie skąd określenie "bardziej wschodni"?

Chciałem sie Was zapytać, jakie zachowania Wy zauważyliście u Wam znanych szefów ?

Słyszałam o kierownikach urządzających publiczny lincz za zły odcień koloru komórek w excelu, albo o kierownikach notujących w notesie odejścia pracowników od biurka. Pozostaje tylko współczuć podwładnym.

- Prezes wysyła maila cotygodniowego podsumowującego do swoich dyrektorów i kierowników zawsze w Niedzielę ok 5.30 rano :). Znaczy, nie pisze go wtedy, ale specjalnie się budzi o świcie, żeby nacisnąć enter

Rozumiem, że taki mail ma pokazać pracownikom, że ich szef ciężko tyra, podczas gdy oni smacznie śpią... Ponownie, jestem ciekawa czy w tym szaleństwie jest jaka metoda, bo do tej pory uważałam tego typu ludzi za delikatnie mówiąc szkodliwych idiotów.

konto usunięte

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Robert R.:
błee,i to są niby przykłady zastraszania pracowników?
Słabe coś to zastraszanie :)

Chyba w większości źle mnie zrozumieliście :)
Nie chodzi o zastraszanie, gnębienie czy inne nieomal kryminalne praktyki, ale o takie właśnie czynności ogłupiająco-dezorientujące ludzi, wprowadzające pewien niepokój, jakieś zachwianie percepcji etc.
Przy okazji przełożony ma pewien poligon studiowania zachowań stadnych, wyłamywania się, spostrzegawczości etc.

Dodam jeszcze, że większość tych zagrywek odbywa się przy zupełnie pokerowej twarzy, jakby nigdy nic.
Piotr M.:
OK, facet przyszedł wcześniej do pracy
Mirek, sprawdź, czy Twój szef nie ma przypadkiem małego dziecka :))))))))))))))))))))))

:D to nie mój szef, ale nie ma małego dziecka
Co do tego wcześniejszego przychodzenia, to ten dyrektor z mojej organizacji, kiedyś mi właśnie tak doradzał :)
I jak sie dowiedziałem potem, jakiś jeden człowiek zaczął celowo wcześniej przychodzić, aż zaczął przychodzić na 7 zamiast na 8, i ze stoicką miną siedział za biurkiem, oczywiście obaj sie zachowywali jakby nigdy nic.

Podobną zagrywką jest przesiadywanie szefa celowo grubo ponad godziny, w wielu przypadkach nie musiałby siedzieć do 19-20, ale wprowadzają, czasem myślę bez głębszej refleksji i celowości, taką manierę przesiadywania przez którą podwładni głupieją.

Martyna B.:

Zaciekawiłeś mnie tym postem. Czy to jest jakaś publikowana "teoria" czy też "model zarządzania"? Nigdy o czymś takim nie słyszałam, ani nie czytałam, Raczej uważałam takie zachowanie za, przepraszam, kretynizm, ale może omija mnie jakaś ważna teoria zarządzania. I ciekawi mnie skąd określenie "bardziej wschodni"?

Martyna, to stara szkoła rządzenia, od antyku poprzez Napoleona, jakąś zbiorowością ludzką.
Jest bardzo wiele reguł, również stosowanych np. odnośnie publicznego pokazywania przywódców w TV - typu niepokazywanie jak jedzą czy piją, ale jak wznoszą toast, wycierają twarz itd.
Generalnie, celem tego jest pewne "wyorbitowanie" takiej osoby jakby z percepcji obserwatorów, stworzenie wyjątkowości tej osoby itp.
Np. częste zamykanie się z gabinecie, akwarium konferencyjnym z podwładnym, z powodu byle pierdółki - budowanie niedostępności i wrażenia ciężkości procedowanych tematów :)
Jedną z takich reguł jest wręcz zrobienie czegoś totalnie innego, niż to wynika z okoliczności i z oczekiwań podwłądnych, co jakiś czas.
Oczywiście w wydaniu firmowym nie mamy aż takich jazd, chociaż..... zdarzają sie firmy ojj zdarzają :)
Niemniej niektórzy mają niejako w mentalności robienie takich zagrywek, nie są do końca ich świadomi, ale one licują z ich postawą i własnym wyobrażeniem funkcji w danej społeczności.
Nie podają nikomu nic do ręki, dokumentu, ale kładą na blacie tak by druga osoba wzięła papier z niego, to samo w drugą stronę, nie trzymają jedzenia we wspólnej lodówce, nie jadają z innymi wspólnie.
To elementy dotyczące podstawowych czynności, ale również w grę wchodzą zachowania wywodzące się wprost z życia firmowego.
I na te Wasze obserwacje czekam :)

Martyna B.:
- Prezes wysyła maila cotygodniowego podsumowującego do swoich dyrektorów i kierowników zawsze w Niedzielę ok 5.30 rano :). Znaczy, nie pisze go wtedy, ale specjalnie się budzi o świcie, żeby nacisnąć enter

Rozumiem, że taki mail ma pokazać pracownikom, że ich szef ciężko tyra, podczas gdy oni smacznie śpią... Ponownie, jestem ciekawa czy w tym szaleństwie jest jaka metoda, bo do tej pory uważałam tego typu ludzi za delikatnie mówiąc szkodliwych idiotów.

W tym przypadku myślę, że jest to robione z pełną świadomością, bo przecież facet nie wstaje o 3 żeby w niedziele żeby przeglądać raporty i je komentować i pisać wnioski a potem wysyłać po 5ej.
Myślę że celem jest pokazanie, że nadawca jest totalnym nad-kimśtam, nie podlega prawom które dotyczą innych, jest nieczuły na prozaiczne sprawy pt. cykl dzienno nocny. Tak według mnie ma to działać domyślnie :)
Co to daje u podwładnych ? Z tego co zaobserwowałem, bo kiedyś mimowolnie zauważyłem ów wybryczek, to większość podświadomie przyjmuję ten wybryk, bez świadomych refleksji, a zapytani wprost nie są w stanie powiedzieć, jak odebrali tę okoliczność. Jednak jestem pewien, że ma ona odcisk na ich postrzeganie prezesa.
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Martyna B.:
Mirosław N.:
Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, model zarządzania "bardziej wschodni" generalnie opiera się o strach i podporządkowanie.

Niektórzy teoretycy tego 'naszego' zarządzania przyjmują, że czasem trzeba robić coś, co dezorientuje podwładnych (...).

Zaciekawiłeś mnie tym postem. Czy to jest jakaś publikowana "teoria" czy też "model zarządzania"? Nigdy o czymś takim nie słyszałam, ani nie czytałam, Raczej uważałam takie zachowanie za, przepraszam, kretynizm, ale może omija mnie jakaś ważna teoria zarządzania. I ciekawi mnie skąd określenie "bardziej wschodni"?

Bez komentarza
w roku 2006 przez ponad miesiąc moja żona (dr hab) miała wykłady gościnne na Uniwersytecie w Odessie (Ukraina). Zamiast mojej żony miał jechać rektor. Ale że mu się nie chciało... Ja tam byłem w roli osoby towarzyszącej (sam sobie za wszystko płaciłem). Zaprosił nas Uniwersytet, a osobą oddelegowaną do zajmowania się była Pani akadiemik (akadiemik to jest coś jak u nas członek PAN w każdym bądź razie wysoka figura, wyżej od profesora zwyczajnego).
- ta biedna kobieta była śmiertelnie przerażona tym, że ją zwolnią bo przyjechała jakaś dr hab zamiast REKTORA!!!
- dostała ataku paniki, że służby bezpieczeństwa Ukrainy nie wyrażą zgody na jej awans na szefa instytutu z tego samego powodu, plus jeszcze to, ze strona Polska nie zgłosiła zmian
- po rozmowie z rektorem z polski okazało się, że ona takiego maila wysłał, biedna kobieta płacząc szukała go w poczcie i twierdziła, że go nie ma
- ja stałem się jej najukochańszym przyjacielem, gdy mnie coś tknęło i zajrzałem do folderu "spam" gdzie mail był
- Pani Akediemik promowała dwoje ludzi na "habilitację" nie wiem dokładnie jak to tam wygląda, ale mieli już coś jak doktor i szli wyżej. Oboje tak po 40-tce. Ci ludzie bali jej się potwornie, urządzała im rózne jazdy, przy których dr House to nudny safanduła. Ci ludzie żyli w permanentnym stresie, bo baba musiała odreagować swoje stresy.
- ja w tamtym okresie pracowałem na 1/4 etatu w KWP Radom, więc miałem legitymację pracownika cywilnego. Wygląda ona tak jak legitymacja studencka kiedyś, czarne okładki ze zdjęciem w środku. żadnych "blach" itp. Jednym z jej "osób promowanych" był oficer ukraińskiej policji. Kiedyś przy wódce, coś mi odbiło i powiedziałem mu, że ja w zasadzie też jestem pracownikiem policji w Polsce. Nie mówiłem ze jestem policjantem, ale cywilem. A znam też rosyjski także się zrozumieliśmy. Facet wytrzeźwiał momentalnie i pożegnał się. Wszyscy Ukaincy dostali zakaz rozmów ze mną. Stałem się niewidzialny. jedyne słowa jakie zamieniali to przywitanie i ewentualnie do widzenia. Po kilku latach jak w Polsce była p. Akadiemik dowiedziałem się, że takie zalecenie dostali od ichniejszej służby bezpieczeństwa.

Jedna uwaga - doceńcie bohaterstwo i odwagę ludzi na Majdanie. W Odessie (bo tylko tam byłem) panuje:
Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, model zarządzania "bardziej wschodni" generalnie opiera się o strach i podporządkowanie.Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.02.14 o godzinie 07:08
Martyna K.

Martyna K. Kierownik Działu
Zarządzania
Łańcuchem Dostaw w
BSH Sprzę...

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Mirosław N.:

Martyna, to stara szkoła rządzenia, od antyku poprzez Napoleona, jakąś zbiorowością ludzką.
Generalnie, celem tego jest pewne "wyorbitowanie" takiej osoby jakby z percepcji obserwatorów, stworzenie wyjątkowości tej osoby itp.

To, że przywódcy zachowują się w ten sposób od wieków, to oczywiście prawda i zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem ciekawa, czy stoi za tym jakaś uporządkowana teoria, czy są na ten temat jakieś publikacje czy badania skuteczności takiego modelu zarządzania. Mam na myśli zarządzanie w przedsiębiorstwie, nie np. w wojsku. I czy może to mieć przełożenie na dobre wyniki firmy/działu, czy służy tylko do podbudowania i tak już pewnie przerośniętego ego szefa.
Co to daje u podwładnych ? Z tego co zaobserwowałem, bo kiedyś
mimowolnie zauważyłem ów wybryczek, to większość podświadomie przyjmuję ten wybryk, bez świadomych refleksji, a zapytani wprost nie są w stanie powiedzieć, jak odebrali tę okoliczność. Jednak jestem pewien, że ma ona odcisk na ich postrzeganie prezesa.

Z mojego doświadczenia wynika, że takie wybryki rzeczywiście zostawiają duży odcisk w postrzeganiu szefa, ale nadal nie wiem co pozytywnego do firmy może to wnieść . W wersji soft, ludzie się z niego podśmiewują, bo zaczynają uważać go za lekko dziwnego, pokręconego itp., w wersji hard, przestają go szanować, a zaczynają się go bać. Oba przypadki, raczej nie doprowadzą zespołu do sukcesu. Chyba, że macie inne zdanie.

Co do kultury wschodu, to miałam okazję być na Ukrainie (turystycznie, ale mieszkałam 3 tygodnie z ukraińską rodzinką, więc sporo się nasłuchałam) i w Rosji (wymiana studencka). Zauważyłam, że zachowania "reżimowe" są tam bardzo powszechne, ale chyba nie o terror czy wieczny strach (jak w przykładzie pani Akadiemik) chodzi w tym poście, ale raczej o te "dziwne" zachowania, które mają zasiać niepokój. A tych u naszych wschodnich przyjaciół nie widziałam. Raczej wszystko było czarno na białym. Kto miał się bać, to dobrze wiedział kogo ma się bać i dlaczego.Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.02.14 o godzinie 09:49
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Mirosław N.:
Witam,

Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, model zarządzania "bardziej wschodni" generalnie opiera się o strach i podporządkowanie.
Nie chce się rozwodzić nad samą materią takiego zarządzania, niemniej w Polsce ona jest zdecydowanie przeważająca, i występuje w rozmaitych odmianach.
Ja nie wiem. Wystarczy znać historię, aby wiedzieć, że wschodni zarządzający mający osiągnięcia gospodarcze czy wojskowe stosowali inne metody. Gdy zaczynali stosować zachodni model oparty na zamordyźmie przegrywali w perspektywie czasu. Natomiast bezwzględnie likwidowali nieposłuszeństwo, a to nie ma nic wspólnego z zarządzaniem opartym na strachu - czy chciałby pan, aby po wspólnych uzgodnieniach pracownik negował pańskie postępowanie i nie wykonywał poleceń ?
Przykłady z naszej historii np. Chrobry, Jagiełło czy Piłsudski Gdyby ich rządy opierały się na strachu to Chrobry nie byłby w Magdeburgu, Jagiełło nie wygrałby pod Grunwaldem, a Piłsudski nie miałby wspaniałej wiktorii nad Wisłą. Chrobry miał doradców ze wschodu, Jagiełło i Piłsudski znali kulturę wschodu. Chrobry i Jagiełło stosowali taktykę ze wschodu w powiązaniu z krajowym doświadczeniem. O Piłsudskim można poczytać o jego poglądach i zasadach.

Natomiast obecni to są dyletanci nie mający żadnych sukcesów i mieniący się praktykami czy teoretykami zarządzania.
Chciałem sie Was zapytać, jakie zachowania Wy zauważyliście u Wam znanych szefów ?

Moje dwa, dla przykładu, i lepszego objaśnienia :

- Firma rozpoczyna prace o 8. Dyrektor przychodzi na 7.30, otwiera drzwi na oścież, a gabinet ma tak że wszyscy wchodzący do biura są widoczni z jego otwartego gabinetu, tak więc siedzi sobie za biurkiem, czymś sie zajmuje i nie patrzy, nie skupia wzroku na tych co wchodzą, ale on jest widoczny dla tych co wchodzą, chociaż oni widzą, że on na nich nie zwraca uwagi : ) Tak mi to właśnie opisał ów dyrektor, który taki wybryczek codzień uskutecznia...
To jest właśnie przykład tego dyletanctwa - rozliczamy za pracę czy za siedzenie od do ? jedyne usprawiedliwienie - gdy pracownik Biura kontaktuje się z klientem zewnętrznym.
- Prezes wysyła maila cotygodniowego podsumowującego do swoich dyrektorów i kierowników zawsze w Niedzielę ok 5.30 rano :). Znaczy, nie pisze go wtedy, ale specjalnie się budzi o świcie, żeby nacisnąć enter na uruchomionym wieczorem komputerze. Taki delikatnie zaburzający rozsądek wybryczek....

Kolejny ignorant. Wystarczy ustawić wysyłanie wiadomości z opóźnieniem (lub napisać prosty programik) i wysyłać wiadomości o różnych porach, nawet gdy się jest na imprezie :-)
Grzegorz Wojcieszczyk

Grzegorz Wojcieszczyk Pełnomocnik ds
Jakości

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Witam,

skąd takie zachowania i co to za teoria ? Wydaje mi się, że pochodzi to z bardzo modnej ostatnio "Sztuki wojny" Sun Tzu ( i jej licznych dostosowań "dla managerów, dyrektorów, filozofów, opornych, chomików i innych"), a dokładniej z jej płytkiej interpretacji.

Pozdrawiam
Martyna B.:
ciach

To, że przywódcy zachowują się w ten sposób od wieków, to oczywiście prawda i zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem ciekawa, czy stoi za tym jakaś uporządkowana teoria, czy są na ten temat jakieś publikacje czy badania skuteczności takiego modelu zarządzania. Mam na myśli zarządzanie w przedsiębiorstwie, nie np. w wojsku. I czy może to mieć przełożenie na dobre wyniki firmy/działu, czy służy tylko do podbudowania i tak już pewnie przerośniętego ego szefa.

ciach

konto usunięte

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Piotr M.:

Bez komentarza
w roku 2006 przez ponad miesiąc moja żona (dr hab) miała wykłady gościnne na Uniwersytecie w Odessie (Ukraina)....................

Ciekawe niuanse "polityczne" wyjazdu podałeś Piotr :) sama śmietanka zdobywania wpływów i władzy hehe
A jeszcze odnośnie Twojego opowiedzenia kompanom ukraińskim o Twojej pracy w KWP, to tak gwoli ciekawostki, może nawet do końca nie jesteś świadom, jakiego bigosu narobiłeś....
W skrócie, na Ukrainie wciąż jest Milicja, i kalka struktury MSW z komunizmu,
W PRL było tak samo. Najbardziej widoczną częścią MSW była Milicja w PRL, i na Ukrainie wciąż nią jest.
Wojewódzki/Miejski Urząd Spraw Wewnętrznych to było miejsce, gdzie mieściła sie Milicja - najniższy element służby MSW, oraz inne departamenty MSW, Urząd Spraw Wewnętrznych np.
I teraz właśnie, Ty mówiąc, że pracujesz na Policji, ale jakby nie na Policji i nie w mundurze, zostałeś skojarzony jako pracownik właśnie którego z tych innych departamentów :)
A te "inne departamenty" MSW to: wywiad i kontrwywiad - tak było dokładnie w PRL i tak rozumieją sytuacje Ukraińcy.
Tak więc przyznając się przed nim że jesteś osobą z niejawnego (niemundurowanego) departamentu "jakby z Policji", przeprowadziłeś początek klasycznej akcji werbunkowej :) bo żaden pracownik wywiadu czy kontrwywiadu nie ma prawa się ujawnić, chyba że werbuje metodą "raz kozie śmierć" :).
Myślę że facet nie spał ze dwie noce po tej akcji, a potem następne dwie był przesłuchiwany.
Acha, uniwersytety są właśnie takim miejscem, gdzie obce służby działają bardzo mocno, werbując ludzi na szpiegów. A Ty po tej akcji na bank miałeś stałą obserwację tajniacką 24h :))
Inni zaś z Tobą nie rozmawiali, bo za rozmowy z obcym wywiadem w takich krajach milicyjnych jak Ukraina, jest kulka w głowę bez dochodzenia praktycznie, bo jak coś udowodnią, a udowadniają czasem wszystko co chcą, to po człowieku. W najlżejszym przypadku złamanie kariery. A ponieważ, jak opisałeś sytuację, miejscowe kadry panicznie się siebie bały, dybiąc pewnie, żeby komuś różne świnie podkładać (vide panika tej Akademik że nie rektor przyjechał), to i Twojej obecności się panicznie bali, żeby ktoś im jakiejś prowokacji nie wykręcił.

Wybaczcie za ten przydługi wywód, ale tę akcje Piotr po prostu wykręcił książkową, a i cała sytuacja była wręcz klasyczna w postaci jego żony i jego jako jej towarzysza i ich podróży na zagraniczny uniwersytet, idealna po prostu wręcz do zbeletryzowania :D Szacun hehehehe

Martyna B.:

To, że przywódcy zachowują się w ten sposób od wieków, to oczywiście prawda i zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem ciekawa, czy stoi za tym jakaś uporządkowana teoria, czy są na ten temat jakieś publikacje czy badania skuteczności takiego modelu zarządzania. Mam na myśli zarządzanie w przedsiębiorstwie, nie np. w wojsku. I czy może to mieć przełożenie na dobre wyniki firmy/działu, czy służy tylko do podbudowania i tak już pewnie przerośniętego ego szefa.
Jak najbardziej stoi teoria, wywierania wpływu i manipulacji.
W każdej książce traktującej o tych zagadnieniach można znaleźć przegląd reguł i praw,
potem to już umiejetność stosowania ich w praktyce i w odniesieniu do konkretnych sytuacji...
Nie jest to wiedza tajemna na pewno.
Co do skuteczności danego modelu, to zależy oczywiście, jakie kryterium przyjmiemy za pozytywny wynik :)
W Polsce niestety takie techniki manipulacyjne mają bardzo duży udział w "polskiej szkole zarządzania" ponieważ wynika to z naszego modelu gospodarki - praktycznie jedyną wartością dodaną jako oferujemy są niskie koszty działalności.
I na tym polu sie specjalizujemy, że tak napisze satyrycznie, a do tego potrzebne jest kolejne zwiększanie wydajności zasobów pracujących, kolejne coraz krótsze terminy + stały niedobór miejsc pracy, no i mamy wynik, jaki mamy...
W przeważającej większości firm nie występuje konstruktywne partnerstwo przełożony-podwładny, są za to coraz to nowe obniżenia kosztów, zwiększenia planów. W takim karykaturalnym systemie niestety te modele rządzenia się sprawdzają, krótkofalowo to inna sprawa i z efektami wyniszczającymi, a dość często jedyną umiejętnością przełożonego, jest umiejetność trzymania pod butem i szczucia podwładnych. Np zwolnienie jakiegoś niezłego sprzedawcy w call-center, inni sprzedawcy głupieją bo nie wiedzą jaki był powód, a zakłada się, że i tak jest taka rotacja ludzi, iż nic się nie stanie złego w firmie.

Martyna B.:
Z mojego doświadczenia wynika, że takie wybryki rzeczywiście zostawiają duży odcisk w postrzeganiu szefa, ale nadal nie wiem co pozytywnego do firmy może to wnieść . W wersji soft, ludzie się z niego podśmiewują, bo zaczynają uważać go za lekko dziwnego, pokręconego itp., w wersji hard, przestają go szanować, a zaczynają się go bać. Oba przypadki, raczej nie doprowadzą zespołu do sukcesu. Chyba, że macie inne zdanie.

Na ile ja obserwuje, to niestety w realu tak analitycznie ogół pracowników nie podchodzi do takich orbitowań przełożonych. My chyba jeszcze nie mamy wykształconych powszechnie dobrych praktyk zarządzania, i ich świadomości, no bo w sumie skąd mamy mieć.... Kadry wysoko wykształcone, a często według moich obserwacji, wydają się być bezbronne przed takimi niskopoziomowymi manipulacjami.

Jan D.:
Ja nie wiem. Wystarczy znać historię, aby wiedzieć, że wschodni zarządzający mający osiągnięcia gospodarcze czy wojskowe stosowali inne metody. Gdy zaczynali stosować zachodni model oparty na zamordyźmie przegrywali w perspektywie czasu. Natomiast bezwzględnie likwidowali nieposłuszeństwo, a to nie ma nic wspólnego z zarządzaniem opartym na strachu - czy chciałby pan, aby po wspólnych uzgodnieniach pracownik negował pańskie postępowanie i nie wykonywał poleceń ?

Ów wschodni model zarządzania też należy odpowiedni zrozumieć.
Czym innym jest model wschodnioeuropejski, a czym inny dalekowschodni.
W naszych warunkach, traktowanie totalitarne podwładnych, na dłuższą metę się nie sprawdza. Nie jesteśmy tak pokorni dla systemu społecznego jak Azjaci.
No i tak naprawdę nie mamy praktycznie narodowej historii biznesowej.... jak nie zabory, to PRL..

Ale również i tej ślepej hierarchiczności w Azji należy sie lepiej przyjrzeć:
W Korei Południowej mamy Samsunga, który świetnie sobie radzi globalnie na rynku elektroniki - myślę jednak, że dużo jest tam marnowane zasobów i inicjatyw pracowniczych.... dlaczego tak myślę, o tym niżej.....
W Korei Południowej, parenaście lat temu, doszło do niebywałej wręcz sytuacji, w ich narodowych liniach lotniczych. Otóż linie Korei Płd, kraju rozwiniętego i bogatego, miało miejsce bardzo dużo wypadków, katastrof i incydentów. Agencje lotnicze świata postanowiły wprowadzić zakaz lotów dla koreańskich linii nad poszczególnymi kontynentami. Słowem, poziom bezpieczeństwa linii z Korei, wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt, sięgnął poziomu najgorszych przewoźników z Afryki.
Jaka była przyczyna ? Okazało się, że koreańscy panowie piloci są tak uwikłani w swoje kulturowe konwenanse i model zarządzania, że młodszy pilot nie śmiał gęby otworzyć z uwagą, pomimo iż widział jak jego starszy kolega, przełożony, prowadzi samolot do katastrofy. Wymieniono wtedy bardzo wielu pilotów koreańskich na europejskich i amerykańskich w tych liniach, problemy sie skończyły, a Koreańczycy dostali zakaz rozmawiania po koreańsku w kokpicie, i mieli nakaz sobie mówić na "Ty".
Inna ciekawostka z Azji, w Sony tuż po premierze Walkmana była taka sytuacja, że kiedy szef koncernu dowiedział się jaką nazwę wymyślono dla tego nowego produktu, nakazał natychmiast ją zmienić i określił ją jako beznadziejną. Rozkaz by wykonano, ale niestety ruszyła już produkcja i cała machina marketingowa z nazwą Walkman. Czy szef Sony miał rację, widzimy to do dzisiaj :)
Pozostaje pytanie, ile szans takie Sony zmarnowało przez ichniejsze zarządzanie....

Co do wspomnianego nieposłuszeństwa, to myślę, że trzeba by jeszcze określić, względem czego miałoby ono być. Bo jeśli względem wypracowanej konstruktywnie i wspólnie koncepcji, wizji etc. to niedobrze....
Wiadomo że są momenty przełomowe, kiedy ktoś musi powiedzieć twardo co robić, ale myślę też, że ta osoba musi umieć do swojej wizji przekonać innych i zjednać ich jako czynnych i oddanych udziałowców następującego biegu wydarzeń.
Swoją drogą, Google dość fajnie pokazuje, jak może rozwijać firma której daleko do twardego zarządzania, gdzie praktycznie każdy ma obowiązek wymyślać różne innowacje, z których tylko niewielka ilość wchodzi do realizacji.

To jest właśnie przykład tego dyletanctwa - rozliczamy za pracę czy za siedzenie od do ? jedyne usprawiedliwienie - gdy pracownik Biura kontaktuje się z klientem zewnętrznym.
Swoją drogą to może być niezły sposób na sprawdzenie, kto się obija :)
Ci co pracują dobrze i mają tego świadomość, nie powinni się bać wyjść normalnie. Ściemniacze będą dalej ściemniać i skupiać na kamuflażu....
Żartuje oczywiście, bo dochodzą jeszcze kwestie zachowań stadnych, niemniej to praktyka powszechna w firmach.
Kolejny ignorant. Wystarczy ustawić wysyłanie wiadomości z opóźnieniem (lub napisać prosty programik) i wysyłać wiadomości o różnych porach, nawet gdy się jest na imprezie :-)
Myślę że on dokładnie w ten sposób to robi, efektem końcowym jest jednak mail z godziną 5.30 w Niedzielę :)

Czekam niecierpliwie na Wasze obserwacje apropo's tytułowych wybryków :D
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Mirosław N.:
Jan D.:
Ja nie wiem. Wystarczy znać historię, aby wiedzieć, że wschodni zarządzający mający osiągnięcia gospodarcze czy wojskowe stosowali inne metody. Gdy zaczynali stosować zachodni model oparty na zamordyźmie przegrywali w perspektywie czasu. Natomiast bezwzględnie likwidowali nieposłuszeństwo, a to nie ma nic wspólnego z zarządzaniem opartym na strachu - czy chciałby pan, aby po wspólnych uzgodnieniach pracownik negował pańskie postępowanie i nie wykonywał poleceń ?

Ów wschodni model zarządzania też należy odpowiedni zrozumieć.
Czym innym jest model wschodnioeuropejski, a czym inny dalekowschodni.
W naszych warunkach, traktowanie totalitarne podwładnych, na dłuższą metę się nie sprawdza. Nie jesteśmy tak pokorni dla systemu społecznego jak Azjaci.
No i tak naprawdę nie mamy praktycznie narodowej historii biznesowej.... jak nie zabory, to PRL..
Moim zdaniem mamy, tylko czasami parzymy daleko nie dostrzegając tego co jest blisko :-)
Ale również i tej ślepej hierarchiczności w Azji należy sie lepiej przyjrzeć:
W Korei Południowej mamy Samsunga, który świetnie sobie radzi globalnie na rynku elektroniki - myślę jednak, że dużo jest tam marnowane zasobów i inicjatyw pracowniczych.... dlaczego tak myślę, o tym niżej.....
(....)
Pozostaje pytanie, ile szans takie Sony zmarnowało przez ichniejsze zarządzanie....
To samo można wskazać w innych krajach np. USA
WorldCom, Enron, którym zachwycali się tuzy polskiego biznesu
Arthur Andersen i wiele innych a kończąc na kryzysie 2008 i bankomatach
Słowem nie da się postawić pomnika tylko jednemu sposobowi zarządzania. Każda kultura ma swoje wady i zalety - nie ma jednej dominującej - po prostu jesteśmy ludźmi - w jednych sytuacją robimy blędy - w innych działa efekt synergii i robimy lepiej niż maszyny :-)

(...)
Swoją drogą, Google dość fajnie pokazuje, jak może rozwijać firma której daleko do twardego zarządzania, gdzie praktycznie każdy ma obowiązek wymyślać różne innowacje, z których tylko niewielka ilość wchodzi do realizacji.
Jeżeli obowiązek to nic z tego nie wychodzi. Nie jest to nic odkrywczego, wiele dobrych firm robi to, aby być lepiej przygotowanym na przyszłość. To stosowanie metod organizatorskich - akurat w tym zakresie jest ich ponad 300 - każdy, jeżeli chce oraz potrafi może je stosować. Problem jest tylko jeden - mało kto je zna.

Czekam niecierpliwie na Wasze obserwacje apropo's tytułowych wybryków :D

To są raczej zaburzenia osobowości i wymagają pomocy lekarskiej i leczenia, a nie rozpowszechniania. Obecnie to można podciągnąć jako celowe nękanie, dręczenie - to nawet KP to reguluje.
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Mirosław N.:
No i tak naprawdę nie mamy praktycznie narodowej historii biznesowej.... jak nie zabory, to PRL..


Tu się z Tobą całkowicie nie zgodzę.
Gdyby nie nasza, polska, "biznesowa" smykałka, to byśmy nie przetrwali ani zaborów ani PRL. Faktem jest że przez około 180 lat (zabory+komunizm) władza była przeciw narodowi*. Więc nasze polskie "podejście biznesowe" było w podziemiu. Polacy są jednym z najbardziej przedsiębiorczych narodów świata, nie ważne kto i jak chce nas zniszczyć, przetrwamy i sobie poradzimy. Porównaj PKB Polski i Ukrainy od 1989 roku, wtedy startowaliśmy z tego samego poziomu.

Sięgając historycznie - Spółdzielczość Stefczyka, spółdzielczość poznańska. Nie mieli nic z kapitału, ale to nic, mieli siłę, przedsiębiorczość odwagę...

Bliżej, czasy wyjazdów na Węgry, do Turcji, Berlina, handel łóżkowy, my Polacy damy sobie radę.

*nie wciągaj mnie, proszę, w dyskusje na temat stanu obecnego :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 15.02.14 o godzinie 18:44

konto usunięte

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Do tego co napisał Piotr Maciejewski dodałbym krótki, ale bardzo wartościowy dla nas biznesowo okres międzywojenny i to pomimo tzw. wielkiego kryzysu. Rozmawialiśmy o tym w innym wątku m.in. z Jankiem Dudzińskim. Może po prostu warto trochę poszukać zamiast bezrefleksyjnie małpować zagraniczne pomysły...

konto usunięte

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Piotr M.:
polskie "podejście biznesowe" było w podziemiu. Polacy są jednym z najbardziej przedsiębiorczych narodów świata, nie ważne kto i jak chce nas zniszczyć, przetrwamy i sobie poradzimy. Porównaj PKB Polski i Ukrainy od 1989 roku, wtedy startowaliśmy z tego samego poziomu.

Nie zgadzam sie zupełnie z takim ujęciem tematu,
Co innego jest działanie/inicjatywa z motywem przewodnim: przetrwać / zachować tożsamość / walczyć,
a czym innym budowanie konkurencji dla innych dużych biznesów w już znormalizowanym środowisku własnego wolnego kraju.
I tych organicznych, kultury i doświadczenia, braknie nam ewidentnie cały czas, do zwykłego żmudnego działania w czasie pokoju.

Był biznes II RP, ale został unicestwiony, a co gorsza, ludzie go budujący również. Z wielu analiz socjologicznych wynika, że nasi przodkowie z okresu międzywojnia to była obecnie już zaginiona rasa, potem wyklęta, wymordowana i przepędzona.
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Mirosław N.:
Piotr M.:
polskie "podejście biznesowe" było w podziemiu. Polacy są jednym z najbardziej przedsiębiorczych narodów świata, nie ważne kto i jak chce nas zniszczyć, przetrwamy i sobie poradzimy. Porównaj PKB Polski i Ukrainy od 1989 roku, wtedy startowaliśmy z tego samego poziomu.

Nie zgadzam sie zupełnie z takim ujęciem tematu,
Co innego jest działanie/inicjatywa z motywem przewodnim: przetrwać / zachować tożsamość / walczyć,
a czym innym budowanie konkurencji dla innych dużych biznesów w już znormalizowanym środowisku własnego wolnego kraju.
I tych organicznych, kultury i doświadczenia, braknie nam ewidentnie cały czas, do zwykłego żmudnego działania w czasie pokoju.
Co do kultury to rzeczywiście czasami niektórym obiektom dużo brakuje, natomiast doświadczenie - a co to jest ?- Wolę stawiać na wyobraźnię i wiedzę niż na doświadczenie.
Przykład Henry Ford I - gdyby stawiał na doświadczenie to do dziś poruszalibyśmy się powozami konnymi, a nie samochodami - on miał wyobraźnię i postawił na wiedzę
Był biznes II RP, ale został unicestwiony, a co gorsza, ludzie go budujący również. Z wielu analiz socjologicznych wynika, że nasi przodkowie z okresu międzywojnia to była obecnie już zaginiona rasa, potem wyklęta, wymordowana i przepędzona.

Trudno zostać "przepędzonym" gdy wcześniej zostało się"wymordowanym" .

Ze swojego jestestwa, a nie z analiz socjologicznych, wnoszę, ze nie wszyscy.
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Mirosław N.:
już znormalizowanym środowisku własnego wolnego kraju.

Właśnie dowcip polega na tym, że "zagranica" jest w RP preferowana. Czy to kapitał, czy ułatwienia, czy ulgi. Więc co do tej "normalizacji" to mam poważne obawy.

konto usunięte

Temat: Wybryki dezorientująco-ogłupiające dla podwładnych :)

Piotr M.:

Właśnie dowcip polega na tym, że "zagranica" jest w RP preferowana. Czy to kapitał, czy ułatwienia, czy ulgi. Więc co do tej "normalizacji" to mam poważne obawy.

Ależ to jest właśnie przykład na to, że brak umiejetności budowania biznesu dużoformatowego u nas występuje, i ten brak jest zarówno po stronie państwa, które powinno tworzyć warunki dla zdrowego rozwoju i konkurowania, nie preferować i nie traktować jako lepszego kapitału z zewnątrz.
Dla mnie to jest ewidentny brak wyobraźni biznesowej po drugiej stronie, czyli urzędników państwa. Z jednej strony biznes sam sobie nie daje rady, bo rak doświadczeń, a z drugiej państwo nie tyle co nie pomaga, co wręcz niszczy i nie zdaje sobie sprawy z rezultatów które powoduje - vide nieszczęsny Witecki z GDDKiA....

Następna dyskusja:

Monitoring Internetu - ...n...




Wyślij zaproszenie do