Temat: KIEROWNIK PROJEKTU - WYNAGRODZENIE
Henryk M.:
Nie do końca się z tym zgadzam. Zgodnie z definicją projektu, jest to dzieło skończone (jak "uszycie stu par spodni" - tu ma zastosowanie umowa o dzieło), a nie proces (jak "szycie spodni" - tu ma zastosowanie umowa zlecenie). Każdy biorący udział w tworzeniu skończonego "dzieła"- w tym przypadku zaangażowany w projekt - jest jego twórcą. To musiałby wyjaśnić prawnik.
Ja z kolei nie do końca z tym się zgadzam ;) Jeżeli ktoś z kimś sobie raczy zawrzeć umowę o dzieło na dostarczenie (tak na dostarczenie - bo w umowie o dzieło sposobu wykonania dzieła nie określamy) stu par spodni wg jakiejś tam specyfikacji i spodnie te dziełobiorca (?!) dostarczy to w zasadzie dzieło zostało wykonane i nie ma za bardzo o czym dyskutować. Natomiast w zarządzaniu projektami problem główny jest jeden: nigdy kierownik projektu nie ma 100% niezależności, zawsze pracuje pod czyimś kierownictwem, obojętnie czy jest to komitet sterujący czy sponsor czy go tam zwać. Zawsze niektóre decyzje - przeważnie wydatki większej wartości - musi zatwierdzać ijuż samo to dyskwalifikuje taką formę współpracy w oparciu o umowę o dzieło. I tak to też przeważnie wygląda: Kierownicy projektu są zatrudniani na jakiejś części etatu przynajmniej, a później to już trwają kombinacje tęgich głów prawniczych. No nie licząc własnej działalności gospodarczej kierownika projektu, która te kwestie rozwiązuje.
Przyznam że moim zdaniem o ile w samym kierownictwie projektem w jakiś szczególnych okolicznościach może i coś by jakiś papug nierealnego acz w miarę pasującego do przepisów wykombinował, to by zajęcia typu: "promocja projektu, rekrutacja, monitoringiem i koordynacja staży" uznać za możliwe w ramach umowy o dzieło to już trzeba się pewną fantazją wykazać, ja w każdym razie najwyraźniej taką nie dysponuję ;) Koordynacja staży to najzwyklejsze stanowisko kierownicze... Jakie to dzieło i czym ma się zakończyć ? Skoordynowaniem ? ;) W każdym razie jakoś potrafię zrozumieć dlaczego przez ostatni rok ZUS dość sporo umów o dzieło zakwestionował.
Nie chodziło mi o uznanie umowy jako zlecenia zamiast dzieła, bo w tym wypadku nie byłoby nawet potrzeby udania się do sądu, wystarczyłby jeden telefon do ZUS-u a oni już tam na takie telefony oczekują z niecierpliwością ;) Ale cóż cóż ten ZUS by wykombinował wtedy....
Śmiem zauważyć że w razie wykrycia nadużycia w omawianym zakresie całkowite koszty są ponoszone przez zlecającego (no chyba że "dziełotwórca" wspaniałomyślnie się zgodzi sam swoje koszty pokryć) :
"Zapłaty należnych składek w całości (czyli również w części, która jest finansowana ze środków zleceniobiorcy) wraz z ewentualnymi odsetkami za zwłokę, ZUS będzie żądał od podmiotu zlecającego wykonanie pracy (zleceniodawcy) jako płatnika składek. Ten ma prawo zwrócić się do wykonawcy pracy (zleceniobiorcy) z roszczeniem o ich opłacenie.
Gdyby zleceniobiorca nie wyraził na to zgody, wówczas niezapłacone składki w całości zleceniodawca powinien pokryć z własnych środków. W takim jednak przypadku u zleceniobiorcy powstanie przychód (w wysokości składek, które powinny być sfinansowane z jego środków) podlegający oskładkowaniu i opodatkowaniu."
Wyroków w tek kwestii jest co niemiara, ale spójrzmy na jeden:
Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 6 kwietnia 2011 r., sygn. akt II UK 315/10
"Zakład Ubezpieczeń Społecznych może - wbrew nazwie umowy - zakwalifikować pracę tłumacza języka obcego jako umowę o świadczenie usług, a nie umowę o dzieło, gdy oparta jest na długookresowym zatrudnieniu i polega na powtarzalnym wykonywaniu tłumaczeń dokumentów związanych z bieżącą działalnością firmy, za stałym (miesięcznym) wynagrodzeniem (…)."
I teraz pytanie: kierowanie projektem nie jest czasem długookresowym zatrudnieniem polegającym na wykonywaniu powtarzalnych obowiązków kierowniczych związanych z bieżącą działalnością firmy, za stałym miesięcznym wynagrodzeniem ?
Tyle w kwestii umowy zlecenia... Ja sugerowałem udanie się do sądu pracy o uznanie wykonywania stosunku pracy zamiast stosunku cywilnoprawnego na podstawie art. 189 Kodeksu postępowania cywilnego który mówi że:
"powód może żądać ustalenia przez sąd istnienia lub nieistnienia stosunku prawnego lub prawa, gdy ma w tym interes prawny."
w powiązaniu z orzeczeniem Sądu Najwyższego w wyroku z dnia 5 grudnia 2002 r., I PKN 629/01 (OSNP 2004/11/194):
"Pracownik ma interes prawny w ustaleniu rzeczywistej treści stosunku pracy, jeżeli wynikające z niego roszczenia majątkowe mogą powstać dopiero w przyszłości."
Przy tej drodze oprócz oczywistego oskładkowania umowy pracodawca zostanie zapewne ukarany za złamanie Art. 22. Kodeksu Pracy:
"§ 1. Przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca – do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.
§ 11 Zatrudnienie w warunkach określonych w § 1 jest zatrudnieniem na podstawie stosunku pracy, bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy.
§ 12 Nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy, określonych w § 1. "
w wysokości wynikającej z Art. 281.
"Kto, będąc pracodawcą lub działając w jego imieniu:
1) zawiera umowę cywilnoprawną w warunkach, w których zgodnie z art. 22 § 1 powinna być zawarta umowa o pracę
.
.
.
– podlega karze grzywny od 1000 zł do 30 000 zł. "
Niby nie jest jakaś ogromna, ale jednak.
Oczywiście zdaję sobie sprawę ze sposobów omijania art. 22 KP, szczególnie co do miejsca i czasu wykonywanej pracy, ale koordynacji staży jakoś sobie w tym nie wyobrażam, aczkolwiek u nas wszystko jest możliwe ;)