Temat: Jaki rodzaj medytacji Dla Zaburzenych Psychicznie?

Witam. Jestem człowiekiem z zaburzeniami psychicznymi ( Nerwica ze stanami depresyjnymi i do tego Depresjonalizacja i Derealizacja) Niestety w moim przypadku czytanie nauczycieli duchowych przyniosło odwrotny skutek do zamierzonego... ( De mello) Kiedy dostałem Depersonalizacji i derealizacji, zdawało mi się, że to normalne jest... Bo naczytałem się, że brak tożsamości jest normalny... Tylko u mnie jest to przesadne, rozkładam wszystko do atomu... W świecie zewnętrznym nie widzę sensu niestety, nie mam spokoju we własnym umyśle, bo ciągle mam natrętne myśli i rozhwiane emocje od złości po agresję... Zawsze byłem wrażliwym człowiekiem, a nerwica mnie zmieniła... Czasem mi się płakać chcę, że chciałbym wrócić do dawnego życia sprzed nerwicy, ale właśnie dalej te słowa z książki " że życie to iluzja" Takie jakie prowadziłem, że wszystko jest egoizmem itd... Przez DD zastanawiam się nad tym gdzie jestem ja, a gdzie moje ego, czy nie za bardzo jestem egoistyczny... Nawet jak pomagam starszej Pani przenieśc zakupu na drugą stronę ulicy, to mam natrętne myśli + właśnie te myśli, że zrobiłem to z egoistycznych pobudek i już analiza w ruch... Tak jakbym ciągle obserwował siebie i się oceniał... Jakbym nie wiedział o co chodzi... Albo np słowa de mello, że nie jesteśmy emocjami itd, to od razu mnie strach przelatuje, że jak człowiek nie jest emocjami, to całe życie było iluzją? Zachwyt nad muzyką, piękne wczasy itd, to iluzja? Jestem po prostu rozbity, nic w mojej głowie nie trzyma się kupy i ciągle tylko się analizuje... Tak jakbym wyszedł z ciała uczucie - Najgorsze jest to, że właśnie przez książki De mello, uważam gdzieś podświadomie, że to normalne i za nic w świecie nie mogę się przestawić do normalnego życia... Wszystko wydaje mi się iluzją i wszystko analizuję, moje zachowanie, myśli, emocje - czasem sobie nie daje odczuwać emocji, bo to tylko emocje... Taka autodestrukcja... Tak jakbym nie miał tożsamości... Taki stan niestety wywołuje Depersona i Derelka - nikomu nie życzę... Najgorsze jest to, że czasami za wszystko się krytykuję np: Zobaczę 2 ludzi i zaczynam w głowie analize, a potem się krytykuję, że to tylko moja perspektywa widzenia i zaraz zaczyna się analiza, która koniec końców wywołuje atak paniki... Tak jakbym chciał kontrolować każdy swój ruch i słowo bo nie znał siebie, nie miał uczucia swojej osoby...

*** Jak myślicie, w tym wypadku medytacja może pomóc? Jeżeli tak to jaka? Praktykowałem medytację oddechu na poduszce, ale sam nie wiem... Nie chce osiagać żadnych stanów nadzwyczajnych . Depresonalizacja mi wystarcza... Chcę powrócić do realnego świata, bez krytykowania siebie za to, że chcę być tożsamością... Bo przez nauki De mello, jak chcę zrobić coś co dawniej robiłem, to zaraz krytyka, że to tylko iluzja itd... Mózg rozwalony :) No w tym stanie ciężko żyć. Także jeżeli możecie mi podpowiedzieć, czy któraś medota będzie dobra? Bo czuje się jakbym był na pograniczu 2 światów jednego tego normalnego, natłoku życia, rodzina i wszystko a drugi to właśnie depresonalizacja i krytykowanie tego pierwszego świata, że tam są tylko same rządze jak pieniądz, imprezy, koledzy itd.. Nie umiem się wyróznać... Chodziłem na terapie... Mam wykupione leki, ale puki nie widzę kolorowych myszy, to może jest jakaś nadzieja, żeby mieć większy wgląd do realności świata, zamiast życia w swojej głowie i rozmyślania co odpowiedzieć i czy to nie jest egoistyczne...

Chciałbym wrócić do życia bardziej jako współczujący człowiek, ale też żebym sam siebie nie karcił co minutę za to, że chcę też mieć trochę bezpieczeństwa dla swojej osoby, ciepły dom, suche ubrania itd... Bo ja dalej nie mogę uwierzyć w to, że jestem osobą i że żyję na tym świecie i wszystko wydaje mi się iluzją i karcę się za każdą próbę wejścia do realnego świata, który wydaje mi się nierealny... Takie analizy chyba ma każdy człowiek w głowie jak np widzę dwie dziewczyny i myślę, ciekawe co one myślą, jak to jest, że one się nie przejmują niczym, tylko chcą pójść na imprezę i to takie fajne się i beztroskie wydaje... Ale ja już tak nie potrafię... Jakbym dostrzegł iluzję - ale pewności nie mam, że to nie moje złe postrzeganie świata, a nie duchowość.

Ale np taki pogląd, że kochać innych, to znaczy chcieć dla kogoś dobra, a nie pragnąć, żeby ktoś z nami był... To przecież takie oczywiste dla mnie, a bardzo bolące...

Albo to, że ludzie reagują emocjami. Np jak powiem obraze, to ktoś się oburzy, a zaraz mu powiem słodycz, to on się uśmiechnie... Trochę żałuję, że się zagłębiałem w takie księgi, bo w zaburzeniach taka wiedza wydaje się straszna... I nie mam nigdy pewności, kiedy ta wiedza jest prawdziwa a kiedy nieprawdziwa.

Że np człowiek tworzy siebie z myśli? To nie mam nigdy pewności, że to jest prawda, lub nie... I kiedy kończy się iluzja i takich pytań setki, albo tysiące... No ale pozostańmy przy medytacji...

Chodzi mi o to, żebym po prostu wszedł w to życie spowrotem tożsamością, ale był bardziej świadomy i żebym się nie krytykował za to, że chce być tożsamością i że mam jakieś pragnienia np wycieczka czy coś... Bo ja od razu się karcę za to... Jak rozróżnić, że te myśli to iluzja, a te prawdziwe, żeby nie popaść w szaleństwo. Chciałbym prowadzić normalne życia, spokojne bez karcenia siebie za odczuwanie pozytywnych emocji.

Jeżeli ktoś byłby w stanie mi odpowiedzieć, to baaardzo proszę. Liczę, że rozwinie się z tego ciekawa dyskusja.

Pozdrawiam.