Anna Maria N.

Anna Maria N. Magister Sztuk /
Plastyk / Grafik /
Dekorator /
Renowato...

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Witam.
Na pewno wielu z Was ma psy z tak zwaną "przeszłością".
Opowiedzcie historie Waszych psów.
Joanna P.

Joanna P. Dorywczo

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

więc zaczynamy:))
nasz pupil jest z Azylu czyli schroniska , miał u mnie być tylko 10 dni jak w hotelu aby mu znaleść właśiwych opiekunów gdy nam go przynieśli powiedzieli że piesek jest zdrowy jak ryba jednak po paru dniacha w sumie dwóch dniach okazało się że pies na pograniczu śmierci ponieważ był tragicznie zagłodzony w pierwszym dniu gdy go przywieźli wyglądał na mieszańca jamnika jednak szata była czarna gdy go wykapałam zrobił się rudy i ma pasma tak jak balejaż czarne..co dodaje mu uroku piego..
jak się okazało psinka wcale nie zdrowa mimo że weterynarzw azylu podbił pieczątką ze pies zdrowy jak ryba błędne stwierdzenie o mało pies nie zdechł i całe szczęście ze przyszedł do nas niby tylko na 10 dni ..
okazało się ze pies odwodniony zagłodzony zakażenie układu pokarmowego wcale mnie to nie dziwi po żywieniu w azylu zapalenie oskrzeli i tchawicy kaszlał biegunka i wymioty nie chciał jeśc ani pić nie trzymał moczu temperatura się utrzymywała przez około miesiąc czasu powiedzieli nam że nie ma szans na uratowanie psiaka
ale jeśli to się uda to fortune wydamy na jego leczenie lepiej go uśpić zaprotestowałam!!
leczyliśmy go przez trzy miesiace walka o psie serce i zdrowie tyle trwała kasy nie wiem ile poszło lub nawet nie chce wiedziec ważne jest to że żyje i jest znami już albo tylko 1.5 roku..
tak więc piesek o imieniu kuba mieszaniec jamnika długowłosego został uraytowany mimo że w tygodniu dostawał po 12 zaszczyków przez 2 miesiące leki itp:. zaczoł jeśc zaczoł się bawić zaczoł chyba doceniać to że jest znami do dziś teraz znowu walczę o to aby jego łapkę przednią prawą ratować wczasie spacerów wbiło mu się coś wielkosci gałeczki pieprzu nie zmielonego ze szpicem w łapke miał zabieg operacyjny tydzień temu i kuśtyka na 3 łapkach mam nadzieje że wyjdzie z tego i znowu bedzie chcętny i psotny do zabawy..
nie ma to jak oddać swoje serce takiemu nie winnemu stworzeniu..
w końcu znaleźli mu w tamtym czasie dom jednak po 10 dniach on był jeszcze chorutki i walczył aby przeżyć tak i został u nas nie poszedł do TV Kraków Kundel Bury i Kocury został u nas..
Zresztą nie wyobrażam sobie życia bez niego..
Blanka J.

Blanka J. Commercial Manager
FTTH

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

to ja opowiem tylko o beagle'u o imieniu Fender

mielismy juz 2 jamniczki kiedy pani prowadzaca prywatne przytulisko opowiedziala mi, ze jest do oddania chory malutki beagle. to byl piatek rano, 2 lata temu, dosc goraco. o 17ej pies juz byl nasz :)

faktycznie byl i jest chory, urodzil sie z porazeniem, niedotlenienie mozgu przy samym porodzie. ma rozwalona motoryke, tj porusza sie nieporecznie. gdy troche dorosl pojawila sie tez padaczka, glownie w nocy, budzilismy sie, psem rzucalo a my nie moglismy mu pomoc. potem dzieki lekom ataki zrobily sie slabsze, ale kazdego dnia zyjemy z ukryta gdzies swiadomoscia ze jakiegos ataku moze nie przezyc. Wiec cieszymy sie z kazdego jego dnia z nami i jamnicami.

szalejemy wspolnie z innymi beagle'ami w weekendy, mamy ludzkich i psich przyjaciol dzieki wspolnym spacerom po Kampinosie

w piatek noca laduje na Okeciu, zeby rano o 9ej wstac i zwlec sie na poranny sobotni spacer:) i gdy taki spacer wypada, bo zawodowo weekend trzeba spedzic we Francji to strasznie mi smutno, bo psiakow brak

dzieki Fendera chorobie poznajemy tez nowych ludzi i staramy sie dzielic doswiadczeniami (ale szczegoly tych dyskusji juz na innym forum, dogomania.pl)

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Jeżeli ktoś chce poznać i śledzić na bieżąco historię moich psów, to zapraszam na blog pod adres http://heksunia.blog.onet.pl/.
Kamil J.

Kamil J. Uniwersytet
Kardynała Stefana
Wyszyńskiego w
Warszawie

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

no to i ja opowiem, zeby pokazać ile warci sa niektórzy właściciele psów.
Swojego psa znalazłem przypadkowo podczas wizyty na cmentarzu --> choc słowo pies to dużo powiedziane bo to była skóra i kosci + całe mnustwo kleszczy --> leżał przy smietniku i jadł prażynki którymi ktos go "poczestował". Jak sądze ktoś zostawił go tam i odjechał bo był to początek wakacji, a więc trzeba usunąc wakacyjne przeszkody. Z "wywiadu" przeprowadzonego przy cmentarzu dowiedziałem sie że pies błąka sie tam ponad 2 tygodnie. Zabiedzony straszliwie był więc szybka decyzja i próba umieszczenia psa w samochodzie (niestety nieskuteczna i mimo głodu - wędlina nie była w stanie przekonac go do tylnego siedzenia). Więc zmiana koncepcji i powrót na cmentarz (z bonusami w kieszeniach) na piechotę. I tu tez łatwo nie było, poniewaz pies nie chciał za mna pójść (mimo bonusów na które nawet ja bym sie połaszczył :)) wracał pod brame cmentarza i czekał na właściciela (ten pewnie akurat moczył nogi na wakacjach więc mu po drodze nie było). W końcu po kilkunastu podejściach pies zaczął spacer za mną (a raczej za bonusami którymi go częstowałem). W domu po ogledzinach mojego nowego stworzonka --> szybka decyzja żeby zawieźc go do weterynarza, poniewaz miał więcej kleszczy niz sierści no i delikatnie mówiac był w strasznym stanie --> tylko jak ??? skoro pies nie chce wejsc do samochodu :/ a więc penseta w dłoń i walka z kleszczami --> ogółem było ich prawie 30 :/ Nastepnie kolejne próby przekonania go do samochodu --> za którymś razem się w końcu udało --> jak się okazało pies grzecznie się zachowuje podczas jazdy (weterynarz stwierdził że to pies trzymany w bloku raczej, poniewaz potrafił chodzic przy nodze na smyczy, siadał na rządanie --> jednym słowem ułozony pies --> mieszaniec przypominający troche owczarka alzackiego, jego wiek to było ok 1,5 roku). Tak się zastanawiam czy udane wakacje miał poprzedni własciciel mojego MIŚKA

konto usunięte

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Ogłoszenie Bismarcka przeczytałam u weterynarza jak jeszcze jeździłam z poprzednim psiakiem(niestety nowotwór wygrał). Po dwóch tygodniach mieszkania bez psa zadzwoniłam i umówiłam się na oglądanie niuńka w hoteliku. Zabrały go tam dziewczyny zaangażowane w pomoc psom, wcześniej był w schronisku w Jeleniej Górze, został tam prawie zagryziony przez współtowarzyszy niedoli, nie miał już dostępu do miski. Jego poprzedni własciciel musiał go porządnie bić, bo psiak do tej pory boi sie mężczyzn. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tak przestraszonego zwierzaka. Jest u mnie 7 miesięcy, w domu już się przełamał, ale spacery to cały czas wyzwanie. Do dziś zaszczekał 8 razy-liczę, bo to kolejne etapy jego otwierania się na świat i braku obawy, że może za to oberwać. Ma swój wątek na dogomanii:)

konto usunięte

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Mój Meluś nie miał takich doświadczeń, jakie tu opisaliście. Urodził się w Łodzi u hodowcy sznaucerków. W ramach rozliczeń z innym hodowcą został przewieziony do Warszawy i stamtąd go kupiłem. Nie miałem problemów z przywiezieniem go do domu, bo po podróży z Łodzi był już oswojony z samochodem. Teraz wręcz lubi jeździć samochodem. Ma zresztą w nim najwięcej miejsca, bo całą tylną kanapę :)

Oczywiście przeżył i przykre chwile, ale takie zdarzają się każdemu psu. Raz ugryzł go owczarek alzacki. Przedtem byli zaprzyjaźnieni, ale pojawiła się suczka i na dodatek faworyzowała małego Melusia, a nie dużego Krisa... W tej sytuacji Kris chyba postanowił raz na zawsze unieszkodliwić konkurenta, bo celował w... siurka! Na szczęście Meluś ma tak małego, że Kris nie zdołał go chwycić i tylko pokaleczył skórę wokół niego. Ale przeżycie było no i trochę bólu przez tydzień. Cieszę się, że nie ma urazu psychicznego.

Innym razem Meluś wlazł do jakiejś smoły czy lepiku. Wymazał sobie tym świństwem łapki i brzuszek tak bardzo, że po oczyszczeniu trzeba było osłonowo podawać mu antybiotyk.

A raz wlazł Meluś w lesie do bagna. Usiłował płynąć, ale w błocie nie dało się. Wyglądało to bardzo groźnie, bo jeszcze trochę i utopiłby się. Musiałem go ratować i wlazłem tam za nim. Wyciągnąłem go i cali oblepieni błotem pobiegliśmy do samochodu. W domu oczywiście pierwsza była kąpiel, ale choć myłem siebie i Melusia dwa razy, to i tak śmierdzieliśmy jeszcze parę dni... :)Wiesław Rewerski edytował(a) ten post dnia 07.08.07 o godzinie 15:20
Anna Maria N.

Anna Maria N. Magister Sztuk /
Plastyk / Grafik /
Dekorator /
Renowato...

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

wszystkie historie są bardzo fascynujące, smutne, wesołe, ważne, że mają teraz Was - wspaniałych, opiekuńczych właścicieli :)Anna Maria C. edytował(a) ten post dnia 07.08.07 o godzinie 20:30

konto usunięte

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Baca jest z Zakopca. To Owczarek (Podh). Ma 3 lata. W swoim zyciu zdażył już zjesć ok 20 par butów (nie tam sobie podgryzać tylko wciągnąć)

A jak to było? 3 I 2004. Wracamy do Stolnicy, ostatni spacer po Zakopcu...

Ja: (tak od niechcenia) ...zobacz jakie miśki-kryśki...
Ona: Piękne... to dwa misie, czy panie misiowe?
Góral: ?
Ja: Czy to psy czy suki?
Góral: pies i suka
Ona: (sratat tata, zaczyna się z nimi bawić)
Góral: pikne psy panie (czy jakoś tak)
Ja: no faktycznie...
Górla: wesz nie mają, zdrowie i jurne
Ja: wesz nie mają...? No niesamowite!
Ona: (szturcha mnie) opanuje się... (ale tak po cichu)
Ja: ...ale że jurne, już w tym wieku?
Góral: ?
Ona: to ile może nas kosztować pan misio?
Ja: (w myśli) "o żesz Ty..." Pomny znaków zapytania ze strony przedstawiciela Tatr, pytam: ile Pan chce za psa?
Góral: Panie, co ja tam moge chcieć, jak nie sprzedam to utopię
Ona: ?????????????
Ja: (do Jej ucha) to taki chwyt, facet chce nas wziać na litosc...
Ona: (do mojego ucha) jaka litość, zobacz jak On wygląda...
Ja: (do Jej ucha) no jak, jak góral co diluje owczarkami...
Ona: (do mojego ucha) przestań, przecież wiesz, że górale podczas wojny kolaborowali...
Ja: czyli to jest owczarek niemiecki pewnie, po suce Adolfa jeszcze?
Ona: przestań, On go pewnie utopi jak nie sprzeda...
Ja: ...w takiej górskiej, zimnej wodzie do tego będzie go topić...?
Ona: kretyn!
Góral: to co?
Ja: Co "co"?
Ona: przepraszam Pana... (patrząc na mnie przez te swoje "tajskie" ślipa, pomimo, że jest rodowitą mieszkanką Stolnicy) to ile za tę białą kuleczkę?
Góral: (oczywiście, że znak zapytania!) ?
Ja: Ile za tego psa?
Góral: Panie, jakie tam ile, zdrowy jest...
Ja: ok, wiem już, że nie ma wesz... wszy, no insektów nie ma... (tu się gryze w język bo góral znowu będzie miał pytajnik na twarzy)
Ona: ...śliczna jesteś kuleczka...
Ja: to chyba "kuleczek"?
Góral: ?
Ja: nieważne... rodowód ma?
Góral: panie, pan w górach jesteś, tu są tylko podhalany i bernardyny
Ja: (pod nosem) ...no i naiwni turyści...
Ona: po co Ci rodowód? Pies to pies, ważne żeby był pięknotek... (i tu się znów zaczyna srata tata, czyli zabawa z "panem misiem")
Góral: ...dogadamy się...
Ja: czemu nie! I Pan i ja mówimy w tym samym języku!
Ona: (już tylko patrzy i nie nazywa mnie kretynem) to ile za misia?
Góral: "pińcet"
Ja: ???????????????????????????
Ona: "pińcet"?
Ja: głucha jesteś, spadamy...
Ona: czekaj!
Góral: czekaj...
Ja: ?
Góral: ...pan... przecież się dogadamy... czy ja chce je topić? Ale ja o tu nie sprzedam to co? Mam karmić za darmo?
Ja: (do Niej) słyszysz? możesz zostać oscarem schindlerem psów. Można go wykupić!
Ona: (patrząc na mnie z nieukrywanym obrzydzeniem) ...matko... ty byś palcem nie ruszył, że ratowac tego psa, albo nawet mnie...
Ja: palcem nie muszę ruszać, wystarczy, ze poruszam portfelem...
Ona: (tuląc misia) porozmawiaj z panem... tak pan prozmawia z panem (chyba do psa)
Ja: to ile?
Góral: niech bedzie moja strata... 450
Ja: panie, strata to bedzie moja... mam zaczac wyliczac wyposazenie domu?
Ona: daj spokoj co to Pana obchodzi?
Ja: no pewnie, pana obchodzi tylko topienie psow jak pan ich nie sprzeda
Góral: (powoli zaczyna rezygnowac z przyczyn do konca dla mnie niejasnych) ...400...
Ja: 400? Bez rodowodu? A jak on smierdzi!
Ona: nie smierdzi ignorancie, tylko (dalej juz do psa) pachne siankiem, taaaak?...
Ja: czyli placimy tez za zapach sianka... szkoda, ze juz po swietach. Gdybysmy przyszli tu wczesniej pod obrusikiem moglo byc nie tylko sianko ale i mocny zapach tegoz
Góral: ?
ja: Niewazne, 300
Góral: Panie, toz to grzech
Ja: Grzech to bedzie jak to bydle zaszczy mi tylne siedzenie
Ona: jakie bydle? to mala, biala, puchowa kuleczka...
Ja: bez wesz... wszow, znaczy robali. Do tego ta kulka smierdzi.... to jak, 300?
Góral: 350 i... ten, no... "misio" jedzie z panstwem
Ja: obawiam sie, ze "misio" pojedzie bez wzgledu na "350" czy nawet wiecej...
Ona: (pokazuje, zeby sie zgodzic)
Ja: ...dobrze, prosze...
Góral: no! i na zdjeciach jeszcze se pan zarobi! hehehe!
Ja: (cedzac przze zeby) H E H E H E
Ona: ...mis idzie z pania, a z nami idzie ten wyrodny pan...

Na koniec:
Wieczorem pies:
-zaszczal tyle siedzenie
-przed wejsciem do domku w Zakopcu poszedl spac w zaspie snieznej
-zaszczal karton i recznik (platny), ktory znalazla dla niego gospodyni

Jest świetny!

konto usunięte

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Wspaniała historia! :)))

A tak na marginesie... gdybyś wziął misia i misiową, to pewnie dałoby się zbić cenę każdej kulki jeszcze bardziej ;)Wiesław Rewerski edytował(a) ten post dnia 07.08.07 o godzinie 21:07

konto usunięte

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Moja Tisha ma lekko ponad rok, jest mieszanka staffordshire bullterriera i amstaffa. Jest to jak latwo sie domyslic mieszanka wybuchowa (= tornado = wulkan energii), ale tez najprzyjazniejszy pies pod sloncem. Zero agresji, chyba, ze w stosunku do wiewiorek.

Tisha jest dosc pechowa, zdazyla juz miec trzy operacje w swoim krotkim zyciu. Pierwsza: sterylizacja, ktora jak sie okazalo nie poszla dobrze. Lekarz zostawil w srodku wacik i zorientowal sie dopiero po tygodniu. Druga operacja, wyjecie wacika. Tisha dochodzila do siebie trzy tygodnie.
Operacja trzecia, zupelnie niedawno. Tisha wpadla na kawal szkla, ktory przecial jej przepone. Zapadlo jej sie lewe pluco a zoladek i watroba wyszly na wierzch... Ku zdziwieniu lekarzy wyszla z tego i teraz znowu gania wiewiorki :)

konto usunięte

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Wiesław R.:
Wspaniała historia! :)))

A tak na marginesie... gdybyś wziął misia i misiową, to pewnie dałoby się zbić cenę każdej kulki jeszcze bardziej ;)Wiesław Rewerski edytował(a) ten post dnia 07.08.07 o godzinie 21:07


...czyli sugerujesz, że molbym mieszkać... dajmy na to... w garazu? ;-)

konto usunięte

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Przecież garaż dla ludzi jest, nie? ;)

A tak a propos mieszkania... Znajomi niedawno nabyli terriera rosyjskiego. Jest to rasa wyhodowana do pilnowania. Ponieważ mieszkają na wsi, to pies ma służyć jako strażnik domu. Musi więc mieć budę, a że to wielki pies, to przy konstruowaniu budy było trochę roboty. Najpierw trzeba było opracować projekt, a nie było to łatwe, bo znajomy wymyślił, że podłączy do budy ogrzewanie poprowadzone z domu. No, ale uporał się z tym problemem, zgromadził materiał, wykonał niezbędne instalacje i przystąpił do roboty. Pięknie wszystko poprzycinał, oheblował, posklejał, poskręcał, uszczelnił, pokrył dach i gdy już skończył... okazało się, że pies do budy nie wejdzie! Nie pomogły żadne smakołyki, żadne zabawy, brutalna siła też zawiodła. Ponieważ buda jest duża, to znajomy w akcie desperacji sam do niej wszedł, żeby pokazać psu, do czego służy ten budyneczek. Niestety, wszystko na nic! Pies rozwala się w domu na kanapie, żre i rośnie! Jest obawa, że gdy już wyjdzie z wieku szczenięcego, to nie da się z nim żyć w jednym domu. A wtedy ogrzewanie w budzie może okazać się jedynym luksusem, z którego będzie mógł skorzystać... mój znajomy! ;))) No, chyba że przeniesie się do garażu... :)
Larysa Kobierowska - Stolarczyk

Larysa Kobierowska -
Stolarczyk
HR BUSSINES PARTNER,
MOSTOSTAL -CHOJNICE
S.A.

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Mam znajdę zadomowioną już od jakis 4 latek, wiercipiętę a humorkami, wabi się się Sara i jest...2,5 kg yorkiem.
A było to tak... Po całodzinnym straszliwie męczacym "włóczeniu sie po targach dominikańskich zachciało się państwu spaceru po sopockim molo. Wśród wieczornych tłumów dojrzałam coś małego i słodkiego pod nogami z czerwoną kokardką, oczywiście zbliżyłam sie w celu zachwycania sie nad "obiektem." :o)) Stoimy nad obiektem, głaskamy, patrzymy a nie zjawia sie opiekun. Zaczęłam sie żywiej rozglądać, pytać wszem i wobec wkoło, udałam sie do pań sprzedających bilety, kafejki jednej i drugiej. Zrobiła sie wokół psa grupa zainteresowania, jednakże właściciela ani widu ani słychu. Po chwili podeszła do mnie jedna z pań sprzedajacych bilety, stwierdzajac ze nikt informacji co prawda nie zostawił o zgubieniu psa ale ten pies nie kosztuje 10 zł więc łaskawie ona chetnie by sie nim zajęła... Piesek a raczej suczka zdążyła w tym czasie zasnąć na moich rękach, tak wiec postanowiłam z nikim nie dzielić sie małą znajdą, :o/ tym bardziej w celach handlowych. Zostawiłam namiary paniom na wypadek odnalezienie sie właściciela, popędziąłam na nocny dyżur weterynaryjny, po czym okazało sie że sunia nie jest oznaczona, ma około 4 lat, waży 1,8 (teraz 2,4 -przytyło sie) i jest leniwa... o czym świadczyły długie pazury.

Mała mieszka ze mną od 4 lat, zaliczyła wiele przygód, podróżuje na rowerze z łepkiem wystawionym z plecaka, nagminnie śpi na poduszce w łóżku z właścicielami,uwielbia gonitwy po lesie w trawie, z ktorej ledwo co ją widać. Zaliczyła bezpieczne lądowanie na posadzke po skoku z wysokości 3 metrów zyskując ksywkę "latający chestmir". A mówi sie, że tylko kot ląduje na 4 łapy. :o))
Ona też wylądowała i to nie jeden raz ...
Anna Maria N.

Anna Maria N. Magister Sztuk /
Plastyk / Grafik /
Dekorator /
Renowato...

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Ja mam 7 letnią suczkę, która jest juz u mnie od 5 lat.
Była znaleziona i postrzelona, ponieważ w tej miejscowosci była nagonka na psy z wścieklizna.
Niestety oberwał jej toważysz i zdechł.
Ja ja uratowałam i tak juz u mnie została. Ma na imie Myszka ;)
Jest kochana, ale na poczatku była nieufna.
Tak naprawdę to moge powiedzieć, że dopiero teraz stała sie "normalnym psem".

Od paru dni zostałam szczęśliwym posiadaczem coker spaniela.
Ma dwa miesiace.
Mam nadzieje, że jego historia nie okaze się tak dramatyczna.
Natalia K.

Natalia K. Młodszy Analityk HR

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Tołdi (8 letni bokser z długimi włosami) jest moim drugim psem, pierwszym była nieco humorzasta jamniczka Tina, przeżyła 12 lat, swój psi żywot zakończyła zawałem serca, osłabionym po operacji. Tołdiego (imię ściągnięte z Gumisiów ;)) znalazłam w miejscowym schronisku, do którego został przywieziony przez straż miejską (włóczył sie po jednym z osiedli). Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, siedział spokojnie w swojej klatce, w przeciwieństwie do swoich "kolegów" szczekających niemiłosiernie, zupełnie niewzruszony moją obecnością. Początkowo wydawało mi się, że nie ma oka, potem jednak okazało sie, że jest w trakcie leczenia guza powieki i rana trochę źle się goi. Po około dwóch miesiącach przychodzenia do schroniska i przekonywania rodziny, że Tołdi (wtedy nazywany Grubym - imię nadane przez pracowników schroniska) mimo większej "postury" jest psem dla nas idealnym, w końcu go zabrałam. Jego pierwsza reakcja, po wyjściu z klatki miło mnie zaskoczyła, okazał sie bowiem bardzo żywym i, tu już mniej miło niezwykle głośnym psem. Jest u mnie już ponad 2 lata i nie wyobrażam sobie, że mogę się znowu budzić rano i nie widzieć jego pyska opartego o brzeg mojego łóżka (tak mnie "budzi") :)
zdjęcie Tołdiego
Marta Martyna Komolubi

Marta Martyna Komolubi Specjalista do spraw
turystki w szerokim
tego słowa znacz...

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Witam!!
Mój piesek nie miał tak burzliwej przeszłości, ale jest kochanym diabłem:)
Rasa beagel, dwukolorowy i wygląda jak alpejska krówka i całość jego charakteru podkreśla imię : ROONEY:)
Anna Maria N.

Anna Maria N. Magister Sztuk /
Plastyk / Grafik /
Dekorator /
Renowato...

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Moja też przypomina małą krowe, pozdrawiam ;)

konto usunięte

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Moja obecna psinka, a właściwie psiak też ma swoją historię. Pewnego dnia, po śmierci mojego kundelka poszliśmy z chłopakiem na targ. Byłam zrozpaczona, bo przez 4/5 mojego życia był z nami kundelek. Chcąc mnie pocieszyć chlopak wyciągnął mnie na stoiska z psiakami. Były małe i duże, ale takiego jak Dż. nie bylo. Potem poszliśmy do takiej Pani, która miała na zbyciu owczarki niemieckie, ktore chlopak chcial kupic do obrony swojej starszej cioci. Poprosił żebym sama wybrała. Jakoś nie mogłam się przekonać. Potem ruszyliśmy do Pana, który prowadził hodowlę spanieli, ale tu też żaden nie przypadł mi do gustu. Wróciliśmy zatem jeszcze raz na targ i tam spodobały mi się dwa- malutki, słodki, lecz zadziorny kundelek i przekochany, choć chudy i schorowany szczeniak wyżła. Długo nie mogłam się zdecydować, ale do obrony cioci wybrałam zupełnie pozbawiony instynktu zabijania przecinek, który nazywano wyżłem. Wróciłam do domu i zaczęłam sprzątać, bo była sobota. Za dwie godziny ktoś dzwoni. Otworzyłam, a w drzwiach stało wielkie pudło z dziurami przewiązane wstążeczką i strasznie skomlało. Otworzyłam pośpiesznie, a na dnie zauważyłam wielki nochal- zupełnie nie pasujacy do wątłego ciałka cały w trocinach. Wyciągnęłam to merdające siedem i pół nieszczęścia zwane wcześniej już wyżłem, które w przypływie szczęścia nieźle mnie poturbowało. Na szyi miało serduszko z napisem- "To ja Twoja Walentynka". Z tamtym chłopakiem już nie jestem, ale spadek i imię zostały .
.
Magdalena Ilona Oller

Magdalena Ilona Oller obowiązkowa,
sumienna, dokładna,
odpowiedzialna

Temat: Jaka jest historia Waszych psów?

Witam, historia moich psów jest taka.. Pierwszy,Max został znaleziony na autostradzie przez parę wykładowców, był zabiedzony i wyglądał jak skóra i kości.Weterynarz określił jego wiek na 10 miesięcy. Ta para trzymała go przez 2 tygodnie w garażu bo mieszkali w małym domu bez ogródka, za to z 2 kotami..dali więc ogłoszenie które przeczytałam ja i jako osoba posiadająca duży ogród wzięłam go do siebie. Max jest mieszanką wilka i owczarka niemieckiego. Jak postawi uszy wygląda dostojnie jak owczarek, a tak jak bury wilk.Wg.weterynarza oprócz zagłodzenia i porzucenia( może ucieczki?) psu robiono krzywdę. Może go nie bito ale np.panicznie boi się węży ogrodowych z wodą... Te przeżycia pozostawiły ślad na jego psychice. Mimo 4 lat i słusznej już wielkości zachowuje się jak wieczny szczeniak... i ma nieograniczony apetyt..
Drugi Koki jest cocker spanielem kupionym na giełdzie zwierząt.. (Nie wysilałam się na imię.. Cocker- Cocki- Koki:) Nie ma traumatycznych przeżyć.. za to bezustannie pakuje się w kłopoty... Piątek, świątek, zimno czy ciepło, jasno czy ciemno on wskakuje do stawu mojego wujka.. A kłopoty to na przykład pobliże szerszeni gdzie musiał wsadzić swój ruchliwy nos, przez co go jeden ugryzł.. "Policzek" strasznie mu spuchł.. potem zrobiła się dziura i wypłynęła ropa..a on przez miesiąc chodził dumnie z dziurą w skórze, co oczywiście nie powstrzymało go przed kąpielą... Zawarł też pakt z żyjącymi na dworzu kociakami. Jak ktoś patrzy, to gania je, raban robi i td. Jak wydaje mu sie że nikt nie patrzy, to leżą sobie razem na trawie...



Wyślij zaproszenie do