Sebastian Piątkowski

Sebastian Piątkowski Urodzony optymista
:)

Temat: Podróże w czasie... co by było gdyby...

Podróże w czasie to jeden z popularniejszych motywów wykorzystywanych w filmach, książkach i grach komputerowych.
Na ile realne w przyszłosci mogą byc podróże w czasie i jakie mogą być tego konsekwencje?? Chętnych i zainteresowanych tematem zapraszam do dyskusji...


Sebastian "Dj.SebaSan" Piątkowski edytował(a) ten post dnia 09.03.07 o godzinie 13:18
Anna Grabarska

Anna Grabarska Korektor, redaktor,
metodyk, kontroler
jakości szkoleń
e-...

Temat: Podróże w czasie... co by było gdyby...

Przyjmijmy na początek, że czas możemy porównać do linii czy "rury", po której lub też w której się poruszamy. Taki "czwarty wymiar", przez który wędrują trzy pozostałe :). No i jeszcze sposób tego podróżowania: w większości filmów jest tak, że osoba X np. cofa się w czasie w ten sposób, że może spotkać samą siebie z przeszłości i może ingerować w przeszłość lub przyszłość. Będę się więc tego sposobu trzymać. Jeśli podróże w czasie miałyby być możliwe, to w każdym punkcie linii czasu musi coś być, tzn. patrząc z zewnątrz widzielibyśmy np. jedną osobę jako dziecko w jednym punkcie i jako osobę dorosłą w drugim punkcie. Można sobie wyobrazić, ile byłoby takich "wariantów" osoby, jeśli przyjmiemy, że na każdą najmniejszą jednostkę czasu (a trudno sobie taką wyobrazić, bo nawet milionową część sekundy można podzielić jeszcze na pół) przypada jeden taki wariant. A dochodzi jeszcze to, że te warianty cały czas podróżują po linii czasu... Co chwilę ta sama osoba rodzi się w jednym punkcie i jednocześnie umiera w innym. Jeśli więc jeden wariant np. cofa się w czasie, to po prostu "wyskakuje" ze swojego punktu czasowego i "wskakuje" w punkt wcześniejszy (może to być też punkt sprzed początku życia danej osoby). No i załóżmy, że dana osoba, a właściwie jej wariant, coś zmienia w punkcie swojej przeszłości. I teraz powstaje pytanie, jakie są tego konsekwencje - czy zmienia się jedyna istniejąca linia czasu, czy też może powstaje całkiem nowa "odboczka" tej linii - nowa linia, zaczynająca się w punkcie dokonania zmiany. Na takiej nowej linii powstałaby nowa rzeczywostość, z konsekwencjami wprowadzonej zmiany.

Przyjmijmy sytuację pierwszą - zmiany w jedynej istniejącej linii czasu. No to mamy taką sytuację - wariant 1 danej osoby skacze w przeszłość i zmienia coś (np. zapobiega wypadkowi). Wariant 1 wraca do swojego punktu czasowego. Ale wariant 2, znajdujący się w jednym z punktów w przeszłości, dociera do punktu w którym zdarzył się wypadek, ale wypadkowi właśnie zapobiegł wariant 1. Więc wariant 2 nic już nie musi zmieniać i gdy dojdzie do punktu, w którym jego poprzednik - wariant 1 - skoczył w czasie, to wariant 2 już nie skoczy, bo po co? No ale jeśli on nie skoczy, to co się stanie? Czy w linii czasu nadal pozostanie skaczący wariant 1, który zmienia sytuację, czy też może sytuacja nie zostanie zmieniona? I co wtedy zrobi wariant 3, z kolejnego punktu przeszłości? Jaką sytuację zastanie? Ale to przypadek tylko jednej osoby, a co, jeśli zaczęliby skakać wszyscy? Do jakiej "teraźniejszości" byśmy wtedy wracali? A co, jeśli ktoś inny zmieniłby w przeszłości coś, co wcześniej powodowało, że spotkaliśmy swojego męża, czy żonę, mamy dzieci. Skaczemy sobie w przeszłość, wracamy, a tu co? Nie ma męża, nie ma dzieci... Gdzie nasze życie??? A jak następowałyby zmiany, gdybyśmy my nie skoczyli, ale inni tak i coś by tam w przeszłości namieszali? A u nas nagle "pstryk" i nie mamy męża czy żony... Albo nagle mieszkamy na drugim końcu świata i mówimy po japońsku :).

Weźmy drugi wariant - rozgałęziających się linii czasu. Wariant 1 osoby skacze, coś zmienia i wraca do swojej teraźniejszości. No ale do której teraźniejszości wróci? Do tej na linii starej, czy zmienionej? A może się rozdwoi? Ale gdzie trafi która część? A może wróci do linii nowej, ale wtedy co się stanie ze starą? Nie będzie już tam takiej osoby? A co, jeśli ja skoczę i wyląduję z powrotem w nowej linii, nie będzie mnie w starej, a mój najlepszy przyjeciel też skoczy i wyląduje w swojej nowej linii - mnie nie będzie w jego linii, a jego nie będzie w mojej... Chyba że się rozdwoimy, czy raczej roztroimy... No bo w starej linii też ludzie zostaną... Zresztą oni też się muszą roztroić, żeby zapełnić dwie nowe linie czasu... A jeśli znowu zechcemy skoczyć i coś zmienić? I co, nowa "odboczka"? Tworzy nam się jakaś pajęczyna... A pomyśleć, że wszyscy skaczą... Ludzie, mielibyśmy jakiś chaos!!!! No i do tego problemy z naszą tożsamością, bo przecież wiadomo, że uczymy się w sporej mierze przez zdobywane doświadczenia... I co? W każdej linii niby ta sama osoba, ale z różną tożsamością, a może i otoczeniem... A pomyślmy, że ktoś inny np. skacze i zabija w przeszłości naszego dziadka, zanim ten zdążył poznać naszą babcię... A my w tym samym czasie jesteśmy w przeszłości, bo też sobie skoczyliśmy. No i co? Znikamy? A może znikniemy dopiero, jak będziemy próbowali dostać się do swojej nowej teraźniejszości? A może zabraknie nas tylko w linii tworzonej przez tę inną osobę???? Jak dla mnie to byłby za duży chaos, gdyby tak każdy mógł sobie skakać... Już nie poruszam tu wątku skakania w przyszłość, bo to dopiero byłoby zamieszanie... :). No chyba że moglibyśmy skakać, ale w każdym innym punkcie czasu, niż nasz własny, bylibyśmy całkowicie niewidoczni i nic nie moglibyśmy zmieniać. Bylibyśmy jak niewidzialne duchy, a otoczenia z przeszłości czy przyszłości doświadczalibyśmy jak hologramu.

Ale jeśli jest tak, że na jedynej linii czasu istnieje tylko jedyny wariant danej osoby, który porusza się po tej linii w swojej teraźniejszości? No to przeszłość już nie istnieje, bo w przeszłym punkcie czasu już nikogo nie ma, a przyszłości jeszcze nie ma, bo dopiero ją tworzymy... Wtedy podróże w czasie są niemożliwe, no chyba że przyjmiemy wariant rodem z "Langolierów", że cofamy się, ludzi już nie ma, są tylko te budynki i elementy otoczenia, które trwają od tamtego momentu linii czasu do obecnego w niezmienionej formie... Choć budynków też już mogłoby nie być, bo przecież budynki też się starzeją, odpada tu i ówdzie tynk, albo coś jest dobudowane... Czyli bylibyśmy taką "łódeczką teraźniejszości", która płynie sobie po linii czasu i jest jedyną istniejącą łódeczką w czasie...

Jak do tej pory, we wszystkich filmach o podróżach w czasie, które widziałam, zawsze znajdowałam jakieś problemy z tym skakaniem... Chociażby motyw z pierwszej części "Strażnika czasu" z Van Dammem - jak to skoczył w czasie, uratował swoją żonę sprzed 10 lat, wraca do swojej teraźniejszości a tu nie tylko ma żonę, ale i 10-letniego synka! (bo zabita 10 lat temu żona była wtedy w ciąży...). No i co? Gościo zdziwiony, bo pierwszy raz na oczy widzi swojego syna, ale żona bohatera i syn wcale nie wykazują oznak zdziwienia... Nie mówią "10 lat na ciebie czekaliśmy", czy czegoś takiego... I jakie problemy z tego mogą wyniknąć... Bohater do żony: "Kochanie, a może byśmy posłali naszego synka na lekcje rysunku?" Odpowiedź żony: "Skarbie, on już 5 lat na nie chodzi..." :D. Kto zwariował??? :D

Tak się nabijam, choć uwielbiam oglądać filmy o podróżach w czasie :D. Ale tak mi się mocno widzi, że to tylko fikcja i fikcją pozostanie. No i cały czas pozostaje problem technicznej strony skakania - jak zbudować odpowiednią maszynę, na jakiej zasadzie by ona działała? Tu to już w ogóle nie mam pojęcia :D. Jak przetransportować jeden wariant osoby z jednego punktu czasowego w inny?

Ok, kończę, bo strasznie się rozgadałam, jak to zresztą baba :D. Zapraszam do komentarzy, polemiki, skojarzeń itp., itd.

Temat: Podróże w czasie... co by było gdyby...

Witam,

a ja przytocze pewien cytat z ktorym sie w 100% zgadzam:

"Gdyby podroze w czasie kiedykolwiek byly mozliwe, juz bysmy o nich wiedzieli"
Natalia Sulkoś

Natalia Sulkoś dyr., impretilesia

Temat: Podróże w czasie... co by było gdyby...

albo trzeci wariant. teleportacja duchowa między wymiarami. nie trzeba być bardzo uduchowionym, żeby to sobie wyobrazić. OSOBA 1 czyli po prostu osoba poprzez medytację, trans, wizualizacjęm, koncentrację jest w stanie przenieść się do innego wymiaru swoją duszą. I nie musi wcale znaleźć się w dwóch liniach, czy tam rurach jednocześnie.
Osoba, pacjent czy klient w r.m. znajduje się w swoim dawnym ciele, w poprzedniej klatce, w dawnym czasie. Pytanie tylko pozostaje co się dzieje w czasie obecnym, czyli przed przeniesieniem?

Być może linie osób z którymi pacjent nie miał do czynienia zostają niewzruszone, a tamtych, z którymi miał modyfikują się lekko, albo po prostu wyczyszcza się zapis życia tamtej osoby, albo poprostu człowiek ten dokonał niemożliwego, i zmienił w jednej chwili to, co zostało zapisane, it was written, i jeżeli ktoś cofnąłby się w czasie to tylko siłą własnego umysłu, z bożą pomocą i zmieniając wszystko, ale żyjąc samemu od tamtego momentu do którego się cofnął. Tak ja to widzę..
Małgorzata A.

Małgorzata A. projektantka

Temat: Podróże w czasie... co by było gdyby...

Zawsze fascynował mnie ten temat, ale myślę, że nie tylko mnie. Wyobrażam sobie, że każdy z nas wędruje w czasie i przestrzeni podczas snu.
Anna Katarzyna Zawadzka

Anna Katarzyna Zawadzka nauczyciel /
bibliotekarz,
Pedagogiczna
Biblioteka Wojewó...

Temat: Podróże w czasie... co by było gdyby...

Też uważam to za fascynującą mozliwość. To piękna sprawa. A nawet jest opcja fizyczna, która twierdzi, że jest to możliwe.
Małgorzata A.

Małgorzata A. projektantka

Temat: Podróże w czasie... co by było gdyby...

Marzenia spełniają się najczęściej we śnie.

Następna dyskusja:

tego jeszcze nie było




Wyślij zaproszenie do