Temat: W jakiego Boga wierzą lub kwestionują jego istnienie dwaj...

Ojciec George Coyne, do 2006 roku dyrektor Obserwatorium Watykańskiego w Tucson (w stanie Arizona), niedoszły astronauta (przeszedł pełny trening w programie Apollo), specjalista od obserwacji gwiazd zmiennych i poszukiwacz dysków protoplanetarnych. Kiedy papież Benedykt XVI zastąpił go argentyńczykiem José Funesem (jego specjalność to badanie galaktyk), w amerykańskiej prasie zaszumiało. Dziennikarze łączyli tę decyzję z krytyką, jakiej Coyne poddał opublikowany na łamach „New York Timesa” artykuł kard. Christopha Schönborna, w którym ten ostatni pokazał się jako zwolennik tzw. inteligentnego projektu – koncepcji filozoficznej stojącej w opozycji wobec teorii ewolucji. W jezuicie się zagotowało. „Inteligentny projekt nie jest teorią naukową – wyjaśniał na konferencjach i w mediach. – Nie opiera się na procedurach metody naukowej. Myślę też, że powinniśmy wreszcie skończyć z wizją newtonowskiego Boga, który, według wyobrażeń niektórych, stworzył Wszechświat niczym zegarek tykający od tamtej pory wciąż z tą samą regularnością”.

Dla ojca Coyna nie istnieje "Bóg Wyjaśnień", którego poszukiwanie doprowadziło do ateizmu Richarda Dawkinsa. Sprawa wielości wszechświatów, czarnych dziur, a nade wszystko obrona neodarwinizmu przez ojca Coyna. Bardzo ciekawa i inspirująca wymiana myśli dwóch wybitnych naukowców na temat relacji między wiarą i nauką, odpowiedź ojca Coyna na fundamentalne pytania dotyczące wiary zadawane przez Richarda Dawkinsa.

http://www.youtube.com/watch?v=Nhd09ATs8VQ&playnext=1&...
Karol Poczęsny

Karol Poczęsny inżynier systemów
embedded

Temat: W jakiego Boga wierzą lub kwestionują jego istnienie dwaj...

Fascynuje mnie ten angielski styl naukowo-filozoficzny który reprezentuje Dawkins, można powiedzieć że jest on epigonem Bacona, Locke'a, Berkeleya, Hume'a, Milla itd. To że w Anglii istnieje tak jednoznacznie scjentystycznie-empiryczna tradycja rugowania wszelkiego podejścia metafizycznego na pewno przyczynia się do ich metody "postrzegania". Żałuję że rozmowa nie zeszła bardziej na tematy epistemologicznego uzasadnienia stanowisk jednego jak i drugiego. W podejściu naukowym świat można naukowo wytłumaczyć i to wytłumaczyć w fascynujący sposób jak czyni to Dawkins, ale nauka w tym sensie nauka jest dla mnie ogromną, zazębiającą się machiną pojęć. Oczywiście pojęć zoptymalizowanych budowanych na zasadach doświadczenia i indukcji ale wciąż samo pojęcie pojęcia jest dla mnie niewiadomą w której naukowa ścisłość ma swoje granice. Ściśle można powiedzieć że np. 2+2=4 lub elektron krąży w okół jądra atomu, lub trochę w kontekście powyższego wywiadu że ludzie posiadają 98% genów wspólnych z małpami wąskonosymi. Ale mi najbardziej odpowiada stanowisko że wszystkie te stwierdzenia używają pojęć które są uśrednione, zoptymalizowane i rzutowane w przestrzeń naszego umysłu i przez to nie mogę powiedzieć że odbieram świat taki jaki jest naprawdę. Rozumiemy coraz lepiej np. budowę materii i zachodzące w niej zmiany ale zabawnie było by gdyby to wszystko okazało się złudą albo superpozycją jakiegoś większego mechanizmu.

Temat: W jakiego Boga wierzą lub kwestionują jego istnienie dwaj...

Dla mnie inspirujące jest ;podejście do wiary ojca Coyne`a - odrzucenie wiary w Boga Wyjaśnień - zegarmistrza, naukowca, spychanego do kąta przez odkrycia naukowe, stawiające poszukiwacza odpowiedzi na zadawane Bogu pytania i odnajdywanie tych odpowiedzi w odkryciach i teoriach naukowych z pozycji dyskredytującego i weryfikującego te działania ateisty. Wiara wg o. Coyna jest wiarą poza naukową, czymś co można przyjąć lub odrzucić, ale poza weryfikowalnością naukową, opierającej się na analizie i badaniach naukowych. Jest wiarą w Boga miłości - a ta wymyka się analizom naukowym, tak jak wymyka się analizom naukowym relacja osobista człowieka wierzącego z Bogiem poprzez modlitwę, czasami poprzez objawienia prywatne, cudowne uzdrowienia.
Owszem naukowiec może zbadać fizjologię człowieka będącego pogrążonego w modlitwie, jego fale mózgowe etc, ale jest to działanie tylko powierzchownych opisów, pozbawione całej głębi doznań psychicznych, procesów zachodzących u przeżywającego ten stan człowieka.
W Boga miłości można wierzyć lub nie, zarówno wierzący jak i ateista są tutaj równorzędnymi partnerami w dociekaniach naukowych i potrafiącymi rozmawiać ze sobą na wspólnej naukowej płaszczyźnie, bez sporu o to czy coś będące przedmiotem badań naukowych jest podważaniem
teologicznych założeń i doktryn, bo wizja takiego Boga jest odrzucana a priori.

Temat: W jakiego Boga wierzą lub kwestionują jego istnienie dwaj...

Dopóki nie zaczął mówić, iż mocno wierzy w Jezusa jako prawdziwego Syna Boga, Boga i człowieka jednocześnie to jego wypowiedzi były dość ciekawe i wyważone. Później moim osobistym zdaniem było już coraz gorzej. Jeśli według niego nauka rozpoczęła się dopiero w świecie nowożytnym, to musi być bardzo ograniczony na osiągnięcia Greków, czy Arabów. Bowiem już w starożytności nastąpił niesamowity postęp naukowy wyzwolony od okowów ortodyksyjnych tradycji religijnych. A nauka Galileusza czy Kopernika niemożliwa by była bez osiągnięć arabskich...

Sądzę też, iż Newton był o wiele bliżej poznania niż George Coyne. Rozumiem, że on osobiście odrzuca Demiurga Platona i Newtona i twierdzi też, iż nauka i filozofia są nie do pogodzenia ze sobą -- ma do tego prawo jak wszyscy. Ale dość mało chyba zna nawet swoją własną filozofię chrześcijańską, skoro twierdzi, że naukowo nie można wyjaśnić powstania w świata w sześć dni oraz jak to stało się możliwe, iż światło według Biblii powstało wcześniej od słońca i gwiazd.

Rozumiem, że gdy interpretuje to się dosłownie to można dojść do absurdów o których on mówi, ale pamiętajmy, że Genesis to księga pisana w sposób alegoryczny i symboliczny. Już starożytna tradycja nam o tym zaświadcza. Jeśli George Coyne nie wie, że światło pierwszego dnia nie było naszym widzialnym fizycznym światłem i nigdy nie było tak rozumiane ani przez anonimowych autorów Genesis ani przez późniejsze tradycje interpretacyjne, to myślę, iż na tym możemy zakończyć całą dyskusję. Dla zainteresowanych historią znaczenia zwrotu 'Fiat Lux' proponuję sięgnąć do korzeni, choćby zacząć od Zoharu.

Osobiście sądzę, iż to nie autorzy Genesis piszą nieprawdę (oni jedynie byli kopistami o wiele starszych tradycji pogańskich), lecz to my nie potrafimy jeszcze dzięki naszym współczesnym metodom naukowym zrozumieć do końca tego wszystkiego.

Natomiast spory na temat istoty Boga i świata były prowadzone od początku istnienia ludzkości. Ja w tej kwestii zgadzam sie z Sokratesem i Epiktetem, który powiedział:

"Concerning the Gods, there are who deny the very existence of the Godhead; others say that it exists, but neither bestirs nor concerns itself nor has forethought for anything. A third party attribute to it existence and forethought, but only for great and heavenly matters, not for anything that is on earth. A fourth party admit things on earth as well as in heaven, but only in general, and not with respect to each individual. A fifth, of whom were Ulysses and Socrates, are those that cry:— I move not without Thy knowledge!"
Epictetus, Golden Sayings of EpictetusAndrzej K. edytował(a) ten post dnia 06.07.11 o godzinie 23:39
Janusz Świder

Janusz Świder inżynier mechanik

Temat: W jakiego Boga wierzą lub kwestionują jego istnienie dwaj...

Żyjemy w pewnym wyobrażonym i wirtualnym świecie. Podstawą naszego rozumnego bytu jest świadomość; ta od wnętrza, zbudowana na definicji własnego „Ja” i pierwszej relacji z pewnym lustrem, gdzie widziany „Ty” istnieje lecz, nie ma żadnej rzeczy. W pewnym momencie następuje rezonans, gdzie do definicji owego „Ja” przyporządkujemy „Ty” - obraz , który odtąd, do nas tylko należy. Na tej podstawie tworzymy następne relacje już, względem naszego obrazu, definiujemy zmiany, uzyskując wiedzę o sobie i innych. Proces ten się rozwija, w znany wszystkim sposób. Pierwotna podstawowa inicjacja zaczyna blednąć, aż w końcu o niej zapominamy. Zaczynamy postrzegać zdarzenia poprzez, klasy - w pewnej dokładności i według nich, je na nowo nazywać. Tworzymy kolejne etapy zwane świadomością lokalną, wikłając ową w relację innymi, by w końcu owładnąć możliwy kres, zwany świadomością globalną. Dalej wiemy, że coś jest więcej ale nie sięgamy tego własną możliwością percepcji, to świat wirtualny. Nawet, oglądając słońce nasze, widzimy obraz, który był aktualny 8 minut temu. Jedno wydaje się, pewne; to droga jaką musi przejść informacja aby ją uznać za istniejącą. Również, droga jaką przechodzi z nas każdy jest rodzajem pamięci, mającej znaczenie dla relacji z innymi, a tę można ocenić dopiero po jej zakończeniu. Czego poszukujemy tak, naprawdę; odpowiedź wydaje się prosta: idei. W drodze swojej, realizujemy projekt naszego bytu, a ten wyróżnia nas pomiędzy innymi, ponieważ potrafimy go sami zaprojektować. Projektów tych może, być nieskończenie wiele, wolą naszą jest do ich realizacji dążenie. Ale sami wiemy, że każdy projekt, można zrealizować tylko w pewnej klasie dokładności, nigdy nie zrealizujemy go idealnie. Zatem, skoro niemożliwy jest do realizacji świat idei ostatecznych, to po co jego twórca? Czy koniecznie, musi istnieć ktoś, kogo często domniemamy aby zawiadywał czymś, co realnie zaistnieć nie może. Czy może, w tej sytuacji powstać pierwotny tzw. inteligentny projekt ? Istnieje teoria przeciwna tzw. ”Teoria prymitywnej inicjacji” gdzie właśnie jej postawę stanowi domniemanie, że nic na początku nie może, być doskonałe. Może powstać cokolwiek, jako próba realizacji owych idei, jako próba ich skopiowania lecz, tylko zawsze w pewnej klasie dokładności, związanej z percepcją bytu i jego przytomnością jednak, będzie odległa od oryginału. Stąd, do idei można tylko dążyć, nigdy ich nie realizując. Owe zdefiniowane odstępstwo od idei - „jest, które jest”, jest tożsamością bytu i stanowi owego, istotę bytu w jego woli dążenia do idei. Do tego rodzaju przytomności może, dojść projektant inteligentnego bytu, który prowadzi prace aby ziścił się jego projekt. Czy owe stworzenie spełni pokładane weń nadzieje być może, kiedyś się przekonamy. P.S. Nie odnoszę się do prac badaczy na przestrzeni dziejów, ponieważ wydaje się, że wszyscy oni mają trochę racji.

Następna dyskusja:

Platon i jego idee




Wyślij zaproszenie do