Temat: RING OF KERRY, DINGLE, SKELLIG MICHAEL
WOW! KERRY JEST PO PROSTU BOSKIE!
;)
planowalismy byc 3dni i wydawalo sie ze to wystarczy... ale to kompletna bzdura!
bylismy w Killarney o 7 rano w czwartek i zaczelismy od Ross Castle, pozniej jadac w kierunku Muckross Abbey zatrzymalismy sie na pierwszym parkingu (dla koni) i to bylo to! poczatek spaceru ktory moglby nie miec konca... w jakies pol godzinki doszlismy do Muckross Abbey, a nastepnie w kolejne pol do Muckross House&Gardens (tylko nie bierzcie bryczki ani nie iddzcie droga dla bryczek ale waska sciezka wzdluz jeziora -moze i byc miejscami troszke zablocona, pod gorke i krzaczasta ale jakie widoki na jezioro i gory!) a w Muckross House to juz i pol dnia mozna siedziec i spacerowac... jest przepieknie! my dodatkowo rozlozylismy sie na "trawniku" pomiedzy domem i jeziorem na lunch z widokami ;) no i tak nam minal dzien pierwszy do popoludnia.
jako ze glod fizyczny zaspokojony zostal na pikniku a zwiedzania nie, przespacerowalismy sie spowrotem do auta i pojechalismy w gory w kierunku Moll's Gap. pod Torc Waterfall nie bylo gdzie zaparkowac tak wiec jechalismy dalej az do Ladies View zatrzymujac sie pewnie z 10razy w innych mniej znanych i nieoznakowanych punktach widokowych robiac takze male spacerki-rekonesansy z wiekszosci ktorych nie chce sie wracac tylko zostalo by sie na caly dzien albo poszlo gdzie nogi niosa. takie wlasnie sa okolice Killarney! przepiekne!...
na Ladies View zawrocilismy i w drodze powrotnej zatrzymalismy sie w punkcie skad idzie sie do Dinis Cottage-Meeting of the Water-Bricin Bridge. calosc to pare ladnych kilometrow do przejscia wiec na nastepny raz rozwazylibysmy zabranie ze soba rowerow albo wypozyczenie w miescie ale i tak bylo warto.
jako ze sie rozpadalo wrocilismy do Killarney i zwiedzilismy miasto. ladne i milutkie. naprawde jest tam przytulnie i... pelno turystow ;) kroluja restauracje, fast foody, przeceny i sklepy z pamiatkami (jakich w Dublinie nie znajdziesz o dziwo! to prawdziwy raj dla Amerykanow i Japonczykow;)
drugi dzien zaczelismy prawie rownie wczesnie rano od Torc Waterfall (bylismy tam sami!) i spaceru naokolo niebieskim szlakiem +pare "zboczen" z niego (uwaga! choc pooczatek jest bardzo stromy to pozniej juz prawie wylacznie "po poziomicach" ;) pozniej zjedlismy krolewskie sniadanie w Killarney i na caly dzien w gory!
jazdy trasa na Carrauntoohil nie polecamy chyba ze macie sie zamiar wspinac natomiast trzeba wybrac sie przez Gap of Dunloe do Black Valley i stamtad piechotka albo wlasnym rowerkiem przejsc wzdluz strumienia i jezior do ruin farmy albo mocniej w gory jak ktos lubi ;)
znowu: przepieknie, widokowo, spacerowo, piknikowo tak ze caly dzien mozna spedzic!...
nastepnie kontynuujac ta sama droga dojechalismy przez gory do Moll's Gap skad znowu troche pospacerowalismy ale niestety wieczorem pogoda zalamala sie calkowicie tak ze o 20 skierowalismy nasze autko w kierunku Kenmare i Ring of Bear'a opuszczajac Ring of Kerry w poszukiwaniu pogody ale na nic sie to nie zdalo wiec po kilku kolejnych spacerach w deszczu wrocilismy do domu w Navan.
wszystkim planujacym wyjazd do Kerry, niewazne na ile dni, polecam zaczac od Killarney i okolic i nie zalowac na to czasu chyba ze wolicie jazde samochodem od spacerow bo drogi na Ring of Kerry sa waskie, krete i bardzo tloczne wiec przemieszczanie sie wcale nie zajmuje chwili jak wydaje sie patrzac na mape a atrakcji, mozliwosci laczenia tras i trawy pod pikniki nie brakuje! ;)
my bedziemy wracac do Kerry jeszcze wielokrotnie bo Killarney piekne jest ale Ring of Kerry "przejechac" trzeba, o Skellig Michael marzymy a i legende Dingle tez chcemy sprawdzic ;)
do zobaczenia na trasie i samych slonecznych dni!
Ola&Daniel