Temat: Nr.3 Witam, Opowiedz o czymś co Ci się zdarzyło w życiu i...

Witam,

W czasie rozmowy przy herbacie mówi się też o tym co się zdarzyło w Twoim życiu i czego to Cię nauczyło?

To sposób na to by przyjrzeć się doświadczeniom innych i być może coś zmienić w swoim życiu to znaczy zrobić to coś inaczej.

Zapraszam i pozdrawiam

Jolanta

P.S

Zdarzenia proszę opisywać w Biuletynie Nr.3

konto usunięte

Temat: Nr.3 Witam, Opowiedz o czymś co Ci się zdarzyło w życiu i...

Widzę, że jestem pierwsza :-)
A więc... z okazji rodzinnej uroczystości zaprosiliśmy gości, naszykowalismy się z wielką pompą, czekalismy od rana w pełnej gotowości, a oni nie przyjechali. Najpierw poczulam się urażona, a teraz juz wiem, czego mnie to nauczyło:
1) można umawiać się tylko z ludźmi słownymi - tzn takimi, dla których słowo ma wartośc i jest obowiązujące
2) "to, co jest" jest zawsze lepsze od "tego, co mogłoby być" - tzn. opcja wydarzająca się w życiu jest najlepsza na dany czas
3) świętować trzeba przede wszystkim wewnętrznie - tzn uczcić w sobie dane święto i dbać o przeżycie w pełni jego uroczystości.
4) spełnia się w życiu to, czego tak naprawdę się chce - tzn tak naprawdę chciałam mieć wolna niedzielę :-)a to, co się zdarzyło pomogło mi w tym, żeby tak było.
Czego mnie to ostatecznie nauczyło? zaczynam widzieć, że życie ze wszystkim, co się w nim wydarza, jest doskonałe :-)
Katarzyna Różycka

Katarzyna Różycka Tłumacz języka
angielskiego

Temat: Nr.3 Witam, Opowiedz o czymś co Ci się zdarzyło w życiu i...

Spędziłam wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek z dwiema wspaniałymi koleżankami. Niby zwykłe pogaduchy przy piwie, i kawa w deszczowy poranek, a właśnie w swojej zwykłości - szczególne. Chcę, tak jak dziś, zawsze cieszyć się z prostych rzeczy i doceniać ludzi, którzy akceptują mnie taką, jaka jestem.
Karo i Doma - Dzięki!!!

konto usunięte

Temat: Nr.3 Witam, Opowiedz o czymś co Ci się zdarzyło w życiu i...

Dopadl mnie nowotwór kilka miesięcy temu i musiałam zwolnić tempo. Z aktywnej zawodowo osoby, młodej mamy nagle stałam sie wątłą osobą, ktora nie może utrzymać lyżki zupy bo nie ma sił, nie może podniesc dziecka bo nie wolno, nie moze niczego robic bo atakuja bakterie.
Nauczylo mnie to by cenic w zyciu kazda chwile, naszych bliskich bo to oni sa nasza ostoja i wsparciem. Sluchac ludzi bo wiele mozna sie od nich nauczyc. Byc odpowiedzialnym i konsekwentym bo od tego jak dzialamy zalezy nasze zycie. Cieszmy sie zyciem takim jakie jest bo jest :-)
Aleksandra Maria S.

Aleksandra Maria S. Podłączona do
prądu-الكساندرا

Temat: Nr.3 Witam, Opowiedz o czymś co Ci się zdarzyło w życiu i...

troszke cierpliwosci......
z natury jestem cholernie niecirpliwa osoba i nie lubie na
cos czekac.....
ale zycie sprawia takie prezenty ze czasem trza czekac...
czekac.............. czekac
pol roku rozlaki na tysiac kilosow....nareszcie razem
cierpliwosc sie oplacala :)
nowy dom...mnostwo zakopow...zakopow a co z tym idzie lazenie
po tych hipermarketach(a tutaj w niemczech a dokladnie w Bremerhaven jest ich tyle co chyba w calym Trojmiescie)
tym dla mnie trudniej ze ja poprostu nienawidze robic zakopw,
wprost nie cierpie tego...
noo ale zacisnelam zeby i laze miedzy tymi polkami dosc cierpliwie :)
Podgrzwanie potraw kurczaka(tak zwie swoja mamcie :))
wprost nienawidze podgrzewac,wole sama cos od poczatku zrobic
niz podgrzwac kotleciki...noo ale i tym razem usmiech na twarzy i stoje nad patelnia :)
noo i cierpliwosc do nauki jezyka....niestety najslabsza ma strona,siedziec nad ksiazka i wkuwac slowka niemieckie,
wkoncu cosik w tej glowce zostanie od patrzenia caly dzien na ksiazke :)

tak wiec CIERPLIOWSCI nauczylo mnie ostatnio zycie
(choc jeszcze tak nie do konca ale staram sie jak moge) :)Aleksandra Sentkowska edytował(a) ten post dnia 11.09.07 o godzinie 13:59
Andrzej Wojciech Łukasik

Andrzej Wojciech Łukasik Dystrybutor,
Herbalife (mam
pasjonujące zajęcie,
chciałb...

Temat: Nr.3 Witam, Opowiedz o czymś co Ci się zdarzyło w życiu i...

no to dolejcie do herbaty czegoś mocniejszego ...

i uwierzcie, mówię prawdę, jestem z wykształcenia teologiem i wiem, co to grzech.

w okolicznościach opisanych gdzie indziej (grupa "Utylizacja Śmieci (także LUDZKICH)" ...
ZOSTAŁEM NAPADNIĘTY I ZASZANTAŻOWANY, W KOŃCU ...
no to od początku.
Byłem na giełdzie staroci w Bytomiu, zajmowałem się głównie książkami, muzyką i wymianą informacji. Wczesnym rankiem podeszło do mnie takich trzech, jednego znałem - ćpun (heroina), postać raczej jednak na podstawie innych cech pozytywna.
Jeden z dwu, których nie znałem zaproponował mi kupno komórki. "Dobra, z kamerą, ty potrzebujesz, nie? Nokia, tanio, dwie stówy. Aaa książki masz ... chodź tu kawałek, mieszkam niedaleko, mam na zbyciu.
Po drodze stał się agresywny: treba mi kasy na paliwo do kary, muszę coś załatwić ... kupuj komórę, albo ... zdemoluję ci lokal!
Zawahałem się, ale byliśmy już w podwórku. Uderzył mnie w twarz, ale "ostrzegawczo".
Kasa ma być za 10 minut, albo ... zajebię.
Pośpiesznie załatwiłem 50 zł. Nie bałem się, byłem jakoś ciekaw, co się dzieje. Przed paru tygodniami poznałem bowiem przez zbieg okoliczności środowisko nastoletnich i nieco starszych rabusiów czegokolwiek, co dałoby kasę na piwa, papierosy, gorzałę, disco, imieniny w lokaliku, złodziei złomu, handlarzy "fetą" (amfetamina) i groźnymi psami.
Gdy wróciłem z banknotem, jego widok ich (jego) uspokoił.
Dobra, może być pół miliona.
(milionem nazywają 100 zł, 20 do dla nich spora kasa).
Manewrowałem tak, żeby najpierw mieć komórkę, potem dałem sobie wyciągnąć 50 zł z kieszeni koszuli.
Poszli za mną. Zorientowałem się, że chcą mi zabrać i pieniądze, i komórkę (stara nokia bez żadnej kamery). Byliśmy już pośród gromady handlarzy antykami. Poprosiłem jednego z nich o pomoc, bo grozi mi pobicie. Postali chwilę o kilkanaście metrów. Odeszli.
Dość męcząca, ale niecodzienna przygoda trwała ponad godzinę. Odetchnąłem, byłem zemocjonowany i zmęczony.
Parę dni później ten ... zaczepia mnie na odludnej ulicy. Znów agresywny z początku, nagle ściska mnie i gratuluje, że nie dałem sobie wtedy wyrwać pieniędzy. Chyba nawet pwiedział, jak ma na imię, na imię (!), nie ksywę.
Trzecie spotkanie z nim o 1 w nocy (wracałem od kolegi, odnawialiśmy jego mieszkanie. Propozycja natarczywa kupna komórki, ja opieram się o ścianę domu i boję się. Wokół nikogo, ale ... lituje się nade mną, zabiera mi dwa papierosy.
Wracając do mojego mieszkania postanawiam go zabić. Z zimną krwią usunąć śmiecia z drogi. Przy następnym spotkaniu, pewnie późno w nocy w nocy, wbiję mu sztylet ze strużynką do krwi, aby się wykrwawił. Jeden problem - gdzie uderzyć, żeby przed zgonem nic mi nie zrobił ...
Zwłoki zawlokę na śmietnik w jakimś pobliskim jego śmierci podwórku, nikt mnie nie będzie podejrzewał.
Spokojny, nieco wzmocniony tą decyzją (koszmarną, ale podjętą solennie ... co będzie przy następnym spotkaniu, jeśli nie zdecyduję się na zabicie go?)
Więc zabiję, nie wierzę w Boga ... żaden problem, śmiecia muszę usunąć.
W poważnym nastroju podjętej decyzji zasnąłem. Już byłem mordercą.

Reszta w grupie "Antyklerykalni" albo w moich wypowiedziach, zaraz wpiszę numer strony.
strona nr 10, poniżej połowy stre

Poza tym coś się porobiło ... to nie z emocji, nie umiem wybrnąć z dziwnej sytuacji - prz edycji tekstu, bu go poprawiś, zribiły się dwie kopie tej samej wypowiedzi ...

No, ale to widocznie tak miało być ... żeby było to świadectwo bardziej widoczne. Komuś chyba na tym zależało ... (jeszcze raz dziękuję)Andrzej Wojciech Łukasik edytował(a) ten post dnia 11.09.07 o godzinie 18:21

konto usunięte

Temat: Nr.3 Witam, Opowiedz o czymś co Ci się zdarzyło w życiu i...

wczoraj wieczorem spaliłam dom... w sumie tylko kawałek domu :-)
Nie grzeją jeszcze, więc u nas bardzo zimno, mój synek już zaczyna kaszleć. Postanowiłam nagrzać jemu w pokoiku - mamy taki nowoczesny, maleńki elektryczny kaloryferek i przedłużacz. Zamknąłam drzwi do pokoiku, żeby ciepło nie uciekało i poszłam robić kolację....
za jakieś 30 minut wchodzę, a tam kłęby dymu i wypalona wykładzina :-( widocznie z przedłużaczem musiało być coś nie tak, bo zrobił się cały czarny i wypalił długi ślad na podłodze.
Czego mnie to nauczyło?
1) spradzać nowe mechanizmy czy urządzenia - nie tylko sam sprzęt, ale i łącza - na początku ich wprowadzania, tzn. obserwacja, czy wszystko działa prawidłowo i jest bezpieczne. Nawet, jeśli są to najnowsze mechanizmy trzeba, żebym sprawdzała ich spójność z resztą.
2) opatrzność jest wspaniała. Wszystko samo zapaliło się i zgasło, zostawiając tylko dym. My dzięki Bogu cali i zdrowi. To znaczy musiałam dostać taką lekcję, żeby zrozumieć konieczność "sprawdzania", a jednocześnie poczułam faktycznie i w rzeczywistości, jak nasza rodzina jest chroniona :-)
Wioletta Reluga

Wioletta Reluga Specjalista ds.
digital marketingu

Temat: Nr.3 Witam, Opowiedz o czymś co Ci się zdarzyło w życiu i...

Lekcji Ci w moim życiu pod dostatkiem ale może podzielę się z Wami moją ulubioną.

Mam czasem prozaiczne marzenia. Marzy mi się od jakiegoś czasu samochodzik (Chrysler PT Cruiser). Pasuje mi jak ta lala. Gdzie tylko go zobaczę wpadam w stan radochy.

No i tak sobie marzę i marzę...aż tu przy jakiejś okazji dostaję od Przyjaciela breloczek do kluczy z tym właśnie modelem. Noszę od tej pory klucze do domu z namaszczeniem tuląc ów malutki samochodzik w rękach.

Któregoś dnia przyszło mi do głowy, że trzeba w końcu podjąć męską decyzję i przynajmniej się nim przejechać, by posmakować marzenia. Sprawdziłam możliwości jazdy próbnej ....uzgodniłam z Przyjacielem,że wybierze się ze mną na przejażdżkę....on prowadzi ja kontempluję :-)

i....w międzyczasie odwiedzam moich rodziców. I co widzę. Na podjeździe u sąsiadów stoi nowiutki z pod igły mój wymarzony PT Cruiser. Ech....pomyślałam fajnie ludzie mają....:-)))Dobrze jest moje marzenie jest coraz bliżej ....

Zakasałam rękawy zmotywowana :-)i dalej drążyłam temat jazdy próbnej. Aż tu któregoś ranka sąsiadka do mnie woła - a pani może do Warszawy? proszę się zabrać z nami my też do Warszawy....

Stanęłam jak wryta - tak oto zmaterializowało się moje marzenie. Odbyłam godzinną jazdę próbną w przemiłym towarzystwie. Od tamtej pory jestem "wożona" przez sąsiadów samochodem moich marzeń....

Czego mnie to nauczyło? Marzenia się spełniają! Nauczyłam się dzięki temu jednej rzeczy, że marzenia mogą się spełniać cząstkowo :-) i są uszyte na miarę, bo póki nie stać mnie na kupno i utrzymanie samochodu. Ale posmakowałam :-).

Jak to nie wiele czasem do szczęścia trzeba prawda? Dodam, że siedziałam jak trusia podczas tamtej podróży ale tak szczęśliwa....aż łuna biła wokół samochodu.

Mówię Wam zabawa na 100 fajerek!
Pozdrawiam wszystkich marzycieli!

Temat: Nr.3 Witam, Opowiedz o czymś co Ci się zdarzyło w życiu i...

Dostałam od przyjaciela maskotkę-zabawkę o imieniu Wielkie Życie obiecałam że zawsze będzie w zasięgu mojego wzroku.-to wstęp do tego co się zdarzyło w moim życiu .Jak wielu marzyłam o tym żeby pojechać na drugą stronę Bałtyku zobaczyć Wielki Świat -te przeeeestrzenie jednak finanse moje są jakie są ,a taki wyjazd to jednak koszty .Wyobrażcie sobie,że otrzymaliśmy (tj. ja i mąłżonek )propozycję wspólnego wyjazdu od córki i zięcia >Celem naszym było dojechać aż na Nordkapp.Tak się stało .To była piękna wyprawa przejechaliśmy 6925 km.w 17 dni przez 5 krajów .Byłam na Nordkapp a do tego zwiedziłam wiele pięknych miejsc Tellin,Helsinki ,Rawanieni gdzie jest wieczne Boże Narodzenie Wiele atrakcji jak święte jeziora Inari /Findlandczków /Rygę miasto jak z bajki.Jeszcze do tego mieliśmy słoneczną piękną pododę.Ja sama czułam jak nas Bóg prowadzi i to dopełniało mnie wielkim szczęściem.Nauczyło mnie to,że Bóg realizuje nasze marzenia .Dostałam jeszcze do tego bardzo dużo czasu na medytację i przemyślenia czego bardzo potrzebowałam bo jestem ciągle "w biegu".Tyyyyle było mi dane -dziękuję za wszystko Bogu i mojemu przyjacielowi ,który mnie nauczył wiary. że wszystko dla Boga jest możliwe .(zależy tylko co komu jest pisane).Pozdrawiam cieplutko w ten zimny dzień.Krystyna



Wyślij zaproszenie do