Temat: Orange i fikcyjne umowy na internet
Mariusz Maciążek:
Wiesiek J.:
Mariusz Maciążek:
szkoda zawracać sobie głowę prokuraturą
Nie zgodzę się z Mariuszem, zresztą z profilu widać o czyj dba interes ;-)
Tylko prokurator i do tego mocne nagłośnienie sprawy w mediach.
Wiesiek Janek : ty to masz naprawdę mocne podejście , od razu wyczuć że miałeś jakieś zatargi z z stąd nie chęć do firmy...
Zgadzam się z Tobą w zupełności, miałem zatargi ;-)
Ale ma również pewną zasadę w takich przypadkach która wynika z doświadczenia, itp... Wszelkie umowy, regulaminy, zasady postępowania, itp... są tak napisane aby z jednej strony zmęczyć klienta licząc na to że nie upomni się o kilkadziesiąt zlotych, a z drugiej strony od razy wyszarpać od niego pieniądze. Nie każdy klient pójdzie do sądu i często zmęczony odpuści.
Jak masz zatarg w telekomem to:
- właśnie rozpatrujemy;
- mamy 30 dni;
Ciągłe wymienianie się pismami, itp...
Ale terminy mijają, ponaglenia do zapłaty i za kilka tygodni windykacja.
Ja nie czekam w takich przypadkach na terminy zapisane w umowach, 30 dni na reklamacje itp...
Idę do BOK-u lub dzwonię na infolinię, wyznaczam termin 48 godzin a później prokurator, szybka strona w sieci z opisem problemu, baza 6 tysięcy meili do dziennikarzy kupiona na Allegro i . . .
sprawa załatwiona w ciągu 48 godzin.
Załatwiałem tak swoje, rodziny i znajomych.
Da się ? ;-)
W postępowaniu z telekomami trzeba trzymać się pewnych zasad:
- nie dać się zmęczyć;
- nie odpuścić;
- dzwonić od rana do wieczora co pół godziny;
- nie pozwolić sobie narzucić idiotycznych terminów reklamacji, lub od razu uzyskać wstrzymanie płatności;
- każdą rozmowę z bok-iem nagrywać i informować o tym konsultanta na końcu rozmowy, tłumacząc mu że sąd zwykle dopuszcza takie rozmowy jako dowód, nawet jeżeli nie uprzedzałem wcześniej o nagrywaniu.
Mam jeszcze kilka "chwytów" ale po co się publicznie obnażać w obliczu wroga ;-))))