konto usunięte

Temat: Angelo Ogliari - po polsku

Jestem zła i to bardzo, NO! i proszę! czym kończą się te walki! Kiedy żąda się tylko przepisów prawnych a nie chce się starać zrozumieć siebie i innych, to znaczy nie "tyka się" psychologii!!!!
Piętnaście minut temu przeczytałam tą szokującą dla mnie wiadomość!! z racji mojego zawodu poznałam osobiście byłą żonę Angelo Ogliari i matkę Diany. Byłam obecna jako tłumacz na pierwszym wywiadzie jakiego udzieliła ona, zaraz po zabójstwie, włoskiemu dziennikarzowi i fotoreporterowi, którzy przyjechali do Poznania zaraz po tej tragedii.


To znaczy, że ona była pierwszym mordercą jakiego spotkałam w moim życiu i któremu podałam również rękę - nie mogę jeszcze uwierzyć, że jest to prawda - dziwne uczucie i okropne :((((((((((((


Przez jakiś okres interesowałam się tym przypadkiem [ potem przestałam, więc dopiero teraz dowiedziałam się kto zabił Ogliariego] już wtedy, też byłam bardzo zła na wszystkich zaangażowanych w tą sprawę, pisałam wtedy do Davida Arcari - stowarzyszenie ojców włoskich - http://genitoripersempre.blogspot.com/ rozmawiałam z nim ostro, napisałam również do adwokata Ettore Gassani ostry tekst http://www.studiolegalegassani.it/curriculum.asp odpowiadając mu na jego artykuł o Ogliari, kontaktował sie również ze mną Konsulat Włoski w Warszawie - byli adwokaci zarówno włoscy jak i polscy, byli Sędziowie polscy i włoscy, stowarzyszenie Dawida Arcari - i inne które go wspierały w tej walce.



Tak więc TERAZ byłoby BARDZO interesującym policzyć ile było osób DOROSŁYCH, które miały do czynienia z tą smutna historią, które CHCIAŁY TYLKO I WYŁACZNIE DOBRA dziecka - no i osiągnęli teraz swój CEL !!!!!!!!!!! Ojciec zamordowany przez matkę! I to miałoby nazywać się dla dobra Diany????????
Tyle "mądrych" głów, specjalistów - a ja się pytam od czego?


I teraz Diana nie ma ani ojca ani matki - wszyscy biorący udział w tej walce SĄ WINNI za to co się stało! Za ta tragedię, ponieważ z emocjami człowieka nie igra się - człowieka należy ZROZUMIEC, POMÓC MU WIĘC NIE WALKI są potrzebne ale to o czym piszę od dawna - psychologia!!!! i jeszcze raz psychologia, nie przepisy i zmuszanie ojców i matek do ODDANIA lub wspierania ich do NIE ODDAWANIA dzieci ale ZMUSZANIE ICH do leczenia się ponieważ są to osoby ZRANIONE, kto z nich mniej kto bardziej poważnie , nie chcę wyrządzać krzywdy nikomu ale jeżeli zestresowane bardzo, jeżeli sfrustrowane okropnie, rozdrażnione do granic wytrzymałości mogą zrobić to co stało sie w tym przypadku. INNI TEŻ MOGĄ TO ZROBIĆ!!!!


Ból którego nie idzie znieść lub wściekłoś mogą znaleźć swoje ujście na dwa sposoby albo autodestrukcja albo destrukcja drugiej osoby - TAK WIĘC O TYM NALEŻY ROZMAWIAĆ Z WALCZĄCYMI RODZICAMI - zwracać im uwagę na to, że dla dobra dzieci nie należy walczyć, ponieważ istnieje ryzyko, że dziecko może stracić oboje rodziców i to w sposób tragiczny!

Poza dowcipnymi powiedzonkami nie idzie się dalej. http://www.facebook.com/notes/le-pi%C3%B9-belle-frasi-...
..”Małżeństwo jest czymś przesadzonym: to tak jakby ktoś był głodny i kupił sobie całą restauracje”... a małżeństwo może być czymś fajnym i stabilnym zarówno dla kobiety jak i dla mężczyzny ale tylko jeżeli te dwie osoby są emocjonalnie zrównoważone.


Staje się to natomiast “przesadą” ponieważ dwie osoby które pobierają się nie są zupełnie świadome tego, że do swojego małżeństwa wnoszą całą swoja przeszłość [w 90% przypadków mniej lub bardziej tragiczną] przekonani, że partner będzie w stanie „ZALECZYĆ” ich rany tak aby się one zabliźniły ale partner z tego samego powodu wszedł w to małżeństwo. Dwóch chorych nie jest w stanie udzielić sobie pomocy na wzajem, tym bardziej nie mogą siebie wyleczyć bo nie znają przyczyn swojej choroby ani tez lekarstwa, które ją leczy.


To naprawdę bardzo interesujące a przede wszystkim WAŻNE ŻEBY MIEĆ WIEDZĘ !!! o tym nieświadomym mechanizmie, który nami kieruje w życiu - jeżeli zastanowicie się dobrze a przede wszystkim będziecie szczerzy sami ze sobą co do waszej historii, waszego dzieciństwa, jak to było z pieszczotami, przytulaniem, głaskaniem, buziakami, które dostaliście od waszych rodziców, ile razy słyszeliście kocham ciebie, jesteś ważny/a dla mnie, możesz zawsze na mnie liczyć itp.......albo jak coś źle zrobiliście wytłumaczyli wam spokojnie, że lepiej zastanowić się zanim coś się zrobi i mieć świadomość czym sie ryzykuje a nie krzyk, kary, zabranianie itp....... To samo zróbcie ze wszystkimi waszymi znajomymi, niech wam opowiedzą swoje historie ale muszą być SZCERZY, zobaczycie, że to czego nie otrzymaliśmy w odpowiednim MOMENCIE kiedy tego potrzebowaliśmy cały czas szukamy, przez całe nasze życie!! Szukamy tej BEZWARUNKOWEJ miłości, którą tylko nieliczni rodzice na świecie byli i są nadal w stanie dać swoim dzieciom, może 10% z nich, i w ten sposób stworzyliśmy jedno wielkie „zamieszanie” na tym świecie!!! NIEŚWIADOMIE ŻĄDAMY TEGO WSZYSTKIEGO OD PARTNERA A JAK ON NAM TEGO NIE DAJE TO GO NIENAWIDZIMY!!!!! ALE RODZICÓW ZA TO SAMO KOCHAMY!!!!

Wygląda na to, że ta miłość rodziców działa jak bateria, jeżeli naładujemy poraź pierwszy baterię, zanim zaczniemy ją używać, w sposób nieprawidłowy to wiemy, że nie wytrzyma ona długo i trzeba ją ładować często aż w końcu trzeba kupić nową. To samo dzieje się z nami jeżeli rodzice nie kochają nas bezwarunkowo, nie otrzymujemy tego wszystkiego o czym powyżej wystarczająco ale zaledwie albo wcale to potem funkcjonujemy jak te baterie nieprawidłowo naładowane. Staramy się naładować na prawo na lewo od jednego od drugiego, od żony/męża, kochanka/i, przyjaciela/przyjaciółki ale wszyscy są słabo naładowani potem kto wcześniej kto później wpadamy w depresję a o depresji napisałam coś kilka dni temu to

Niechętnie zawieramy przyjaźnie
http://www.facebook.com/note.php?note_id=1015060494189...

obserwuję to już od lat i zadaję sobie pytanie dlaczego? To bardzo motywujące i ciekawe poznawanie nowych ludzi dlaczego ludzie z wiekiem nie mają ochoty na nowe znajomości tylko ograniczają krąg swoich kontaktów tylko i wyłącznie do rodziny, i czasami do 1/2 powierzchownych znajomości z przed lat, które nie wnoszą nic nowego do życia - tego nie mogę pojąć. Obserwuję, również, to zjawisko u młodych ludzi

I wydaje się być to, niestety, następną normą uważaną za normalną a tak nie musi być a przede wszystkim tak nie powinno być
Osobiście, obserwując, słuchając, rozmawiając przyczyną jest depresja o różnym stopniu, depresja jest tak częstym zjawiskiem (pojawia się ostatnio w coraz wcześniejszym wieku) a ludzie nie są tego świadomi - brak im inicjatywy, "siły do życia” pomysłów na spędzenie wolnego czasu itp..


Komentarza jednej osoby z Facebooka: Oj tam od razu "tak nie powinno być" ;)
To znaczy osobiście się zgadzam, ale z drugiej strony dobrych ludzi trzeba się naszukać. Jeśli ktoś po X nieudanych próbach stwierdziłby że chrzani to wszystko i wyprowadza się w góry żeby zostać pustelnikiem, to nie wiem czy bym się specjalnie dziwił.

A do powodów, z własnego doświadczenia dodałbym jeszcze strach.
"Jeśli nie pozwolę się nikomu zbliżyć, to nikt nie będzie mnie w stanie skrzywdzić", w taki sposób myślałem przez sporą część swojego życia, zanim je sobie zacząłem układać.

I dlatego wszyscy szukają tej utraconej/nigdy nie otrzymanej miłości ale jako dorośli możemy naładować sie sami, stawiając siebie na pierwszym miejscu, dbając o siebie, traktując siebie dobrze itp...... a potem pełni energii z dobrze naładowana baterią możemy doładować kogoś kto leciutko zaczyna rozładowywać się ale nigdy kogoś kto ma swoją baterię zupełnie rozładowaną albo taką która jest juz na wykończeniu. Powiedzcie mi, że nie zgadzacie się ze mną !!
Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 17.05.11 o godzinie 16:23