Grażyna Adamska

Grażyna Adamska Kwantowa Mentorka

Temat: LIST...

"Pewnego dnia nauczycielka poprosiła swoich uczniów, by wypisali na kartce imiona wszystkich kolegów z klasy, zostawiając przy tym trochę miejsca obok nich. Potem powiedziała do uczniów, by się zastanowili nad najmilszą rzeczą, którą mogliby powiedzieć o każdym ze swoich kolegów, i napisali to obok ich imion. Trwało to całą godzinę, zanim wszyscy skończyli i przed opuszczeniem klasy oddali swoje kartki nauczycielce.
W weekend nauczycielka napisała każde nazwisko na kartce i obok niego listę miłych rzeczy przypisanych mu przez kolegów...
W poniedziałek każdemu z uczniów oddała jego lub jej listę. Już po krótkiej chwili wszyscy się uśmiechali. "Rzeczywiście?"- było słychać szepty, "Nawet nie wiedziałem, że dla kogoś coś znaczę!"
i "Nie wiedziałem, że inni mnie tak lubią"... brzmiały komentarze.
Nikt potem nie wspominał już o tych listach.
Nauczycielka nie wiedziała, czy uczniowie dyskutowali o nich ze sobą lub z rodzicami, ale to nie było istotne.
Ćwiczenie wypełniło swoje zadanie. Uczniowie byli zadowoleni z siebie i z innych.

Kilka lat później jeden z uczniów zmarł i nauczycielka poszła na jego pogrzeb. Kościół był pełen przyjaciół.
Jeden po drugim, z tych, którzy kochali lub znali młodego człowieka, przechodzili obok trumny i oddawali ostatnią cześć.
Nauczycielka podeszła jako ostatnia i modliła się przy trumnie.
Kiedy tam stała, ktoś z niosących trumnę powiedział do niej:
"Czy była pani nauczycielką matematyki Marka?"
Skinęła: "Tak".
Ten powiedział: "Mark bardzo często mówił o pani."
Po pogrzebie większość szkolnych kolegów Marka zebrało się razem.
Byli tam również jego rodzice i wyraźnie czekali na to, by porozmawiać z nauczycielką.
"Chcemy pani coś pokazać"- powiedział ojciec i wyciągnął portfel z kieszeni.
"Znaleziono to, kiedy zginął Mark. Sądziliśmy, że pani to rozpozna".
Wyjął z portfela zniszczoną kartkę, która najwyraźniej sklejona, była wielokrotnie składana i rozkładana.
Nauczycielka wiedziała, nie patrząc, że była to ta kartka, na której były miłe rzeczy, jakie koledzy napisali o Marku.
"Chcieliśmy pani bardzo podziękować za to, że pani to zrobiła", powiedziała matka Marka.
"Jak pani widzi, Mark bardzo to cenił".
Wszyscy dawni uczniowie zebrali się wokół nauczycielki.
Charlie uśmiechnął się i powiedział: "Ja też mam jeszcze moją listę. Jest w górnej szufladzie mojego biurka".
Żona Heinza powiedziała: "Heinz poprosił mnie, żebym wkleiła listę do naszego ślubnego albumu".
"Ja też ciągle mam swoją", powiedziała Monika, "jest w moim dzienniku".
Potem Irena, inna uczennica, sięgnęła do swojego terminarza i pokazała wszystkim swoją porwaną i postrzępioną listę: "Zawsze noszę ją przy sobie" powiedziała i dodała: "Sądzę, że wszyscy zachowaliśmy nasze listy".
Nauczycielka była tak wzruszona, że musiała usiąść i zaczęła płakać. Płakała nad Markiem i nad wszystkimi kolegami, którzy go nigdy już nie zobaczą."

Żyjąc z bliźnimi, często zapominamy, że każde życie kiedyś się kończy i że nie wiemy, kiedy ten dzień nadejdzie. Dlatego należy mówić ludziom, których się kocha, że są szczególni i ważni.
Powiedz im to, zanim będzie za późno.


Możesz to zrobić wysyłając im tę wiadomość.
Jeśli dostałeś tę wiadomość, to dlatego, że ktoś się o ciebie
troszczy i to znaczy, że jest przynajmniej jeden człowiek, dla którego coś znaczysz.
Pomyśl... zbierasz to, co siejesz.
To co wniesiemy do życia innych, wróci do naszego życia.
Ten dzień będzie szczęśliwy i wyjątkowy dokładnie tak, jak ty!
Nie zastanawiaj się, tylko działaj!
Wyślij to do znajomych Tobie osób, również do tej, od której to dostałeś.
Zobaczysz, że to co się stanie, jest piękne...

Pozdrawiam wiosennie...
Grażka