konto usunięte

Temat: SKOK stulecia. Kto zwinął Polakom 3 miliardy złotych?

SKOK stulecia. Kto zwinął Polakom 3 miliardy złotych?

Nagłe zmiany prokuratorów, fałszywe komisje, wizyty na ul. Nowogrodzkiej i u ojca Rydzyka – tak wygląda codzienność tych, którzy walczą o odzyskanie pieniędzy i wykrycie sprawców największego przekrętu w historii III RP. Zdaniem byłych członków SKOK Wołomin, obecna władza tkwi w tej aferze po uszy.


Byli członkowie SKOK ujawniają kulisy kontaktów z czołowymi politykami PiS
- W 2015 r. zwrócili się do Jarosława Kaczyńskiego. Ten polecił kontakt z CBA, które odmówiło zajęcia się sprawą
- Pomoc obiecała Kancelaria Prezydenta, ale tuż po wyborach parlamentarnych zmieniła front. Doradca Dudy: nie mam nic do powiedzenia
- Ojciec Rydzyk umówił poszkodowanych z Patrykiem Jakim, ale do spotkania nigdy nie doszło
- Byli członkowie SKOK mówią wprost: działania Ziobry i Ministerstwa Sprawiedliwości sprzyjają organizatorom tej kradzieży

Opiszmy to najprościej, jak się da.

Ze SKOK Wołomin, drugiej co do wielkości kasy w Polsce, upadłej w 2015 r., wyparowały prawie 3 mld zł. Duża część została wyprowadzona w bezczelnie prosty sposób. Ludzie związani z dawnymi Wojskowymi Służbami Informacyjnymi podstawiali tzw. słupy, często bezdomnych, których przywożono do Wołomina z całej Polski. Po kredyty szli ze sfałszowaną dokumentacją: poświadczającą nieprawdziwe zarobki i nieruchomości pod zastaw. Przestępcom pomagali nierzetelni rzeczoznawcy. W ten sposób wyprowadzono ok. 800 mln zł. Co stało się z resztą?

– Dziwnym trafem dziś nikogo to nie interesuje. Łatwo można sobie policzyć, że skoro WSI zgarnęło 800 mln zł, to ktoś wziął resztę. Naszym zdaniem te pieniądze trafiły do kieszeni różnych beneficjentów politycznych – mówi w rozmowie z Onetem Marcin Karliński, prezes Stowarzyszenia Spółdzielczości Finansowej im. św. Michała, walczącego o ujawnienie faktycznych organizatorów przekrętu.

– Prosimy o pomoc ministra Zbigniewa Ziobrę, Kancelarię Prezydenta, CBA. Niestety, odbijamy się od ściany – dodaje.

SPRAWCY

Żeby zrozumieć skalę przekrętu, trzeba przyjrzeć się trzem sprawom. Po pierwsze roli, jaką odegrała grupa związana z WSI. To ona podstawiała tzw. słupy.

Postępowania w tej sprawie prowadzą dwa specjalne zespoły prokuratorów z Warszawy i Gorzowa Wielkopolskiego. Nie sposób zarzucić im opieszałości. Były funkcjonariusz WSI Piotr P. – zasiadający niegdyś w radzie nadzorczej SKOK Wołomin – usłyszał zarzuty i przebywa w areszcie. Tylko warszawscy śledczy do lata ub.r. różnym osobom postawili łącznie 187 zarzutów.


Gdyby nie pomoc państwa, na ulice zapewne wyszłyby dziesiątki tysięcy okradzionych osób. Do tego nie doszło, bo w 2013 r. Sejm uchwalił nowelizację ustawy o SKOK z 2012 r., która zagwarantowała, że w razie kradzieży ich straty pokryje BFG, czyli de facto klienci pozostałych banków. W efekcie większość członków SKOK odzyskała pieniądze, co zapobiegło buntowi. Na odszkodowanie zrzucili się wszyscy Polacy – każdy po około 500 zł. To afera, w której znikają miliardy złotych, a niemal nie ma poszkodowanych.

Obecny obóz władzy miałby komfort, gdyby sprawa na tym się kończyła. Środowisko Prawa i Sprawiedliwości od lat przekonuje, że funkcjonariusze WSI rozkradają państwo. A więc punkt dla PiS. Z kolei ustawa, która bądź co bądź przysłużyła się przestępcom (choć równocześnie uratowała okradzionych) – została przegłosowana głosami PO. Jednak trzeci element całej układanki rzuca ciemne światło na ludzi Prawa i Sprawiedliwości.
...
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/skok-stulecia...