Anna Kowalska

Anna Kowalska Organizator, Forum
Kina Europejskiego
Cinergia

Temat: Najważniejsze to się nie bać- relacja z projekcji "Lęk...

Od kilku miesięcy na polskich festiwalach możemy podziwiać debiut fabularny znakomitego dokumentalisty Bartosza Konopki (nominowany do Oscara w 2009 roku za film „Królik po berlińsku”). „Lęk wysokości”, stworzony na podstawie osobistych doświadczeń reżysera, budzi ogromne zainteresowanie widzów. Tematem przewodnim opowieści jest trudna relacja między chorym psychicznie ojcem a jego synem.

Tomasz Janicki (Marcin Dorociński) jest dziennikarzem telewizyjnym. W domu czeka na niego kochająca żona Ewa (Magdalena Popławska). Wiodą normalne życie. Do ich największych zmartwień zalicza się remont mieszkania, czy zdobycie lepszej pracy. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy Tomek dowiaduje się o tym, że jego ojciec (w tej roli Krzysztof Stroiński) trafił do szpitala psychiatrycznego z podejrzeniem schizofrenii. Młode małżeństwo staje przed trudną próbą. Ona siedzi w domu pogrążając się w coraz bardziej mrocznych myślach. On krąży pomiędzy domem a szpitalem próbując uporać się z niezwykle trudnym „tu i teraz”, ale i przeszłością. Poświęca swój czas ojcu licząc, że jego obecność pomoże w powrocie do normalnego życia. Kluczowa wydaje się wyprawa mężczyzn w góry. Znów, tak jak w przeszłości, zmierzą się tam z lękiem wysokości. Stan zdrowia Wojciecha zdecydowanie się poprawia. Mamy nawet wrażenie, że szaleniec, który towarzyszył nam przez cały film, nigdy nie istniał.

Najważniejsze wydają się dwie sekwencje „Lęku…”. W jednej z nich, w górskim schronisku, mężczyźni rozmawiają ze sobą przy śniadaniu. Byłaby to zupełnie nieznacząca pogawędka, gdyby nie przypowieść, którą ojciec wydobywa z zakamarków swej pamięci. Przypowieść o człowieku dręczonego latami przez ten sam koszmar – ucieczki przed czymś, czego nie widział. Słuchając rad – postanawia w tym śnie się obrócić i zobaczyć obiekt swojego strachu. Gdy mu się to udaje – okazuje się, że nikt go nie gonił… Nie było czego się bać…

Druga sekwencja przedstawia zrozpaczonego tuż po wiadomości o śmierci ojca syna, który przeszukuje mieszkanie w poszukiwaniu jakiejkolwiek wiadomości od chorego ojca. Niczego takiego tam jednak nie ma. Mężczyzna znajduje jedynie instrukcje, które były Wojciechowi potrzebne do zdobycia szczytu. Jedna z nich – „NIE BAĆ SIĘ!” okazuje się najcenniejszą radą, jaką ojciec mógł mu pozostawić.

Ważnym atutem filmu są piękne zdjęcia autorstwa Piotra Niemyjskiego. Przeplatanie się wątku współczesnego ze scenami z dzieciństwa jest bardzo efektowne, a stworzenie filmu jako wielkiej retrospekcji, naprawdę ciekawe. Wmontowanie sceny kończącej film na początku można porównać z czytaniem dziennika całkowicie obcej nam osoby, otworzonej w przypadkowym miejscu. Po kilku stronach lektura wciąga nas na tyle, że postanawiamy zacząć czytać jak należy, od początku. Kiedy docieramy do miejsca, które już znamy czujemy się bardziej związani z bohaterem dzienników niż by nam się z pozoru wydawało. Bartosz Konopka ujawnia nam część swoich dzienników. Mierzy się z własnymi lękami. Wspomina demony przeszłości. Upublicznia je. Odkrywa się przed widzem, by temu łatwiej było odnaleźć w bohaterach cząstkę własnej historii – historii miłości, trudnej miłości.

„Lęk wysokości”, reż. Bartosz Konopka

FESTIWAL WSPÓŁFINANSOWANY PRZEZ URZĄD MIASTA ŁODZI I URZĄD MARSZAŁKOWSKI