Temat: ZAKAMAREK, recenzja z 22 sierpnia 2014

http://zakamarek2013.blogspot.com/2014/08/marynarka.html

Kochani, wiem, że znowu nieplanowaną przerwę zrobiłam. Mnie samą przeraża fakt, że ostatni post, jaki napisałam, jest aż z trzydziestego czerwca. Ale nie było innej rady. Musiałam dokończyć pracę magisterską. Taki priorytet po prostu. Teraz zostały mi już jednak tylko drobniutkie poprawki i jeden wrześniowy egzamin (trzymajcie kciuki, żeby się od razu udał!), więc mogę się na spokojnie zabrać za zaległe recenzje.

„Marynarkę” skończyłam czytać dopiero niedawno. Nie, nie dlatego, że nie była interesująca. Wręcz przeciwnie. Tej książki po prostu nie da się jednak przeczytać na jeden raz. Nie mówiąc już o tym, że dzięki pięknemu językowi, jakim jest napisana, aż chce się ją czytać słowo po słowie, ot tak – powolutku i ze smakiem…
https://mail.google.com/mail/ca/u/0/images/cleardot.gif" alt="Obrazek" class="autolinked" />


Od razu przyznam, że tematyka z typu tych, po które bardzo, ale to bardzo rzadko sięgam. Do tego jeszcze prawie zupełnie mi nieznany temat wydarzeń Grudnia ’70. Szczerze mówiąc, po prostu nie za bardzo lubię takie poważne, historyczne tematy – zwłaszcza jeśli dotyczą historii Polski. Zawsze w nich tyle smutku jest, żalu, goryczy, wzajemnego obwiniania się, rozjątrzania ran, przeróżnych punktów widzenia… „Marynarka” na szczęście zdecydowanie nie jest jednak typową ciężką powieścią historyczną. Jej akcja rozgrywa się w Trójmieście w 2005 roku i do Grudnia odnosi się jedynie poprzez osobiste losy bohaterów. Chociaż może „jedynie”, to niezbyt właściwe sformułowanie. Zgodnie z jednym z wywiadów, punktem zainteresowania Autora był właśnie sposób, w jaki historia determinuje indywidualny los człowieka. Atmosfera całej książki jest przez to co najmniej gorączkowa. Trochę tak, jak nadużywane w filmach połączenie rzeczywistości i niespokojnego snu.

Pomijając już jednak zupełnie te historyczno-psychologiczne kwestie, książka robi niesamowite wrażenie. Piękny język, płynny styl… Dużo charakterystycznych, polskich akcentów. Bardzo, ale to bardzo plastyczny język. Można powiedzieć, że Autor słowami, jak pewnymi ruchami pędzla, wręcz maluje przed czytelnikiem znajome, polskie krajobrazy.

Ta książka jest jak dobry film. Jak wciągające teatralne przedstawienie. I nic dziwnego – pan Tomaszewski ma bardzo duże doświadczenie w pisaniu scenariuszy. I może właśnie dlatego niespotykanie krótkie rozdziały „Marynarki” sprawiają wrażenie osobnych scen – samodzielnych cząstek, które splatają się ze sobą poprzez losy bohaterów. I to jakich bohaterów! Barwnych, realistycznych, takich ludzkich – nie naiwnie czarno-białych. Pewnie niejeden aktor oddałby… no może nie rękę i nogę, ale bardzo dużo za jedną z takich ról ;). I dialogi też są świetne – naturalne i co najważniejsze - zabarwione charakterem wypowiadających je postaci.

Mimo poważnego tematu i niepokojącej atmosfery, „Marynarka” jest z lekka humorystyczna, z lekka satyryczna, nawet miejscami… erotyczna. Zdecydowanie widać, że została napisana z męskiego punktu widzenia. Chociaż głównym adresatem tej książki zdecydowanie nie jest moje pokolenie, to jakoś mnie do siebie, strona po stronie, przekonała. Muszę też przyznać, że po lekturze „Marynarki” jestem ciekawa, jak wyglądają inne dzieła Autora. Pomijając te trochę za częste lekkie wątki erotyczne, ma niesłychanie dobry styl. Może w połączeniu z inną tematyką jeszcze bardziej by mi się spodobał?

Ocena: 7/10 (technicznie świetna, ale nie do końca moja tematyka)

Za możliwość przeczytania e-booka dziękuję Autorowi.

P.S. Książka ma bardzo specyficzną atmosferę. Troszkę taką, jak bardziej ambitne, polskie filmy. Dzięki temu jest bardziej interesująca, ale także i nie każdemu może się to spodobać.Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.08.14 o godzinie 22:54