Temat: listopad w Łazience
CORRECTOMUNDO W ŁAŹNI NOWEJ!
macie odwagę???
PEŁNA ABSURDALNEGO HUMORU,
NIEPOKORY I ODWAGI WIZJA ŚWIATA
WEDŁUG „PORYWACZY CIAŁ”
Z POZNANIA
JUŻ 7 I 8 LISTOPADA!
UWAGA: SPEKTAKL TYLKO DLA WIDZÓW DOROSŁYCH!
CORRECTOMUNDO,
reż. Katarzyna Pawłowska i Maciej Adamczyk
gościnny spektakl Teatru Porywacze Ciał z Poznania
reżyseria: Katarzyna Pawłowska i Maciej Adamczyk
scenariusz i obsada: Maciej Adamczyk, Agnieszka Kołodyńska, Wojtek Czarny
produkcja: Urząd Miasta Poznania, MTF Malta, Teatr Ósmego Dnia, Stowarzyszenie Artystyczne „Porywacze Ciał & CO.”
7 i 8 listopada 2008
godz. 18:00
Teatr Łaźnia Nowa / os. Szkolne 25 / 31-977 Kraków
bilety: 20 zł (normalny) i 15 zł (ulgowy), rezerwacja: 012 680 23 40 lub rezerwacja@laznianowa.pl
>>>>>>>dla GL'owiczów po zgłoszeniu chęci udziału mam bileciki po 20 zł za 2 osoby :) Czyli jedna płaci, druga wchodzi za free!!!!!
przepis na prosty świat wg Porywaczy Ciał:
pluszowy króliczek z grilla
poradnik „Jak zostać zamachowcem – samobójcą”
instrukcja obsługi diabła
makaron z płynem do mycia naczyń
i DUUUUUUŻA DAWKA ŚMIECHU – PRZERAŻENIA,
ŚMIECHU – ZASKOCZENIA
I ŚMIECHU – ZABAWY
Teatr Porywacze Ciał powstał w 1992 r. Został założony przez ówczesnych studentów Wydziału Lalkarskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej: Katarzynę Pawłowską i Macieja Adamczyka. Tworzą go zawodowi aktorzy, którzy wybrali pracę w teatrze nieinstytucjonalnym. Sami tworzą scenariusze, robią scenografię, reżyserują, grają na scenie. Spektakle Porywaczy Ciał są wypowiedziami autonomicznymi, totalnymi. Twórcy nie interpretują literatury, lecz posługują się własnym tekstem, ironicznie i z dystansem komentują „nowy wspaniały świat”. Porywacze Ciał tropią „mitologie codzienne”, które wytworzyło i wciąż na nowo tworzy współczesne społeczeństwo konsumpcyjne. Swoimi przedstawieniami dają wyraz istnienia kultury karnawałowej, którą cechuje pluralizm przekonań, stylów życia, form zachowań i zarazem zachwianie uniwersalnych wartości. Pokazują człowieka współczesnego, którego tworzą zdegradowane mity i popęd, człowieka, którym sterują schematy zachowań, człowieka o zachwianej tożsamości.
Nazwa Teatru pochodzi od nakręconego w 1956 roku filmu Dona Siegela „Inwazja porywaczy ciał”, w którym ludzi zastępowały podrzucone przez kosmitów bezduszne kopie człowieka.
Spektakl CORRECTOMUNDO Mia swoją premierę na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Malta i zyskał miano jednego z najciekawszych wydarzeń.
recenzje:
Są ludzie, którzy nie zdaliby okresowego egzaminu na normalność. Porywacze Ciał do nich należą, ale normalność jest nudna, a „Correctomundo” bardzo, bardzo śmieszne. Grillowanie króliczka, lucyfer w czarnych stringach i walka siekierą
z płatkami kwiatów. W „Correctomundo” nie króluje jednak absurdalny humor, w którym nie wiadomo o co chodzi. Przynajmniej nie przez cały czas. Porywacze opowiadają za to bez patosu o seksie, terroryzmie i życiu. „W krajach bałkańskich, kiedy ziemia przestaje wydawać plony, mężczyźni zostawiają w niej nasienie w nadziei, że zacznie znowu rodzić: ziemniaki, karczochy i kukurydzę”. Nie wydaje się zabawne? Przy karczochach pada salwa śmiechu i powtarza się nie tylko przy kolejnych puentach, ale przez cały spektakl, a każdy śmieje się w innym momencie. Nikt nie jest doskonały – mówią Porywacze i tą niedoskonałość obśmiewają. Komiczne są słowa, gesty, mimika i przede wszystkim świetnie napisane monologi – niebanalne i przewrotne. Jest śmiech przez zaskoczenie, przez zdziwienie, przez kontrast. Kiedy po przerażającej opowieści o szczurze pożerającym trzewia nagle pojawia się tęskniący za rodzicami wampir z Transylwanii, który poprawiając wypadające zęby usiłuje być groźny – nie sposób zachować powagi. Doskonały jest Maciej Adamczyk. Ze swoją twarzą potrafi zrobić cuda. Czasem przybiera postać cierpiącego dekadenta, a kiedy sięga po siekierę, wygląda jakby wyruszał na polowanie na mamuta. „Nigdy nie nauczę się japońskiego, nigdy nie przeczytam Szekspira w oryginale” – słyszymy, ale Porywacze na scenie nie mówią „nigdy bym tego nie zrobił”. Nie zdradzając zbyt wiele, na końcu czeka nas odpowiedź na nieznajomość japońskiego – kulinarne szaleństwo z ziemniakami i makaronem w roli głównej i jeśli już aktorzy nie wytrzymują ze śmiechu patrząc na swoich kolegów w akcji, to co ma ze sobą zrobić biedna publiczność. Terrorysta w białej kominiarce
z dynamitem przytwierdzonym do piersi mówi: „sio, sio zła energia” i rzeczywiście udaje się ją przegonić. Przednia zabawa!
Michał Gradowski - Gazeta Wyborcza - 28 czerwca 2008
......
Porywacze Ciał w Krainie OZ
Grillowanie króliczka, poradnik "Jak zostać zamachowcem - samobójcą", instrukcja obsługi diabła i makaron z płynem do mycia naczyń - oto idealny świat według Teatru Porywacze Ciał.
Spektakl zaczyna się w kompletnych ciemnościach. Na czarnej scenie widać jedynie strużkę światła płynącego z maleńkiej latarki, która potrzebna jest, by Kasia Pawłowska mogła przeczytać fragment "Czarnoksiężnika z Krainy Oz", który opowiada o tym, jak Dorotka decyduje się znaleźć Czarnoksiężnika i poprosić go o pomoc. Przedstawienie rozpoczynamy z nadzieją, że dotrzemy do miejsca, gdzie rozwiązane zostaną nurtujące nas problemy. Już po chwili okazuje się jednak, że spektakl nie będzie miał zbyt wiele wspólnego ze światem bajek dla dzieci. To, co przedstawia na scenie trójka prawie nagich aktorów, odpowiednie jest jedynie dla dorosłych. Dwóch mężczyzn i kobieta poruszają się pomiędzy umieszczonymi na podłodze czerwonymi kołami, w środku których umieszczono zabawki: misie, lalki, roboty, słuchawki z pluszowymi serduszkami, kolorowy magnetofon... Aktorzy używają poszczególnych przedmiotów w kolejno odgrywanych scenkach - bynajmniej nie do zabawy.
Nie powiązane z sobą sytuacje, przedstawiane na scenie, są brutalne, pełne bólu i wściekłości. Aktorzy odgrywają osoby chore, nie mogące poradzić sobie z życiem, przytłoczone problemami, duszące się w bezsensie wypowiadanych słów i pełne nienawiści. Zabawki będące rekwizytami w spektaklu okazują się mieć dosyć przerażające przeznaczenie: pluszowy króliczek zostaje spalony na grillu, robot staje się dzieckiem, któremu opiekunowie "pokazują piękny świat" uświadamiając mu, że wszyscy dookoła są złodziejami i pederastami, a kolorowy magnetofon z mikrofonem posłuży zamachowcowi do terroryzowania ofiar.
Przedstawienie obfituje w bardzo dynamiczne sceny, podczas których aktorzy miotają się przed widownią jak w transie, krzyczą, śpiewają, agitują i tańczą. Po każdej takiej "akcji" nadchodzi jednak moment ostudzenia emocji, ruchy zostają spowolnione, głosy cichną. Wtedy wypowiadane są prawie niezrozumiałe zdania, pośród których powtarza się "nie rozumiem" i "nie wiem", aktorzy snują się po scenie i słaniają pod ścianami. Noszą kamienie, skarżąc się na ciężar życia. Za chwilę ożywiają się znów, wykrzykując slogany będące cytatami wypowiedzi współczesnych "zbawicieli świata", czyli specjalistów od reklamy, lifestyle'u czy też przywódców religijnych. - Musisz zarabiać pieniądze! Pieniądze! (...) Wykupisz sobie piękne miejsce na cmentarzu, ch... że nic nie będziesz widział, musisz zarabiać, zarabiać! - krzyczą do widowni. - Widzę że to czujesz, ty też czujesz tę radość, widzę tę energię, tak, tak!!! - ekscytują się.
Każda chwila uniesienia zostaje zgaszona i aktorów znów ogarnia bezsens. Kobieta, która w pięknych słowach mówi o bezgranicznej miłości do swojego mężczyzny, chwilę później w geście poświęcenia pakuje się sama w plastikową torbę i kładzie na scenie. - Oto wolna kobieta, która dokonała wyboru - komentuje jeden z aktorów. - Szanuję ją! - oświadcza, ciągnąc za sobą torbę z aktorką w środku. Serdeczne rozmowy telefoniczne z bliskimi kończą się wyrywaniem sobie słuchawki. Miłe złudzenia, budowane na scenie, są każdorazowo niszczone i przekonujemy się, że naprawa świata, zapowiadana w tytule spektaklu, okazuje się niemożliwa do zrealizowania. Chociaż przedstawienie kończy się kolejnym cytatem
z "Czarnoksiężnika...", mówiącym o powrocie Dorotki do bezpiecznego domu, całość widowiska nie wróży nikomu osiągnięcia stanu bezpieczeństwa.
Chociaż trudno w to uwierzyć, spektakl jest niewyobrażalnie komiczny. Absurdalne sytuacje, odgrywane na scenie, pomimo swojej przerażającej treści - śmieszą. Pomieszanie eleganckiego stylu mówienia z przekleństwami, dramatyzmu z żenującym bezsensem, a wyrazów gniewu i cierpienia - z głupkowatymi uśmiechami i ruchami podpatrywanymi chyba u małp w zoo, daje porażający komizmem efekt. Na ostatnim maltańskim przedstawieniu "Correctomundo" widownia prawie płakała ze śmiechu.
Najnowszy spektakl poznańskiego Teatru Porywacze Ciał można śmiało zaliczyć do najlepszych widowisk tegorocznego festiwalu. Katarzyna Pawłowska, Maciej Adamczyk, Agnieszka Kołodyńska i Wojtek Czarny po raz kolejny udowodnili, że teatr nie potrzebuje skomplikowanych środków, by z wielką siłą oddziaływać na widzów. Przedstawienie nie musi też posiadać spójnej akcji, by nie wydawać się "parateatralnym dziwadłem", zrozumiałym dopiero po przeczytaniu dzieł współczesnych filozofów. Jak widać, możliwe jest zrobienie przez zespół teatralny osiemnastu spektakli, i nie odcinanie kuponów od starych pomysłów. Przedstawieniu "Correctomundo" wróżę wielkie i długotrwałe powodzenie.
Joanna Błaszkowska, Portal MM Moje Miasto Poznań -
http://mmpoznan.pl
29.06.2008