Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Pytaniami: skąd i dokąd - oznaczam wątek przedmiotowy, w którym mówi się o założeniach, zamierzeniach, celach.
Jeśli chodzi o mnie.
Skąd...
Odpowiem słowami Sienkiewicza:
"Życie skupia się czasem w jednym celu, przedmiotowo małym, a gdy go zabraknie, człowiek nie wie, dlaczego spełnia najprostsze czynności".
Z tego przywiązania powstaje to wigilijne przedsięwzięcie dyskusyjne, by dać wyraz emocjom, jakie rodzi świat Henryka Sienkiewicza.
Dokąd...
Kierunki i możliwości są rozmaite. Nie wiadomo, dokąd prowadzą ścieżki, jakimi będzie się podążać.
By znów przywołać słowa pisarza: "w ogrodzie piękna zakwitną kwiaty nawet nie zaopatrzone w tablice z ich nazwą."

konto usunięte

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Wyszedłem od Boga i do Boga idę.
Jednak nie jest to strona Jemu poświęcona.
Wyszedłem z domu patriotycznego i idę za Henrykiem Sienkiewiczem. Pasjonuje mnie on jako człowiek, mąż, ojciec, obywatel i pisarz. W każdej chwili był wielki. Jest moim ziemskim wzorem. Chcę oddać mu szacunek, tworząc stronę: http://henryk-sienkiewicz.eu. Zapraszam serdecznie do jej odwiedzania.
Pragnę podkreślić, że po dwóch latach istnienia, doczekała się ona swojego opiekuna naukowego. Konsultacją naukową zajmować się będzie dr Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz z Wrocławia. Jestem Jej wdzięczny za zaoferowaną współpracę.
Anna Katarzyna Zawadzka

Anna Katarzyna Zawadzka nauczyciel /
bibliotekarz,
Pedagogiczna
Biblioteka Wojewó...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Szukamy na swojej drodze przewodników i często stają się nimi ludzie z jakichś powodów nam bliscy, których cenimy, których świat wartości uznajemy za godny uznania.
Poszukiwanie przybiera nieraz dramatyczną postać.
Zgadzam się, że takim przewodnikiem może być Sienkiewicz.

Bardzo interesujące wydaje mi się pytanie, skąd idziemy, bo jednak niełatwo na nie odpowiedzieć. Jeszcze trudniej wprawdzie ustalić to, dokąd, ale przeraża mnie wielość doświadczeń, jakie zbieramy w życiu. One składają się na źródło, z którego idziemy.

W moim przypadku oprócz życia, jakie mi się układa, jest jeszcze bardzo dużo książek, które mnie zafascynowały, które silnie przeżyłam.
Agnieszka R.

Agnieszka R. wiedza, umiejętności

zaangażowanie-równow
aga.

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Skąd wyszłam?
Z ziemi Sienkiewicza, z miejsca gdzie ziemia kryje najpiękniejsze amonity, gdzie Papcio Chmiel w swoim komiksie umieścił zabytkowy dworzec.
Niedawno się dowiedziałam że pochodzę z Polski 'b",wg.propozycji prof.Leszka Balcerowicza należy o tej Polsce zapomnieć i nie inwestować w nowe miejsca pracy.
To dokąd zmierzam niech pozostanie na razie nieznane:-)
Grzegorz Jasiński

Grzegorz Jasiński ADMINISTRATOR IT

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Adrianna Adamek:
By znów przywołać słowa pisarza: "w ogrodzie piękna zakwitną kwiaty nawet nie zaopatrzone w tablice z ich nazwą."

Myślę, że chciał przez to powiedzieć, że nie warto tworzyć etykietek w życiu, gdyż każdy "etykietkę" odczuwa inaczej ;)
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Myślę, że chodzi też o to, że etykietka jednak nie opisuje ani człowieka, ani zjawiska.
Przestroga przed przypinaniem łatek jest wyrazem mądrości życiowej.

To prawda, że takie etykietki mogą czasem pomóc w orientacji, bo nie lubimy się wikłać w różne sytuacje chaotyczne...
Grzegorz Jasiński

Grzegorz Jasiński ADMINISTRATOR IT

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Adrianna Adamek:
To prawda, że takie etykietki mogą czasem pomóc w orientacji, bo nie lubimy się wikłać w różne sytuacje chaotyczne...

Ludzie komunikują się poprzez symbole - z tond etykietki jedynie inspirują komunikacje, ale jej nie tłumaczą..
Kontakt to coś więcej niż słowa to emocje.. które docierają do nas.. w zależności od tego jak wyczulimy zmysły na piękno.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Symbole tworzą pewne drogowskazy w lesie życia, ale ich istotą jest wieloznaczność - zatem rzeczywiście nie wszystko tłumaczą.
Stąd liczne konflikty, nieporozumienia...
Są jednak dobre rady, które pozwalają z tą niedoskonałą komunikacją sobie radzić.
Grzegorz Jasiński

Grzegorz Jasiński ADMINISTRATOR IT

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Adrianna Adamek:
Symbole tworzą pewne drogowskazy w lesie życia,

Nawet metafory każdy rozumie inaczej.
Dla mnie życie jest bankietem - tragedią tego świata jest to, że ludzie chodzą głodni. To zależy od podejścia dwóch osób będących w dokładnie tej samej sytuacji - każdy widzi co innego.

Dla mnie życie to niesamowita, absolutnie fascynująca inspiracja - dlatego żyje :) Kocham się wypowiadać - słuchać ludzi to wszystko przynosi mi dużo frajdy i przyjemności ;)

ale ich istotą jest wieloznaczność - zatem rzeczywiście nie wszystko tłumaczą.
Stąd liczne konflikty, nieporozumienia...

Właśnie dlatego uważam, że warto wszystko czasem odnieść do źródła np. Bibli - złotej księgi mądrości.

Są jednak dobre rady, które pozwalają z tą niedoskonałą komunikacją sobie radzić.

Te dobre rady to osoby które myślą podobnie jak my - ale nigdy tak samo - a może tak samo tylko inaczej to wypowiadają ;)Grzegorz Jasiński edytował(a) ten post dnia 16.01.10 o godzinie 20:48
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Grzegorz Jasiński:
Te dobre rady to osoby które myślą podobnie jak my - ale nigdy tak samo - a może tak samo tylko inaczej to wypowiadają

Rzadko się zdarza, by dwoje ludzi - patrząc na to samo - widzieli to samo. Interpretacji danych słów, porad też bywa czasem więcej niż można by sie spodziewać.
W niektórych okolicznościach bywa to korzystne, ale czasem staje się podstawą do zadziwiających nieporozumień.
Zagadki wtedy się mnożą.

Grzegorzu, ciekawie ujmujesz życie w kontekście koncepcji świata-teatru.
Jest w Twoim oksymoronicznym ujęciu "bankiet-tragedia" wiele intrygujących sugestii.
Anna Katarzyna Zawadzka

Anna Katarzyna Zawadzka nauczyciel /
bibliotekarz,
Pedagogiczna
Biblioteka Wojewó...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Agnieszka Rędziak:
Niedawno się dowiedziałam że pochodzę z Polski 'b",wg.propozycji prof.Leszka Balcerowicza należy o tej Polsce zapomnieć i nie inwestować w nowe miejsca pracy.

Jak słusznie zauważyła Szymborska, epoka, w jakiej żyjemy, jest epoką polityczną. Dziś człowiek nie moze nie zauważać, co sie dzieje w życiu politycznym, bo ono rzutuje na przysłowiowe rzeczy, które wrzucamy do garnka.
Zawsze mnie ciekawiło, na jakiej podstawie politycy dzielą obszar Polski, po czym rozdzielają dobra wedle swego widzimisię.
Ta sprawa wydaje się ważna także w kontekście ogólnego rozwoju kraju, o którego dobro troszczył się Sienkiewicz.
Kamila Zaborowska

Kamila Zaborowska Kto nie ma odwagi do
marzeń, nie będzie
miał siły do walk...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Spotkałam się z cytatem z Paulo Coelho — Czarownica z Portobello -

"Zmiany zachodzą tylko wtedy, gdy idziemy pod prąd, kiedy robimy coś całkowicie wbrew wszystkiemu, do czego przywykliśmy".

i postanowiłam też zabrać głos w tym wątku o kierunku, w którym idziemy. Ten cytat mówi, że trzeba często iść naprzód wbrew oporom.

Pamiętam wielu bohaterów, którzy mogą być wzorem. Ostatnio oglądam więcej filmów, więc raczej mogłabym podać przykłady filmowe. Ale z moich ulubionych "Krzyżaków" też można podać przykłady.
Uważam, że fascynujące jest to, jak jakaś bohaterka umie znaleźć motywację do tego, by realizować swoje cele. Często wbrew innym.
Należy iść w kierunku wyznaczonych celów.
Katarzyna Barańska

Katarzyna Barańska Tylko człowiek
posiada dar mowy.

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Kamila Zaborowska:
Należy iść w kierunku wyznaczonych celów.

Czasem kierunki sie zmieniają.

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Jesteśmy w chwili pewnego przełomu. Niewiele się zapewne zmieni, ale gorączka trwa. Niezależnie, od tego, co będzie dalej, dziś ścierają się "różne wizje" jak mówi jeden z kandydatów na prezydenta.

Zainteresował mnie wywiad z filmowym Kmicicem, Danielem Olbrychskim, który zaangażował się w kampanię, mimo że spełnia wiele zadań artystycznych.

Wywiad jest ciekawy, stawia przede mną wiele znaków zapytania, dokąd pójdziemy... Już niebawem zobaczymy.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Najwieksza-wpad...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Być może za jakis czas te wywiad zniknie, więc go utrwalę:

"Największa wpadka, jaką widziałem w moim życiu, to hymn Kaczyńskiego"

Charyzma Jarosława Kaczyńskiego absolutnie na mnie nie działa. W kampanijnym spektaklu prezentuje nie najlepsze aktorstwo. Jest kiepskim aktorem. Jego „oczywista oczywistość” może trafiać tylko do ludzi bardzo naiwnych – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską wybitny aktor Daniel Olbrychski. Członek komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego zdradza, dlaczego głosuje na kandydata Platformy oraz odsłania kulisy najnowszego filmu. - Jak ktoś mówi o wpadkach Komorowskiego, to niech najpierw nauczy Jarosława Kaczyńskiego hymnu. To była największa wpadka, jaką widziałem w moim życiu - dodaje.

Joanna Stanisławska: Czym kandydat Platformy Pana do siebie przekonał?

Daniel Olbrychski: - Z uwagą śledzę polityczną drogę pana Bronisława Komorowskiego, którego znam od wielu lat i bardzo lubię. Uważam, że
to jeden z najbardziej odpowiedzialnych i poważnych polityków. Jego widzenie sytuacji w Polsce i na świecie jest mi bliskie. Mam do niego pełne zaufanie. Taki prezydent bardzo by nam się przydał. Nie robię nic przeciw, tak jak niektórzy, którzy powtarzają, że trzeba zrobić wszystko, by prezydentem nie został Jarosław Kaczyński. Rozpatruję wszystko na spokojnie, uważam, że jeżeli Polska ma się dynamicznie zmieniać na lepsze w ciągu najbliższych dwóch lat, które pozostały do wyborów parlamentarnych, to potrzebna nam jest wspaniała współpraca między rządem a Pałacem Prezydenckim, a nie walka dwóch zawziętych obozów. Gdyby Jarosław Kaczyński został prezydentem, to mając do dyspozycji bardzo silny oręż w postaci weta, do takiej walki ciągle by doprowadzał. Polityk nie byłby politykiem, gdyby nie chciał na tym lekko, kosztem obozu przeciwnego, pograć przed wyborami, a jego brat tego narzędzia zdecydowanie nadużywał. Chłodne rozumowanie każe mi popierać Bronisława Komorowskiego jako najlepszego kandydata, zwłaszcza, że Polska właściwie suchą nogą wyszła z kryzysu ekonomicznego, który dotknął nawet Manhattan. Nie możemy tego zaprzepaścić. Gdy rok temu kręciłem w Nowym Jorku, kryzys można było zobaczyć gołym okiem - puste restauracje, dużo mniejszy ruch w sklepach.

Bronisław Komorowski to jeden z najbardziej odpowiedzialnych i poważnych polityków. Mam do niego pełne zaufanie. Taki prezydent bardzo by nam się przydał
Daniel Olbrychski

Rozumiem, że stosunkowo bezbolesne przejście kryzysu poczytuje Pan za zasługę rządu Platformy?

- Tak, sądzę, że zawdzięczamy to mądrości polityków Platformy z Tuskiem na czele. Patrzę z dużym szacunkiem na to, jak nasz kraj jest zarządzany w tym trudnym okresie.

Jakie ma Pan wrażenia po niedzielnej debacie? Jak się Panu podobała? Kto zwyciężył?

- Debata utwierdziła mnie w przekonaniu, że to Bronisław Komorowski jest najlepszym kandydatem. Naturalnie to jemu kibicowałem. Na każdy temat posiadał obszerną wiedzę, umiał w sposób jasny i precyzyjny zaprezentować swoje stanowisko, podczas gdy jego „szermierzowi politycznemu” starcie w cztery oczy i to jeszcze na oczach widzów niebyt wyszło. Komorowski jest wspaniale przygotowany do swojej przyszłej roli.

Więc nie remis, jak wskazywała większość komentatorów, ale wygrana Komorowskiego w tej debacie?

- Zdecydowanie wygrana. O remisie mówiła fanatycznie zajadła pani prof. Staniszkis, co oznacza, że Komorowski musiał być naprawdę dobry.

Mówi Pan o tym, że Polsce potrzebny jest dynamizm, ale zdaniem wielu Bronisławowi Komorowskiemu energii brakuje, zarzuca mu się, że jest niczym ciepłe kluchy.

- Nic podobnego, w niedzielnej debacie odniosłem wrażenie, że Komorowski miał zdecydowanie więcej energii. To Kaczyński przysypiał, być może z powodu niedawnej choroby. Jestem aktorem, więc wiem, że przed kamerami raptem robi się ciepło, człowiek czuje się gorzej. To mogło być przyczyną jego niedyspozycji.

A czy Bronisławowi Komorowskiemu nie brakuje charyzmy?

- A czym jest charyzma? Jeśli to coś, co promieniuje z człowieka, to promieniował Bronisław Komorowski.

Kandydat Platformy zwyciężył debatę. O remisie mówiła fanatycznie zajadła pani prof. Staniszkis, co oznacza, że Komorowski musiał być naprawdę dobry - Daniel Olbrychski

Czyli potrafi porwać tłumy?

- Zdecydowanie tak. Jest bardzo przekonujący. A jego przeciwnik Kaczyński w tym kampanijnym spektaklu prezentuje nie najlepsze aktorstwo. Jest słabym aktorem. Jego „oczywista oczywistość” może trafiać do ludzi bardzo naiwnych. Zresztą już tego słynnego sloganu nie używa.
zy nie obawia się pan, że okres wakacyjny negatywnie wpłynie na frekwencję?

- Życzyłbym sobie żeby nie wpłynął. Sam wracam z wakacji, nie tylko w związku ze zdjęciami, które wkrótce zaczynam, ale po to, żeby zagłosować.

Wierzy pan w zwycięstwo Bronisława Komorowskiego?

- Zdecydowanie tak.

A co jeśli ten scenariusz się nie sprawdzi i to Jarosław Kaczyński wygra?

- Nie zakładam takiego scenariusza. Polacy muszą iść do tych wyborów, gdziekolwiek są znaleźć najbliższą przynależną im urnę.

Boi się pan powrotu IV RP?

- Nie, już nie. Zresztą nie do końca wiem, co ona oznacza. IV RP kojarzy mi się tylko z głupimi rządami PiS-u z przystawkami. Pamiętamy, co się wtedy działo i do tego już Polacy, mam nadzieję, nie dopuszczą. Nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby odgrzebywać metody, które wtedy były w użyciu.

Liczne wpadki – mówienie o wyjściu Polski z NATO czy oskarżanie krakowiaków i poznaniaków o skąpstwo - nie przeszkodzą Bronisławowi Komorowskiemu w zwycięstwie?

- Jeśli już mamy być złośliwi, to niech ten, kto tak mówi najpierw nauczy Jarosława Kaczyńskiego polskiego hymnu. O większej wpadce nie słyszałem w swoim długim życiu.

A czy Janusz Palikot nie szkodzi trochę Bronisławowi Komorowskiemu w tej kampanii?

- Nie sądzę. Są ludzie, którzy go lubią i tacy, których bardzo drażni. Ja należę do jego miłośników, choć uważam, że czasami mógłby się troszkę powstrzymać. Np. to, co zrobił w Lublinie niezbyt mu się udało. Gdy jego działania są zabawne i skuteczne, nie mam nic przeciwko nim.

Od tygodnia jesteśmy świadkami śmiałych umizgów Platformy do SLD. Czy Platformie nie grozi przechył w stronę lewicy?

- Jestem w tej chwili na wakacjach, dałem sobie trochę od polityki spokój, licząc, że zmierza ona w dobrym kierunku. Zrobiłem tylko wyjątek i byłem w Złotej Górze na wiecu wyborczym Platformy, gdzie chodziłem w T-shircie „Głosuję na Bronka”. Sprawy umizgów do lewicy specjalnie nie śledzę.

Zaakceptowałby pan koalicję Platformy z SLD?

- Aż tak tego wszystkiego nie analizuję, gdybym miał to robić, sam bym został politykiem i pewnie bym miał w tej materii niemałe osiągnięcia (śmiech). Znam wiele osób z SLD, które bardzo cenię i lubię. Jestem daleki od tego, by obawiać się nierozsądku ze strony tej formacji.

Władysław Bartoszewski po tym jak oficjalnie poparł Bronisława Komorowskiego otrzymywał listy z pogróżkami, czy panu również zdarza się otrzymywać anonimy?

- Nie, być może mało kto zna moje adresy.

Czy słowa profesora o „hodowcy zwierząt futerkowych” nie były zbyt ostre?

- Prof. Bartoszewski to człowiek, który sam umie się ocenzurować. Skoro tego nie robi, to znaczy, że całkowicie za swoje słowa odpowiada, z wyżyn swojego intelektu potrafi ocenić sytuację. Jestem ostatnią osobą, która by krytykowała profesora, jest on dla mnie absolutnym autorytetem.

Jeśli już mamy być złośliwi, to niech ten, kto mówi o wpadkach najpierw nauczy Kaczyńskiego polskiego hymnu. O większej wpadce nie słyszałem w swoim długim życiu - Daniel Olbrychski

Prof. Bartoszewski to człowiek, który sam umie się ocenzurować. Skoro tego nie robi, to znaczy, że całkowicie za swoje słowa odpowiada, z wyżyn swojego intelektu potrafi ocenić sytuację. Jestem ostatnią osobą, która by krytykowała profesora, jest on dla mnie absolutnym autorytetem. Daniel Olbrychski

A czy tak jak Andrzej Wajda uważa Pan, że „gra toczy się o wszystko” i ta kampania jest rodzajem wojny domowej?

- Te słowa bardzo Andrzejowi wytknięto. Tymczasem kilka dni później sam prezes PiS rozpoczął swoje wystąpienie od stwierdzenia „pora zakończyć tę wojnę”. On również nazwał tę sytuację po imieniu, ale nad tym przemówieniem było cichutko.
Dlaczego Kaczyńskiego wolno mówić o wojnie domowej, a Wajdzie nie? Wajda z pewnością jest dojrzalszym człowiekiem niż prezes PiSDaniel Olbrychski
Dlaczego więc jemu wolno, a Wajdzie nie? Wajda z pewnością jest dojrzalszym człowiekiem niż Kaczyński, przeżył już niejeden ustrój i w każdym realizował swoje filmy, jego twórczość była nieustającą walką z układami, w jakich przyszło mu pracować. W pewnym sensie również jest politykiem, znacznie poważniejszym od tego pokolenia, które teraz walczy o władzę.

Wierzy Pan w przemianę Jarosława Kaczyńskiego?

- Trudno mi uwierzyć w głęboką psychologiczną zmianę. Nie trzeba być zawodowcem, żeby wiedzieć, że zachowanie polityka jest obliczone na to, by odnieść sukces w kolejnych starciach z przeciwnikami politycznymi. Jarosław Kaczyński widocznie uznał, że korzystniej dla niego będzie swoje zachowanie w tej kampanii trochę zmienić.

Dużą rolę w tej kampanii, choć nieoficjalnie, bo bez wsparcia sztabu PiS, odegrał film Ewy Stankiewicz „Solidarni 2010”, który powstał we współpracy z Janem Pospieszalskim. Widział Pan ten film? Jakie zrobił na Panu wrażenie?

- Oczywiście, że widziałem, już w pamiętny poniedziałek, tuż po ogłoszeniu przez Jarosława Kaczyńskiego decyzji o przystąpieniu do wyborczego wyścigu. Znając świetnie fanatyczne wręcz przekonania polityczne Pospieszalskiego i Ewy Stankiewicz, z którą popełniłem film fabularny, wiedziałem czego się spodziewać i się nie rozczarowałem. Zobaczyłem film propagandowy niczym z Łunaczarskiego, ideologa wczesnego stalinizmu, czy Goebbelsa, z tą różnicą, że Hitler i Stalin mieli zdolniejszych dokumentalistów. Czarno-białość tego obrazu, jego kompletna jednostronność, staranność w dobieraniu rzekomo spontanicznie wypowiadających się ludzi była tak nachalna, że nie dziwię się, że sztab PiS-u skorzystał z niego tylko jednorazowo. Na szczęście mam wrażenie, że odbiór tego filmu w 99% był prawidłowy i jednoznacznie negatywny. To haniebny film w założeniu i wulgarny, nieudolny w wykonaniu.

Firma Gutek Film wycofała się z dystrybucji fabularnego debiutu Ewy Stankiewicz pt. „Nie opuszczaj mnie”, w którym zagrał pan jedną z głównych ról. Spekuluje się, że przyczyną byli właśnie „Solidarni 2010”. Nie ma pan o to żalu?

- Nie wiem, jakie były powody tej decyzji, być może moralne. Zawsze jest trochę przykro, bo na ten film - podobno interesujący, choć jeszcze go nie widziałem - złożyła się praca znakomitego zespołu. Ewa też bardzo wiele serca w ten film włożyła, bo to też historia losu jej ojca, który umierał podobnie jak ja umierałem w tym filmie, szczerze jej współczuję, ale wyzwoliła negatywne emocje na swój temat i musiała się z tym liczyć. Widocznie, w ocenie dystrybutora, przekroczyła pewne granice, które artystów powinny obowiązywać, nie można być przecież nachalną szczekaczką pewnej propagandy. Czegoś tak ordynarnie nienawistnego i obrzydliwego nie popełnili nawet twórcy związani ze Zjednoczeniem Patriotycznym "Grunwald", ugrupowaniem pseudopatriotycznym i szowinistycznym.

Wkrótce rozpoczyna Pan zdjęcia do „Bitwy Warszawskiej” w reżyserii Jerzego Hoffmana, w której ma Pan zagrać marszałka Józefa Piłsudskiego. Jak Pan podchodzi do osoby marszałka, jak Pan go ocenia?

- To jedna z najciekawszych postaci w polskiej historii. To nie będzie duża rola, będę tylko symbolicznie wkraczał w akcję, w momentach historycznych, trudno więc mi pogłębić psychologicznie tę postać. Czytam co się tylko da na ten temat, spotykam się z najwybitniejszymi historykami, do których należy także ujmująca postać na forum naszej polityki prof. Tomasz Nałęcz. Nie wiem, na ile moja praca wzbogaci, to co na ekranie widzowie zobaczą, ale chcę być jak najbardziej sam dla siebie w porządku, że zbadałem całą wiedzę na temat marszałka.

Obaj bracia Kaczyńscy przyznawali się do fascynacji osobą marszałka. Niektórzy politycy PiS twierdzili, że prezes realizuje wizję „silnego państwa” Piłsudskiego.

- Widocznie nie wszystko zrozumieli z myśli marszałka, przypuszczam, że tak uważnie jak ja nie przeczytali literatury na ten temat. Ale ja się poważnie przygotowuję do roli (śmiech). Moim zdaniem bracia Kaczyńscy chcieli odegrać rolę jako Kaczyńscy, a nie jako spadkobiercy idei marszałka. Kompletnie mi nie pasuje to, co próbuje w polityce robić Jarosław Kaczyński do mądrości, głębi, dalekowzroczności Józefa Piłsudskiego w pojmowaniu historii i polityki.

Dokument Pospieszalskiego to film propagandowy niczym z Łunaczarskiego, ideologa wczesnego stalinizmu, czy Goebbelsa, z tą różnicą, że Hitler i Stalin mieli zdolniejszych dokumentalistów - Daniel Olbrychski

Po śmierci Piłsudskiego pojawiła się legenda, ugruntowana także przez sposób, w jaki go żegnano. Teraz część publicystów mówi o "nowym micie prawicy" w przypadku legendy Lecha Kaczyńskiego. Na ile jest to uzasadnione?

- Piłsudski był legendą już za życia. Z jego charyzmy i cementującej roli dla społeczeństwa, które jeszcze nie było państwem, ale narodem pod trzema zaborami, zdawali sobie sprawę przywódcy państw ościennych, dlatego Piłsudski był kokietowany przez wszystkie strony. To było widoczne już kiedy był młody. Nie ma żadnej analogii do żadnego współcześnie żyjącego polityka. Bracia Kaczyńscy nie budzą też tak skrajnych emocji. Są dosyć konfliktowymi politykami bardzo średniego wymiaru. Lech niestety zginął tragicznie, wydawał mi się zawsze bardziej sympatyczny, z cudowną, mądrą panią Marią u boku, dodająca mu wiele uroku i ciepła. Czas Jarosława Kaczyńskiego w polityce bardzo szybko minie.
Lech Kaczyński spoczął obok marszałka Piłsudskiego na Wawelu. Ten pochówek wzbudził kontrowersje części mediów, wyborców i polityków.

- Z pogrzebem na Wawelu trochę zrobiliśmy im krzywdę. Marię Kaczyńską znałem osobiście, to była skromna, bardzo mądra osoba. Wydaje mi się, że ona sama z taką decyzją czułaby się nie najlepiej. Całe życie braci Kaczyńskich i ich legenda, a także ich ojca, była związana z Warszawą. Zrozumiałbym, gdyby pochowano ich w kwaterze powstańczej, Lech Kaczyński miał przecież wielkie zasługi dla pielęgnacji kultu bohaterskich powstańców. Krakowiacy są trochę zdziwieni, królowie i naczelnik milczą, więc zostawmy te grobowce w spokoju.

Po co dziś taki film powstaje, co ta historia przyniesie współczesnemu widzowi?

- Z pewnością ten film wszystkich aspektów tego okresu nie wyczerpie. Należę do pokolenia, w którym o roku 1920 w ogóle nie uczono, coś tam wspominano, że jacyś agresywni polscy politycy wdali się w kijowską awanturę i nic więcej. Jeśli nie miało się mądrych rodziców i dziadków - ja akurat miałem to szczęście - to nie miało się wcale wiadomości na ten temat. Choć od dwudziestu lat mamy dostęp do tej wiedzy bardzo szeroki, dotychczas nie powstał jeszcze film, dlatego bardzo dobrze, że zabrał się za to Jurek. W „Bitwie Warszawskiej”, jak na fabułę przystało, będą i wątki osobiste, i wymyślone, i romantyczne, i postacie historyczne – Lenin, Trocki z jednej strony, marszałek Piłsudski i jego adiutant Wieniawa z drugiej. Sam bym taki film chętnie zobaczył. Wydaje mi się, że zobaczymy ciekawe, nie tylko historyczne, widowisko. Jurek Hoffman liczy też na to, że jego film zostanie ze zrozumieniem przyjęty przez widownię rosyjską.

Można odnieść wrażenie, że po katastrofie smoleńskiej ogólny nastrój w stosunkach polsko-rosyjskich jest lepszy, o czym świadczy chociażby emisja filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy w porze najlepszej oglądalności w ogólnopaństwowej telewizji rosyjskiej. Zgodzi się Pan z tym?

- Rzeczywiście ze strony rosyjskiej mogliśmy zobaczyć szerokie otwarcie na problem Katynia. Decyzja o emisji filmu Wajdy miała ogromne znaczenie. Dziesiątki milionów Rosjan miały okazję zobaczyć ten film, a trzeba pamiętać, że to społeczeństwo, które nie bardzo wiedziało, gdzie jest Katyń i co tam się zdarzyło. Pokazanie tego filmu przyspieszyło dojrzewanie społeczeństwa o kilka pokoleń.

Czy myśli Pan, że to trwały symptom zmiany?

- Pozwalam sobie w to wierzyć. Każda zmiana pozostawia jakieś rzeczy już nieodwracalne. Jak się raz człowiek czegoś dowie, nad czymś się zastanowi to to zostaje.

Z Danielem Olbrychskim rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Temat: Skąd i dokąd idziemy?


Obrazek
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Istotnie ciekawa okoliczność. Aktor charyzmatyczny wypowiada się o charyzmie słynnego obecnie polityka w sposób przekonujący.

Ciekawy jest też wątek filmowy, który nawiązuje do planów artystycznych Jerzego Hoffmana, znanego jako adaptatora "Trylogii" Sienkiewicza.
Iwona C.

Iwona C. pedagog, wychowawca
świetlicy,
oligofrenopedagog

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Sienkiewicz to ten, który budził swą literaturą ducha w narodzie,
ten dla którego los kraju był najważniejszy,
bardzo ukochał swój kraj i swą najdroższą ojczyznę, dla niej tworzył...przypominał, że bycie Polakiem to duma i honor,
pokazywał wartości jakimi należy się kierować w życiu...
dziś nam współczesnym jakoś brak polotu i pomysłu, jak mądrze ukochać swój kraj, ciekawe co dziś powiedziałby nam współczesnym ten Wielki Polak?
Kochaj swój kraj, szanuj go...

Pamiętam, że po lekturze "Quo va dis" byłam bardzo poruszona, książki Sienkiewicza nie zostawiają czytelnika obojętnym, one wciąż mają w sobie wielką moc!Poruszają serca, ożywiają ducha i zmuszają do refleksji.
Czy oby na pewno idziesz słuszną drogą. Prawe serce zna cel i sens życia. Dobre, wrażliwe serce wie , jak ukochać swą Ojczyznę.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Iwona Czernachowska:
Sienkiewicz to ten, który budził swą literaturą ducha w narodzie,
ten dla którego los kraju był najważniejszy,
bardzo ukochał swój kraj i swą najdroższą ojczyznę, dla niej tworzył...przypominał, że bycie Polakiem to duma i honor,
pokazywał wartości jakimi należy się kierować w życiu...
dziś nam współczesnym jakoś brak polotu i pomysłu, jak mądrze ukochać swój kraj, ciekawe co dziś powiedziałby nam współczesnym ten Wielki Polak?
Kochaj swój kraj, szanuj go...

To bardzo ciekawe zagadnienie! Przychodzi w związku z tym myśl, czy jego głos nie byłby głosem wołającego na puszczy...

Pamiętam, że po lekturze "Quo va dis" byłam bardzo poruszona, książki Sienkiewicza nie zostawiają czytelnika obojętnym, one wciąż mają w sobie wielką moc!Poruszają serca, ożywiają ducha i zmuszają do refleksji.
Czy oby na pewno idziesz słuszną drogą. Prawe serce zna cel i sens życia. Dobre, wrażliwe serce wie , jak ukochać swą Ojczyznę.


Miałam podobne odczucie, kiedy pierwszy raz przeczytałam "Quo vadis?", a kiedy przyszły ponowne lektury przychodziły nowe olśnienia - i nie ma im końca.

Temat: Skąd i dokąd idziemy?

Iwona Czernachowska:

Pamiętam, że po lekturze "Quo va dis" byłam bardzo poruszona, książki Sienkiewicza nie zostawiają czytelnika obojętnym, one wciąż mają w sobie wielką moc!Poruszają serca, ożywiają ducha i zmuszają do refleksji.
Czy oby na pewno idziesz słuszną drogą. Prawe serce zna cel i sens życia. Dobre, wrażliwe serce wie , jak ukochać swą Ojczyznę.

Też mam takie wrażenie. Jeśli czytasz, nie możesz być obojętnym...



Wyślij zaproszenie do