konto usunięte

Temat: Na zakazie handlu w niedziele ucierpią przede wszystkim...

Na zakazie handlu w niedziele ucierpią przede wszystkim centra handlowe. Łącznie pracę może stracić kilkadziesiąt tysięcy osób

Zakaz handlu w niedzielę spowoduje spadek sprzedaży, przede wszystkim w centrach handlowych – alarmują eksperci. Część sklepów w niedziele generuje nawet 20 proc. sprzedaży. Stracą przede wszystkim małe sklepy w galeriach handlowych, markety budowlane i meblowe, a także firmy obsługujące handel. Skutki ustawy odczuje też branża magazynowo-logistyczna, a pośrednio także e-commerce. Pracę może stracić kilkadziesiąt tysięcy osób.

– Zakaz sprzedaży w niedzielę nie będzie miał wpływu na sprzedaż produktów pierwszej potrzeby, bo zakupów będziemy dokonywać w inne dni tygodnia. Ale sprzedaż produktów, których nie musimy kupić, np. kolejnej marynarki czy sprzętu sportowego, nie zostanie przeniesiona na pozostałe dni, w związku z tym nieco spadnie. Najbardziej w centrach handlowo-usługowych, ponieważ niektóre sklepy w niedziele osiągają ponad 20 proc. sprzedaży tygodniowej –ocenia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

W ubiegłorocznym raporcie eksperci PwC oszacowali, że łączna sprzedaż ze względu na przeniesienie części handlu na inne dni tygodnia może spaść o ok. 5 proc.

http://www.biznes.newseria.pl/news/na_zakazie_handlu_w...
Mariusz Czerwiński

Mariusz Czerwiński Szukam pracy:
Diagnozy nadużyć
kredytowych, Audyty
umów k...

Temat: Na zakazie handlu w niedziele ucierpią przede wszystkim...

Rzadko bywam w marketach, zwykle nie robię tam więcej niż 5% zakupów. Nie żeby kiedykolwiek, prognoza Lewiatana się sprawdziła.
Bzdurne są twierdzenia, że sprzedaż spadnie i że tysiące ludzi straci pracę. Konsument ma tyle pieniędzy, ile ma i ma takie potrzeby konsumpcyjne, jakie ma.

Po prostu w marketach obroty w niedzielę wyniosą zero, w tygodniu wzrosną i okaże się, że będą takie same, jak przed abolicją sprzedaży w niedzielę.
Identycznie wyglądać będzie sprawa zatrudnienia, wzrost zakupów w tygodniu wymusi na marketach wyższe stany osobowe pracowników w tygodniu.

A że pracoholicy i lemingi będą jęczeć i utyskiwać, że nie mogą się obkupić w niedzielę, bo pracują od poniedziałku do soboty do 23:00 to nikogo normalnego to nie obchodzi. Każdy pracoholik, to pacjent psychiatry lub co najmniej psychologa, a często i jedno i drugie, który jeszcze nie wie, że jest chory psychicznie.

Przynajmniej niedziela, a jeszcze lepiej sobota i niedziela, to oaza złapania równowagi psychicznej, odpoczynki i ucieczki przed monotonią pracy.
Pracoholicy wcale nie sa tak wydajni, jak ich się lansuje. Już dawno stwierdziłem, że przy skomplikowanych analizach, przy prognozach finansowych 6 godzin, to maksymalny czas, w jakim mogę efektywnie pracować na zwiększonych obrotach.

Niejako przy okazji wyszedł temat, że duża część ludzi za dużo pracuje i za mało efektywnie, czyli poprzez niską efektywność traci czas.
Poznałem problem również za granicą, Polacy po 2004 roku masowo pracowali po 12-14 godz/dobę.
Sądzicie, że mieli jakieś kokosy z tych nadgodzin? Prawie nigdy nie, bo po 8 godzinach pracodawca płacił im za "czarnucha", albo "over'a" 75%, podczas gdy za 8 godzin legala płacił 100% stawki na jaka się umówił z pracownikiem.



Wyślij zaproszenie do