Temat: Jeden, wielki Uniwersytet Bydgoski
Wydaje mi się, że głównym "hamulcem" tego typu inicjatywy jest szefostwo tychże uczelni. Jeżeli nagle z czterech uczelni robimy jedną, to pula stanowisk stricte zarządzających (a więc niosących sporą kasę) redukuje się do 1/4. Dodatkowo wiemy, że są różne urazy i animozje osobiste pomiędzy wyższą kadrą, które również wpływają na tego rodzaju ruchy scalające.
Najprostszym przykładem jest fakt, że CM połączył się z UMK a nie z AM.
Co do silnej kadry naukowej - stworzenie takowej jest również blokowane przez starszych "kolegów". Właśnie dlatego, że między innymi skończą się występy gościnne w Bydgoszczy w celu podreperowania budżetu. W związku z tym produkcja magistrów idzie pełną parą, natomiast sięgnięcie po stopień doktorski lub wyżej jest już dosyć skutecznie blokowane, nie tylko przez wspomnianych "starszych" kolegów, ale i przez przepisy (ustalane na poziomie państwowym przez "starszych kolegów").
Do słabej rozbudowy kadry naukowej przyczynia się również kasa. Doktoranci i doktorzy na uczelniach zarabiają bardzo słabo, nawet w porównaniu z nauczycielami szkół średnich. Zrobienie doktoratu, szczególnie tam gdzie wchodzą badania praktyczne, to lata pracy. Do tego dochodzą wymagane publikacje naukowe. Perspektywy finansowe dla doktora na uczelni, praktycznie żadne, więc nie ma się co dziwić, że większość doktorów zmywa się do firm prywatnych, żeby w końcu zacząć zarabiać prawdziwą kasę.
Następna kwestia - bydgoskie uczelnie mają bardzo słaby kontakt z firmami, które mogłyby nadawać pewne kierunki dotyczące kształcenia fachowców. Na dzień dzisiejszy mamy sporo kierunków dających nadprodukcję absolwentów, którzy praktycznie nie mają szansy na pracę w zawodzie. Brakuje natomiast kierunków, których absolwenci są poszukiwani. Dla przykładu - zrobienie podyplomówki z logistyki w Bydgoszczy nie jest możliwe, najbliżej mamy do Poznania. Ale za to nauczycieli mamy tylu, że pół Polski moglibyśmy obdzielić.
Michał Żmich edytował(a) ten post dnia 29.11.10 o godzinie 10:15