Faktycznie świetny tekst i powalający swoją prostotą, której jestem zadeklarowanym wyznawcą. Zawsze niesamowicie mnie bawią osoby które po kilku tygodniach czy nawet miesiącach biegania zaczynają korzystać z planów dla zawodowców obejmujące wszelkie wskaźniki i możliwe formy treningowe włączając OWB, tempówki i interwały. Dodatkowo realizujący te plany z żelazną dyscypliną niezważając na swoje samopoczucie czy warunki pogodowe (rytmy na ośnieżonym chodniku, albo trening interwałowy przy stanie podgorączkowym) :))) Fajne są te wszystkie instrumenty, pulsy, wyliczenia, progi itd ale są to tylko drogowskazy do jakiegoś celu, do którego nie ma drogi na skróty i złotego środka. Najważniejsze dla mnie w bieganiu jest fun i słuchanie własnego ciała.
Raczej kiepskim biegaczem nie jestem a w życiu zaliczyłem z 5 biegów z pulsometrem i tyleż samo sesji interwałowych tak aby sprawdzić co w tym fajnego i stwierdziłem, że to nie moja bajka :) W zależności od dnia i samopoczucia biegam w widełkach 4:25 - 6:00 min/km ale zawsze staram się aby nie było mniej niż 15 km i to spokojnie wystarczyło do złamania 3:15 w maratonie.